- Paul. - wychrypiałam. Boże, co z dzieckiem? - Paul! - krzyknęłam, przez co mężczyzna poderwał się z siedzenia i rozejrzał zdezorientowany po sali.
- Co z Cherr? - spytałam, czując narastającą gulę w gardle
- Cherr..- mruknął niewyraźnie. - Wszystko z nią w porządku. - uśmiechnął się lekko, jednak zmęczenie i tak wciąż widniało na jego twarzy. - Miała tylko problemy z oddychaniem.
- Ale już jest wszystko dobrze? - spytałam, prostując się na łóżku. - Gdzie ona jest? Chcę ją zobaczyć.
- Stella, zobaczysz ją za kilka godzin, spokojnie. Powinnaś odpoczywać, ona też. - westchnął, przecierając dłonią oczy.
- Ma wszystkie paluszki? - czułam, że jestem na skraju wytrzymałości i zaraz pęknę.
- Tak, ma wszystkie paluszki, wszystkie nóżki, rączki. - uśmiechnął się. - Jest śliczna.
- Czy...dzwoniłeś do..Justina? - szepnęłam.
- Nie. - pokręcił głową. - Nie było takiej potrzeby.
- A gdyby była? Zadzwoniłbyś?
Paul spuścił wzrok i nie odpowiedział.
- Spójrz na mnie. - powiedziałam ostro. Jestem wściekła. Cholernie wściekła.
- Stella, lepiej dla Cher, jeśli będzie wychowywana tu, ma wszystko, a Justin co jej da? Same problemy, dobrze wiesz, że nie byłaby tam bezpieczna.
- Ale to jego dziecko, do cholery!- uderzyłam pięścią w łóżko przez co poczułam ból w okolicy brzucha. No tak, miałam cesarkę.
-Skoro to jego dziecko, to dlaczego do niego teraz nie zadzwonisz i mu o nim nie powiesz? - spytał, zakładając ręce na piersiach.
- Bo nie chcę się mieszać już w jego życie. - wyszeptałam.
- A ja mam? Sama widzisz! - krzyknął. - Dla dziecka będzie lepiej, jeśli zostaniecie tutaj.
Do sali weszła pielęgniarka.
- Co tutaj się dzieje? - spytała marszcząc brwi. - Pani nie może się denerwować! - powiedziała władczym tonem. - Ma pani wypoczywać.
- Przepraszam. - szepnęłam i położyłam się w łóżku. - Kiedy będę mogła zobaczyć dziecko? - spytałam, patrząc na pielęgniarkę.
- Na razie jest pod obserwacją. - odpowiedziała nieco spokojniej.
- Dlaczego? - zmarszczyłam brwi i podniosłam się na łóżku.
- Spokojnie, wszystko już z nią w porządku. Miała trudności z oddychaniem, to astma.
- Boże. - szepnęłam, przykładając dłoń do ust.
- Ale proszę się nie bać, wszystko jest już pod kontrolą, jest podawany tlen dziewczynce i za niedługo będzie mogła ją pani zobaczyć. - uśmiechnęła się lekko. - A teraz proszę odpocząć.
- Dobrze. - skinęłam głową. - Astma. - powtórzyłam, kiedy drzwi zamknęły się za kobietą w niebieskim uniformie.
- Dobrze, że tylko astma. Patrząc na stan Twoje zdrowia, mogło być gorzej. - powiedział Paul, siadając na krześle.
- Ale ma astmę.
- Z tym da się żyć. - zaśmiał się lekko. - Będzie brała leki i tyle. - wzruszył ramionami. - Stella, powinnaś się cieszyć, że to tylko astma.
- Nie będę się cieszyła z żadnej choroby, którą ma moje dziecko. - powiedziałam z oburzeniem.
- Stella, chodzi o to, że naprawdę mogło być gorzej, z tym może żyć, nie ma co panikować. - westchnął, wstając. - Idę po kawę, kupić Ci coś? - spytał, wkładając dłonie w kieszenie spodni od garnituru.
- Tak, gazetę, wodę i coś do jedzenia. - odpowiedziałam. Cóż, jeśli mam tu zostać na jakiś czas, to muszę się jakoś przygotować.
Paul zatrzymał auto pod naszym loftem. Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam czule na córeczkę, którą tuliłam w ramionach. - To Twój nowy dom Cherr. - szepnęłam, nie przestając się uśmiechać. Po chwili drzwi po naszej stronie się otworzyły i Paul pomógł nam wysiąść.
