środa, 24 grudnia 2014

ROZDZIAŁ 20 część 2

- Spokojnie Stella. - uspakajał mnie Fredo.
- Dzwonił Franklin. - oznajmił Paul, przez co wszyscy na niego spojrzeliśmy. Czego może chcieć Franklin? Prawdopodobnie pytał gdzie jestem. Taką ma pracę.
- Policja będzie tu za 10 minut.
- Co? - zmarszczyłam brwi. Paul nas wydał?
-  Domyślił się, że możesz być u Jasona i nas ostrzegł. - wytłumaczył.
- Dobra, pakujemy się chłopaki. - krzyknął Mike i zaczął pakować rzeczy, z którymi przyjechali.
Wszyscy wstali i pakowali co popadnie. Jason na chwilę zniknął, po czym wrócił z czarną torbą podróżną.
- Wszystko macie? - spytał Chaz, rozglądając się po chłopakach.
- Pojedziemy do mojego magazynu! - powiedział Jason, kierując się do wyjścia. - Ruszajcie się! - krzyknął. - Stella, jedziesz ze mną.
Skinęłam głową i ruszyłam za szatynem.
- Co masz w torbie? - spytałam, starając się dotrzymać mu kroku.
- To czego nie powinni tu znaleźć. - odpowiedział krótko.
- Jason. - syknęłam, łapiąc go za rękę, w której miał torbę. Chłopak zatrzymał się i wyrwał rękę z mojego uścisku. Och, wracamy do Jasona bandyty?
- Narkotyki! I broń. - krzyknął, wściekle na mnie patrząc.
- Jason! To moja siostra! - wtrącił się Mike.
Pokręciłam głową i ruszyłam przed siebie. Słyszałam tylko, jak Mike ostrzega Jasona, żeby trzymał swoje nerwy. Stanęłam przy wejściu do budynku i czekałam na resztę. Po chwili Jason zaprowadził mnie do swojego auta, odczekał chwilę, aż wszyscy wsiądą do swoich aut i ruszył.
- Przepraszam. - szepnął po chwili, drapiąc się po czole. - Nie powinienem na Ciebie krzyczeć.
Nic nie odpowiedziałam, tylko patrzyłam w szybę. Powinnam powiedzieć coś w stylu ''okej, nic się nie stało'', ale nie zrobię tego. On handluje narkotykami. Wybaczyłam mu to, że ćpał z tą suką w Kanadzie, ale nie wybaczę handlu. Nie po tym co przeszłam. Jego brat też miał z tym problem. Byłam z nim na odwyku. Chociaż ze względu na niego mógłby się tym nie zajmować.
- Stella, spójrz na mnie. - poprosił, kładąc rękę na moim udzie.
Wciąż patrzyłam w szybę i to co się dzieje na zewnątrz. Jak spokojne niektórzy mają życie. Życie o jakim zawsze marzyłam.
Mężczyzna złapał mnie za rękę i zaczął całować moje knykcie.
- Przepraszam. - wyszeptał w moją rękę.
- Jak możesz? - splunęłam, w końcu na niego patrząc. - Po tym wszystkim..
- Stella..- westchnął, splatając nasze palce.
- Obiecałeś mi, że nigdy nie będziesz miał już z tym do czynienia. - pokręciłam głową.
- A później mnie zostawiłaś. Rozszarpałaś mi serce i pozwoliłaś, żebym powoli się wykrwawiał. Jak myślisz, dalej byłem gotów zrobić dla Ciebie wszystko? Próbowałem robić Ci na złość, bo to pomogło mi zapomnieć chociaż trochę. Nie musiałem cierpieć aż tak bardzo.
- Striptizerki Ci nie pomogły zapomnieć? - zaśmiałam się, unosząc brwi.
- Szukałem Ciebie. - warknął, wciąż nie puszczając mojej ręki. - Kogoś kto by Ciebie zastąpił.
Zaśmiałam się, kręcąc głową.
- Najpierw mnie nienawidzisz i chcesz o mnie zapomnieć, a później szukasz kogoś kto mnie zastąpi? - spojrzałam na niego, zabierając od niego rękę.
- To nie oznacza, że kiedykolwiek przestałem Cię kochać. - wyszeptał, parkując samochód.
Zacisnęłam mocno szczękę i wysiadłam z samochodu. Naprawdę go zraniłam. Nas wszystkich zraniłam.
- Chociaż ze względu na swojego brata nie powinieneś się tego tykać. - powiedziałam już nieco spokojniej.
- Stella, Nie Jaxon, proszę. - to wciąż wrażliwy temat.
- Co jest? - krzyknął Mike, wysiadając z samochodu za nami.
- Chodźcie! - Jason machnął ręką w stronę magazynu.
- Na pewno nikt nie wie, że tu się ukrywacie? - spytał Paul, podchodząc do nas.
- Myślisz, że gdyby wiedział, to bym was tu ściągnął? - spytał Jason, patrząc groźnie na Paula. Kiedy im przejdzie?
- Chodźmy. - weszłam między chłopaków, kończąc tym ich kłótnię, która nigdy nie prowadzi do niczego dobrego. Jason wie, że Paul mnie nie tknął, więc dlaczego tak go nie lubi? Chociaż, swoją drogą..gdybym była na miejscu Jasona i jakaś seksowna laska była przy nim przez 10 lat, też bym jej nie lubiła. Ugh.
Jason ostatni raz spojrzał na Paula i ruszył do magazynu.
- Co tu robi Twoja adwokatka? - spytał od razu na wejściu jakiś mężczyzna, widocznie niezadowolony moją obecnością.
- Spokojnie, to moja dziewczyna. - przedstawił mnie. - I moi przyjaciele. - dodał, kiedy do pomieszczenia weszła reszta chłopaków.
- Więc wiszę Ci 15 $. - zaśmiał się.
- Co? - spojrzałam zaszokowana na mężczyznę. Czy on się o mnie założył? Czy 31 letni Justin Bieber założył się z kumplem, czy będzie ze mną chodził.
- Idiota. - Jason pokręcił głową, śmiejąc się.
