czwartek, 1 stycznia 2015

ROZDZIAŁ 21

 *Jason*
Cały czas zastanawiałem się, czy dobrze zrobiłem. Oszukałem ją. Najpierw uśpiłem jej czujność, a później przywiązałem. I choć z miłą chęcią zrobiłbym to jeszcze nie raz, ten nie należał do tych ''z miłą chęcią''.
- To było konieczne. - mruknął Paul. 
Spojrzałem na niego, marszcząc brwi. - co?
- Stella jest bardzo porywcza, tylko zepsułaby wszystko. - wytłumaczył, nawet na mnie nie patrząc. 
- Porywcza? 
- Tak, porywcza. Jeśli coś jej zagraża, albo jej bliskim, wierz mi, ani w 0.01% nie przypomina Stelli. - powiedział, kręcąc głową, jakby przypominając sobie coś złego ze Stellą. 
- Ona naprawdę zabiła tych wszystkich mężczyzn? - spytałem niepewnie.
- Tak. - skinął głową. 
- Te blizny..- zacząłem, drapiąc się jedną ręką po karku, drugą wciąż trzymałem na kierownicy. - kto jej to zrobił? - chrząknąłem, poprawiając się na fotelu i zaciskając dłonie na kierownicy. 
- Wybacz Jason, ale nie sądzę, żeby rozmawianie za jej plecami było okej.
- Wyobraź sobie, że dziewczynę, którą kochasz całym sercem, spotyka coś potwornego i ona nie chce Ci o tym powiedzieć. Nie byłbyś ciekawy?
- Wierz mi, że potrafię to sobie wyobrazić. - prychnął.
Zacisnąłem szczękę, wiedząc co ma na myśli. On ją kocha.
- Dzięki, że się nią zająłeś, kiedy ja nie mogłem. - powiedziałem, patrząc na drogę. Nie oszukujmy się, wykonał kawał dobrej roboty, za co jestem mu naprawdę wdzięczny.
- Ci którzy jej to zrobili już nie żyją. - westchnął mężczyzna, w końcu na mnie zerkając.
- Zabiła ich? Sama?
- Tak. - skinął głową. Czy powinienem zacząć się jej bać? - Nie pytaj jej o to, nie pozwalaj jej wrócić do tego. Swoją drogą, nie chciałbyś wiedzieć co ją spotkało.
- To samo mi powiedziała. - zaśmiałem się, kręcąc głową. Myśli, że tym mnie jakoś uśpi moją ciekawość? Tym jeszcze bardziej ją pobudził. Postaw się na moim miejscu. Szukasz ukochanej dwa  lata, w końcu ona staje przed Tobą w nowych odpicowanych rzeczach, w nowej fryzurze z jakimś kolesiem u boku. Później zauważasz mnóstwo tatuaży, który pokrywają jeszcze więcej blizn. Nie chciałbyś wiedzieć co ją spotkało? Domyślam się, że to może być okropne, ale i tak chcę znać prawdę. Pocieszające jest to, że Ci skurwiele już nie żyją, chociaż sam wolałbym wymierzyć im sprawiedliwość.
Odgoniłem myśli, które tylko podnosiły mi ciśnienie i skupiłem się na drodze. Auto przed nami się zatrzymało i wysiadł z niego Ryan, który ruszył w stronę pobocza. Serio, teraz będzie się załatwiał? SERIO? Moją córkę porwali, a on wysiada sobie z auta, żeby się odlać. Wysiadłem z samochodu, trzaskając drzwiami i podszedłem do mężczyzny.
- Co Ty kurwa robisz? - warknąłem, wściekle.
Ryan schylił się i coś podniósł. - To. - pokazał mi inhalator. Następnie odwrócił go i wyciągnął nabój, na którym przyczepiona była pluskwa.
Zmarszczyłem brwi i wziąłem od chłopaka nabój od inhalatora. Cherr ma astmę, jak sobie poradzi bez tego?
- A co z drugim nadajnikiem? - jeszcze bardziej zmarszczyłem brwi.
- Naszyjnik był ze złota? - spytał, na co skinąłem głową.
- Co jest chłopaki? - spytał Mike.
- Inhalator. - powiedziałem, zaciskając szczękę.
- Kurwa. - szepnął, łapiąc się za włosy. - Musimy się ruszać.
- Nadajnik w złocie jest niewykrywalny. - poinformował Ryan.
Dzięki Bogu, że to złoto.
- Dobra, ruszamy. - schowałem inhalator do kieszeni i pobiegłem do samochodu. Dzięki temu, że mam ze sobą nadajnik, Stella od razu nas znajdzie.
- To był inhalator. - powiedziałem, zanim Walker zdążył zadać pytanie.
- Cholera, ona ma astmę. - szepnął, łapiąc się za szczękę.
Kiedy auto przed nami ruszyło, natychmiast wcisnąłem gaz i z piskiem opon odjechaliśmy. Nie wiadomo w jakim stanie jest Cherr, więc liczy się każda sekunda.


