sobota, 15 listopada 2014

ROZDZIAŁ 18

- Cherry, może nie mówmy Twojej mamie, że rozmawialiśmy o Twoim tatusiu, hm? - uniosłem brwi. - W zamian postawię Ci loda. - puściłem oczko do dziewczynki.
- O czym rozmawiacie? - Spytała Stella wyraźnie czymś spięta.
- Właśnie miałem zamiar zabrać was na lody. - uśmiechnąłem się szeroko, zakładając ręce na piersiach.
- Proszę mamo! - pisnęła dziewczynka, łapiąc za nogę blondynkę.
Kobieta spojrzała na córkę, a później na mnie, jednak nie była zadowolona.
- Dobrze. - skinęła głową.
Cherry podskoczyła i ruszyła w zapewne dobrze znane jej miejsce z lodami.
- Jeśli chodzi o naszyjnik, który mi dałeś..- zaczęła. - Bardzo jej się spodobał i zawsze chciała go nosić. - powiedziała, patrząc na córkę. - Jest zabezpieczony w chip, dzięki czemu w razie czego będę mogła ją znaleźć.
W myślach właśnie śmiałem się głośno, łapiąc się za obolały brzuch. Tegoroczną nagrodę w kłamaniu otrzymuje Stella Swift!
- Rozumiem. - pokiwałem głową, również patrząc na dziewczynkę, szukając w niej jakiegokolwiek podobieństwa do siebie. Oczy, brązowe, jak moje. Ale to jeszcze nic nie znaczy. Mam pewien pomysł co do tego.
- Och, sprawę mamy w czwartek o 9 rano. - powiedziała, wyciągając z torebki list, który mi wręczyła.
- Ja chcę waniliowego! - krzyknęła dziewczynka pełna entuzjazmu, kiedy byliśmy już w lodziarni.
- A Ty Stello? Jakiego sobie życzysz? - wychrypiałem, patrząc prosto w oczy blondynki.
- Powinieneś pamiętać, jakie lubię. - wyszeptała tak, żeby nikt nas nie słyszał, prócz mnie.
Zagryzłem wargę, śmiejąc się. Podoba mi się ta gra, ale nie podoba to, że ona nie gra fair.
Zamówiłem trzy waniliowe lody i wszyscy udaliśmy się do parku na ławkę.
- Jason, gapisz się na mnie. - mruknęła Stella, oblizując loda.
Ocknąłem się i spojrzałem na swoją dłoń, po której ciekł już roztopiony lód.
- Przepraszam, masz chusteczkę? - spytałem, wstając i trzymając rękę z lodem przed sobą, żeby się nie ubrudzić.
- Gdybyś się tak nie gapił, nie byłoby tego. - przewróciła oczami, sięgając do torebki, z której po chwili wyjęła chusteczki.
Zaśmiałem się i zacząłem wycierać rękę.

