środa, 18 marca 2015

ROZDZIAŁ 26 część II

Oddychałam coraz szybciej, coraz mniej widziałam, a w uszach mi piszczało. Nie wiedziałam co się dzieje. Ktoś uścisnął moją dłoń i poklepał mnie po ramieniu. Podniosłam wzrok i spojrzałam na uśmiechniętego adwokata, który mi gratulował.
- Wygraliśmy! - powtórzył uradowany.
Szeroko otworzyłam oczy i zaczęło do mnie docierać co się dzieje. Wiele osób krzyczało zawiedzione, reszta biła brawo. Niewinna? Spojrzałam na sędziego, który skinął do mnie lekko głową. Rozejrzałam się po sali w poszukiwaniu Jasona, ale go nie było. Poczułam dziwny ucisk w piersi. Spuściłam głowę i ruszyłam w stronę wyjścia. Ogromne drzwi zostały otworzone, a w nich stał Mike i reszta chłopaków, oraz jedna kobieta. Wyglądała okropnie. Na pewno nie cieszyła się z mojej wygranej. Powoli uniosła dłoń i dopiero, kiedy miała wyprostowane ramie, spostrzegłam broń. W sali rozbrzmiał pisk przerażonych ludzi, którzy zaczęli się kłaniać. Ja zaś szłam prosto po śmierć, po to co mi się należy. Jeśli nie ona to zrobi, ja będę musiała sama tego dokonać.
- Zabiłaś mojego męża! - krzyknęła i w momencie, kiedy pociągnęła za spust Mike uderzył w jej rękę, przez co strzał padł w bok. Ktoś złapał mnie mocno w pasie i wyprowadził prędko z sali rozpraw. Na korytarzu panował chaos. Coraz więcej zbiegało się ochroniarzy. Co z Mike'iem?
- Wyjdziemy tylnym wyjściem. - powiedział Jason, ani na chwilę mnie nie puszczając. Spojrzałam na niego zdezorientowana, lustrując go wzrokiem. Był inaczej ubrany. Tak jak ochroniarze, którzy biegają teraz po korytarzu. Czy to na pewno Jason? Dlaczego nie odszedł po tym co usłyszał? Czy to znaczy, że on naprawdę mnie kocha?
- Jason. - szepnęłam, potykając się o własne nogi.
- Postaraj się iść szybko, musimy stąd jak najszybciej wyjść.
Skinęłam głową i zaczęłam stawiać większe kroki. Kiedy znaleźliśmy się przed wyjściem, Jason zdjął swoją marynarkę i założył mi ją na głowę. Wychodząc z budynku zleciało się do nas kilku fotografów. Wszyscy się przekrzykiwali i błyskali fleszami. Justin poprowadził mnie do auta i jak najszybciej odjechał.
- Dlaczego nie mogłeś poczekać pod salą? - spytałam po chwili zastanowienia. Przyłożyłam dłoń do ust, kręcąc głową i spojrzałam w bok.
- Bo chciałem się dowiedzieć dlaczego mnie zostawiłaś. - mruknął.
Gdybym chciała, żeby wiedział, powiedziałabym mu o tym osobiście. Nie powinien tak postępować. Postawił mnie pod ścianą.
Samochód się zatrzymał, co oznaczało, że dojechaliśmy. Otworzyłam drzwi z zamiarem wyjścia, jednak słowa Jasona mnie zatrzymały.
- Kiedy mam przywieść Cherryl? - nie oszukujmy się, nie tego się spodziewałam. Liczyłam raczej na coś w stylu ''Będzie dobrze'' ''Kocham Cię'', czy ''Nie pozwolę Ci zostać teraz samej'', ale rozumiem go i nie winię.
- Potrzebuję czasu. - wysiadłam i zamknęłam drzwi. Pod budynkiem również byli paparazzi. Ostatnio stałam się ich centrum. Zasłoniłam się marynarką mężczyzny i szłam przed siebie. Pomógł mi jeden z recepcjonistów. Objął mnie ramieniem i doprowadził do środka.
- Dziękuję. - skinęłam głową i odeszłam do windy. Wcisnęłam guzik z numerkiem piętra, na którym mieszkam i oparłam się o metalową ścianę. Drzwi się zasunęły i ukazały moje odbicie. Spojrzałam na siebie z obrzydzeniem i spuściłam wzrok. Wychodząc z windy, czułam, że chwila i wybuchnę. Drżącymi dłońmi otworzyłam drzwi i wpisałam kod alarmu. Kiedy weszłam do mieszkania, odetchnęłam głęboko, opierając się o drzwi, po których po chwili się osunęłam. Spojrzałam w górę i wrzasnęłam ile sił, a następnie krzyk przerodził się w szloch. Szybko się podniosłam, zamykając drzwi na wszystkie możliwe zamki i ruszyłam do swojej sypialni. Wyciągnęłam z poduszki pistolet z tłumikiem. Trzymając w dłoni broń zaczęłam zasuwać rolety we wszystkich pomieszczeniach, kiedy skończyłam weszłam do salonu i usiadłam w fotelu. Łzy swobodnie płynęły z moich policzków, kapiąc na dekolt. Patrząc w okno powoli uniosłam broń i włożyłam koniec tłumiku do ust. Zaczęłam coraz głośniej szlochać i drżeć. Bałam się. Często myślałam o śmierci, ale nie wiedziałam, że może mnie tak przerażać. No śmiało, pociągnij tylko za spust. Robiłaś to już tyle razy, że z zamkniętymi oczami sobie poradzisz. Dłoń zaczęła mi niekontrolowanie drżeć, więc złapałam pistolet jeszcze drugą dłonią. No dalej, w końcu odetchniesz. Twoja córka jest bezpieczna. Córka..
Spojrzałam na stolik, na którym stało zdjęcie uśmiechniętej Cherryl. Najpierw nie miała ojca, teraz nie będzie miała matki. Nie! Nie mogę tego zrobić. Rzuciłam pistolet w kąt i pochyliłam się, chowając twarz w dłoniach. Tak bardzo się boję. Kolejny raz wrzasnęłam, zaciskając dłonie w pięści. Niech ten budynek się zawali! Nie będę musiała sama tego robić, a córka nie dowie się, że byłam tchórzem. Nagle zaczął dzwonić telefon. Nie ma mowy, żebym z kimś teraz rozmawiała. Podeszłam do telefonu i wyjęłam z niego kabel, następnie z komórki wyciągnęłam baterię i położyłam obok. Potrzebuję czasu. Otarłam mokre policzki i ruszyłam do sypialni, zdejmując z siebie powoli ubrania. Docierając do pokoju, byłam już w samej bieliźnie. Odkryłam kołdrę i weszłam do zimnego łóżka. Chcę zasnąć i się nie obudzić.