*Stella*
Jak uwolniłam się z kajdanek i węzłów? Debil, który mnie zakuł, nie wiedział, że miałam złamanego kciuka w prawej ręce. Wystarczyło wyciągnąć go ze stawu i jedną rękę miałam wolną. Dziwne było, że na stoliku leżał nóż. Może specjalnie? Może chcieli mnie tylko spowolnić? Sięgnęłam po nóż i zaczęłam majstrować przy drugiej parze kajdanek. Nie oszukujmy się, zajęło mi to mnóstwo czasu. Czułam jak pot spływa mi po czole. W końcu uwolniłam obie dłonie, więc zabrałam się za przecinanie materiału, który więził moje nogi. Odetchnęłam głęboko z ulgą i zeskoczyłam z łóżka. Zbiegłam na dół, gdzie na stole stał jeden laptop. O co tu chodzi. Marszcząc brwi, podeszłam do urządzenia i usiadłam przy nim. Kiedy ruszyłam myszką, na ekranie pojawiła się wiadomość. Do mnie. 
[Stella, wiem, że jesteś zła, nie chciałem tego robić, ale wiem, że nie zastosowałabyś się do planu. Woleliśmy nie ryzykować. Mam nadzieję, że do czasu, zanim się uwolnisz, zdążymy już odbić naszą córkę. Pod stołem przykleiłem pistolet. Do zobaczenia, kochanie.]
Następnie pojawiła się mapa, gdzie znajdują się dwa nadajniki. Jeden poruszał się w stronę Harrisburga, gdzie był drugi nadajnik. Czyli znaleźli inhalator.Warknęłam pod nosem i wsunęłam rękę pod stół, szukając broni. Kiedy się na nią natknęłam, oderwałam ją od drewna i uniosłam do góry. Wzięłam jeszcze ołówek leżący na stole, wsunęłam go we włosy i zakręciłam, tworząc tak koka. Zamknęłam wszystkie okna i wpisałam w przeglądarkę nazwę miejsca, gdzie powinna znajdować się Cherryl. Nie mam nawet telefonu, żeby zrobić zdjęcie. Wstałam z krzesła i ruszyłam do wyjścia. Skąd wezmę samochód? Och, już wiem! Rozejrzałam się na boki, żeby sprawdzić czy nie stoi tu gdzieś auto. Zbyt piękne by było, gdyby jakieś mi zostawili. Zacisnęłam dłonie w pięści, czując jeszcze większy gniew i wyszłam na ulicę. Kto nie weźmie autostopowiczki? W porządku, może i nie wyglądam jak dwa dni wcześniej, ale który facet nie poleci na tyłek w obcisłych dżinsach, w nocy, na pustkowiu. Skręciłam w lewo i szłam po ulicy, czekając, aż ktoś mnie zaczepi. Chyba jeszcze pamiętam jak się kołysze biodrami, co? Nie musiałam długo chodzić, żeby zatrzymał się jakiś napaleniec. 
- Hej Ty! - gwizdnął. - Potrzebujesz podwózki? - krzyknął, zatrzymując się przy mnie. Spojrzałam na niego, uśmiechając się kusząco i skinęłam głową.
- Dziękuję! Już myślałam, że nikt się nie zatrzyma! - powiedziałam, wzdychając, kiedy siedziałam już obok kierowcy. - Zapomniałam. -  Uśmiechnęłam się, sięgając po broń. - Zmiana miejsc. 
- Co? - spojrzał na mnie zdezorientowany i natychmiast uniósł ręce w górę. 
- Po prostu wysiądź z samochodu. - jęknęłam. 
- Nie! To moje auto! - krzyknął z wyrzutem. 
- Okej, pięć sekund i strzelam w Twoje krocze. - westchnęłam, przenosząc broń na owe miejsce mężczyzny. 
- Dobra! Dobra! - krzyknął, pośpiesznie otwierając drzwi. - Kurwa, więcej nie wezmę autostopowiczki. - splunął pod nosem, wysiadając. 
- Dzięki! - krzyknęłam i odjechałam z piskiem opon. 
Cholera, nie ma GPS! Muszę kierować się znakami. Starałam się jechać najszybciej jak mogłam, jednak nie zawsze było to możliwe. Zdarzały się korki, czy patrole drogowe. Lepiej, żeby policja mnie nie ścigała. Na chwilą odrywając wzrok od jezdni, spojrzałam na radio, żeby je włączyć. Nie wiem ile jechałam dokładnie, dla mnie to była wieczność, ale w końcu znalazłam się w Harrisburgu. Teraz wystarczy znaleźć opuszczony szpital. Mam nadzieję, że nie jest ich tu dużo. Zatrzymałam się na stacji benzynowej. Wysiadłam z samochodu i weszłam do sklepu. 