- Chcę mieć akt urodzenia Cherry Swift, córki mojej adwokatki. - powiedziałem do telefonu, zaciągając się po chwili papierosem. - Zleć to jakiemuś dobremu detektywowi, papiery będą na pewno dobrze ukryte.
- Rozumiem. - odpowiedział Martin, rozłączając się.
Odłożyłem telefon na biurko i rozsiadłem się wygodnie w fotelu. Co jest grane? Dlaczego nie chce mi powiedzieć kto jest ojcem?
Przyłożyłem dłoń do czoła i starałem się rozmasować ból, który się tam zagnieździł.
- Co się dzieje? - delikatny głos Cassie, natychmiast mnie uspokoił. - Stella? - uśmiechnęła się szeroko, siadając na kanapie.
- Coś jest z nią nie tak. - mruknąłem, zaciągając się papierosem.
- To znaczy? - zmarszczyła brwi.
- Jej córka.. - zacząłem, gasząc papierosa w popielniczce. - Nazwała mnie swoim tatą.
- To dziwne. Ile ma lat?
- Stella twierdzi, że 7. - westchnąłem, przeczesując dłonią włosy. - A my ostatni raz ze sobą spaliśmy 8 lat temu. Cherry nosi mój naszyjnik, który dałem Jessice, kiedy ostatni raz ją widziałem.
- Chyba by Ci powiedziała, gdybyś był ojcem. - powiedziała, wstając. Stanęła za mną i zaczęła mi rozmasowywać ramiona.
- Nie wiem. Stella tyle ukrywa.. - pokręciłem głową. - Mieszka w pieprzonej fortece. - krzyknąłem, wyrzucając dłonie w powietrze.
- Może lepiej tego nie rozgrzebuj? Spójrz, na pewno dużo ją kosztowało, żeby zacząć od nowa.
Miałem odpowiedzieć, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Wstałem z fotela i poszedłem otworzyć. No proszę.
- Musimy pogadać. - powiedział, zaciskając szczękę. Jest tak samo wkurwiony jak ja.
- Zapraszam. - zaśmiałem się. - Leila, zabierz Dylana na spacer. - krzyknąłem, prowadząc Lucasa do swojego gabinetu. - Czego chcesz? - spytałem, zamykając za nim drzwi.
- Zostaw Stelle i wyjedź. Adwokata znajdziesz na pewno bardzo szybko i o wiele lepszego.
- Ten adwokat naprawdę mi się podoba. - uśmiechnąłem się szeroko, siadając w fotelu.
- Ja nie prosiłem. Masz stąd wyjechać i dać jej spokój. - powiedział ostro, siadając na wprost mnie.
- Wybacz, ale nie wyjadę stąd bez dziecka.
- Jakiego dziecka? - zmarszczył brwi.
- Cherry. - uśmiechnąłem się zwycięsko. Dobrze wiesz o czym mówię, skurwysynie.
Mężczyzna jednak tylko się zaśmiał.
- Jesteś idiotą Jason. Cherr nigdy nie była i nie będzie Twoją córką. - prychnął, kręcąc głową.
- Jesteś tego pewien? - uniosłem brwi. - zobaczymy.
- Jeśli myślisz, że Twoje nazwisko będzie widniało w akcie urodzenia, to się grubo mylisz. - powiedział, wstając. - Więc możesz po prostu wyjechać.
- Mam tu jeszcze kilka spraw do załatwienia.
- Uważaj Jason, to nie Canada, tu panują inne zasady. - uśmiechnął się. - Mógłbym powiedzieć, że była to miła rozmowa, ale skłamałbym. - zaśmiał się. - Żegnaj Jason.
- Do zobaczenia Lucas. - nie tracąc z nim kontaktu wzrokowego, odprowadziłem go do drzwi. Kiedy mężczyzny nie było już w moim domu, poszedłem do salonu, skąd zadzwoniłem do Martina.
- Masz już coś? - warknąłem, ściskając telefon w dłoni.
- Szefie, to może trochę potrwać, akt urodzenia tej małej jest dobrze ukryty.
- Chcę mieć to na jutro. - zacisnąłem szczękę.
- Zrobię co w mojej mocy. - powiedział, po czym się rozłączyłem.