*Jason*
Kiedy odwiozłem Stellę, pojechałem w miejsce, gdzie będę mógł pobyć sam. Powinienem z nią wejść do mieszkania. Dopilnować, że wszystko z nią w porządku, ale nie potrafiłem. Muszę pobyć sam i jakoś to sobie poukładać. Kurwa, tego nie da się poukładać. Kobieta, którą nienawidziłem przez tyle lat, za to, że mnie zostawiła, zrobiła to tylko po to, żebym nie cierpiał. Teraz rozumiem dlaczego nie chciała mi o tym powiedzieć. Chroniła mnie. Spuściłem głowę i przetarłem twarz dłońmi. Nie wiem co mam robić. Nie pojadę do niej i nie powiem, że będzie dobrze. Nie będzie dobrze. Odwróciłem się gdy usłyszałem nadjeżdżające auto Mike'a. Jak mnie znalazł? Pociągnąłem nosem i przetarłem oczy, po czym ruszyłem w kierunku auta. 
- Jak mnie znalazłeś? - kiwnąłem do niego głową, chowając dłonie w kieszeniach. Mężczyzna nie odezwał się tylko podszedł do mnie z grobową miną i mocno przytulił. Potrzebowałem tego. Również go objąłem i zacząłem płakać jak dziecko. 36 morderstw. Trzydziestu sześciu obcych facetów gwałciło Stellę. Później przez rok była więziona u pierdolonego Lincolna, który robił dokładnie to samo. A co ja w tym czasie robiłem? Imprezowałem, bo zaprzestałem poszukiwań. Ona była pozbawiana godności, a ja przesiadywałem w clubach. Ci mężczyźni mogli z nią robić co chcieli za marne grosze. Była wyzywana od najgorszych i pomiatana jak śmieć. Wiedziałem, że trafiła do burdelu, ale nie sądziłem, że mogło być tak źle. Ona mimo to trzyma się tak dobrze. Nigdy byś nie powiedziała, że ta kobieta tyle przeszła i mimo to żyje dalej, rozwija się. Najlepsze jest to, że gdy tylko tu przyjechałem myślałem tylko o tym, żeby ją przelecieć i zostawić. Chciałem, żeby zacierpiała jak ja. Nie sądziłem, że to ja będę cierpiał jak ona. 
- W porządku stary. - szeptał Mike, klepiąc mnie wciąż po plecach. 
- Nie chciała, żebym wiedział, a ja ją do tego zmusiłem. - odsunąłem się od przyjaciela i oparłem o samochód. - Przysięgam, że nigdy w życiu nie słyszałem nic tak okropnego, jak to, co ona przeszła. - pokręciłem głową, ścierając łzy z policzków. Nagle poczułem mdłości. Odskoczyłem od samochodu i zatrzymałem się przy krzakach. Pochyliłem się, opierając dłonie na kolanach i zacząłem wymiotować. To wszystko mnie przerasta. Otarłem usta i wyprostowałem się.
- Napij się. - polecił brunet, podając mi butelkę wody. 
Skinąłem głową i upiłem trochę wody, po czym wróciłem na swoje miejsce. 
- Nie powinienem jej zostawiać i żalić się teraz. Ona najbardziej to przezywa, a ja...jestem tutaj. - zaśmiałem się, pokazując ręką na otoczenie. 
- Odwiozłeś ją tylko do domu? - spytał, stojąc obok mnie.
- Tak. - skinąłem głową, spoglądając na niego. - Dzwoniłeś do niej? 
- Tak, ale wyłączyła telefon, a recepcjonista powiedział, że nie życzy sobie nikogo. - westchnął, przeczesując dłonią włosy. - Kurwa mać, gdybyśmy tylko nie wyjeżdżali wtedy. - syknął. - Może by do tego nie doszło. 
- Gdybym pilnował ją na imprezie. - mruknąłem, przypominając sobie owe zdarzenie. - To nie powinno nikogo spotkać, a szczególnie ją. Przeszła już naprawdę dużo i znowu jej życie dopierdoliło. 
- To silna kobieta. - powiedział z uznanie Hastings. - nie chcę nawet myśleć co się tam działo dokładnie. Nie chcę sobie wyobrażać co ona teraz czuje. - jęknął. - Cholera jasna, nigdy nikomu nic nie zrobiła, a spotyka ją takie coś. Hej, a co z Paulem? - spytał, otwierając nagle oczy. 
- Nie dzwoniłem do niego. - wzruszyłem ramionami. Powinienem mu dziękować do końca życia, za to, że był wtedy przy niej. A jak jak zwykle samolubny dupek, uważałem go za gościa, który ją krzywdził, a tak naprawdę o nią dbał.. 
- Dzwoń, może on będzie wiedział co robić. 
Wyciągnąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer Walkera. 
- Halo?
- Stella zamknęła się w domu, co mamy robić? - spytałem bezradnie. 
- Dajcie jej spokój, musi sama dojść do siebie. 
- Ile to będzie trwało?
- Nie wiem, tydzień? Miesiąc? Rok? 
- Nie mamy tyle czasu, ona ma dziecko. 
- Wiem Jason. - westchnął. - Daj jej pięć dni, później coś pomyślę.
Rozłączyłem się i schowałem telefon.
- Powiedział, żebyśmy jej dali pięć dni, później coś wymyśli.