- Przepraszam, - chrząknęłam, żeby zwrócić na siebie uwagę sprzedawcy. Ten spojrzał na mnie marszcząc brwi, po czym otworzył szeroko oczy.
- Potrzebuje pani pomocy? - spytał. 
- Nie. - pokręciłam głową. - znaczy się, tak! - uderzyłam otwartą dłonią w stół, jakby chcąc tym przekrzyczeć moją pierwszą odpowiedź. - Muszę znaleźć szpital Abandoned. 
- Już dawno jest opuszczony. - powiedział, marszcząc brwi. 
- Wiem. Gdzie powinnam jechać? 
- Musi się pani cofnąć do skrzyżowania i pojechać w  lewą stronę. Później cały czas prosto. Po ok. 15 km będzie duży wjazd z prawej strony i tam pani skręci i prosto do szpitala. 
- Dziękuję. - posłałam chłopakowi lekki uśmiech i wyszłam ze sklepu. Wsiadłam do samochodu i odjechałam. Będąc na skrzyżowaniu, skręciłam w lewo, jak kazał chłopak i jechała już prosto. Żołądek zwijał mi się coraz bardziej, a serce próbowało wyrwać się z piersi. Boję się co tam zastanę. Boję się, kogo tam zastanę. Trzymam tylko kciuki, żeby chłopakom nic się nie stało. Zjechałam w prawo, jak powiedział pracownik stacji benzynowej i powoli jechałam , starając się nie robić zbyt dużego szumu. Kiedy minęłam samochód Paula, natychmiast się zatrzymałam. Wysiadłam z samochodu i ruszyłam na pieszo. Akurat kiedy szpital pojawił się już w zasięgu mojego wzroku, z okna ktoś wypadł. Przyłożyłam szybko dłoń do ust,żeby nie pisnąć. Błagam, niech to nie będzie żaden z moich chłopaków. Z łomoczącym sercem, pobiegłam w stronę wejścia. Pchnęłam drzwi i weszłam do środka. Co chwilę było słychać strzały. Wyciągnęłam broń, którą trzymałam w spodniach i trzymając ją przed sobą, zaczęłam powoli iść. Szpital ma trzy piętra. Wszystko tu jest porozwalane. Łóżka pordzewiałe, na podłodze walają się papiery, a lampy mrugają. Mam nadzieję, że z Cherryl wszystko w porządku. Nagle zostałam pociągnięta za łokieć. 
- Co Ty tu robisz? - szepnął Ryan. 
- Co Ty! - wskazałam na niego palcem. - tu robisz? 
- Pilnuję! - odszeptał. - Jak się tu dostałaś?
- Ukradłam auto. - przewróciłam oczami. - Gdzie Mike? 
- Wszyscy są na górze. Jest tu mnóstwo ludzi! - powiedział, kręcąc głową. 
- Wszyscy są cali? - spytałam, zagryzając wargę, bojąc się, że któremuś coś się mogło stać. 
Chłopak miał odpowiedzieć, kiedy usłyszeliśmy, jak winda się otwiera.
- Stój! - szepnął, widząc, że chcę to sprawdzić.
- Ryan! Kurwa! Pomóż mi! - usłyszałam jęk Mike'a.
Szeroko otworzyłam oczy i bez zastanowienie, wybiegłam z kryjówki. Mike leżał w windzie, a wokoło niego zaczęła się tworzyć kałuża krwi.
- Mike! - zaszlochałam, czując, jakbym to ja właśnie oberwała. Podbiegłam szybko do brata i pomogłam mu wyjść.
- Co Ty tu robisz, Jessica? - warknął, trzymając się za bok, gdzie został postrzelony.
- Ryan! Musisz go zabrać do szpitala! - krzyknęłam.
- Żaden szpital. - Mike stanowczo pokręcił głową.
- Musisz! Mike, proszę! - oddałam brata w ręce Ryana. - Zabierz go do szpitala, błagam. - powiedziałam, zasłaniają usta, z których cały czas wydobywał się szloch.
- Jessica, jedź ze mną. Tu jest niebezpiecznie!
- Ryan, zabierz go. - Krzyknęłam. - Poradzę sobie. - spojrzałam na brata.
- Mike, jedziemy do szpitala. - powiedział brunet.
- Jessica, jedź z nami! Proszę! - krzyknął Mike.
Pokręciłam głową i pobiegłam do windy. Podniosłam broń brata i wcisnęłam guzik, na drugie piętro.