*Stella*
Jest środa. Od trzech dni nie miałam kontaktu z Jasonem. Lepiej jeśli będziemy to robić w sprawach zawodowych. Widzę, że on coś podejrzewa, a nie mogę pozwolić na to, żeby poznał prawdę. Po pierwsze, znienawidzi mnie, po drugie nie sądzę, żeby chciał zostawić swoje życie i zacząć od nowa, po trzecie Jason ma wrogów. 
Siedziałam w swoim gabinecie, kiedy zadzwoniła moja sekretarka. 
- Panno Swift, Leila Beadles do Pani. Nie była umówiona, mam ją wpuścić? 
Czego ona może chcieć? Przejechałam palcem po wardze, po czym wcisnęłam guzik na telefonie, żeby odpowiedzieć krótkie 'tak'. Sekundę później Leila siedziała już w moim gabinecie.
- Tyle lat. - uśmiechnęła się szeroko. 
Wyszłam zza biurka i poszłam uściskać dawną przyjaciółkę. 
- Zmieniłaś się nie do poznania. - pokręciła głową, wciąż się uśmiechając.
- O to chodziło. - pokiwałam głową. 
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. - zagryzła wargę.
- Nie. - uśmiechnęłam się, kręcąc głową. - Co Cię do mnie sprowadza? - spytałam, zakładając nogę na nogę. 
- Dobrze wiesz co, a nawet kto. - zaśmiała się, spuszczając wzrok. - Boję się o Jasona, o tą sprawę w czwartek. 
- Zrobię co w mojej mocy, żeby go wybronić.
- Stella, wiem, że on stał się dla Ciebie dupkiem, ale to jego sposób na radzenie sobie z odrzuceniem. 
- Bronię go jako adwokat, nie była dziewczyna. 
- On wciąż Cię kocha. - zagryzła wargę, patrząc na swoje palce. 
Och, cholera, o co tu chodzi? Jason na pewno nie wie, że tu jest. 
- Leila, nie rozumiem po co mi to mówisz. Jason jest dorosły i gdyby chciał mi coś powiedzieć, zrobiłby to. 
- Jason jest strasznie zamknięty w sobie i nie mówi już o uczuciach. Znam go bardzo długo, ale kiedy przyjechałam do Canady dwa lata po Twoim wyjeździe, on był...on już był taki jak teraz. Złamałaś go. Wiesz, że on nadal trzyma Twoje zdjęcie z magazynu? 
Zacisnęłam mocno szczękę, patrząc w bok. Nie chcę tego słyszeć. 
- Udaje, że Cię nienawidzi, bo to pozwoliło mu przetrwać. - szepnęła. - Ale teraz kiedy się spotkaliście, Jason częściej się uśmiecha, robi to bardzo rzadko. 
- Leila, to nie wpłynie na sprawę Jasona. Wciąż podchodzę do tego czysto zawodowo.
- Chciałam po prostu, żebyś wiedziała i nie winiła go za to jaki jest. - blondynka, powoli wstała i założyła torebkę na ramię. - Do zobaczenia jutro. - uśmiechnęła się, po czym wyszła. 
Wstałam szybko z krzesła i podeszłam do okna. To wszystko tylko dodatkowo komplikuje. Dlaczego po prostu nie może wyjechać? Byłoby mi łatwiej. Myślałam, że jak go spotkam, to będziemy mogli zacząć od nowa, ale moje wyobrażenia daleko odbiegają od rzeczywistości. Nie da się zacząć od nowa. On mnie znienawidzi jeszcze bardziej, a nic nie boli bardziej, niż bycie nienawidzonym przez ukochaną osobę. 
Do końca dnia miałam spokój. Byłam w domu o 17, Paul odebrał Cherry i przywiózł ją o 18. 
- Coś nie tak? - spytał, siadając na chwilę w fotelu.
- Nie, wszystko w porządku. - uśmiechnęłam się, biorąc kolejny łyk wina. 
- Stella, nie oszukasz mnie, znam Cię zbyt dobrze. - zaśmiał się. - O co chodzi?
- Denerwuję się jutrzejszą sprawą. 
- Nie powinnaś jej brać.- pokręcił głową, patrząc przed siebie.
- Ale wzięłam. Wiele razy ratował mi życie, jeśli mogę coś dla niego zrobić, zrobię to. - odpowiedziałam, odstawiając kieliszek z winem na stolik. 
- I masz zamiar odwdzięczać mu się do końca życia? - zakpił, wstając.
- Jeśli będę mogła, to tak. 
Mężczyzna zaśmiał się, kręcąc głową. - Muszę iść. Do zobaczenia Jutro, przyjdę do sądu. 
- Do zobaczenia. - odpowiedziałam i odprowadziłam go do drzwi.
Muszę się położyć dzisiaj bardzo wcześnie, jutro czeka mnie ciężki dzień.