Te pięć dni ciągnęły się niesamowicie długo. Dzwoniłem po kilka razy, ale kiedy włączała się już sekretarka, nie wiedziałem co powiedzieć. Podjeżdżałem pod jej mieszkanie, ale nie wysiadałem z samochodu. Nie wiem jak się do tego zabrać.
- Kiedy mama wróci? - spytał Cherryl, siadając obok mnie na kanapie.
- Za kilka dni. - uśmiechnąłem się do córki. - Może obejrzymy jakąś bajkę? - zmieniłem temat.
- Mhm. - uśmiechnęła się szeroko.
- Dylan, chodź obejrzeć z nami bajkę. - krzyknąłem, przełączając kanały w tv. Po chwili przybiegł do nas mały chłopczyk i zajął miejsce po mojej drugiej stronie. Nim się obejrzałem, zasnąłem z dzieciakami.Obudziło mnie uczucie braku czegoś. Otworzyłem oczy i zobaczyłem Leile trzymającą na rękach Dylana. Mruknąłem pod nosem i wstałem. Pochyliłem się i ostrożnie wziąłem Cherryl na ręce, kierując się od razu do mojego pokoju. Położyłem córkę, składając pocałunek na jej czole i wróciłem do salonu.
- Coś wiadomo w sprawie Stelli? - spytała niepewnie blondynka.
Pokręciłem tylko głową i spojrzałem na zegarek.
- Ugh, mam złe przeczucia. Nie wiem co jest grane, ale boję się o nią. - powiedziała, zagryzając wargę. - W ogóle nie macie z nią kontaktu?
- W ogóle. - odpowiedziałem.
- Jest silną kobietą, ale nigdy nie wiadomo kiedy człowiek się złamie. - szepnęła odchodząc.
Ma rację, co jeśli Stella zrobiła coś głupiego? Złapałem za kluczyki od samochodu i wybiegłem z mieszkania. Wsiadłem do samochodu i pojechałem prosto do mieszkania Stelli.
Zaparkowałem samochód i wbiegłem do budynku. Nie czekając na windę, wybrałem schody. Docierając na piętro Stelli ledwo łapałem oddech. Podbiegłem do drzwi ostatkiem sił i zacząłem w nie walić.
- Stella! Otwórz! - krzyknąłem i czekałem na jakikolwiek znak życia, ale nic z tego. Ponownie uderzyłem w drzwi i wrzasnąłem.
- Stella, błagam, chcę wiedzieć, że wszystko z Tobą w porządku. - jęknąłem. - Błagam.
- Przepraszam, ale musi pan stąd iść. - chrząknął mężczyzna z końca korytarza. - Sąsiedzi się boją i będę musiał wezwać policję, jeśli pan stąd nie odejdzie.
- Chcę tylko wiedzieć, czy z moją żoną wszystko w porządku
- Proszę wrócić jutro w dzień.
Zacisnąłem szczękę i odszedłem. Nie powinienem zostawiać jej samej. Zjechałem windą na sam dół i wybrałem numer do Paula.
- Stella nie otwiera drzwi, co robić?
- Nie ma mnie w mieście. Przyjedź do mnie z samego rana, to dam Ci klucze i kody do jej mieszkania.
- Dzięki. Dzięki za wszystko.
- Nie ma za co. - odpowiedział i się rozłączył.