- Jessica! - usłyszałam ostatni raz krzyk brata, po czym drzwi się zasunęły. Otarłam policzki z łez i schowałam się w rogu, w razie, gdyby ktoś strzelał. Drzwi się otworzyły i padły pierwsze strzały.
- Kto tam jest? - krzyknął Chaz.
- Jessica! - odkrzyknęłam, ale się nie wyłoniłam. - Mogę wyjść?
- Wychodź.
Powoli wyszłam z windy, trzymając przed sobą broń. Kiedy zobaczyłam starego przyjaciela, odetchnęłam z ulgą i opuściłam broń.
- Co z Mike'iem? - spytał Fredo.
- Kazałam Ryanowi zabrać go do szpitala. - odpowiedziałam.
- Kurwa, mam nadzieję, że wyjdzie z tego. - warknął Chaz, łapiąc się za głowę.
- Skąd Ty się tu w ogóle wzięłaś? - spytał zdziwiony murzyn.
- Przyjechałam pociągiem. - warknęłam, podchodząc do mężczyzn. Chyba nie załapali, bo patrzyli na mnie zaszokowani. - Ukradłam auto! - przewróciłam oczami. - Co z Jasonem i Paulem? - wychrypiałam, patrząc niepewnie na mężczyzn.
- Są na górze. - odpowiedział Fredo.
- Okej, więc chodźmy. - pstryknęłam palcami.
Chaz skinął głową i ruszył w kierunku schodów. Za nim szedł Fredo i za nim ja. Gdy tylko Somers otworzył drzwi, padł strzał.
- Kurwa. - splunął. Odliczył do trzech, po czym z powrotem otworzył drzwi i trzy razy strzelił. - Możemy iść. - szepnął do nas. Minęliśmy martwego mężczyznę i otworzyliśmy drzwi, które, prowadziły do piętra.
- Rozdzielamy się. - szepnął Fredo. - Masz broń? - spytał, lustrując mnie wzrokiem.
Skinęłam głową i podniosłam lekko bluzkę, pod którą miałam dwa pistolety.
- Ja idę w lewo. - oznajmił Chaz i ruszył w owym kierunku.
- Ja idę prosto. - szepnął do mnie Alf i ruszył przed siebie.
Mi pozostała lewa strona. Jasona i Paula wciąż nie ma. Boję się. Cholernie.
Szłam powoli, uważając, by nie hałasować za bardzo i też w razie czego, żeby nikt mnie nie zaskoczył. Myliłam się! Linka oplotła moją szyję i zacisnęła się boleśnie, zabierając mi dopływ powietrza.
Natychmiast się obróciłam i stanęłam oko w oko z nieznajomym. Szybko wyciągnęłam broń i strzeliłam mu w brzuch. Mężczyzna upadł, więc zdjęłam linkę z szyi i upadłam na kolana, głośno kaszląc. Wtedy na głowę został założony mi ciemny worek. Broń wypadła mi z ręki, a następnie zostałam kopnięta w brzuch. Skuliłam się, ponownie kaszląc. Zaczęłam szukać dłonią drugiej broni, jednak ktoś mi ją wyjął i słyszałam tylko jak szura po podłodze. Zaczęłam się szarpać, kiedy obce ręce podniosły mnie na równe nogi. Jeszcze inne ręce, zaczęły zadawać mi bolesne ciosy w brzuch. Jeden był tak silny, że na chwilę nie mogłam złapać oddechu. Moje nogi zaczęły jeździć po podłodze, a obcy mężczyzna ciągnął mnie w nieznanymi kierunku. Nikt nic nie mówił. Po chwili zostałam komuś przekazana i zdjęto mi worek z głowy.
- Właśnie negocjowałem z panem Jasonem. - zaśmiał sie Adam, tuż przy moim uchu. Zauważyłam, że z szatynem nie jest za dobrze. Przypomniało mi się, jak 11 lat temu, Justin siedział na krześle i wyglądał dokładnie tak samo, a Nick próbował mnie zgwałcić.
- Wypuść go. - szepnęłam, starając się uciec od ostrza, które było przystawione do mojej szyi.
- W zasadzie nie jest mi już nawet potrzebny, skoro nas odwiedziłaś. - zaśmiał się. - tęskniłaś?
- Jason! - krzyknęłam, starając się zwrócić na siebie uwagę mężczyzny. - Jak się czujesz?
- Stella, przepraszam. - wychrypiał, patrząc na mnie przepraszająco.
- Wszystko będzie dobrze. - uśmiechnęłam się do niego przez łzy.
- Jakie to wzruszające. - zaśmiał się Adam, a ja czułam, jak jego klatka piersiowa wibruje. - Gold! Pokażmy pannie Swift, jak wygląda zabawa.