- Więc Jason założył się z Tobą, o to czy będę jego dziewczyną? - spojrzałam wściekle na mężczyznę, który pokiwał głową.
- Skurwysyn. - krzyknął Mike.
- Ile miał czasu? - spytałam, zakładając ręce na piersiach.
- Stella, to już nieważne, daj spokój. - powiedział Jason, idąc w stronę kumpla.
- Dwa tygodnie. - odpowiedział mężczyzna, śmiejąc się.
- Cóż, Jason oszukiwał. - uśmiechnęłam się cwanie, jednak zaraz skrzywiłam, czując ból promieniujący z wargi, która była szyta. - Widać, nie powiedział Ci, że jestem matką jego ośmioletniej córki.
Wygrałam.
Pokręciłam głową i ruszyłam w stronę stołu, gdzie rozpakowywali się już mężczyźni.
- Pani Swift. - przywitał się Martin, schodząc po schodach.
- Mathias. - skinęłam.
- Pani adwokat. - zaśmiał się Tony, idąc za Mathiasem.
- Jesteś jebanym idiotą! - krzyknął Jason do mężczyzny, który wygadał się o zakładzie.
- Hej! - krzyknęłam, wracając do nich.
- 100 $, że Jason McCann nie będzie uprawiał seksu do końca życia. - powiedziałam, do mężczyzny, który miał zamiar właśnie coś odszczekać szatynowi.
- C-co? - sapnął McCann, patrząc na mnie zaszokowany.
- Możesz o tym zapomnieć Jason. - splunęłam i ponownie odeszłam. - Więc jaki jest plan? - spytałam, opierając ręce o stół.
- Podzielimy się. - powiedział Chaz, grzebiąc coś w komputerze.
- Ty, Jason, Mike jedziecie do Harrisburgu. - Ryan rysował na mapie drogę czerwonym markerem.
- Reszta jedzie do Campbelltown. - powiedział Fredo, wypakowując swoją broń i kładąc każdą na stole.
- Jeśli znajdziemy jakiś trop,dzwonimy do siebie i przyjeżdżamy. - dodał Mike.
- Okej. - pokiwałam głową. - Kiedy jedziemy? - już nie mogę się doczekać aż tam pojadę i odbiorę moją córkę.
- w nocy. - odchrząknął Paul.
- Co? - krzyknęłam. - w nocy? Wiesz co do tej pory może się stać? Wiesz co przez te godziny ona może przeżywać? Co może jej robić ten skurwysyn? - krzyknęłam.
- Spokojnie, w nocy będzie łatwiej ją odbić. Adam sam ma dziecko, więc nie sądzę, żeby zrobił krzywdę pani córce. - powiedział Tony.
Pokręciłam głową, prychając i wyszłam z magazynu. Jest ledwo 10 rano, a oni chcą czekać tyle godzin.
- 100$, co? - zaśmiał się Jason, stając obok mnie.
- Nie teraz. - fuknęłam, patrząc przed siebie
- Przepraszam za ten zakład. - westchnął. - To było niedojrzałe.
- Nie żartowałam.
- Żartowałaś. - droczył się.
- Zobaczysz. - wzruszyłam ramionami.
- Daj spokój Stella. - zaśmiał się. - Przypomnij sobie akcję z clubu. - wymruczał. głęboko wzdychając.
- Nie rozmawiajmy o tym. Porwano naszą córkę, to jest ważne. - spojrzałam na niego poważnie. Tu nie chodzi teraz o nas, tylko o Cherr.
- Wybacz. - szepnął, patrząc w ziemię.
- Potrzebuję tabletek nasennych. - odwróciłam się i weszłam z powrotem do magazynu. - Paul. - zawołałam.
- Tak? - spojrzał na mnie pytająco.
- Potrzebuję tabletek nasennych. - powiedziałam, zaczesując włosy do tyłu. Jeśli nie prześpię tego czasu, to zwariuję, a sama nie zasnę na pewno.
- Mogę pojechać. - krzyknął za mną Jason.
- Lepiej, żeby zrobił to Paul. - odwróciłam się do niego, dając mu do zrozumienia, że nie po co zaczynać kłótni i ich głupiej rywalizacji.
Jason zacisnął szczękę i ruszył przed siebie. Ktoś tu się obraził.
- Będę niedługo. - powiedział Paul, mijając mnie.
- Dzięki. - posłałam mu lekki uśmiech i podeszłam do chłopaków.
- Sama ich prowokujesz. - mruknął Mike, patrząc w komputer.
- Jason nie wie czego potrzebuję. - odpowiedziałam, siadając na krześle. - Macie więcej broni? - zaczęłam się rozglądać  po całym magazynie.
- A w czym specjalizuje się pani adwokat? - zaśmiał się Tony.
- Jestem w stanie przebić Ci gardło ołówkiem. - spojrzałam na niego, pokazując mu, ze mówię poważnie. Jego komentarze są zbędne w tej sytuacji. Szczególnie, że cały czas stara się mi dogryźć. Chyba nie wie kim jestem. Niech lepiej uważa, bo dzisiaj wróciła LoveLace.
W końcu do magazynu wrócił Paul z tabletkami dla mnie. Wzięłam od niego opakowanie i natychmiast połknęłam tabletkę.
- Gdzie mogę się przespać? - spojrzałam na Mathiasa.
- Na górę. - skinął głową w kierunku schodów.
Odłożyłam tabletki i ruszyłam w owym kierunku. Będąc na górze, zaczęłam sprawdzać pomieszczenia, aż trafiłam na pierwsze z łóżkiem, jednak był tam Jason.
- Przepraszam. - szepnęłam, zamykając z powrotem drzwi.
- Wchodź. - powiedział głośno. - Już wychodzę.
Ponownie otworzyłam drzwi i weszłam do ''pokoju''
- Dzięki. - posłałam mu uśmiech, idąc do łóżka.
- Śpij dobrze. - szepnął, zamykając drzwi.
Westchnęłam, kładąc się do łóżka, które pachniało miłością. Czyli Jasonem. Przytuliłam poduszkę i zamknęłam oczy.