Rano jak mówił Paul, pojechałem prosto do niego.
- Słuchaj, nie wiem co tam zastaniesz..- zaczął.
- Daj mi te klucze. - wyciągnąłem dłoń po przedmiot.
Mężczyzna zacisnął szczękę i wręczył mi przedmiot. - Zadzwoń zaraz jak wejdziesz i uważaj. Stella...jest nieobliczalna. - powiedział poważnie. - Może nie kontrolować tego co robi.
Ścisnąłem klucze z karteczką, na której znajdowały się kody i wyszedłem z domu Walkera. Wsiadłem w samochód i wcisnąłem pedał gazu. Niczego teraz bardziej nie pragnę, niż znaleźć się blisko niej. Jadąc łamałem wszystkie możliwe przepisy. Wiem, że nie powinienem, ale muszę jak najszybciej do niej dotrzeć. Zatrzymałem samochód i wbiegłem do budynku, od razu wchodząc do windy. Jak nigdy, teraz winda wlokła się jak żółw. Kiedy tylko drzwi się rozsunęły, wybiegłem z małego pomieszczenia i zatrzymałem się przed drzwiami od mieszkania Stelli. Po otworzeniu drzwi, w mieszkaniu zaczął wyć alarm. Spojrzałem na karteczkę i wpisałem ciąg cyfr. Trzasnąłem drzwiami i zacząłem się rozglądać po ciemnym mieszkaniu. Wszędzie były pozasuwane rolety i dodatkowo śmierdziało stęchlizną. Zapaliłem światło, a moje serce natychmiast się uspokoiło, kiedy nie zobaczyłem żadnego ciała. Wszedłem głębiej, zauważając, że w kuchni leżą niepozmywane naczynia z resztkami zepsutego jedzenia. Przeraziła mnie broń leżąca na ziemi. Szybko ruszyłem w kierunku sypialni kobiety. O dziwo nie były zamknięte na klucz, ale w środku panowała jeszcze większa ciemność. Zapaliłem światło i zauważyłem, że w łóżku coś leży. Oddam wszystko, niech to się nie okaże trup. Przejechałem dłonią po szczęce, po czym złapałem za kołdrę i powoli ją zdjąłem z ciała Stelli. Jej ciało było pokryte licznymi tatuażami. Była w samej bieliźnie, w końcu mogłem zobaczyć czego się wstydziła.
- Stella? - spytałem drżącym głosem, będąc na skraju załamania.
- Czego chcesz? - wychrypiała.
Odetchnąłem z ulgą i rzuciłem się na bezwładne ciało.
- Bałem się. - szepnąłem. - Cholernie. Dlaczego broń leży na ziemi?
- Nie mogłam tego zrobić. Pragnęłam tego, ale...nie potrafiłam pociągnąć za spust.
Objąłem ją mocno i podniosłem z łóżka.  Nie oszukujmy się, wyglądała okropnie. Jest zaniedbana i wychudzona. Włosy miała tłuste, bielizny dawno nie zmieniała, a miejsca, w których miała ponętne kształty, zamieniły się w kości.
- Wykąpiemy Cię. - szepnąłem, odgarniając z jej czoła włosy. Potrzebuje kąpieli i ciepłego posiłku. Wziąłem na ręce kobietę i zaniosłem do łazienki. Posadziłem ją na brzegu wanny i puściłem wodę. Wlałem jakieś olejki i po chwili w łazience rozprzestrzenił się przyjemny zapach, który zabijał smród pochodzący od Stelli. Zdjąłem z niej bieliznę i pomogłem wejść do wanny.
- Czy ja naprawdę jestem wolna? - spytała.
- Tak Stella, jesteś wolna. - zmoczyłem gąbkę i przejechałem nią po ramionach kobiety. Na plecach miała wytatuowane ogromne drzewo pełne liści. Upuściłem gąbkę i delikatnie dotknąłem zielonych liści, które tak naprawdę zakrywały blizny. Były grube i duże. Gdy tylko wyobrażę sobie co musiała wycierpieć, ogarnia mnie wściekłość. Pojedyncza łza spłynęła z mojego policzka i zginęła w wodzie.
- Przepraszam, że Cię przed tym nie uchroniłem. - szepnąłem, zbliżając usta do jednej z blizn. - Teraz będzie już tylko lepiej, obiecuję. Nie zostawię Cię. - wyszeptałem.