Budzik zadzwonił o wiele za wcześnie. Całą noc się budziłam. Wróciły koszmary.
Leniwie zeszłam z łóżka i poszłam do pokoju Cherry. Usiadłam na skraju jej łóżka i pocałowałam w policzek.
- Wstawaj, kochanie. - szepnęłam, delikatnie nią potrząsając. Dziewczynka jednak przewróciła się na drugi bok. - Cherr, wstawaj. - zaśmiałam się, ponownie nią potrząsając, jednak tym razem dziewczynka nie zareagowała. Zagryzłam wargę i zaczęłam ją łaskotać.
- Mamo! - pisnęła, śmiejąc się.
- Wstajesz?
- Wstaję. - krzyknęła przez śmiech.
Zaśmiałam się i wyciągnęłam dziewczynkę z łóżka.
- Trzeba wyczyścić brudaska! - powiedziałam pieszczotliwie.
- Nie jestem brudaskiem. - wydęła wargi.
- Jak się wykąpiesz, to nie będziesz. - puściłam jej oczko, wchodząc z nią do łazienki. - Poradzisz sobie? Zrobię śniadanie.
- Tak. - pokiwała głową.
Uśmiechnęłam się i wyszłam z łazienki.
Weszłam do kuchni, gdzie zrobiłam sobie mocną kawę, a Cherr przygotowałam mleko z płatkami. Nic dzisiaj nie zjem, mój żołądek jest w okropnym stanie. W końcu dziewczynka dołączyła do mnie w czerwonym szlafroczku.
- Idę pod prysznic, nikomu nie otwieraj. - powiedziałam poważnie.
- Dobrze. - pokiwała głową, siadając na krześle.
Odstawiłam kubek kawy i poszłam do łazienki. Po prysznicu szybko wybrałam ubrania, żeby nie tracić czasu. Wolę być wcześniej w sądzie.
- Chodź, musisz się ubrać i jedziemy do szkoły. - powiedziałam do córki, widząc, że skończyła już śniadanie. Brązowooka grzecznie ze mną poszła do swojego pokoju, tam wybrałyśmy jej ubrania do szkoły. Gotowe, wyszłyśmy z mieszkania i wsiadłyśmy od razu do samochodu, mijając się wcześniej z Franklinem.
- Masz inhalator? - spytałam, patrząc na nią w lusterku.
- Mam. - pokazała mi inhalator przypięty do smyczy.
- Dobrze, odbiorę Cię dzisiaj po szkole.
Kiedy stanęłam na światłach, zaczął dzwonić mój telefon.
- Tak?
- Stella, Miller uciekł z więzienia, pod jego łóżkiem znaleźliśmy wycinki gazet z Twoją twarzą.
Czułam jak w uszach mi piszczy. Dzwonią dopiero teraz? Miałam odpowiedzieć, kiedy poczułam silne uderzenie, a następnie usłyszałam przerażający krzyk Cherr.

