sobota, 14 marca 2015

ROZDZIAŁ 26 część I

Lekko posiwiała kobieta uśmiechnęła się przez łzy upuszczając torby, po czym podbiegła do mnie mocno mnie tuląc.
- Przepraszam, że przestałam Cię szukać. - zaszlochała. - To zniszczyło naszą rodzinę.
- Już dobrze. - szepnęłam, obejmując ją i starając się nie rozpłakać. Nie tutaj. - Chodźmy, nie róbmy scen. - pociągnęłam nosem i podeszłam po torby mamy. - Chodźmy. - kiwnęłam głową w stronę wyjścia. Inaczej to sobie wyobrażałam. Myślałam, że obie padniemy sobie w ramiona i zaczniemy szlochać i przepraszać się nawzajem. Nie winiłam mamy, że przestali mnie szukać i zerwała kontakt z Mike'iem, aż do tej chwili. Jestem wściekła. Wściekła, bo wybrała ojca zamiast dzieci, wściekła bo się od nas odwróciła, wściekła, bo mnie pochowała..
Wsadziłam torby na tylne siedzenia i usiadłam za kierownicą.
- A gdzie jest Mike? - spytała, zapinając pas.
- W szpitalu. - chrząknęłam, odpalając samochód. Czuję taką wściekłość!
- O Mój Boże, co się stało? - krzyknęła, przykładając dłoń do ust.
Zacisnęłam dłonie na kierownicy i poprawiłam się na siedzeniu.
- Został postrzelony. - przychyliłam głowę w bok, patrząc w ciąż na drogę. - Moją córkę porwano kilka dni temu.
- Widziałam w wiadomościach. Masz męża?
- Nie mamo, to dziecko Justina.
- Dlaczego z nim nie jesteś? - spytała oburzona. Poważnie?
- Bo dowiedział się o dziecku ponad tydzień temu.
- Myślałam, że zostałaś porwana, a tak naprawdę uciekłaś do New Jersey. - prychnęła, kręcąc głową.
Zatrzymałam samochód z piskiem opon i powoli obróciłam głowę w stronę kobiety.
- Zostałam porwana 10 lat temu. - syknęłam, ściskając w dłoniach kierownicę. - Przez dwa pieprzone lata byłam więźniem! - krzyknęłam. - A Ty mnie pochowałaś! - wrzasnęłam, krztusząc się łzami. - Wróciłam do Kanady po dwóch latach, bo wiedziałam, że oni poświęcili się dla mnie i musiałam w końcu dać im spokój. Przespałam się z Justinem! - Tak, jestem złą  dziewczyną! - zaśmiałam się, wciąż nie dając dojść do zdania kobiecie. - I wyjechałam. Nie potrafiłam żyć normalnie, ale dziecko mnie uratowało. Justin znalazł mnie przypadkiem!
Kobieta patrzyła na mnie zaszokowana, a łzy wciąż spływały po jej pomarszczonych policzkach.
- Nie wiedziałam. Przepraszam.
- Nie mamo, za późno na to. - pokręciłam głową, ponownie odpalając samochód. - Lepiej będzie jak prześpisz się w hotelu.
- Jessica, nie przyjechałam z tak daleka, żeby spać w hotelu!
- A ja nie przeszłam tak wiele, by słuchać teraz kazań matki, która nie ma pojęcia co przeżyłam. - Warknęłam, jadąc w stronę hotelu.
- Porozmawiajmy..
- Na to też za późno. - szepnęłam.
- Przepraszam. - zaszlochała. - Nie wiem jak to naprawić. Jestem z tym sama.
- Ty jesteś sama? - zaśmiałam się, kręcąc głową. - Ja byłam sama przez dwa lata! Codziennie bita i ..- w ostatniej chwili sie powstrzymałam i ścisnęłam mocniej kierownicę. - Byłam sama!
Zatrzymałam samochód pod hotelem i wyszłam z samochodu, żeby wyjąć torby matki. Kiedy wzięłam w dłoń bagaże kobiety, ruszyłam do hotelu.
- Proszę pokój na dwie noce dla Alici Hastings. - powiedziałam, wyciągając z portfela banknoty.
- Jessica, nie myślisz trzeźwo!
- Poproszę o dowód tożsamości. - uśmiechnął się mężczyzna,
- Mamo, pokaż panu dowód. - spojrzałam na kobietę.
Kobieta pokręciła głową i wręczyła mężczyźnie swój dowód osobisty.
- Przyjadę po Ciebie jutro. - zacisnęłam usta w wąską linię i wyszłam, zostawiając na ladzie pieniądze.
Kiedy opuściłam budynek, cichy szloch wyrwał się z mojego gardła. Przyłożyłam dłoń do ust i wskoczyłam szybko do samochodu. Wcisnęłam pedał gazu i odjechałam spod hotelu. Na pewno nie pojadę teraz do domu. Zatrzymałam samochód pod sklepem nocnym. Zamknęłam samochód i weszłam do sklepu.
- Poproszę whisky. - wychrypiałam, kładąc na ladę pieniądze.
Znudzony staruszek podał mi butelkę i przyjął zapłatę. Wyszłam ze sklepu i wsiadłam z powrotem do samochodu. Otworzyłam butelkę i przystawiłam gwint do ust. Krzywiąc się, zamknęłam butelkę, po czym ruszyłam. Po drodze kilka razy sięgałam po butelkę, aż zatrzymałam samochód pod budynkiem, w którym mieszkał Justin. Spojrzałam na zegarek i wyszłam z auta. 23, mam nadzieję, że jeszcze nie śpi. Lekko chwiejnym krokiem weszłam do środka i schodami ruszyłam do góry. Kiedy znalazłam się na piętrze, na którym mieszka Jason, poprawiłam ubranie i włosy i pewnym krokiem podeszłam do drzwi. Zapukałam trzy razy i czekałam aż ktoś mi otworzy. Nie sądziłam, że będzie to Jason...mokry...w bokserkach...wycierający włosy. Niewiele myśląc, objęłam rękoma jego szyję i zaczęłam zachłannie całować.
- Co tu robisz? - spytał między pocałunkami. Jego ręce objęły mnie w pasie i podniosły, więc oplotłam jego mokre ciało nogami. - Smakujesz Whisky! - warknął i zdjął mnie z siebie, po czym zapalił światło, przez mógł zobaczyć w jak okropnym jestem stanie.
- Stella, co się stało? - zmarszczył brwi i natychmiast złapał za moje policzki. - Miałaś być ze swoją mamą. - szepnął.
- Byłam. - zaśmiałam się, patrząc na podłogę. - zgaś światło. - poprosiłam.
Znów zapadła ciemność.
- Gdzie Twoja matka?
- W hotelu. - mocno złapałam za kark mężczyzny i się w niego wtuliłam szlochając.
- Już dobrze. - powiedział kojąco, idąc gdzieś ze mną. - Pogadamy w moim gabinecie, w pokoju śpi Cherryl.
Pokiwałam głową, nie przestając płakać.
- Dobrze, teraz powiedz dlaczego płaczesz? - spytał, kiedy usiadł na kanapie.
- Nienawidzę jej. - zapłakałam. - Tak bardzo chciałam ją zobaczyć i przytulić, ale kiedy ją zobaczyłam..miałam ochotę stamtąd uciec.
- I co zrobiłaś? - odgarnął mi włosy z czoła i przyłożył dłoń do policzka.
- Miałam zamiar zawieźć ją do mojego mieszkania, ale w aucie zaczęła mnie o wszystko pytać..Stwierdziła, że po prostu uciekłam z domu, a nie mnie porwano. - zaszlochałam. - Później mnie przepraszała, bo jest taka samotna!- zaśmiałam się. - Zostawiła mnie i Mike'a.
- Cholera, przykro mi kochanie. - szepnął, przytulając mnie. - Ale nie musiałaś się upijać, do cholery jasnej!
- Nie wiedziałam co robić. Byłam taka wściekła..- pokręciłam głową.

- Mama! - Cherryl pisnęła tuż przy moim uchu, po czym mocno mnie przytuliła.
Leniwie otworzyłam oczy i  odwzajemniłam uścisk.
- Kochanie, daj jeszcze pospać mamie. - ochrypły głos Jasona rozbrzmiał zza moich pleców, a następnie męskie ramie przysunęło mnie bliżej swojego ciała.
- W porządku. - ziewnęłam. - Musimy już iść. - powoli się podniosłam i krzywiąc się, przyłożyłam dłoń do czoła.
- Zostańmy jeszcze. - pisnęła dziewczynka.
- Stella. - jęknął Jason.
- Muszę jechać po mamę.
- Teraz? Jest dopiero 8 rano.
- Tak Jason. - mruknęłam, wstając z łóżka. - Cherryl, weź swoje rzeczy i jedziemy do domu.
- A nie mogę tu zostać? - zrobiła duże oczka i wydęła dolną wargę.
Zaśmiałam się i pokręciłam głową. - Musisz dzisiaj kogoś poznać.
- Kogo? - spytała ożywiona.
- Zobaczysz. - puściłam jej oczko. - Idź po swoje rzeczy i kota.
- Zjedz ze mną śniadanie. - mruknął Jason, przewracając się na plecy i zasłaniając sobie ramieniem oczy.
- Zjemy śniadanie z moją mamą. - uklęknęłam na łóżku i ucałowałam mężczyznę. - Naprawdę muszę iść.
- Kocham Cię. - szepnął, zdejmując ramie z oczu.
- Ja Ciebie też. - odszepnęłam i wyszłam z pokoju w poszukiwaniu córki.
- O, Stella! - uśmiechnęła się Leila. - Nie wiedziałam, że tu jesteś. Zjecie z nami śniadanie? - spytała.
- Nie, już wychodzimy, ale dziękuję. - uśmiechnęłam się lekko. - Cherryl, chodź już. Po chwili pojawiła się przy mnie dziewczynka z kotem i swoimi rzeczami. Wzięłam od niej torbę i ruszyłyśmy do wyjścia.
- Do zobaczenia. - Jason ucałował małą dziewczynkę, a następnie mnie.
- Pa. - uśmiechnęłam się do mężczyzny i wyszłyśmy.
- Kogo poznam? - spytała dziewczynka, schodząc po schodach.
- Później Ci powiem. - uśmiechnęłam się do córki i otworzyłam jej drzwi.
Kiedy wsiadłyśmy do samochodu, stwierdziłam, że najpierw pojedziemy do domu, żeby się przebrać i pojedziemy po moją mamę.
- Pójdę się wykąpać, a Ty się rozpakuj, dobrze?
- Mhm. - dziewczynka pokiwała głową i pobiegła do swojego pokoju, wcześniej wypuszczając kota.
Po prysznicu, ubrałam wygodne rzeczy, przebrałam Cherryl i razem zeszłyśmy na dół. Jak zwykle wyszłyśmy tyłem.
- Poznasz moją mamę, czyli Twoją babcię. - powiedziałam w końcu, kiedy dziewczynka miała już zapięte pasy.
- Mam babcię? - spojrzała na mnie zdziwiona.
- Tak, ale babcia mieszka bardzo daleko, dlatego jej nie poznałaś.
- Nie chcę. - skrzywiła się, zakładając ramiona na piersi.
- Skarbie, to Twoja babcia i chce Cię poznać.
- Dlaczego tata nie jedzie?
- Bo jest zajęty. - chrząknęłam, odpalając samochód - Będzie fajnie. Zjemy z nią śniadanie.
-Przez resztę drogi dziewczynka się już nie odzywała, a ja błagałam w myślach, żeby stać jak najdłużej w korku, czy żeby drogi były zablokowane. Wszystko, byleby przedłużyć to. Zatrzymując samochód pod hotelem, poprosiłam w myślach, żeby jej nie było.
- To tu? - głos córki przywrócił mnie z powrotem do rzeczywistości.
- Tak tak. - odpięłam pas i wysiadłam z samochodu, żeby otworzyć drzwi córce. - Chodźmy. - uśmiechnęłam się sztywno do dziewczynki, łapiąc ją za rączkę. Wzięłam głęboki wdech i weszłyśmy do hotelu, w którym wczoraj wykupiłam pokój mamie.
- Dzień dobry. - przywitałam się z kobietą. - Może pani poinformować Alicie Hastings, że czeka tu jej córka?
- Oczywiście. - uśmiechnęła się kobieta i złapała za telefon.
- Chodź, usiądziemy na kanapie. - szepnęłam do dziewczynki i poprowadziłam ją w kierunku kanap.
- Jessica? - odwróciłam głowę i spojrzałam na matkę, po czym natychmiast wstałam. - Cherryl, to Twoja babcia.
- Dzień dobry. - przywitała się dziewczynka, stojąc przy mojej nodze.
- Dzień dobry kochanie. - uśmiechnęła się kobieta. - Ale jesteś śliczna. - rozmarzyła się.
- Masz ochotę zjeść z nami śniadanie? - spytałam, stojąc wyprostowana. Czułam się, jakbym była w sądzie i broniła swojej klientki.
- Oczywiście. - uśmiechnęła się szeroko.
Skinęłam głową i ruszyłam w głąb hotelu, znajduje się tu również restauracja. Pchnęłam drzwi i przepuściłam córkę. Zajęłam miejsce przy stoliku przy oknie, przy którym usiadła Cherryl.
- Na co masz ochotę, kochanie? - spytałam przeglądając menu.
- Sok pomarańczowy i rogalika. - uśmiechnęła się szeroko,
- A Ty mamo? - spojrzałam na kobietę, która swoją drogą, wygląda jaszcze gorzej niż wczoraj. Miała sine worki pod oczami i niemal ziemistą cerę.
- Ja wypiję tylko kawę. - uśmiechnęła się smutno.
Skinęłam głową i zawołałam kelnera.
- Więc ile masz lat? - spytała kobieta, patrząc na Cherryl.
- 8. - odpowiedziała, uśmiechając się.
- To dużo. - zaśmiała się. -Do której klasy chodzisz?
- Cherryl na razie nie chodzi do szkoły. Wypisałam ją kilka dni temu. - odpowiedziałam za córkę.
- Dlaczego? - spytała, marszcząc brwi.
- Jest teraz za duży szum wokół mnie i sama rozumiesz. - mruknęłam.