Mężczyzna stojący przy Jasonie, wyciągnął pistolet, po czym strzelił w Jasona nogę.
Pisnęłam i starałam się wyrwać Adamowi, jednak im bardziej się szarpałam, tym ostrze mocniej wbijało się w moją szyję.
- Błagam! Puść go! Przecież to o mnie chodzi! - wrzasnęłam.
Jason tylko zaciskał mocno szczękę i dłonie w pięści.
- Gdzie moja córka?
- Myślę, że już dawno została znaleziona. - zaśmiał się Adam. - przez Twojego przyjaciela.
- Dlaczego to robisz?
- Przez Ciebie spędzę resztę życia w pierdlu! - splunął. - Ja też mam dziecko!
- Masz dziecko i gwałcisz niewinne kobiety? - prychnęłam.
- Sama tego chciała. Wszystkie tego chcecie. - wycedził przez zaciśnięte zęby, obracając mnie w swoją stronę. - i wydaje mi się, że Ty też. - uśmiechnął się szeroko, wciąż trzymając nóż na moim gardle. Usłyszałam strzał za sobą i następnie upadające ciało. Skoro Jason był przywiązany, to znaczy, że musiał to być Gold. Niewiele myśląc, wyjęłam ołówek z włosów, które natychmiast opadły mi na ramiona, po czym wbiłam go w szyję mężczyzny i szybko wyciągnęłam. Krew trysnęła wprost na moją twarz, więc jeszcze bardziej się oddaliłam. Mężczyzna złapał się za szyję i upadł na kolana, patrząc na mnie wściekle.
- Ty dziwko. - szepnął.
Odwróciłam się i podeszłam do Jasona.
- Jason? - szepnęłam, przykładając dłoń do jego twarzy.
- Stella. - chrząknął Frank. Kurwa.
Spojrzałam powoli na mężczyznę. - Błagam, pozwól mi zabrać go do szpitala. - wyszlochałam, klęcząc przy Jasonie. - Proszę. Później możesz mnie zamknąć.
- Stalla, my też to możemy zrobić. Karetka już jedzie.
- Nie, ja muszę. Błagam. - podeszłam do mężczyzny, łapiąc go za rękę. - Od czterech lat, myślałam, że ojciec Cherr nie żyje. - powiedziałam, pociągając nosem. - Ona go potrzebuje.
Mężczyzna patrzył na mnie ze współczuciem, po czym odszedł.
- Jason! - poklepałam mężczyznę po twarzy i zaczęłam rozcinać węzły nożem, który leżał na podłodze, obok ciała Golda. - Jason! - krzyknęłam desperacko. Kiedy już odwiązałam wszystkie liny, podniosłam go i zaczęłam prowadzić do wyjścia z sali.
- Stella! - krzyknął Franklin. - Mamy Twoją córkę z Paulem.
- Dziękuję. - skinęłam głową i ruszyłam w lewo wraz z Jasonem.
- Stella! - podbiegł do nas Fredo i pomógł mi z McCannem. - Choler, wszędzie jest policja!
- Wiem, musimy zawieźć Jasona do szpitala. Jest tu jakieś tylne wyjście?
- Jest. - pokiwał głową i dalej szliśmy.
W końcu wyszliśmy z budynku.
- Masz tu gdzieś zaparkowany samochód? - spytałam.
- W lesie.
Skinęłam i ruszyliśmy w tamtym kierunku. Fredo wsiadł za kierownicę, a ja z tyłu z Jasonem.
- Jason. - szepnęłam, głaszcząc go po głowie. - Błagam, obudź się. - wyszlochałam, patrząc na bladą twarz ukochanego. - Błagam. - pisnęłam, zginając się, żeby go przytulić. - Potrzebuję Cię.
- Jesteśmy! - oznajmił Fredo, wysiadając z samochodu i pomógł mi wyciągnąć Jasona. Kiedy już prowadziliśmy nieprzytomnego szatyna do szpitala, rozbłysły policyjne syreny.
- Zabierz go do szpitala, ja muszę już iść. - zatrzymałam mężczyznę. - Do zobaczenia. - uśmiechnęłam się przez łzy i zeszłam po schodach idąc prosto do radiowozu Franklina.
- Przepraszam Stella, ale dłużej nie mogłem czekać.
- Dziękuję. - szepnęłam i ucałowałam go w kącik ust. - Dziękuję. - łzy zaczęły na nowo spływać po moich policzkach.
- Cherr jest z Paulem i jadą na komisariat. - powiedział, kiedy otwierał mi drzwi.
Skinęłam lekko głowa i wsiadłam do samochodu.

SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! 

A TERAZ BĘDZIE TROCHĘ NIEMIŁO ;/
Zauważyłam, że się rozleniwiłyście. Każdy kto przeczyta, komentuje rozdział. Nie będę pisała dla leniwych. 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ.
Niech to do was dotrze! 

75 komentarzy:

  1. PIERWSZA? OMG ZAJEBISTY ROZDZIAŁ IUFHASUYGHIUASH
    specjalnie nie szłam spać i czekałam na niego hhahaa
    do następnego!
    @PALVMCCANN

    OdpowiedzUsuń
  2. Juz nie moge sie doczekac kiedy Stella powie Jasonowi o tym co sie dzialo! Super rozdzial, czytam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tyle akcji! Świetny @newyorkismy

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę się doczekać ci będzie ze Stella. Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Oby Justin wyszedł z tego cało. Mam nadzieję, że w ich życiu zapanuje spokój

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczesliwego nowego! Mam nadzieje, ze wszystko sie ulozy, a Justin i Jess sprobuja stworzyc rodzine :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny rozdział, mam nadzieje ze w koncu bedzke dobeze

    OdpowiedzUsuń
  8. Jezu jak mnie wkurza każdy kto zmusza do komentowania. To jak z książką, komentujesz rozdział jak przeczytasz? No chyba nie piszesz listu do autora, co? Czytam dla przyjemności i zawsze jak widzę 'czytasz=komentujesz' wpadam w szał. No ludzie. Do cholery. Są wyświetlenia to znaczy że ludzie czytają, albo szantaż, że jak nie będzie określonej liczby komentarzy to się obrażają na cały świat i nie piszą kolejnego rozdziału. -.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od razu widać, że nie piszesz nic swojego. Owszem, nie komentuję każdego rozdziału w książce, bo nie mam jak tego zrobić. I tak, z chęcią napisałabym list do autorów moich ulubionych książek, ale niestety część nie żyje, a druga część i tak prawdopodobnie by go nie dostała. Więc używam twittera i tam piszę do autorów, że kocham to co stworzyli. My też piszemy dla przyjemności, o to w tym chodzi. O zabawę i czerpanie jak najwięcej z postaci i sytuacji, które same wymyślamy. Wyświetlenia o niczym nie świadczą, każde wejście na bloga - nawet przelotne liczy się jako wejście. Ty jako czytelnik wymagasz od nas, byśmy (autorki) dodawały regularnie rozdziały, by były długie, pisane pięknym językiem, a gdy się nie pojawi - masz pretensje. Niektórzy nawet wyzywają nas od szmat, kurw i wielu innych, bo się spóźniamy z dodaniem czegoś na bloga. Więc dlaczego ja mam nie wymagać? Dlaczego autorka tego ff ma nie wymagać od czytelników, by dali coś z siebie? CZYTAM = KOMENTUJE to świetna akcja, wtedy widać komu naprawdę zależy. Ile razy ktoś kończył swoje opowiadanie, bo dostawał kilka komentarzy na rozdział? Tysiące. I co potem? Okazywało się, że mnóstwo ludzi czytało takiego bloga i żałowało, że "nie komentowało wcześniej". Napisanie jednego rozdziału to nie są trzy minuty, to często godziny, a nawet dni. Więc dlaczego ty, albo ktokolwiek inny kto czyta nie może poświęcić MINUTY, czy nawet pięciu, by napisać coś od siebie? Co jest w tym takiego trudnego do zrozumienia? Nie komentujesz = nie wymagaj, komentujesz = wymagaj. To działa na zasadzie współpracy kochanie. Z tymi szantażami się zgadzam, bo to faktycznie głupie, ale cała reszta? Stek bzdur. Komentujcie. Pokazujecie autorom, że wam zależy, dajcie im znać o swoim istnieniu chociaż co dwa rozdziały. Korona ci chyba nie spadnie z głowy jeśli wystukasz dwa zdania, co? Szczególnie, że narzekać na to, że ktoś wymaga od innych potrafisz, ale tak żeby skomentować rozdział to już problem ;) Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Troszkę się chyba nie zrozumiałyśmy. Oceniasz mnie przez pryzmat wszystkich, co jest zabawne. Od nikogo nie wymagam aby " dodawały regularnie rozdziały, by były długie, pisane pięknym językiem, a gdy się nie pojawi - masz pretensje. Niektórzy nawet wyzywają nas od szmat, kurw i wielu innych, bo się spóźniamy z dodaniem czegoś na bloga." Czytam wiele blogów, i nigdy nikomu nie powiedziałam, że jest szmatą czy kurwą bo nie dodał rozdziału na czas albo cokolwiek mi w nim nie pasuje, to płytkie. Jak dla mnie mogę czekać, tydzień, miesiąc, pół roku, nie ważne ile, jeśli warto to czekam. Ktoś kto wymaga takich rzeczy, być może nie ma własnego życia, siedzi tylko w internecie, albo zwyczajnie tego nie rozumie, tak, to jest przykrość dla autora jak również ośmieszanie samego siebie. Jesteśmy tylko i aż ludźmi, mamy swoje problemy, gorsze dni, brak weny, emocje, czynniki, które wpływają na nasze życie i na to co robimy, bez względu na to czy tego chcemy czy nie. Tak ' kochanie' mam pojęcie o tym, że rozdział nie powstaje w "trzy minuty" i często niekiedy ślęczymy nad jednym zdaniem, to chyba nie jest jakaś wielka nowość, a ja nie odpowiadam za wszystkich, który uważają inaczej. Skąd możesz wiedzieć, kim jestem i jak postępuję? Nie oceniaj pochopnie, bo kiedyś się to na Tobie odbije i nie będzie fajnie. Z tym, że nie piszę nic własnego również się mylisz. Owszem piszę, ale ludzie przeżywający jakby nie wiem co się działo, mnie bawią a nawet czasem już irytują. To trochę dziecinne, nie uważasz? "czerpanie jak najwięcej z postaci i sytuacji" tak, ale nie róbmy z tego cyrku, chyba, że uważasz, że każdy powinien skakać z radości, rzucać się ze szczęścia po pokoju i wydawać z siebie okrzyki zadowolenia, albo zamykać się w pokoju i beczeć bo akurat ulubiony bohater też przeżywa trudne chwile..?
      Co do wyświetleń, możesz mieć rację, szanuje Twoje zdanie ale..."Ile razy ktoś kończył swoje opowiadanie, bo dostawał kilka komentarzy na rozdział? Tysiące.", To w końcu robisz to dla siebie, bo kochasz pisać, czy robisz to na pokaz, żeby mieć czytelników, zyskać rozgłos. Tak, to jest radość, ale takie rzucanie pisania bo niewiele osób komentuje jest dla mnie idiotyzmem, właśnie, nigdy nie wiesz czy ktoś czyta i po prostu nie komentuje, bo ma ku temu swoje powody. Skończyłabym mimo to, ponieważ robię to też dla siebie, nie tylko inni mają czerpać z tego przyjemność jak wcześniej wspomniałaś. Sama satysfakcja z robienia tego co kochasz już daje dużo. Trochę skromności nikomu jeszcze nie zaszkodziło, ciesz się z tego co masz, bo kiedyś może zabraknąć Ci nawet tego. Trzeba być twardym a nie miękkim, życie to nie jest bajka, a dystans do siebie i innych dużo wnosi do zrozumienia egzystencji świata i podejścia do rzeczywistości. :) Również Pozdrawiam.