- Stella! - coś zaczęło mną potrząsać. Kiedy rozpoznałam głos, natychmiast otworzyłam oczy.
- Co się stało? - wychrypiałam, patrząc zdezorientowana na Jasona. - Już jedziemy?
- Nie jeszcze. - pokręcił głową, przykładając dłoń do mojego mokrego policzka. - Śniło Ci się coś złego. - skrzywił się, głaszcząc mój policzek.
Śniła mi się Cherr. Dlatego płakałam. Śniła mi się martwa. Jak na zawołanie łzy zaczęły spływać po policzkach, które dotykał mężczyzna.
- Sh, spokojnie, to był tylko sen. - powiedział uspokajająco i mocno mnie do siebie przytulił, na co natychmiast się spięłam.
- Stella, pozwól mi. - mruknął, nie puszczając mnie.
Przełknęłam ślinę, zamykając oczy i starając się uspokoić.
- Powiedz, że wszystko będzie dobrze, że ją znajdziemy. - poprosiłam łamiącym się głosem. Potrzebuję tych gatek, że wszystko będzie dobrze. Naprawdę. Boję się. Cholernie.
- Znajdziemy ją. - powiedział, całując mnie w głowę. - i zaczniemy od nowa.
Już zapomniałam, jak uspakajające są ramiona ukochanej osoby. Czułam się w nich tak bezpiecznie, jak nigdy przez ostatnie 10 lat. Potrzebuję go. Teraz wiem to na pewno. Jest moim tlenem, jak Cherr.
Powoli zaczęłam otwierać oczy. Pokój był pochłonięty przez ciemność. Znowu zasnęłam. Dlaczego nikt mnie nie budzi? Nie powinniśmy już wyjeżdżać. Usłyszałam piski opon.
- Jason! - krzyknęłam, chcąc podnieść się z łóżka, jednak okazało się, że jestem przywiązana. - Jason! - wrzasnęłam spanikowana. - Mike! - zaczęłam się rozglądać, jednak mało co byłam w stanie zobaczyć. Słyszałam tylko jak auta się oddalają. Pojechali beze mnie. Zaczęłam coraz mocniej szarpać rękoma i nogami, który były mocno przywiązane.
- Kurwa! - wrzasnęłam, bezsilnie. Zabiję ich.