*Jason*
Papiery dostałem dopiero dzisiaj. Mówiąc papiery mam na myśli akt urodzenia Cherry. Dobra! Otworzysz to Jason i jedziesz do sądu. Może to wcale nie jest Twoja córka? 
- Jason, spóźnisz się. - upomniała mnie Leila. - Otwórz to. 
Zacisnąłem mocno pięści i rozłożyłem kartkę. Martin mówił, że są dwa akta. Jeden ze szpitala, a drugi z prywatnej kliniki. W pierwszym akcie urodzenia w miejscu ''ojciec'' jest pusta rubryka. Przeczesałem dłonią włosy i otworzyłem drugą kartkę. Justin Bieber. Pieprzona Jessica Hastings. Mam dziecko. 
- I co? - spytała ostrożnie blondynka. 
- Jestem ojcem. - wyszeptałem.
- To dobrze...prawda? 
- Nie powiedziała mi. Miała tyle okazji. - prychnąłem, kręcąc głową. - Nie miała prawa tego robić. Cherr ma 8 lat, nie 7. - zaśmiałem się. 
- Jason, musisz teraz jechać do sądu. 
Złożyłem kartkę papieru i wstałem. 
- Chodźmy. - zacisnąłem szczękę i wyszedłem z blondynką z domu. 
- Na pewno miała powody, żeby Ci nie mówić - szepnęła niepewnie dziewczyna, kiedy siedziała już w samochodzie. 
- Gdybyśmy tu nie przyjechali, nigdy bym nie wiedział, że mam córkę. - warknąłem. 
- Ktoś miał poważny wypadek. - blondynka zwróciła uwagę na nieźle pokiereszowane auto na środku drogi. 
- Idioci, nie potrafią prowadzić - splunąłem. 
W końcu zaparkowałem pod sądem. Wysiedliśmy i weszliśmy do budynku, jednak Stelli tam nie było. 
- Kontaktowałeś się ze Stellą? - podszedł do nas Paul, przez co jeszcze mocniej zacisnąłem pięści. Tylko spokojnie.
- Nie. - pokręciłem głową.
Mężczyzna skinął głową i odszedł na bok.
- Zapraszam do sali. - oznajmił policjant, otwierając szeroko drzwi. 
Gdzie ona jest do cholery jasnej.
Wszyscy weszliśmy do sali, tylko ja bez adwokata. 
- Czy wszyscy są obecni na sali? - spytał sędzia.
- Nie ma mojego adwokata. - odchrząknąłem. 
- Dobrze, możemy jeszcze trochę zaczekać - odpowiedział mężczyzna. Rozejrzałem się po sali, jednak Paula już na niej nie było. Wtedy wszedł do sali jeden z policjantów i podszedł do sędziego, mówiąc do niego tak, aby nikt nie słyszał. 
- Pani Stella Swift uległa wypadkowi, przenoszę sprawę na za tydzień. - oznajmił władczo mężczyzna, uderzając młotkiem. Poderwałem się z miejsca i pobiegłem za policjantem. 
- Co się stało? - spytałem. 
- Pani Swift miała wypadek, jest w szpitalu. - odpowiedział.
- Którym?  
- Lenox Hill. 
- Leila, muszę jechać. Weź taksówkę i jedź do domu! - krzyknąłem, wybiegając z sądu. 
Pieprzyć to co myślałem o niej przed chwilą, mam nadzieję, że wszystko z nią w porządku. 
Wsiadłem do samochodu i pojechałem do szpitala na pewno łamiąc wszystkie możliwe przepisy. Kiedy w końcu znalazłem się pod budynkiem, zacząłem się modlić, żeby żyła. 
- Gdzie znajdę Stellę Swift? - podbiegłem do recepcjonistki. 
Kiedy kobieta miała już pytać mnie o to kim jestem, po całym szpitalu rozniósł się wrzask. 
- Gdzie Cherr! - wrzasnęła kobieta. To Stella. Odszedłem od recepcjonistki, która wołała za mną, że nie mogę tam iść i pobiegłem za krzykiem. Do jej sali akurat wbiegali lekarze. 
- Gdzie ona jest? - krzyczała. - Cherr! 
Wierz mi, nigdy się tak nie bałem. Jej krzyk mroził krew w żyłach. Kiedy chciałem wbiec do jej sali, zatrzymał mnie jeden z lekarzy. 
- Nie możesz tam teraz wejść. - powiedział. 
- Ale ja muszę! - krzyknąłem, odpychając go. 
- Jason, nie wchodź tam. - zatrzymał mnie Paul.
- Co się stało?
- Porwali Cherr. - powiedział.
- Co? Dlaczego Cherr.
- W nocy zwiał koleś, którego Stella wsadziła na 25 lat.
Czy moja córka właśnie została porwana?
Odszedłem od mężczyzny i wybrałem numer, na który nie dzwoniłem od 4 lat.
- Tak?
- Będę Cię potrzebował. - powiedziałem oniemiały. - Was wszystkich. - szepnąłem.
- Justin?
- Tak.
- Co jest kurwa?
- Ktoś porwał moją córkę. - przełknąłem ślinę. To brzmi naprawdę dziwnie.
- Masz córkę? - zakpił. - Komu zmajstrowałeś dzieciaka?
- Twojej siostrze.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ. 

55 komentarzy:

  1. Jezus.. Płacze tak bardzo.. To opowiadanie jest przecudowne. Piszesz tak pięknie, że to poezja. Dzisiejszy rozdział jest wspaniały. Aż brak mi słów. Mam nadzieje, że z Cherr bedzie dobrze, a ta sytuacja tylko zbliży do siebie Stelle i Jasona :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu jaki świetny. Tyle czekałam :) :) Nie mogę się doczekać następnego. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. o matko<3 Jason wreszcie sie dowiedzial ahajshjasj *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurwa. Ile się w tym rozdziale dzieje. Nie mogę w to wszystko uwierzyć. Jeden z najlepszych rozdziałów, oczywiście każdy twój jest niesamowity, ale ten to już przeszedł sam siebie. Masakra, porwali Cherr, a Justin dzwonił do Mike. Masakra. Będzie się działo. Rozdział znakomity, czekam na next i weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Płacze. Genialny rozdział. Po prostu nie wiem co mam ci napisać. W końcu dowiedział się, że Cherr to jego córeczka. Mam nadzieję, że nic złego jej się nie stanie. Końcówka rozwaliła mnie totalnie. Szkoda mi Stelli dużo przeszła w życiu i teraz jeszcze to. Nie spodziewałam się czegoś takiego. :)) Nie mogę doczekać się następnego. Życzę weny. :))