      Usuń
    3. omfg jej chodziło z tym ""Ile razy ktoś kończył swoje opowiadanie, bo dostawał kilka komentarzy na rozdział? Tysiące." że ktoś przestaje publikować a pisze dalej dla siebie do szuflady

      Usuń
    4. "omfg" a mi chodziło o to, że nie zawsze jest tak jak sobie tego życzymy i durne poddawanie się jest dla słabych. Pisz sobie do szuflady i ciesz się z tego, bo robisz to co kochasz, a robienie tego tylko pod publiczkę jest głupie. Powtórzę, skromność nie szkodzi ludziom. :)

      Usuń
  9. Jejkuu mam nadzieje ze wszystko bedzie dobrze ;(

    OdpowiedzUsuń
  10. O niee Stella i wiezienie? Umieram z ciekawosci co bedzie dalej.

    OdpowiedzUsuń
  11. Masakra. Nie wiem co napisać. To jest cholernie chore. Niech wszystko już będzie dobrze. Rozdział niesamowity, czekam na next i weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny! A scena z ołówkiem przypomniała mi taki film, choc kobieta w nim miała klusze.
    Szczęśliwego Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń
  13. Najlepszy prezent na Nowy Rok jaki mogłam dostać. Kocham to opowiadanie i ciebie również czekam na następne rozdziały buziaki

    OdpowiedzUsuń
  14. wow niesamowity rozdział :D Jestem ciekawa czy Stella pójdzie siedzieć, czy może niee. Jason i Mike..... Trzymam kciuki, żeby wyszli z tego cało!. Piszesz cudownie i z cierpliwością czekam na NN słońce :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Jesuuu bd nieźle OMG już się nie moge doczekać <3

    OdpowiedzUsuń
  16. O matko! *-*
    Rozdział jak zawsze cudowny, ale.. chce żeby było już wesoło a nie :/
    Czekam z niecierpliwością nn;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie nooo znowu w takim momencie teraz to ja zwariuje jak rozdział szybko sie nie pojawi sjzjsjxid
    Szczęśliwego Nowego Roku kochana♥

    OdpowiedzUsuń
  18. Wgl pewnie Paul coś wymyśli i Stella nie pójdzie siedzieć :D

    OdpowiedzUsuń
  19. BOSKI!<3 Mam nadzieję ,że z Jasonem wszystko dobrze :) Oby Stella była wolna i cała z nich szczęśliwa rodzinka:') Teraz tylko czekać na SAV!<3 Szczęśliwego :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Jejku. Mam nadzieje, że nie zamkną jej do końca życia; Justin z tego wyjdzie i wszyscy razem bd w końcu rodziną. Kocham i Tobie również udanego roku xx
    @PoliShSWaG_

    OdpowiedzUsuń
  21. Jejku świetny rozdział! Strasznie się cieszę, że Justin jest z Jessicą :)
    Oby nic mu nie było, błagam cię o to.
    Uwielbiam to ff. Z niecierpliwością czekam na następny. :) xx /@bizzlessmile

    OdpowiedzUsuń
  22. O boziu *,* nie wierze! Mam nadziej ze z Justinem wszystko w pozadku <3 kocham twojego bloga jest najlepszy!!!

    OdpowiedzUsuń
  23. cholera, mam nadzieję, że Stella w końcu będzie mogła normalnie żyć.

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetny jak zawsze !!!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Naprawdę świetny rozdział *.* uwielbiam Twoje opowiadania <3 życzę weny i czekam na następny! :)))

    OdpowiedzUsuń
  26. Komentuje!
    Cudny rozdział i czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  27. Omg, cudowny rozdział. Tak bardzo mi ich szkoda, życie ciągle daje im ostro w kość. Mam nadzieję, że Cherry jest cała i zdrowa. Jestem ciekawa co będzie się teraz działo ze Stellą. Mam nadzieję, że Jason w końcu pozna prawdę i zrozumie co Stella przechodziła przez te wszystkie lata. :)) Życzę weny nie mogę doczekać się następnego.

    OdpowiedzUsuń
  28. Omg !! Się porobiło i to nie za dobrze :/ Mam nadzieje, że jakoś im się uda z tego wyjść :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Ale sie porobiło..

