- Cóż, dziękujemy pani bardzo i przepraszamy za najście. - Powiedział Mike wstając z kanapy
- Tak, dziękujemy. - mruknąłem, również wstając, po czym opiekunka pani Licoln odprowadziła nas do drzwi.
- Mówiłem stary, że to nie może być Jess. - szepnął Mike, kiedy już przechodziliśmy przez ogromną bramę, która świadczyła o bogactwie Lincolnów. - Ona nigdy nie zrobiłaby czegoś takiego.
- Jesteś tego pewien? - spojrzałem na chłopaka, marszcząc brwi. Cóż, ona nie jest już tą samą dziewczyną, a jeśliby patrzeć na to co przeszła..myślę, że byłaby w stanie to zrobić.
- Tak, jest zbyt delikatna. - odpowiedział, wsiadając do samochodu.
- Twoją siostrę gwałcili przez dwa lata! Myślisz, że nie chciałby zemsty? - zacisnąłem mocno szczękę, a dłonie na kierownicy, powstrzymując się przed wybuchem. Te słowa nie powinny opuszczać moich ust. Są niczym pociski zadane prosto w serce.
- Nie mów tak. - wyszeptał gorzko Mike. - Nie chcę o tym słyszeć. - przyłożył dłoń do czoła, patrząc w szybę. - Nie obroniłem jej, jak zwykle.
- To ja puściłem ją do pieprzonej toalety na pieprzonej dyskotece. - syknąłem, odjeżdżając.
- Musimy to skończyć.
- Co skończyć? - mocniej wcisnąłem gaz.
- Jessica nie chce być odnaleziona.
- Chroni nas. - wycedziłem przez zęby, nie chcąc słyszeć, że Jess nie chce, żebyśmy ją znaleźli.
- Nie Justin, ona zaczyna od nowa i najwyraźniej nie chce nas w swoimi życiu. Zabiliśmy mnóstwo ludzi, byliśmy zamieszani w wiele spraw, ale nie uciekaliśmy.
- Widziałem jej blizny. - szepnąłem. - Myślę, że się boi, dlatego uciekła, ale ona potrzebuje pomocy.
- Gdyby jej potrzebowała, zostałaby. Zrozum, że ona Cię nie kocha, sama Ci to powiedziała. Odpuść.
- Wybacz, ale ja się nie poddaję. Poddaliśmy się już raz.
-To było co innego, Chandler powiedziała, że widziała jak Simon ją zabija.
- Więc chcesz pozwolić jej być z pieprzonym Lucasem, który ją do tego wszystkie zmusił? - krzyknąłem, waląc dłonią w kierownicę. Kiedy tylko myślę o tym, że znowu ją wypuściłem, czuję jakbym płonął wewnątrz.
- Słuchaj, to nie jest tak, że nie chcę zabić tego sukinsyna! - warknął Mike. - Ale jej się nie da znaleźć, nie widzisz tego? Na pewno nie nazywa się już Jessica Hastings! Widziałeś jak się zmieniła? Kolor włosów? Oczy? Jej twarz? Ciało? To nie jest już Jessica. Jeśli chodzi o Lucasa, mówiła, że uratował jej życie. Może pomógł jej uciec? Zastanów się. Jest mądra i na pewno nie zostawiła po sobie ani śladu. Trzeba pozwolić jej odejść.Kocham ją najbardziej na świecie, ale widziałem, że ona naprawdę odchodzi.
*Stella*
Jestem już od pół roku na prawie. Jest ciężko, naprawdę. Mam masę nauki. Ciągle siedzę w pokoju i się uczę, za trzy miesiące mam poród. Strasznie się boję, ale Paul powtarza, że wszystko będzie dobrze i będzie przy porodzie. Stał się jeszcze bardziej opiekuńczy, ale i zaborczy. Nie lubi kiedy wychodzę. Sam przyjeżdża po mnie do szkoły, jak i mnie tam zawozi. A co z jego pracą? Otworzył swoją klinikę ginekologiczną. Oczywiście, że idzie mu świetnie. Zalicza się do 7 najporządniejszych klinik ginekologicznych, a sam Paul do najprzystojniejszych kawalerów. Tak mówią ludzie. W szkole, wszystkie dziewczyny do niego wzdychają, ale kiedy próbowałam go umówić, z którąś z dziewczyn z prawa, kategorycznie odmawiał. Ma zamiar być kawalerem do końca życia? Myślę, że ma jeszcze nadzieję, że będziemy razem. To świetny facet, może gdybyśmy poznali się w innych okolicznościach..