- Dzięki. - posłałam mu lekki uśmiech i ruszyliśmy do budynku. Cały czas nie mogłam oderwać wzroku od tego aniołka. W życiu nie widziałam czegoś piękniejszego, ale wiesz co jest najgorsze? Że nie mogę się tym podzielić z Justinem. Ani z Mike'iem, ani moimi rodzicami. Tak bardzo chciałabym móc cieszyć się razem z nimi.
- Stella, patrz pod nogi! - powiedział ostro Paul, zatrzymując mnie przed schodami.
- Przepraszam. - szepnęłam, zwijając wargi do środka. Powinnam być ostrożniejsza! Ale to maleństwo...jest takie piękne. Och. W holu czekał na nas Marcus, którzy grzecznie nas przywitał.
- Dzień dobry Panno Swift, Pani Walker. - ukłonił się. - A kim jest aniołek? - spytał.
- Cherr. - uśmiechnęłam się promiennie do ochroniarza. Jej pełne imię to Cherryl, bez''L'' wiśnia.
- Witam Pannę Cherr. - uśmiechnął się, puszczając do mnie oczko.
- Weźmiesz bagaże? - spytał Paul.
- Tak proszę Pana. - skinął głową i natychmiast zabrał walizki z rąk blondyna, po czym zaprowadził nas do windy. Kiedy dotarliśmy do mieszkania, na stole czekała już na mnie koperta z kolejnymi informacjami o Justinie. Może i Cherr nie pozna osobiście ojca, ale na pewno będzie wiedziała jak wygląda i jak ma na imię.
- Może ją wezmę? - spytał Paul, czując, że chcę teraz otworzyć tą kopertę. Och, najchętniej rzuciłabym się na nią.
- Tak. - pokiwałam głową i ostrożnie oddałam dziecko mężczyźnie.
- Będziemy w Twoim pokoju. - powiedział odchodząc.
Potarłam dłońmi, przygotowując się do otwarcia koperty, po czym podeszłam do stolika. Usiadłam w fotelu, biorąc do ręki brązowe opakowanie, które zaraz rozerwałam i wysypałam wszystko na stolik. Pierwsze co rzucało się w oczy to zdjęcia Justina. Jest coraz przystojniejszy. Są zdjęcia pod domem Mike'a, ja Justin rozmawia z jakąś długonogą brunetką, Justin pod clubem, Justin z papierosem, Justin wsiadający do samochodu, który swoją drogą wyglądał na bardzo drogi i szybki. Oprawię jego zdjęcie pod domem Mike'a. Następnie wzięłam do ręki białą kartkę splamioną czarnym drukiem. Jest tu mniej więcej opisane życie Justina.
Justin Bieber
Mężczyzna bywa w clubach przynajmniej raz w tygodniu w towarzystwie mężczyzn, bądź sam. Bardzo często jest widywany w towarzystwie młodych kobiet (zawsze brunetki, niższe od samego Justina i młodsze) Jednak z nikim nie spotyka się na stałe. Obiekt zajmuje się sprzedażą szybkich i drogich samochodów, dodatkowym zajęciem są wyścigi. Szatyn wyjeżdża z Canady raz w miesiącu pod innym imieniem i nazwiskiem(reszta nieznana). W czasie wolnym od pracy i imprez przesiaduje w domu, bądź u brata zleceniodawcy(Stelli Swift).
* Nie widać oznak występowania narkotyków w otoczeniu Obiektu.
* Obserwowany mężczyzna jest podejrzany o nielegalny przemyt samochodów.
Natychmiast wstałam z fotela i ruszyłam do swojego pokoju, gdzie znajdował się Paul z dzieckiem.
- Paul! Justin jest w coś zamieszany, musisz to załatwić.
- Sh, zasnęła. - szepnął, wstając z fotela postawionego przy łóżeczku dziewczynki. - Co się stało? - spytał, wychodząc ze mną z pokoju.
- Justin jest podejrzany o nielegalny handel samochodami. - odpowiedziałam, wręczając mu kartkę.
- Stella, myślę, że on ma teraz tyle pieniędzy, że stać go na dobrego adwokata. - prychnął, kręcąc głową i oddał mi kartkę.