    OdpowiedzUsuń
  30. Siedze i rycze. Normalnie nie mam słów. Powiedz, że wszystko będzie dobrze. Że Stella nie pójdzie do więzienia, że Jason nie umrze w szpitalu. Prosze dodaj już kolejny rozdział bo chyba nie wyrobie. ;|

    OdpowiedzUsuń
  31. Najlepszy ❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  32. Genialne ♥ Prosze niech Stella nie idzie do więzienia a Jason nie umiera ;c

    OdpowiedzUsuń
  33. Boże, Stella w więzeniu to chyba najgorsza rzecz jaka może spotkać tego bloga :( chociaż nie! Jason w więzieniu, albo Jason martwy, albo Stella martwa, też. Mam nadzieję, że w końcu im się ułoży. Myślę, że Stella zasłużyła na trochę spokoju i szczęścia po tym wszystkim.... Świetny rozdział kochana :) zawsze przeżywam strasznie wszystko, co się tam dzieje. Teraz to mi serce prawie stanęło! Baaaałam się o Jasona i Stellę. I Cherr. I wiesz co? Uwielbiam jak piszesz Justin's POV :)

    OdpowiedzUsuń
  34. super, czekam na nowy:)

    OdpowiedzUsuń
  35. Rozdział dobry, dzięki, że piszesz

    OdpowiedzUsuń
  36. o kurwa. co tu się dzieje ? zajebisty rozdział, zajebiste opowiadanie, i zajebista ty. dziekuje, ze to piszesz. kocham ciebie, twoje pomysły, to opowiadanie i wgl. ! <3

    OdpowiedzUsuń
  37. No mega rozdzial♥ czekam na dalsze ich losy ;)

    OdpowiedzUsuń
  38. Jezu nie ;c Błagam oni musza żyć ! Cudownie Skarbie piszesz <3

    OdpowiedzUsuń
  39. Jejkuuu *-* cudowne! Pisz dalej dziewczyno bo masz talent! ;*

    OdpowiedzUsuń
  40. Jason musi przeżyć .Czyżby co raz bardziej zależało im na sobie ?.Wydaje mi sie ,że znów będą razem chociaż Paul.. on też chyba czuje coś więcej niż tylko przyjaźń.

    OdpowiedzUsuń
  41. pisz dalej jestes super autorka <3

    OdpowiedzUsuń
  42. Ona nie może iśc do więzienia i Jus musi życ :( Czekam na następny :D zaj*bisty

    OdpowiedzUsuń
  43. jejku kocham to ff i cholernie sie ciesze ze na nie trafilam, jak sobie teraz przypominam te wszytskie ich chwile Justina i Jessici w pierwszych rozdzialach to mi sie az tak cieplo na sercu robi idk
    czekam na nastepny:*

    OdpowiedzUsuń
  44. Rozdział świetnie napisany, ale nie przepadam za tak dużą akcją cały czas, więc czekam na dalsze, kisski, całuski i do następnego:*

    OdpowiedzUsuń
  45. rozdział cudowny, ale jak dla mnie za dużo akcji jak na jeden rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  46. Rozdzial jak zawsze super! Zaje zwrot akcji. Bylam pewna ze to Stelli cos sie stanie a nie Jansonowi. Czekam na next����������������

    OdpowiedzUsuń
  47. Boże najlepszy rozdział.. Mam nadzieje, Jasonowi nic nie bedzie. Kocham twoje opowiadania i pomysłowość.

    OdpowiedzUsuń
  48. Cudowne! Czekam na nn xx

    http://milionbaby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  49. zajebisty. czekam na następny z niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń
  50. Jejciu. Jak bardzo się boję. To jest takie świetne. I ty świetnie piszesz. I wgl to chyba jedyne ff w którym mogę się domyślać co będzie dalej, ale i tak potem jestem zaskoczona końcówką. Jak to się skończy, to nie będę miała co czytać. Więc proszę... piszszsz i pisz i nie przestawaj.

    OdpowiedzUsuń
  51. umieram!!! kocham cie *-* blagam niech on przezyje!!! D::

    OdpowiedzUsuń
  52. kiedy następny ? cuuudooo

    OdpowiedzUsuń
  53. Wczoraj skończyłam pierwsza część i dzisiaj rano druga, zerwałam nockę żeby przeczytać druga część chociaż dzisiaj mam 2 sprawdziany hahaha
    Rozdział po prostu genialny. G E N I A L N Y.
    boże, tak się ciesze ze odnaleźli i uratowali Cherr. Blagam tylko zeby ze Stella i Jasonem bylo wszysykk okej. Rozdział pełny emocji hih.
    Juz nie mogę się doczekać następnego.
    Buziaki x

    OdpowiedzUsuń
  54. woow, jestem pod wrażeniem. Poważnie, masz swietny zasób słów, niesamowitą wyobraznie i prawdziwy talent. Dla mnie rozdział jeden z najlepszych. To opowiadanie w ogóle jest moim najlepszym ze wszystkich które czytam. Dziękuje xoxo

    OdpowiedzUsuń