- To do zobaczenia. - otworzyłam drzwi i wysiadłam z samochodu.
- Do zobaczenia. - uśmiechnął się czarująco i odjechał. Pod szkołą czekały już na mnie Opal i Marisol.
- Hej sexi mami! - pisnęła Marisol z meksykańskim akcentem.
- Cześć. - uśmiechnęłam się lekko do dziewczyn.
- Jak się dziś czujesz? - spytała Opal, patrząc na mój odstający brzuch.
- Byłam na USG. - zagryzłam wargę.
- O Boże! Pokaż zdjęcia! - pisnęły obie.
Zachichotałam, sięgając do torebki po zdj, które podałam dziewczynom.
- Awwh! - jęknęły.
- Przesłodka! - wzruszyła się Marisol. - Już masz imię?
- Myślałam nad Jassmine. - To by było przesłodkie, gdybyśmy wszyscy mieli inicjały JB. Justin Bieber, Jessica Bieber i Jassmine Bieber. Och. - April, Cherry, albo Lydia.
- Hm, nie podoba mi się Jassmine. - skrzywiła się Marisol.
- Co w nim nie tak? - zmarszczyłam brwi.
- Nie pasuje do Swift. Ciężko się wymawia.
- Bo jesteś meksykanką. - zachichotała Opal. - Mi najbardziej podoba się April. April Swift.
- To już pewne, że to dziewczynka?
- Oczywiście, że tak. - uśmiechnęłam się, kładąc dłoń na brzuchu.
- A ojciec? - spytała Marisol, nigdy o tym nie rozmawialiśmy. - To nie Paul, prawda?
- Nie. - pokręciłam smutno głową.
- Co powiesz dziecku? - szepnęła Opal, siadając ze mną pod klasą.
- Że...och, nie wiem jeszcze, - zmarszczyłam brwi.
- W porządku, nie będziemy Cię męczyć. - uśmiechnęła się Mar i we trzy weszłyśmy do klasy.
Co powiem dziecku? Wiem, że Paul chciałby być ojcem, ale nie może, jest nim Justin i nikt go nie zastąpi. Wierzę, że kiedyś się poznają. Nie musimy być szczęśliwą rodziną, chcę tylko, żeby moja córka poznała kiedyś swojego prawdziwego ojca. Zasługuje na to, ona jak i on. Po skończonych zajęciach, na zewnątrz jak zwykle przed autem czekał Paul. Wychodząc ze szkoły, słyszałam jak dziewczyny się nim zachwycają. Biedne, marne ich szanse.
- Cześć. - uśmiechnęłam się lekko do mężczyzny.
- Witaj. - odwzajemnił uśmiech, biorąc ode mnie torebkę. - Jak było na zajęciach? - spytał, otwierając mi drzwi.
- W porządku, staram się nadążać.
- Co zrobisz jak urodzisz dziecko? - spytał, odjeżdżając spod szkoły.
- Będę uczyła się w domu i chodziła czasami do szkoły.
- Dziecko to duży obowiązek.
- Wiem. - zacisnęłam usta w wąską linię. - Wiesz co u Justina? - zagryzłam wargę. Raz na pół roku dostaję informacje na jego temat.
- Tak, proszę. - podał mi niechętnie brązową kopertę.
Otworzyłam opakowanie i wysypałam na kolana dokumenty oraz zdjęcia. Nic się nie zmienił. Będę miała co pokazać dziecku.
- Wiesz, że pięć dni po Twoich odwiedzinach u Amelii, Justin był tam z Twoim bratem?
- Co? - spojrzałam na niego zaszokowana.
- Spokojnie, po tym wrócili do Canady.
- Ale skoro był u Amelii...to znaczy, że podejrzewa, że jestem Lovelace.
- Możliwe. - skinął głową, parkując przed domem. - Ale najwyraźniej niczego się nie dowiedzieli, skoro są w domu.
Spojrzałam na rubrykę ''stan'' gzie pisało ''wolny'' Odetchnęłam z ulgą, ciesząc się w duchu.
Wysiadłam z samochodu, chowając papiery do torebki i weszliśmy do domu.
- Herbata, czy gorąca czekolada? - spytał.
- Herbata. - odpowiedziałam rozbierając się, po czym ruszyłam do salonu, gdzie położyłam papiery na stoliku i z powrotem zaczęłam je czytać. Po chwili dołączył do mnie Paul z parującą herbatą.
- Dziękuję. - powiedziałam, biorąc kubek w dłonie, żeby się ogrzać.
PO 2 MIESIĄCACH
Nie powinnam już chodzić do szkoły, ale muszę znać materiał, nie mogę mieć zbyt dużo zaległości. Po skończonych zajęciach, Paul jak zwykle czekał na mnie pod szkołą.
- Cześć - westchnęłam.
- Cześć - uśmiechnął się szeroko. - Jak się czujesz?
- Dobrze. - skłamałam. Czuję się dziwnie, od rana boli mnie brzuch.
Wsiadłam do samochodu i zapięłam pas. W połowie drogi, poczułam jakby ktoś łamał mi kość. Zawyłam z bólu, zginając się w pół.
- Stella? Co się dzieje? - spytał blondyn, natychmiast zawracając samochód.
- Boli. Cholernie boli. - jęknęłam, trzymając się za brzuch. - Coś jest nie tak. - pokręciłam głową, patrząc na swoje nogi. - Boże, ja krwawię. - zadrżałam.
- Zaraz będziemy w szpitalu. - odpowiedział opanowanym głosem. - Oddychaj głęboko i licz głośno.
- Jeden, dwa, trzy. - mówiłam drżącym głosem. - Paul! - zawyłam, znowu łapiąc się za brzuch.
- Już jesteśmy. - wydyszał, wyskakując z auta i od razu wyciągnął mnie z samochodu biorąc na ręce.
- Co się stało? - spytała pielęgniarka, która na nas wpadła przy wejściu.
- Zaczęła rodzić, termin miała mieć za tygodnie. - poinformował mężczyzna.
- Potrzebny wózek, mamy poród! - krzyknęła pielęgniarka i po chwili pojawili się przy nas pielęgniarze, którzy zabrali mnie od Paula.
- On musi być przy mnie. - zaszlochałam.
- Spokojnie, na razie nie możemy go wpuścić. - odpowiedziała kobieta, która biegła wraz z pielęgniarzami.
Ból ani na sekundę nie ustawał. W końcu zostałam położona na łóżku, a papierowy kocyk przykrył mi kolana.
- Musimy zrobić cesarkę. - poinformował lekarz, wstając. - Nie może pani urodzić dziecka o własnych siłach.
- Dlaczego? Czy z nią wszystko w porządku?- spytałam spanikowana, do sali wszedł Paul, ubrany w fartuszek ochronny.
- Stella, nie masz wyboru. - powiedział blondyn.
- Ciąża jest zagrożona. Zrobimy co w naszej mocy. - lekarz skrzyżował ręce na piersiach, stając przy moim łóżku.
- Dziecko, musicie je uratować. - zadrżałam, przykładając dłoń do ust. - Musi przeżyć.
- Stella. - westchnął Paul.
- Proszę. Jeśli ja nie przeżyję, znajdź Justina. - złapałam go mocno za rękę i ścisnęłam. - Proszę. Nazywa się Cherry. - szepnęłam, zalewając się łzami.
- Jeden, dwa, trzy. - mówiłam drżącym głosem. - Paul! - zawyłam, znowu łapiąc się za brzuch.
- Już jesteśmy. - wydyszał, wyskakując z auta i od razu wyciągnął mnie z samochodu biorąc na ręce.
- Co się stało? - spytała pielęgniarka, która na nas wpadła przy wejściu.
- Zaczęła rodzić, termin miała mieć za tygodnie. - poinformował mężczyzna.
- Potrzebny wózek, mamy poród! - krzyknęła pielęgniarka i po chwili pojawili się przy nas pielęgniarze, którzy zabrali mnie od Paula.
- On musi być przy mnie. - zaszlochałam.
- Spokojnie, na razie nie możemy go wpuścić. - odpowiedziała kobieta, która biegła wraz z pielęgniarzami.
Ból ani na sekundę nie ustawał. W końcu zostałam położona na łóżku, a papierowy kocyk przykrył mi kolana.
- Musimy zrobić cesarkę. - poinformował lekarz, wstając. - Nie może pani urodzić dziecka o własnych siłach.
- Dlaczego? Czy z nią wszystko w porządku?- spytałam spanikowana, do sali wszedł Paul, ubrany w fartuszek ochronny.
- Stella, nie masz wyboru. - powiedział blondyn.
- Ciąża jest zagrożona. Zrobimy co w naszej mocy. - lekarz skrzyżował ręce na piersiach, stając przy moim łóżku.
- Dziecko, musicie je uratować. - zadrżałam, przykładając dłoń do ust. - Musi przeżyć.
- Stella. - westchnął Paul.
- Proszę. Jeśli ja nie przeżyję, znajdź Justina. - złapałam go mocno za rękę i ścisnęłam. - Proszę. Nazywa się Cherry. - szepnęłam, zalewając się łzami.
Wiem, że krótki, ale w rozdziale jest to co chciałam wam przekazać. Do zobaczenia z MIESIĄC :)
ASK POZOSTAJE DALEJ AKTYWNY.
ZA MIESIĄC?! CO? o nieee tak bardzo się boję :( Czekam na nn. Dawaj szybko x
OdpowiedzUsuńOMG świetny ; ) Czekam na nn
OdpowiedzUsuńO kurwa. Ile się dzieje. Niech Cherry i Stella żyją. Już nie moge się doczekać kolejnego rozdziału. CZekam na next, weny życzę.
OdpowiedzUsuńOjeju masakra! Mam nadzieję że obie przeżyją! :'( I muszą być z Justinem, Jasmine i Cherry, jeju boję się! I czemu dopiero za miesiąc? :( @annie_pilch
OdpowiedzUsuńSuper i niech żyją
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny:(
OdpowiedzUsuńNiech Stella żyje! :(
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału!!! :(
Dodaj go proszę najwcześniej jak będziesz mogła bo ja tu nie wytrzymam *.* :((
Omg, biedactwo... mam nadzieje, ze przezyje :( co do dziecka, nie chce go, mam wrazenie, ze bedzie wiele problemow.
OdpowiedzUsuńCzekam na twoj powrot, do zabaczenia w nastepnym rozdziale! :)
@monia0201
Boziu *,* ja chce już nn<3 <3 <3
OdpowiedzUsuńJezus ale emocje, żadna z nich nie może umrzeć proszę
OdpowiedzUsuńJejkuu <3 mam nadzieję ze im się nic nie stanie ;( <3
OdpowiedzUsuńta koncowka.............
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że wszystko będzie dobrze i że Jessica przeżyje ;3
OdpowiedzUsuńmiesiąc??? :'ccccccccccccc
OdpowiedzUsuńrycze!
NIEEEEEEEEEEEEEEEE
mam nadzieję że dodasz jakoś szybciej;c
proooooooooszę
czekam na następny
@wemdlasy
Jak możesz mi to robić??
OdpowiedzUsuńOna i dziecko muszą żyć, przeszła tak wiele i to nie może skończyć się tak tragicznie dla niej. Nie wierze, że skończyłaś w takim momencie i w dodatku, że będę musiała czekać miesiąc na kolejny rozdział.
I Justin OMG tak bardzo mi go szkoda. Tyle zrobił żeby ją znaleźć i tyle czasu już spędził na szukaniu jej. To widać jak bardzo chcę żeby znowu była z nim i to łamie mi serce. On tak bardzo cierpi. Jak myśle o tym jak czuje się Justin to chce mi się płakać.
Idk co jeszcze napisać oprócz tego, że życzę ci weny i czekam na kolejny.
kocham cię xx
Mam nadzieję że z dzieckiem i Stellą będzie wszystko ok. :) bedzie happy end ? Kc ! ♥
OdpowiedzUsuńO jezu tak strasznie kocham to opowiadanie <3 czemu tak długo musimy czekać ;c
OdpowiedzUsuńRozdział idealny ilysm xxx
Mam nadzieję że Lucas poinformuje Justina o tym że ona rodzi i Justin przyjedzie do niej..na pewno byłoby im lżej..chociaż z drugiej strony..sama nie wiem co byłoby najlepsze..
OdpowiedzUsuńJejku co:o
OdpowiedzUsuńKovham to opowiadanie, nie wytrzymam 1msc:(
Omg kocham to opowiadanie. Mam nadzieję, że z córeczką Jess będzie wszystko w porządku tak samo z Jess. Tak bardzo bym chciała, żeby Justin był przy nich. Szkoda mi go. Nie mogę doczekać się już następnego.
OdpowiedzUsuńMiesiac? Omfg, nie wytrzymam tyle. Co z jess, co z mala, co z justinem? Idealny rozdział ;c trzymaj się ;)
OdpowiedzUsuńBiedna Jess. Co z małą ? Wszystko będzie z nimi w porządku? Boże oni muszą być razem. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału kocham to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńhttp://finallyagoodjustinbieberfinnalove.blogspot.com/ zapraszam do mnie <3 swietny
OdpowiedzUsuń