Dzień rozprawy.
Stałam przed lustrem i patrzyłam prosto w oczy morderczyni, która za chwilę zostanie skazana. Dziwne, ale czuję się wyjątkowo spokojna i odprężona. Może dlatego, że to w końcu koniec? Koniec ciągłej ucieczki i ciągłych kłamstw? Prawdopodobnie wczoraj widziałam się ostatni raz z bliskimi. Czy zobaczę jeszcze Cherryl? Wzięłam kluczyki ze stolika i wyszłam z domu. Już czas. Załatwiłam już wszelkie formalności jeśli chodzi o mieszkanie i resztę moich rzeczy. Moja kancelaria została sprzedana, a mieszkanie będzie wynajmował komuś Paul. Wyszłam z budynku i trafiłam na tłum paparazzich. Pochyliłam sie i czym prędzej ruszyłam do auta, unikając jakichkolwiek pytań. Wiem, że to samo czeka mnie pod sądem. Wsiadłam do samochodu i odjechałam. W tle leciała Beyonce. Zaparkowałam samochód i kiedy tylko otworzyłam drzwi podbiegli do mnie paparazzi.
- Dlaczego zabiłaś tych mężczyzn? - krzyknął reporter. - Czy to prawda, że byłaś niewolnicą Generała Lincolna? - znowu ktoś krzyknął.
Przysłaniając oczy, szybkim krokiem szłam w kierunku ogromnego sądu. Kiedy już się tam znalazłam, znowu otulił mnie spokój i cisza. Na korytarzu dostrzegłam Mike'a, Paula i chłopaków.
- Trzymam kciuki! - uśmiechnął się brat, wstając, żeby mnie przytulić.
Skinęłam tylko głową i przywitałam się z resztą. Jason nie przyszedł?
- Rozprawa Amelia Lincoln przeciwko Jessice Hastings! - krzyknął policjant stojący pomiędzy ogromnymi drzwiami.
- Idę. - ostatni raz ucałowałam brata i weszłam do środka. Mimowolnie spojrzałam na policjanta i ogarnęła mnie panika. Nie chcę, żeby on tu był.
- Wygrasz to kochanie. - szepnął, po czym stanął z boku drzwi.
Nie chcę, żeby tego słuchał, żeby wiedział co przeszłam. Przełknęłam ślinę i ruszyłam do miejsca, gdzie czekał mój adwokat. Już stąd zauważyłam tą jędzę, której mąż zniszczył mi życie, a ona śmie jeszcze walczyć.

- Proszę wstać, ogłaszam wyrok. - Krzyknął Sędzia Kennedy, tłukąc młotkiem w stół. Wszyscy wstali i na sali zapadła grobowa cisza. Moje serce biło niemiłosiernie szybko. Czułam, że chwila i zemdleję. Czuję się wykończona psychicznie po tym co musiałam tu powiedzieć. Wszystko wróciło.
- Jessico Hastings! - Sędzia zwrócił się do mnie. ''Jesteś winna i skazuję Cię na..'' No dalej, powiedz to. Ile dostałam? 20? 30 lat? Dożywocie?

CZYTASZ = KOMENTUJESZ. 
WIEM, JESTEM ZŁYM CZŁOWIEKIEM, KOŃCZĄC W TAKIM MOMENCIE <3 

33 komentarze:

  1. Jej pierwsza ^^ rozdział super świetny cudny *o* juz nie mogę doczekać się następnego !! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego teraz?
    No dlaczego teraz skonczylas
    Boze...
    Teraz sie stresuje
    Omg / Pati

    OdpowiedzUsuń
  3. CO?! no cooooo?! powiedz, że żartujesz.. to jakaś cholerna kpina?! NIE W W TAKIM MOMENCIE, jak mogłaś ;ccc Ty zuuuy człowieku ;c
    tak sie nie robi.. ale i tak zajebisty rozdział ;((((((

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlaczego w takim momencie !
    Oby Jessica nie dostała zbyt duzego wyroku.
    Ps. Świetny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. NAPRAWDĘ?! W TAKIM MOMENCIE?!
    Rozdział oczywiście wspaniały. Jak zwykle. Mam nadzieje, że na wyrok nie będziemy musiały czekać, aż tak długo (;

    OdpowiedzUsuń
  6. O nie kurde zabijesz mnie...
    Akurat teraz,teraz bede codziennie sprawdzała :):)
    Poza tym mam nadzieje ze dużo nie dosranie ;c
    Do następnego :* :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny! Bardzo boję się wyroku.. Chciałabym żeby było już po wszystkim..:(

    OdpowiedzUsuń
  8. Złym człowiekiem? Chyba najgorszym chciałaś napisać! XD

    OdpowiedzUsuń
  9. "... na karę grzywny w wysokości 100.000 dolarów" ? jestem za xd
    ale mam ochotę cię zamordować, oczywiście wiadomo za co :3
    mam nadzieję, że szybko dodasz część II <3333

    OdpowiedzUsuń
  10. boże one nie może trafić do więzienia to oni się znęcali nad nią to była zemsta ; / ,świetny czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Milo sie czyta:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział♥ Jejku.. ten koniec to adkjalfasf

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział! Naprawdę jesteś złym człowiekiem kończąc w takim momencie! :) Wciągnęło mnie to opowiadanie... I chyba nie zamierza wypuścić... (Nie jestem jakoś szczególnie smutna z tego powodu ;) ) Zamiast teraz iść spać będę myśleć co się stanie dalej.... Hmmm.... Znowu tak długo siedze czytając Twoje ff.... Ach! Trudno! To jest ciekawsze niż spanie... I lepsze!
    Agnez
    PS: Jak się ładnie uśmiechnę i poproszę, to zostawisz w spokoju już tą biedną Jessice? :) Tyle się nacierpiała żal mi jej i nie powinni jej wsadzić do więzienia, bo po prostu wymierzyła sprawiedliwość... Tym facetom i tak się to należało... Oj masz talent, masz. Pisz dalej! :) Czekam w zniecierpliwości na dalszy rozwój wydarzeń!

    OdpowiedzUsuń
  14. Jejku, czemu akurat w tym momenci !? Szybko dodaj następny:) juz nie moge sie doczekać

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie wierzę no jak mogłaś w takim momencie ��

    OdpowiedzUsuń
  16. Co w takim momencie skończyć ten rozdział to poprostu Nie możliwe! Ja chcę wiedzieć na ile jest skazana! Super rozdział, mam nadzieję że nie będzie na długo w pace.

    OdpowiedzUsuń
  17. nie, nie, nie ;o hahahaha jesteś straszna tak kończąc ;D po za tym rozdział wyszedł bardzo dobrze według mnie;)

    OdpowiedzUsuń
  18. nie! szybko! czekam na nn! xD W TAKIM MOMENCIE... :-; weny!

    OdpowiedzUsuń
  19. Wiedzialam ze skoncxysz w takim momencie haaha cos mi sie zdaje ze trafi na dozywocie do pierdla i sie zabije tam.

    OdpowiedzUsuń
  20. BOŻE NIENAWIDZĘ JAK TAK KOŃCZYSZ OMG!
    ALE OGÓLNIE ROZDZIAŁ IDEALNY JHDFIUASHFIUA
    @PALVMCCANN

    OdpowiedzUsuń
  21. Rozdział zakończony w fatalnym momencie :'( uwielbiam Jessicę i Justina razem, oby byli szczęśliwi a Jessica niech nie idzie do więzienia :( nie chce czekać na ten wyrok! Niech to się szybko potoczy
    lewcix.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. Jezu ten rozdzial>>>>>>
    C u d o w n y i czekam z niecierpliwoscia na kolejna czesc, jest super! Dziekuje bardzo, ze piszesz i zycze weny :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Czy ty sobie żarty robisz kończąc rozdział w takim momencie? To karalne! Haha Coś czuję, że dostanie jakiś mały wyrok, bo jeżeli dostanie z 20 lat... Nie wiem co ci zrobię haha
    Kocham to opowiadanie. :) Z niecierpliwością czekam na następny. xx /@bizzlessmile

    OdpowiedzUsuń
  24. BŁAGAM!!!!!!!!! PISZ KOLEJNYYYY!! JA CHE JUŻ WIEDZIEĆ!!!

    OdpowiedzUsuń
  25. Umieram bo czekam już na następny rozdział.Boże kocham to <3

    OdpowiedzUsuń
  26. W takim momencie! Uhh! Nie wytrzymam do następnego rozdziału >.<
    Cudowny! <3

    OdpowiedzUsuń
  27. Jesteś okropna! Hahaha a co do rozdziału tooo rozwala! Może jakoś uda jej się z tego wyjść;/ jest meeega! Do następnego ✌

    OdpowiedzUsuń
  28. Coo?! W takim momencie koniec?!? Nie znoszę cię za to! :c a tak serio to świetny rozdział *-*

    OdpowiedzUsuń
  29. Nie jesteś kochana tyko nie każ nam czekać miesiąc na następny rozdział kocham to opowiadanie i Ciebie poplakalam się nie wiem czemu ale same mi łzy lecą czekam nn buziaczki :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  30. Jezus zawał *-* cudowny rozdział
    Błagam niech to nie bd zakończenie tak bardzo kocham ten ff ��
    Życzę weny i czekam na nn

    OdpowiedzUsuń