34 komentarze:

  1. Nie wiem czemu ale płacze jak głupia. Brak mi po prostu słów. W końcu wszystko się skończyło. Tak bardzo mi ich szkoda. Stella jest załamana Jason też. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży. :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. to musi sie skończyć dobrze :(((

    OdpowiedzUsuń
  3. Bylo mi tak smutno kiedy czytalam ten rozdzial.
    Prosze, daj im byc szczesliwymi po tym wszystkim co przeszli /P

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie masz pojęcia jak bardzo sie cieszę ze jest wolna teraz musi byc juz tylko lepiej tak jak to bylo w cz.1
    Smutny rozdział ale piękny <3
    Kocham do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  5. chciałam się rozpłakać jeju idealne!
    @PALVMCCANN

    OdpowiedzUsuń
  6. najbardziej emocjonujący rozdział w Jess, wow. Genialny odebrało mi mowę. Przeżyłam razem z nimi każdy moment tego rozdziału. Brawo Aga ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Płacze kolejny raz :( nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Zamiast uczyć się na jutrzejszy sprawdzian z biologii, chyba zacznę czytać od nowa Jess/Stellę :') piszesz tak niesamowicie... Masz talent dziewczyno. Nowe prologi są świetne :)
    Życzę weny, buziaki
    Zapraszam do siebie :)
    lewcix.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. KOCHAM I PŁACZE <3 CZEKAM NA NOWY

    OdpowiedzUsuń
  9. Siedze i płacze jak jakaś nienormalna. To co piszesz jest niesamowite. <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Najpiękniejszy rozdział na świecie, tak bardzo cię uwielbiam i to opowiadanie. Kawał naprawdę dobrj roboty! Nie mogw uwierzyc ze już prawie koniec

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak bardzo wzruszające 😓 świetny rozdział 😊

    OdpowiedzUsuń
  12. Przepiękny <3 czekam na nn ; )

    OdpowiedzUsuń
  13. boże, jaki kochany <3 ale wcześniej powinien zrobić wszystko, żeby ona nie była sama zaraz po rozprawie ;/ głupek :o

    http://fighteverysecond-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. OMG świetny rozdział. Jason jak zwykle taki kochany i opiekuńczy ♥
    Już nie mogę doczekać się następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jezu, aż smutno mi się zrobiło:(
    Oni są cudowni. Teraz powinno być już tylko lepiej, powinni zostać szczęśliwą rodzinką ♥ najlepiej z dwójką dzieci hihi
    Kocham to opowiadanie!!!
    Czekam nn z niecierpliowścią ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetna końcówka. Cały rozdział był świetny!

    OdpowiedzUsuń
  17. Fantastyczny rozdzial .. juz hak zaczęłam czytać to opowiadanie to wiedzialam ze bedzie zarąbiste ale to co jest teraz to normalnie. . Brak mi słów :) nie mg sie doczekac co bd dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  18. W sumie nie mam co napisać. Jest świetny. Naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ejjj zatkało mnie ! Myślałam że ona pojdzie siedziec a jest wolna! To już koniec?

    OdpowiedzUsuń
  20. Idealny rozdzial! Nie wiem czemu ale naprawde myslalam ze popelni samobojstwo. Mam nadzieje, ze bedzie nimi wszytsko super. Oby wiecej takich rozdzialow:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie mam slow, to jest idealne<3
    Płaczę,dawaj szybko następny:*

    OdpowiedzUsuń
  22. Kurcze to takie wzruszające, popłakałam się znowu.
    Czekam na kolejny :-)

    OdpowiedzUsuń
  23. Wiedziałam że będzie wolna!!! Yeyyyyy super rozdział. Dobrze ze nie popełnia samobójstwa bo nie wiem co bym sobie zrobiła

    OdpowiedzUsuń
  24. Mam nadzieję, że będą już razem szczęśliwą rodziną <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Jejku.. tak sie ciesze, że on znowu sa przy sobie. Naprawde potrzebuja siebie nawzajem ;c Idealny rozdział. Dziękuje

    OdpowiedzUsuń
  26. O wow :o zupełnie nie spodziewałam się, że tak to się potoczy :o Kobieto jesteś genialna! *-*

    OdpowiedzUsuń
  27. Genialne wprowadzasz akcje w te rozdziały, zawsze tyle się dzieje. Brawo :* Czekam na następny ❤

    OdpowiedzUsuń
  28. Dlaczego oni są tacy cudowni razem? Oby wszystko dalej było w porządku.
    Można się było tego spodziewać, że będzie wolna, ale tak zakończyłaś poprzednią część, że miałam wątpliwości.
    Świetny rozdział! Z niecierpliwością czekam na następny. :) x /@bizzlessmile

    OdpowiedzUsuń
  29. placze jeju
    oni sa perfekcyjni
    oby bylo lepiej:(
    dzieki ze dalej piszesz xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i mam nadzieje ze niedlugo pojawi sie kolejny :(

      Usuń
  30. Rycze jak glupia,milosc Jasona do Stelli>>>>>
    Oni sa idealni:( mam nadzieje,ze wszystko skonczy sie dobrze,tak byloby super. Dziekuje,ze piszesz to opowiadanie,zycze weny mis ily

    OdpowiedzUsuń
  31. Masz ogromny talent dziewczyno nie zmarnuj tego ! Pamiętaj nie przejmuj się innymi , walcz o to co kochasz! Rozdział wyszedł Ci naprawde bomba ! Mam nadzieje, że nie porzucisz szybko pisania tego opowiadania. Pamiętaj że zawsze masz dla kogo pisać. Ja zawsze będę czytać to opowiadanie !/LadyMs.

    OdpowiedzUsuń