- Ale chcę, żebyśmy my to załatwili!
- Stella, po co? - spytał, krzyżując ramiona i przechylając głowę w bok.
- Bo chcę!
- Nie. - pokręcił głową. - Nie. - powtórzył stanowczo.
- Sama to zrobię! - zagroziłam.
- Zostało Ci jeszcze 4 lata szkoły. - zaśmiał się. - W niczym mu nie pomożesz.
- Paul, proszę.
- Nie, Stella. To nie jest ważna sprawa. Gdyby faktycznie coś mu groziło, to może bym się zgodził, ale tak...on naprawdę handluje tymi samochodami. - zaśmiał się, idąc do kuchni.
- Paul! - krzyknęłam, idąc za mężczyzną.
- Nie Stella! Justin sam sobie poradzi, zresztą mówiłaś, że nie chcesz ingerować w jego życie.
*Justin*
Odpaliłem papierosa i czekałem na Chaza i Ryana. Idziemy do clubu, jak co tydzień. Dla rozrywki, ale i także dla interesów. Minął rok od wyjazdu Jessici, postanowiliśmy z Mike'iem, że zostawimy ją w spokoju. Ma rację, ona nie chce, żebyśmy ją znaleźli. Wszyscy zaczniemy od początku. Bez Jessici Hastings.
- Co jest, stary? - zagadnął Chaz, klepiąc mnie w ramię, tym samym wyrywając z zamyśleń. - Idziemy do clubu, czy razem podumamy? - zaśmiał się.
- Idziemy. - mruknąłem, rzucając papierosa na ziemię..
- Palisz zdecydowanie za dużo. - skrzywił się Ryan.
- Zdecydowanie za dużo używasz perfum. - odgryzłem się, otwierając auto i do niego wsiadając.
- Ałć, robiłem to dla Ciebie. - powiedział smutno blondyn, wsiadając do samochodu.
- Fredo czeka już na nas w clubie. - poinformowałem chłopaków, zanim mieli okazję mnie o to zapytać.
- Bieber, ale wybierzmy dzisiaj inne towarzystwo. - westchnął Chaz.
- Co masz na myśli? - zmarszczyłem brwi, patrząc na drogę.
- To, że od dwóch miesięcy trzymasz się Yovanny. - uniósł brwi, patrząc na mnie jak na idiotę.
- O ile to jej prawdziwe imię. - zaśmiał się z tyłu Ryan.
- Jest ładna. - wzruszyłem ramionami.
- Nie dlatego Ci się podoba. - mruknął pod nosem Chaz.
- Że niby podoba mi się tylko dlatego, że jest podobna do Jessici? - spytałem, patrząc na kolegę.
- Sam to powiedziałeś. - prychnął.
- Daj spokój, Bieber. - jęknął Ryan.
Kurwa.
- Wcale nie dlatego mi się podoba. - syknąłem, przyspieszając.
- Ciągle patrzysz za zielonookimi i niebieskookimi brunetkami. - zaszydził blondyn.
- Wcale nie.
- Właśnie, że tak. - powiedział z tyłu chłopak.
- Pieprzcie się. Po prostu lubię brunetki. - przewróciłem oczami, parkując samochód.
Wyciągnąłem kluczyki ze stacyjki, zablokowałem samochód i ruszyliśmy do clubu, gdzie przywitały nas od razu ładne striptizerki. Rozejrzałem się po clubie, który swoją drogą znam już jak własną kieszeń. Zauważyłem kilka znanych twarzy, aż mój wzrok zatrzymał się na wijącej się na rurze Yovannie. Uśmiechnąłem się lekko i ruszyłem w tamtym kierunku. Usiadłem przy jednym z trzech wolnych stolików przy jej scenie i posłałem jej uśmiech, który ona sama odwzajemniła. Po chwili koło mnie pojawili się moich trzej przyjaciele, w tym Fredo z Katris, tak, to striptizerka.
- Umów się z nią. - krzyknął Chaz.
Spojrzałem na niego jak na idiotę. Chyba go popieprzyło. Nie przyszedłem szukać tu dziewczyny, tylko się rozerwać.
Kiedy Yovanna skończyła swój taniec, zeszła ze sceny i usiadła mi na kolanie, witając mnie buziakiem w policzek.
- Cześć, przystojniaku. - zachichotała.