WESOŁYCH ŚWIĄT

24 komentarze:

  1. O mój Boże kocham. Ona naprawdę ich zabije czekam na następny :* WESOŁYCH ŚWIĄT :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Serio przywiązali ją ? Lel xd świetny rodzial

    OdpowiedzUsuń
  3. OMB :( Czemu tak zrobili ????!!!! Ciekawe co dalej :) Czekam na kolejny i cudowny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  4. Co za świnie! Najchętniej sama bym ich pozabijała. Jak śmieli przywiązać ją do łóżka... chuje.
    Ale omg, kocham ten rozdział! ♥ Mam nadzieję, że Święta przebiegają szczęśliwie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział i wzajemnie

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział niesamowity. Tak mi szkoda Stelli. Weny życzę i wzajemnie. Czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział Boski! Przez moment juz się przestraszylam, że jakoś znowu ja porwali. Życzę weny i Wesołych Świąt! ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. nie spodziewałam się końcówki ;o najpierw myślałam, że ją porwali, a potem zaskoczenie, że nie ;d

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeejku tak mi się fajnie w środku robi jak czytam sceny z Justinem i Jes <3
    Uwielbiam to i już chce, zeby ja odbili :)
    Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  10. serio dlaczego to zrobili omg będą mieli lipe :D rozdział świetny, ciekawe co dalej*.* wesołych świąt❤

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Super rozdział czekam na następny :*. Wesołych świąt :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Wesołych świąt super rozdział <3 fajna końcówka <3 cudownie piszesz ;* ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Cholera ! W takim momencie ?!? Kurde teraz bede ciagle o tym myslala ! :D WESOŁYCH ŚWIĄT <3 /ewusia1230

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak mogli ją przywiązać :o świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  16. cholera czemu oni pojechali bez niej omg chciałam "zobaczyć" ją w akcji

    OdpowiedzUsuń
  17. niespodziewalam sie takiej końcówki xd przeciez ona ich wykastruje za to xd hhhahhahahahahahahahaha

    OdpowiedzUsuń
  18. Jezu Stella ich zabije haha
    Juz nie moge sie doczekac jakiegos super Stella+Jason moment😍
    Kocham to opowiadanie! I czekam na nowy rozdzial z niecierpliwoscia:*

    OdpowiedzUsuń
  19. Boże,nie chciałabym być w skóra tych idiotów, bo Stella ich rozszarpie. Nie wiem, co oni sobie myśleli. Lol
    Miłego odpoczynku i weny. Kocham xx
    @PoliShSWaG_

    OdpowiedzUsuń
  20. Cudowny rozdzial jak zwykle mega nas zaskoczyłas końcówka ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. hahah ojej, chłopcy mają problem bo Stella im tego nie wybaczy ;D
    no chyba że przyjadą z całą i zdrową Cherr ;) to może im troche odpuści :D
    czekam na next ;)
    mysteriouslove.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  22. haahaha końcówka <3 hahah mega cudnownie skarbie ;D ;*

    OdpowiedzUsuń
  23. To jest genialne ! ♥ Tylko prosze niech dla Cherr ani dla Justina anie dla Jessici nic się nie stanie.

    OdpowiedzUsuń