- Mama! - krzyknęła, biegnąc do mnie, po czym mocno wtuliła się w moją nogę. - Dlaczego nie przyszłaś? - spytała, podnosząc na mnie słodkie oczka.
- Miałam coś do załatwienia. - uśmiechnęłam się lekko.
- Jesteś smutna. - wydęła wargi, jeszcze mocniej ściskając moją nogę.
- Nie jestem. - przykucnęłam przy dziewczynce i szeroko się uśmiechnęłam. - Widzisz, uśmiecham się.
- Cherr, idź do pokoju, muszę porozmawiać z Twoją mamą. - powiedział Paul, podchodząc do Cherr.
Wstałam i odwróciłam się plecami do nich, a po policzkach znowu zaczęły mi spływać łzy.
- Przepraszam, zapomniałam ją odebrać. - wyszeptałam.
- Co się stało? - spytał, stając na wprost mnie. Wie, że nie może mnie dotknąć.
- Justin nie żyje. - wychrypiałam, patrząc na Paula. - Przyszły zdjęcia. Jedno zdjęcie. - zaśmiałam się bez humoru, kręcąc głową. - I akt zgonu. - podałam mężczyźnie białą kartkę, która była dowodem śmierci Justina.
- Cholera. - szepnął, drapiąc się po karku, kiedy skończył czytać akt zgonu. - Przykro mi. - spojrzał na mnie ze współczuciem.
- Nie żyje! - wyszlochałam, upadając na kolana, jednak w miarę szybko złapał mnie Paul i mocno przytulił. - Nie wie, że ma córkę. - wciąż płakałam. Przed oczami miałam najgorsze widoki Justina. Martwego Justina, które dodatkowo mnie raniły. - Zostałam sama!
- Sh, Stella, nie możesz się załamać. Musisz być silna dla Cherr. - wyszeptał, głaszcząc mnie po plecach.
- Mamo? - powiedziała niepewnie dziewczynka. Spojrzałam w jej kierunku i natychmiast szeroko się uśmiechnęłam. - Dlaczego płaczesz? - spytała, a w jej głosie dało się wyczuć smutek, oraz, że sama jest bliska płaczu.
- Przez chwilę było mi smutno, ale kiedy Cię widzę, od razu się uśmiecham. - podeszłam do dziewczynki i wzięłam ją na ręce, chowając twarz w jej ramionkach.
- Dzwoń, jeśli będziesz mnie potrzebowała. - powiedział Paul, po czym wyszedł z mieszkania.
- No to jak było w przedszkolu? - spytałam, uśmiechając się szeroko do dziewczynki.
- Mam dla Ciebie rysunek! - pisnęła i zaczęła się wyrywać, żeby iść po rysunek. Puściłam dziewczynkę i przetarłam dłońmi policzki, żeby zetrzeć zaschnięte łzy. Po chwili przybiegła szczęśliwa dziewczynka z rysunkiem, na którym byłam ja, Justin i ona. Uśmiechnęłam się szeroko, ale zaraz łzy na nowo zaczęły spływać po moich policzkach.
- Nie podoba Ci się? - spytała smutno.
- Jest piękny! Tatusiowi na pewno by się spodobał. - uśmiechnęłam się, pociągając nosem.
- Odwiedźmy go! - podskoczyła szczęśliwa.
- Innym razem. - położyłam dłoń na główce dziecka i założyłam kosmyk włosów za ucho. - Chodź, zrobimy jakiś obiad, hm?
- Tak! - podskoczyła szczęśliwie i pobiegła do kuchni.
Przypięłam magnesem obrazek do lodówki i posadziłam dziewczynkę na blacie kuchennym.
- Na co masz ochotę? - spytałam, kładąc ręce po obu stronach dziewczynki, czyli zakleszczając ją i potarłam nosem o jej nosek, uśmiechając sie przy tym. Muszę być silna, dla niej.
- Spaghetti! - zachichotała.
- Robi się. - puściłam od niej oczko i zaczęłam wyjmować produkty z szafek.
Po 4 latach.
Od 3 lat mam swoją kancelarię adwokacką. Moim zadaniem jest pomaganie ludziom, więc każdego na mnie stać. Pomagam tylko kobietom, które przeszły to co ja i domagają się sprawiedliwość. Moją największą sprawą, było zamknięcie Adama Millera, który ma na swoim koncie 20 udowodnionych gwałtów. Został skazany na 25 lat, ale wraz z klientką, wciąż domagamy się dożywocia. Dostałyśmy również odszkodowanie, chociaż nic nie jest w stanie wynagrodzić mojej klientce krzywd, których dokonał się Adam. Adam Miller, jest znany również z przemytu narkotykowego, handlu nielegalnymi samochodami i kilku morderstw, jednak nic nie zostało udowodnione.
Zawód adwokata, jest bardzo ryzykowny i niebezpieczny. Wiedziałam o tym, kiedy wybrałam studia. Miller po ogłoszeniu wyroku dobitnie powiedział, że to nie jest koniec i jeszcze tego pożałujemy. Cóż, teraz musi dostać dożywocie.
Uciekłam z Canady, ponieważ jest tam niebezpiecznie, żeby wybrać niebezpieczny zawód? Bez sensu. Ale chcę pomagać ludziom, tak jak mi pomógł Paul, tak ja teraz pomagam innym, którzy nie mają nikogo. Po skończonym spotkaniu z nową klientką, w końcu wróciłam do domu, wcześniej zabierając Cherr ze szkoły.
- Jak było w szkole? - spytałam, przywołując guzikiem windę.
- Fajnie, mamo! A kupimy szczeniaczka? Proszę! - zaczęła skomleć dziewczynka, ciągnąc mnie za rękę.
- Kochanie, za dużo pracuję, nie miałby się kto nim opiekować.
- Byłby grzeczny, proszę. Samanta ma już pieska! Wszyscy mają. - zrobiła smutną minę.
- Porozmawiamy o tym innym razem, jestem zmęczona. - westchnęłam, wychodząc z windy.
- To poproszę wujka! - tupnęła nogą, idąc za mną.
- Nie, Cherr. Wujek tym bardziej nie kupi Ci pieska. - powiedziałam groźnie, otwierając drzwi. Traktuje Paula jak złotą kartę kredytową, na wszystko jej pozwala i wszystko jej kupuje. Jednym słowem, rozpieszcza ją.
- Mamo! Wszyscy mają pieski! - pisnęła, siadając na kanapie w salonie.
- Ale Ty nie jesteś wszyscy, masz być sobą, kochanie. - podeszłam od dziewczynki i zdjęłam z niej kurteczkę. - Zjemy obiad i wujek zabierze Cię na trening.
Może to i głupie, że Cherr w wieku 8 lat trenuje już samoobronę i różne style walk, ale chcę, żeby była przygotowana, bo kiedyś ktoś po nas przyjdzie.
Po skończonym obiedzie, punktualnie o 14 był Paul. Zabrał Cherr i pojechali na trening, ja w tym czasie mogłam usiąść do papierów i zapoznać się głębiej ze sprawą, o 16 Frankllin ma przynieść mi kilka dokumentów, które mogą pomóc mi w sprawie. Franklin jest policjantem, mieszka obok nas, poznaliśmy podczas jednej z moich spraw. Byłam początkująca, nieznana i nieśmiała jeszcze. Franklin przyprowadził na sprawę oskarżonego, który w trakcie sprawy próbował się wyrwać i skrzywdzić mnie i moją klientkę. W miarę szybko jeszcze nieznany mi wtedy policjant zdążył go unieszkodliwić, ale nie obeszło się od bluźnierstw w naszym kierunku. Franklin jest bardzo miłym mężczyzną, ale nie dla mnie. Próbował się ze mną umówić kilka razy, ale..ja nie mogę. Nigdy nie będę mogła chyba. Wiem, że Cherr powinna mieć ojca, ale nikt nie zastąpi Justina. Może jest jeszcze za wcześnie, żebym mogła zainteresować się kimś innym, albo dopuścić do siebie kogos innego, a może, nigdy nikogo do siebie nie dopuszczę. Spojrzałam na ramkę stojącą na biurku i przejechałam palcami po zdjęciu, uśmiechając się lekko. Jego ostatnie zdjęcie. Odłożyłam długopis i podeszłam do szafy, otworzyłam drzwi, uklęknęłam i wyciągnęłam ukrytą bluzę Justina, którą mnie okrył w dzień wyjazdu/ucieczki. Tak, dalej ją mam i dalej nim pachnie. Podsunęłam bluzę pod nos i wtuliłam się w nią, zaciągając się zapachem. Jedna z niewielu rzeczy, które po nim zostało. Wciąż jakaś cząstka jego jest ze mną. Pojedyncza łza spłynęła z mojego policzka i wchłonęła się w bluzę. Pociągnęłam nosem i ponownie schowałam bluzę na swoje miejsce. Wstałam, zamykając drzwi i poszłam do kuchni, gdzie nalałam sobie białego wina, z którym wróciłam do biurka i sterty papierów. Po chwili całkowicie zgubiłam poczucie czasu, ocknęłam się dopiero, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Podeszłam do urządzenia, które pokazywało kto znajduje się za drzwiami. Z ulgą podeszłam bliżej i otworzyłam Franklinowi, który przywitał mnie od razu szczerym uśmiechem.
- Cześć.
- Cześć. - lekko odwzajemniłam uśmiech i zaprosiłam mężczyznę do mieszkania. - Więc co masz dla mnie?
- Sean był już karany raz, ale pod innym nazwiskiem. - powiedział dumny, zagryzając dolną wargę.
- Za co karany? - zmarszczyłam brwi, siadając na krześle.
- Za molestowanie swojej siostrzenicy.
Patrzyłam zaszokowana na mężczyznę, to może się przydać.
- Są również zapisy z kamer, jak Sean śledzi Cammile i stoi pod jej domem.
- Hm, to może się przydać. - przejechałam palcem wskazującym po ustach. - Dziękuję.
- Nie ma za co. - Puścił mi oczko i podał papiery.
Siedziałam w swoim gabinecie, kiedy przyszło do mnie dwóch mężczyzn. Dziwne, nie miałam jeszcze klientów tej płci.
- W czym mogę pomóc? - spytałam.
- Nazywam się Tony Cavana, a to mój przyjaciel Mathias Martin. - przedstawił się wyższy mężczyzna.
- Proszę usiąść. - wskazałam dłonią na siedzenia naprzeciwko mnie. - I opowiedzieć co panów do mnie sprowadza.
- To jest kartoteka pani klienta. - powiedział Tony, kładąc przede mną lekko żółtawą teczkę. - Wystarczy, że wyciągnie go pani z więzienia.
- Za co klient został umieszczony w zakładzie karnym? - spytałam, biorąc do ręki teczkę.
- Dokładnie to jeszcze nie jest w więzieniu, ale może tam trafić. - wytłumaczył Mathias.
- Dobrze, ale za co ma tam trafić?
- Za morderstwo.- odpowiedział Tony,
- Przykro mi, ale nie zajmuję się takimi sprawami. - natychmiast oddałam teczkę mężczyznom.
- Tym razem pani się zajmie. - zagroził Tony.
- Nie sądzę. - pokręciłam głową.
- Myślę, że tak. - Mathias wyciągnął broń spod kurtki i wycelował nią we mnie.
Czułam, jak krew odpływa mi z twarzy, a we mnie włącza się stara ja, która właśnie wyciąga broń z szuflady i zabija obu mężczyzn, jednak tak się nie dzieje, ponieważ skończyłam już z tym.. Jestem teraz adwokatem i bronię prawa. Siedziałam prosto i patrzyłam na broń wycelowaną w moją głowę.
- To nie jest propozycja do odrzucenia. - mruknął Tony, rozsiadając się wygodniej na krześle. - Zapłacimy każdą cenę, pani nie może tylko dopuścić, żeby nasz przyjaciel trafił do więzienia.
- Jest mnóstwo adwokatów, którzy chętnie się tym zajmą. - wydyszałam, wbijając paznokcie w ramiona fotela.
- Przyjaciel prosił o panią, podobno jest pani najlepsza. - powiedział Mathias, ani na chwilę nie spuszczając ręki. - Jeśli to panią nie przekonuje, może przekona panią to.
W tym momencie Tony wyciągnął telefon, a na nim zdjęcie Cherr.
Serce zabiło mi million razy mocniej. Zdjęłam dłoń z przycisku alarmu. Teraz nie ma żartów.
- Nic jej nie zrobiliśmy. Wystarczy, że za półgodziny pojawi się pani na posterunku policyjnym i zabierze stamtąd naszego przyjaciela. - Tony schował telefon i wstał wraz z drugim mężczyzną.
- Ma pani pół godziny, a później pani córce może stać się krzywda.- wzruszył ramionami Martin, chowając broń.
- Do widzenia. - pożegnali się i wyszli.
Zaczęłam ciężej oddychać i natychmiast wzięłam telefon, wybierając numer Paula.
- Tak? - z dala dało się usłyszeć dudniąca muzykę, to znaczy, że Paul jest w clubie. Swoim clubie ze striptizem.
- Zabierz Cherr ze szkoły natychmiast!
- Stella, co się stało? - spytał.
- Zabierz Cherr, zadzwonię za godzinę. - rozłączyłam się i schowałam telefon do marynarki. Wstałam, zabierając torebkę i ruszyłam do wyjścia.
- Nie będzie mnie do końca dnia! - powiedziałam do sekretarki, opuszczając budynek. Wsiadłam do samochodu i pojechałam prosto na posterunek policyjny. Cały czas spoglądałam na zegarek, mam 10 minut. Przyspieszyłam jeszcze bardziej, aż w końcu znalazłam się pod posterunkiem. Wysiadłam z samochodu omal się nie przewracając. Weszłam do budynku i szybkim krokiem ruszyłam od sali przesłuchań. Zapukałam, wcześniej patrząc na imię i nazwisko klienta.
- Dzień dobry. Nazywam się Stella Swift i jestem adwokatem Jasona McCanna. - wydyszałam i spojrzałam na osoby znajdujące się w sali. Nie tylko ja byłam zaszokowana, ale i mój klient.
- Stella? Co Ty tutaj robisz. - spytał zdziwiony Franklin, stojący pod ścianą, podczas gdy inny mężczyzna siedział na wprost Jasona.
- Jest moim adwokatem. - wychrypiał Jason, uśmiechając się szelmowsko, patrząc na mnie.
On żyje.
NIESPODZIANKA, CO?
Oooo boże. Cudowny jak zawsze <3 czekam na nn ;* ;* ;*
OdpowiedzUsuńŚwietny :) Tylko dodawaj szybko i nie karz nam tyle czekać :) Czekam xx
OdpowiedzUsuńJa chcę Justina :c rozdział jak zwykle asdfghjklasdfghjkl -thisswaggirl_JB
OdpowiedzUsuńoby ten Jason to był Justin, bo inaczej serce mi pęknie. tak. nadal wierzę, że on żyje:)
OdpowiedzUsuń@PoliShSWaG_
Rozdział taki ciut nudny, bo niewiele się w nim działo, ale wiem, że z czasem będzie więcej akcji:)
OdpowiedzUsuńna 100% jason to justin dodbdoddvidr moge umrzec pa
OdpowiedzUsuńBłagam oby To był Justin, bo inaczej nie wytrzymam
OdpowiedzUsuńSuper kocham
OdpowiedzUsuńRozdział jest genialny jak zawsze !!
OdpowiedzUsuńA teraz mam nadzieje, że Jasno to Justin bo jak nie to znajdę cie i przy mnie będziesz pisać kolejny rozdział xD
Czekam na następny i mam nadzieje, że pojawi się szybko :*
Życzę weny <3
Justin żyje!
OdpowiedzUsuńhahahaha
o jezu absusbsksj wiedziałam ze nie dasz mu umrzeć omg , czekam na następny
OdpowiedzUsuńO ja pierdole. Nie spodziewałam się takiego biegu akcji. Masakra. Czytałam tak szybko, a z każdej chwili na chwilę czułam coraz większe podekscytowanie, lecz gdy skończyłam zatkało mnie. Rozdział zajebisty. Jak ty to robisz, że wszystko co piszesz czyta się tak gładko i z takimi emocjami? Czekam z niecierpliwością na rozdział kolejny no i weny życzę ;****
OdpowiedzUsuńZajebiste :) O ja pierdole ! Niech się pogodzą <3 !
OdpowiedzUsuńOmfg! Swietnie *.*
OdpowiedzUsuńO.M.G.. musiałam napisać komentarz .. bo by Jason był zły... Hahaha.. :) Wydostanie go i pojadą do jej mieszkania później przyjedzie Paul z Cherr i Justin ją pozna.. O.M.G chyba wybiegam za daleko... LOL... zaskoczyłaś wszystkich tym rozdziałem..
OdpowiedzUsuńTakże życzę weny i do nn ... tym razem czekamy na Sav i nie śpiesz się.. rozumiem cię sama piszę 2 blogi i jak każdy inny masz życie prywatne.. ale inni tego nie rozumieją, bo myślą, że jesteśmy robotami piszącymi cały czas rozdziały.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńjeeej ten rozdział jest świetny, a końcówka nie wierzę Justin żyje tylko z kąt on wiedział, że Jess/Stellla jest adwokatem ? :)) Nie mogę doczekać się następnego.
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana ze dodałaś rozdział i dziwie sie ze wytrzymujesz te wszystkie pytania od anonimow kiedy nowy:) Rozdział jak zwykle cudowny:) Cieszę sie ze pomiędzy Jess i Paulem nic nie ma i nie będzie bo Juss zyje TAK
OdpowiedzUsuńJella, tak, jak to pięknie brzmi.
OdpowiedzUsuńO JA PIERDOLE
OdpowiedzUsuńNIE MAM SŁÓW, ODJEBAŁO MI MOWĘ PO PROSTU..
O KURWA
NIE MOGĘ
JA PIERDOLE
TO JEST TAKIE ZAJEBISTE
NIE WIEDZIAŁAM ŻE ON TU BĘDZIE JAKO JASON MCCANN O JA PIERDOLE
KOCHAM TO!!
OMG OMG OMG OMG
CHCE NASTĘPNY IDEALNY!
O MÓJ BOŻE
przepraszam że tak przeklinam etc. ale po prostu... omg
kocham cię i te opowiadanie
@wmedlasy
ten koniec>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
OdpowiedzUsuńO KURWA TAK WIEDZIAŁAM ŻE JUSTIN ŻYJE DSNGMNJGFMNJGFMNFXJFHJFGJFGJ
OdpowiedzUsuńBoże serio zabije cie :):):):):):):))::):):):):) ja tu płacze jak idiotka przy chłopaku a on zyje!!!! Jesteś pojebanaa .♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡ kcckkckc
OdpowiedzUsuńsuper rozdział, i fajnie że nie trzeba było długo czekać;)
OdpowiedzUsuńjedyne co mogę na pisać to:
OdpowiedzUsuńO HUJ :O
wiedziałam ze będzie żył, wiedziałam! ajhjshjshjgshghasfs czekam na następny x
OdpowiedzUsuńJa pierdole justin zyje kurwa ludzie ja pierdole jaki zaciesz xD
OdpowiedzUsuńWidzialam ze on zyje ❤️ Jeju niesamowity rozdzial. Dodaj szybko nowu bo umre z ciekawosci
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdzial ♥
OdpowiedzUsuńo ja cię ale obroty akcji no no świetny! x
OdpowiedzUsuńJason to Justin ? Czy Justin nie żyje ? już się zgubiłam o co chodzi?
OdpowiedzUsuńJezu płacze Justin żyje <3 kocham to powiedź że będą razem błagam <3 kocham ich ;D piszesz cudownie ;D
OdpowiedzUsuńCzekaj to znaczy, ze Justin dobrze wiedział, ze Stella to Jessica tak?
OdpowiedzUsuńSama juz nie wiem, ale cholernie sie ciesze ze zyje hdjsudhdhhfuisjfhdidhfhhd
Hsbxjxb jak się cieszę,że on żyje
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że będą jeszcze razem i , że justin/jason pokocha cherr. Nie mogę doczekać się nastepnego.
WOW! Nie spodziewałam sie tego choc przeczuwałam ze Justin pewnie nie umarł! Jestem pełna ekscytacji ale i w szoku. Nie moge sie doczekać kolejnych wydarzeń! Jsxjjxsjsjjsj <3
OdpowiedzUsuń@/4everWithJus
BOŻE BOŻE BOŻE CUDOWNY RODZIAŁ<3 <3 <3
OdpowiedzUsuńO mój boze ale sie ciesze ❤❤❤ juz sie balam, płakałam gdy przeczytalam ze Justin nie zyje, a jednak ❤ jeezuuu juz sie nie moge doczekac co bedzie dalej! Swietny rozdzial ❤❤
OdpowiedzUsuńCzy Jason jest Justinem? O.o mam takie dziwne przeczucie. Świetny czekam na nn
OdpowiedzUsuńZAJEBISTOŚĆ ; ) czekam na nn ; )
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego ale mam dziwne przeczucie, że Jason to Justin O_o Fajny rozdział i czekam na nowy!
OdpowiedzUsuńmyślę że jason to justin haha
OdpowiedzUsuńświetny, czekam na nowy ;)
Omg dawaj następny blagam ci no kobieto musze wiedzieć co dalej! Olej jeszcze na chwileczkę Sav i daj daj nexta pliskaaa ♡♡♡♡
OdpowiedzUsuńJak nic to Justin <3
OdpowiedzUsuńOooooo boże wrócił <3 już myślałam że to koniec :oo czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńakjdbajbdsjkdbvs zajebisty i Justin żyje no nie mogę to najlepszy rozdział w całym opowiadaniu. :))
OdpowiedzUsuńFMNVJFJRUUEJWSHSNSKISO *o*
OdpowiedzUsuńTO JUSTIN PRAWDA?!?!
Kiedy pojawi sie następny ? Bo trzyma w napięciu
OdpowiedzUsuńja pierdole tyle mam do dodania kompletna mieszanka czekam nn :)
OdpowiedzUsuńBoże nie masz pojęcia jak bardzo jetem zaryczana, obiecaj że koniec bedzie szczesliwy prooosze. Dziekuje z go nie zabiłaś, czekam na nastepny...
OdpowiedzUsuńJest!! Wiedziałam że żyje!! Super rozdział ;)
OdpowiedzUsuńgenialny. już sie bałam, że Jus nie żyje, a tu takie zaskoczenie na samym końcu
OdpowiedzUsuńo moj boze... co sie dzieje?!
OdpowiedzUsuń