    OdpowiedzUsuń
  6. o jeju, oby wszystko sie jakos ulozylo, Jason musial sie dowiedziec predzej czy pozniej, odpowiedni moment. swietny rozdzial, nie moge doczekac sie jak potocza sie kolejne ;)
    @bizzlesbaby99

    OdpowiedzUsuń
  7. Nieeee ! Tylko nie Cherr ! Tego się nie spodziewałam! Już myślałam że będzie dobrze chociaż przez kilka rozdziałów ;(((
    Chcę wiedzieć co będzie dalej ;( Oby nic nie zrobili Cherr.

    OdpowiedzUsuń
  8. omg niespodziewalam sie takiego obrotu sprawy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mega emocje. Do następnego :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. jej.. mam nadzieje że Cher nic nie będzie i Justin ją znajdzie! już nie mogę się doczekać następnego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
  11. Jezu płaczę... Zakochałam się w tym ff. Mam nadzieję że Justin ją znajdzie -@thisswaggirl_JB

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham ten ff normalne! cudowny

    OdpowiedzUsuń
  13. w końcu Justin dowiedzial sie, że ma córkę...genialny. czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  14. Omg *.* cudowny. Nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji. Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Omg, on sie dowiedzial, w koncu !
    Mam nadzieje ze Cherr nic sie nie stanie. Justin musi ja uratowac, musi.
    Boje sie tylko, ze nie wybaczy Stelli, ze go okłamała :( / Patrycja

    OdpowiedzUsuń
  16. O mój Boże DAWAJ NASTĘPNY <3

    OdpowiedzUsuń
  17. omg omg.. wspaniały ♥♥
    mam nadzieje,ze nic jej nie bedzie.. wspaniałe rozdzial. Uwielbiam cie normalnie ♥
    czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  18. nie spodziewałam się tego :O Życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  19. dfndsjhbfdshnfdsijhbfes kocham, super rozdział. Jason/Justin zadzwonił do Mika. Mam nadzieję, że przyjedzie. Szkoda mi Cherr biedna malutka. Mam nadzieję, że żadna krzywda jej się nie stanie. I Justin już wie, że to jego córeczka.

    OdpowiedzUsuń
  20. Omg !!! Czy on właśnie zadzwonił do Mike ? To jest takie sjdksdbh... nie wieże, że ktoś ją porwał... Mam nadzieje że Jason i reszta ją znajdzie !! :*
    No i teraz nie będę mogła się doczekać kolejnego rozdziału !!!

    OdpowiedzUsuń
  21. http://justinbieberbabylovemelikemedo.blogspot.com/ zapraszam do mnie zostaw kom a twój blog zajebisty super

    OdpowiedzUsuń
  22. o jejku, rozdział boski! ;(
    Wreszcie się Justin dowiedział! *.*
    Niech Cherr nic nie będzie :c i niech ją znajdą!
    Kocham to opowiadanie!!! <3
    Czekam nn:*

    OdpowiedzUsuń
  23. OMG OMG nieźle,może teraz się trochę wszystko ułoży,czekam na nn ; )

    OdpowiedzUsuń
  24. końcówka <3 teraz i Mikesie dowiedział ze ma dziecko i to z Justinem, oni rozwala system jak Stella/Jessica z Justinem i jego ekipą zaczną jazde o Cherr ! Kocham to bo nigdy nie można przewidzieć. co sie stanie, poezes świetnie, masz to coś !!

    OdpowiedzUsuń
  25. Rewelacyjny rozdział! Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  26. Znowu bede codziennie zagladala na bloga! Cudowny rozdzial, na pewno nie nudzi :) kocham tego bloga, nie moge doczekac sie momentu w ktorym oboje przyznaja sie przed soba, ze wciaz sie kochaja. Zycze ci weny kochana i z niecierpliwoscia czekam na kolejny wspanialy rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
  27. świetne, czekam na następny x

    OdpowiedzUsuń
  28. ja pierdole, najlepsze
    @wmedlasy

    OdpowiedzUsuń
  29. Najlepsza końcówka!!! Kocham tego bloga!!!