- Cześć, piękna. - uśmiechnąłem się lekko. - Podobał mi się Twój taniec. - wyciągnąłem z kurtki kilka banknotów i wręczyłem dziewczynie.
- Dziękuję. - uśmiechnęła się szeroko, biorąc ode mnie pieniądze. - Może prywatny taniec? - spytała, zagryzając wargę.
- Czekałem, aż zapytasz. - puściłem jej oczko, dopiłem drinka i poszedłem z dziewczyną do pokoju, gdzie striptizerki wykonywały prywatne tańce, niektóre nie tylko tańce.
- Co jest, stary? - zagadnął Chaz, klepiąc mnie w ramię, tym samym wyrywając z zamyśleń. - Idziemy do clubu, czy razem podumamy? - zaśmiał się.
- Idziemy. - mruknąłem, rzucając papierosa na ziemię..
- Palisz zdecydowanie za dużo. - skrzywił się Ryan.
- Zdecydowanie za dużo używasz perfum. - odgryzłem się, otwierając auto i do niego wsiadając.
- Ałć, robiłem to dla Ciebie. - powiedział smutno blondyn, wsiadając do samochodu.
- Fredo czeka już na nas w clubie. - poinformowałem chłopaków, zanim mieli okazję mnie o to zapytać.
- Bieber, ale wybierzmy dzisiaj inne towarzystwo. - westchnął Chaz.
- Co masz na myśli? - zmarszczyłem brwi, patrząc na drogę.
- To, że od dwóch miesięcy trzymasz się Yovanny. - uniósł brwi, patrząc na mnie jak na idiotę.
- O ile to jej prawdziwe imię. - zaśmiał się z tyłu Ryan.
- Jest ładna. - wzruszyłem ramionami.
- Nie dlatego Ci się podoba. - mruknął pod nosem Chaz.
- Że niby podoba mi się tylko dlatego, że jest podobna do Jessici? - spytałem, patrząc na kolegę.
- Sam to powiedziałeś. - prychnął.
- Daj spokój, Bieber. - jęknął Ryan.
Kurwa.
- Wcale nie dlatego mi się podoba. - syknąłem, przyspieszając.
- Ciągle patrzysz za zielonookimi i niebieskookimi brunetkami. - zaszydził blondyn.
- Wcale nie.
- Właśnie, że tak. - powiedział z tyłu chłopak.
- Pieprzcie się. Po prostu lubię brunetki. - przewróciłem oczami, parkując samochód.
Wyciągnąłem kluczyki ze stacyjki, zablokowałem samochód i ruszyliśmy do clubu, gdzie przywitały nas od razu ładne striptizerki. Rozejrzałem się po clubie, który swoją drogą znam już jak własną kieszeń. Zauważyłem kilka znanych twarzy, aż mój wzrok zatrzymał się na wijącej się na rurze Yovannie. Uśmiechnąłem się lekko i ruszyłem w tamtym kierunku. Usiadłem przy jednym z trzech wolnych stolików przy jej scenie i posłałem jej uśmiech, który ona sama odwzajemniła. Po chwili koło mnie pojawili się moich trzej przyjaciele, w tym Fredo z Katris, tak, to striptizerka.
- Umów się z nią. - krzyknął Chaz.
Spojrzałem na niego jak na idiotę. Chyba go popieprzyło. Nie przyszedłem szukać tu dziewczyny, tylko się rozerwać.
Kiedy Yovanna skończyła swój taniec, zeszła ze sceny i usiadła mi na kolanie, witając mnie buziakiem w policzek.
- Cześć, przystojniaku. - zachichotała.
- Cześć, piękna. - uśmiechnąłem się lekko. - Podobał mi się Twój taniec. - wyciągnąłem z kurtki kilka banknotów i wręczyłem dziewczynie.
- Dziękuję. - uśmiechnęła się szeroko, biorąc ode mnie pieniądze. - Może prywatny taniec? - spytała, zagryzając wargę.
- Czekałem, aż zapytasz. - puściłem jej oczko, dopiłem drinka i poszedłem z dziewczyną do pokoju, gdzie striptizerki wykonywały prywatne tańce, niektóre nie tylko tańce.
*Stella*
Po 4 latach.
Wraz z Cherr mieszkamy same w lofcie niedalego Paula, nie mogę być ciągle jego bagażem. Wczoraj odebrałam dypplom ukończenia studiów prawniczych. O tak, jestem już prawniczką. Niedługo otworzę swoją kancelarię, mam już plan co do niej. Będę broniła tylko kobiety takie jak ja, również te, które nie mają zbyt wielu pieniędzy, mam zamiar pomagać ludziom, nie wzbogacać się na nich. Cher ma już cztery latka, wciąż jest przesłodka. Jest bardzo inteligentna, wytłumaczyłam jej, że Justin jest za granicą i kiedyś do nas wróci, teraz niestety nie może. Wie również jak wygląda, codziennie wieczorem modlimy się do jego zdjęcia, żeby był bezpieczny. Nosi też naszyjnik, który mi dał kiedy, który przekształciłam w nadajnik. Na wszelki wypadek. Loft dużo mnie kosztował, a może Paula. Mamy drzwi antywłamaniowe, okna kuloodporne, pokój Cher jest ukryty w ścianie mojego pokoju i jest schronem. Oglaaliście film ''Azyl''? Gdzie jeden z pokoi był schronem. Coś podobnego zbudowano dla Cher. Z zewnątrz wygląda jak normalny słodki pokoik, ale jeśli włączy się guzik obok włącznika światła, pokój się zamyka i nie ma z niego ucieczki, jest odpowiednio zaopatrzony, więc można w nim przeżyć tydzień. Ja po prostu ciągle odwracam się za siebie, szczególnie teraz kiedy mam córkę, muszę ją chronić. Nigdy nie będę bezpieczna. Nie wszystkich zabiłam i w końcu ktoś po mnie przyjdzie. Odprowadziłam Cherr do przedszkola i wróciłam do domu. Wysiadłam z samochodu i weszłam do budynku, kierując się od razu do windy, kiedy zawołał mnie recepcjonista.
- Panno Swift! - krzyknął, machając do mnie ręką.
- Tak? - podeszłam do mężczyzny, marszcząc brwi.
- Przyszło to niedawno do pani. - powiedział, wyciągając brązową kopertę spod lady.
Czułam jak żołądek ściska się w nieprzyjemny sposób, a moje ciało owładnął paraliż.
- Kto to przyniósł? - wyszeptałam, nie mogąc się zmusić na normalny ton.
- Ten sam mężczyzna co zawsze. - odpowiedział, wręczając mi kopertę - Dobrze się pani czuje? Wezwać lekarza? - spytał troskliwie.
- Nie trzeba. - pokręciłam głową, biorąc pocztę i z powrotem ruszyłam do windy. Wiedziałam, że to co się w niej znajduje mnie złamie. Czekałam cierpliwie, aż dojadę na 13 piętro, w końcu wyszłam z windy, skręciłam w lewo i weszłam do swojego mieszkania. Położyłam torebkę i klucze na stolku, zdjęłam buty wraz z marynarką i poszłam do salonu, gdzie usiadłam w skórzanym fotelu. Jest taki wygodny, ale teraz pali moją skórę. Położyłam kopertę na stoliku i wpatrywałam się w nią tępo. Może nie powinnam jej otwierać? Wyrzucić ją? Ale wtedy się nie dowiem co w niej było. Ostatnio dostałam taką kopertę miesiąc temu, a listy te przychodzą raz na cztery miesiące. To co się w niej znajduje, nie jest dobre. Przetarłam twarz dłońmi i rozerwałam kopertę. Zdjęcie. Jedno. Zmasakrowane auto. Auto Justina. Przyłożyłam dłoń do ust i pobiegałam do ubikacji, tam zwróciłam całe śniadanie. Otarłam usta i zaniosłam się płaczem. Tylko nie to, nie to. To nie może być prawda. Pociągnęłam nosem i wstałam. Podeszłam do stolika i wzięłam kartkę, to akt zgonu Justina.
- Boże.
CZYTASZ - KOMENTUJESZ.
TO NIE JEST KONIEC OPOWIADANIA.
TO NIE JEST KONIEC OPOWIADANIA.
pierwsza
OdpowiedzUsuńo mój boże, co to ma byc?!
Usuńto nie może byc prawda ;-;
czekam na kolejny ♥
o dziewczyno, zmasakrowałaś tym rozdziałem ;o *.*
OdpowiedzUsuńzatkało mnie ; O czekam na nn ; ) OMG aż się doczekać nie mogę ; *
OdpowiedzUsuńNieee on nie mógł zginąć ;o czemu ona mu nie powiedziała ze mają córeczkę :(
OdpowiedzUsuńcoś mi sie wydaje ze coś jest nie tak z tymi wyjazdami Justina raz w miesiącu, chyba nie odpuścił
Omg omg hsjdbdjdj brak mi słów. To jest jeden z najlepszych rozdziałów jakie napisałaś aż mam łzy w oczach. Już rozumiem dlaczego napisałaś w bohaterach że justin jest chwilowo ale mam nadzieję, że będzie żył i będzie jeszcze z jess i swoją córeczką. Rozwaliłaś mnie kompletnie tym rozdziałem. Nie mogę doczekać się następnego. :-)
OdpowiedzUsuńoooooo swietny :) duze zaskpczenie bardzo mi sie podoba tw styl pisania :-
OdpowiedzUsuńTeż mi się wydaje, że Justin nie odpuścił. Może on to wszystko zaplanował albo ktoś pożyczył jego auto i to ktoś inny zginą. Teraz niech Jess pojedzie z Cherr do kanady. Zajebisty rozdział nie mogę doczekać się nastepnego. Kocham to opowiadanie. <3 :-)
OdpowiedzUsuńOmg wtf wow Justin nie może umrzeć
OdpowiedzUsuńJak mogłaś !???!?
OdpowiedzUsuńO kurczaki robi się goracoooo
OdpowiedzUsuńRodzial jest naprawde cudowny czekam do nn :*
Jejku, ale Justin żyje? prawda? :(
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału!!! <3
Czekam nn ♥
To chyba jakies zarty nie?! to nie mozliwe, on musi zyc! pamietam ze kiedys napisalas ze te opowiadanie bedzie mialo szczesliwe zakonczenie!! Mam nadzieje ze dotrzymasz slowa..
OdpowiedzUsuńOMG! Oby to nie był Justin! Cholera, aż się popłakałam ;'( Biedna Stella... Rozdział jak zwykle cudny! ;* Z niecierpliwością czekam na nn... życze dużo weny! <3 ps. Nie przejmuj się tymi małolatami, które tylko problemy mają. Wiadomo szkoła i życie prywatne... one chyba tego nie rozumieją... a wiadomo, że specjalnie tego nie robisz i piszesz jak masz czas i CHĘCI ;) A z takimi czytelniczkami się nie dziwie, że coraz mniej chęci do pisania rozdziału... ily <3 omg!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to jakaś pomyłka!
OdpowiedzUsuńOby Jess wreszcie się ogarnęła i przestała być zależna od Lucasa! Ona kocha Justina i chce z nim być
OdpowiedzUsuńO kurde ! To sie porobiło 😦
OdpowiedzUsuńNie wierze, że on nie żyje !! To jest jakiś spisek !!!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że nie jest to prawda bo inaczej CIE OSOBIŚCIE ZNAJDĘ i będę siedziała z tobą tyle czasu, aż nie napiszesz rozdziału, że Justin żyje xD
Życzę weny i mam nadzieje na szybkie pojawienie się kolejnego rozdziału <3 :*
Nie, nie i jeszcze raz nie!
OdpowiedzUsuńOn nie umarł, noe wierze w to do cholery. Jezu to nie ma sensu, mam nadzieje, ze to jakas sciema.
Dziekuje za rozdzial ;)
Byl swietny jak zawsze
Ja pierdole. Tyle się narobiło. Rozdział jak zwykle zajebisty. Nie mogę się doczekać nexta. Boje się o Jusa. Szczerze to końcówka mnie po prostu zatkała. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, ale bardzo mi się to podoba. Weny życzę, ogromnej ilości komentarzy i czego tam jeszcze pragniesz. :)
OdpowiedzUsuńOn nie mógł zginąć. To jest upozorowane. Ja to wiem xD
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze świetny. ask.fm/Mietusek
http://lapacze-marzen.blogspot.com/
Rozdział jak zwykle świetny ! Myślę, że Justin nie umarł, wcześniej było, że zmienia nazwisko, wiec upozorowal śmierc xd tak mysle i czekam z niecierpliwoscia na następny rozdzial <3
OdpowiedzUsuńO matko :o tego się nie spodziewałam :o czekam na następny, jestem bardzo ciekawa co będzie dalej że Stellą i dzieckiem :(
OdpowiedzUsuńJak?! To niemożliwe !!!! Nie Justin
OdpowiedzUsuńboże, jak przeczytałam końcówke, to robolał mnie brzuch z nerwów. masakra. nie możesz nam tego zrobić. czekam nn
OdpowiedzUsuń@PoliShSWaG_
Trzy razy przeczytałam ten rozdział i dalej nie wierzę w to co przeczytałam, ale dużo się wydarzyło..mam nadzieję że Justin tak naprawdę żyje tylko zmieni tożsamość jak Stella.
OdpowiedzUsuńco kurwa? justin nie może umrzeć, mam nadzieję że to wszystko ukartowne czy coś
OdpowiedzUsuńJAK TO ZGONU ? ! NIEEEE ! TO NIE MOŻE BYĆ PRAWDA ! NIE, NIE. NIE WIERZE W TO ! UMARŁAM...
OdpowiedzUsuńJA PIERDOLE KURWA MAĆ JAK TO?!
OdpowiedzUsuńO NIE
PŁACZE
ON ŻYJE KURWA!
O BOŻE
PRZEŻYWAM TO JAK NORMALNE ŻYCIE HAHA
BOŻE KOCHAM TE OPOWIADANIE
NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO
MAM NADZIEJĘ ŻE NIE BĘDĘ CZEKAŁA MIESIĄC 😭
do następnego♥
@wmedlasy
O MÓJ BOŻE CO????czekam na nn x
OdpowiedzUsuńWow co? Akt zgonu kurwa nie
OdpowiedzUsuńo moj boze co sie dzieje........ ;O
OdpowiedzUsuńjeeezu tylko nie to blagam tak jak w twoim poprzednim opowiadaniu rycze jak głupia :'((((((((((((( czakam nn ;*
OdpowiedzUsuńJezu nie rob nam tego!! Swietne opowiadanie, widac ze masz pomysl i nie zanudasz, bo caly czas cos sie dzieje :) nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu!!
OdpowiedzUsuń@bixieber
Jezu to nie moze byc prawda!! Justin nie może umrzeć! Proszę niech to sie tak nie konczy!! Kckckckck <3
OdpowiedzUsuńEj a może to Paul podesłał to zdjęcie jej żeby o nim zapomniała wkoncu?
OdpowiedzUsuńŁoo, świetny ♥
OdpowiedzUsuńCzekam na NN ;* @ILoveJustin
OdpowiedzUsuńO boże tylko nie to :'( tak czekałam aż będą razem a tu śmierć :(((
OdpowiedzUsuńWy sobie kutwa jaja robixie?
OdpowiedzUsuńAlbo moze to pomylka?
Lub ktos specjalnie to zrobil?
Kurwa, ja wiem ze oni jeazcze beda razem.. on na pewno nue zginal.. ;(
To nie możliwe!! Coś mi tu śmierdzi... XD
OdpowiedzUsuńnie prosze nie, w tamtym opowiadaniu ryczałam przez ostatnie kilka rozdziałów kiedy obok Justina nie było Loli a teraz idk czy wytrzymam jeśli serio Justin umarł
OdpowiedzUsuńczekam nn
Nie błagam chociaż to opowiadanie zakończ szczęśliwie błagam kocham to opowiadanie czytam je w zasadzie od kąt się pojawiło kocham to błagam nie rób tego. Kocham Cię <3
OdpowiedzUsuńJa chcę (i wiem ),że ona do niego wróci :D <Najlepsze
OdpowiedzUsuńCudowny chociaż zaskakujący ! Mam nadzieję że Justin żyje...............:*:*:*:*:*
OdpowiedzUsuńo boze co sie dzieje...... czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńzatkało mnie na serio genialnie już nie mogę się doczekać reszty kocham :*
OdpowiedzUsuńO jezu mam nadzieję że Justin żyje i wkoncu mu powie o dziecku.
OdpowiedzUsuńGenialny ♡
Czekam na nn
Kurde, tego się nie spodziewałam!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się szybciej, bo nie mogę się doczekać:(
Życzę weny.
Rozdział cudowny kocham Cię, oby tak dalej ;)
OdpowiedzUsuńNo chyba nie!?!? On nie może umrzeć. Przecierz ma córke!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Czekam na nn ;)
Boskie :)
OdpowiedzUsuń