    OdpowiedzUsuń
  30. Woow ;oo az mi kopara opadla ...

    OdpowiedzUsuń
  31. Jejku tu tak wiele sie dzieje ! Nie moge doczekać sie następnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  32. Oooo boże ile się dzieje xD nie nadążam :D najlepsze opowiadanie ever

    OdpowiedzUsuń
  33. O jezusie najlepsze zakończenie ever.
    Zajebisty rozdział ♡
    Boże nie moge sie doczekać nn
    ilysm

    OdpowiedzUsuń
  34. o matko. jezu, teraz bd jak kiedyś on je uratuje i bd dobrze, prawda? tak musi być, kurwa.
    @PoliShSWaG_

    OdpowiedzUsuń
  35. Boże pisz częściej rozdziały jak tak dobrze piszesz proszę

    OdpowiedzUsuń
  36. Błagam, nie zmuszaj mnie do tak długiego czekania!

    OdpowiedzUsuń
  37. O blagam kobieto rycze nie wytrzymam tak dlugo jak ostatnio na rozdzia bo zejde psychicznie kurczek kocham cie cudowne to jest pisz pisz prosze :*

    OdpowiedzUsuń
  38. O Bożeeeeeeeeeeeeee Bożenkooooooooooo ja nie mogę :D . Normalnie jak widzę , że jest następny rozdzial to nwm co się ze mną dzieje a ten jest naprawdę boski :D Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  39. Rozdział cudony! Czytałam go na jednym tchu! <3 Dziewczyno masz wielki talent, ktorego powinni Ci zazdrościć wszyscy! Wiem, że masz także swoje życie prywatne, ale mam nadzieję, że będziesz mieć wenę i szybko dodasz kolejny rozdział! *-* Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  40. Kocham tego bloga. Rozdział niesamowity. Popłakałam się jak go czytałam... Czekam z niecierpliwością na następny <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  41. O kurwa, ale sie dzieje.Kocham cie dziewczyno! To opowiadanie jest perfekcyjne ;) dziekuje ze je piszesz xx

    OdpowiedzUsuń
  42. Hej dzięki to jest idealne ☆

    OdpowiedzUsuń
  43. Nie moge spać i nadrabiam nie przeczytane blogi i jak małe dziecko ciesze się z nowego rozdziału ale końcówka powalająca jestem ciekawa reaki brata stelli już nie moge się doczekać nexta

    OdpowiedzUsuń
  44. Wreście Justin wie ,że Cher jest jego córką mam nadzieje ,że powie co do niej czuje i ,że będą razem.Uwielbiam to opowiadanie! czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  45. Jezuuuuu biedna Cherr mam nadzieję ,że nie zrobi jej krzywdy

    OdpowiedzUsuń
  46. Dziś znalazłam twój blog i szczerze, jestem bardzo ciekawa, jak dalej potoczą się losy Cherry, Stelli i Jasona. Z niecierpliwością będę wyczekiwać nowego rozdziału :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  47. Ojapierdolekurwajegomać.....

    OdpowiedzUsuń
  48. Uwielbiam... czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  49. awwwww kurwa nie wierze ie moge nooooo. jestem mega podekscytowana i nie moge sie juz doczekac koloejnego rozdziału !

    OdpowiedzUsuń
  50. Boże kobieto pisz dalej blagam :o uwielbiam cb i to opowiadanie *-*

    OdpowiedzUsuń
  51. Uwielbiam. Przepraszam, ale żadne słowa nie opisza tego *____* ♡♥

    OdpowiedzUsuń
  52. Boska końcówka!!! Strasznie lubie tego bloga i nie umiem się doczekać nn <3

    OdpowiedzUsuń
  53. ten blog jest przecudowny :) z kazdym rozdzialem wiaze sie nowe napiecie itd :) no po prostu brak slow ;x licze na to ze w przyszlosci wydasz swoja wlasna ksiazke :) masz niesamowity talent ktory smialo mozna nazwac darem od Boga :)czekam na kolejny ekscytujacy rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń