- Paul, wychodzę. - rzuciłam, łapiąc za klamkę.
- Nie bez Marcusa. - powiedział ostro. - Gdzie wychodzisz?
- Przejść się, mam dosyć siedzenia w domu.
- Nie powinnaś wychodzić.
- A co ze szkołą? Niedługo będę musiała wychodzić.
- Jesteś pewna, że chcesz studiować prawo? - spytał.
- Tak. - westchnęłam. - Mam zamiar wsadzić wszystkie gnidy, które ośmieliły się podnieść rękę na kobietę.
- W porządku, jutro to załatwimy. Marcus! - krzyknął. Po chwili pojawił się przy nas owy mężczyzna.
- Tak pani Walker? - spytał grzecznie.
- Stella chce wyjść na spacer, pilnuj jej.
- Dobrze panie Walker. - skinął głową, po czym otworzył mi drzwi i przepuścił.
Och, miałam zamiar iść do apteki. Przemierzałam ulice New Jersey, kiedy minęłam aptekę. Zatrzymałam się i spojrzałam za siebie i zagryzłam mocno wargę.
- Marcus, masz może trochę gotówki? - spytała niepewnie.
- Proszę. - podał mi swoją kartę bankową. Chciałam tylko kilka dolarów.
- Możesz tu na mnie zaczekać?
- Muszę wejść z panią do apteki.
- Marcus, proszę. Nigdzie nie ucieknę. - spojrzałam błagalnie na mężczyznę.
- Dobrze, za 10 minut tam wejdę
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się i szybko weszłam do apteki.
- Dzień dobry, poproszę test ciążowy, obojętnie jaki.
- 10 dolarów. - powiedziała starsza pani.
Przyłożyłam kartę do terminala i po chwili drukował się paragon.
- Mogę skorzystać z toalety? - spytałam, patrząc błagalnie na kobietę. Nie mogę tego zrobić w domu.
- Nie mamy tu toalet dla klientów.
- Proszę, to bardzo ważne. - nerwowo stukałam paznokciami w ladę.
- Dobrze, proszę za mną. - kobieta odeszła od lady i zaprowadziła mnie na zaplecze.
- Dziękuję! - uśmiechnęłam się serdecznie do kobiety i zamknęłam w toalecie.
Otworzyłam opakowanie i przeczytałam jego instrukcję, po chwili nasikałam na test i czekałam na wynik.
- Błagam, nie mogę być w ciąży. Nie jestem gotowa. Błagam. - szeptałam, zaciskając mocno powieki. W końcu spojrzałam na test, na którym widniały dwie kreski. Z powrotem spojrzałam na instrukcję.
- Boże. - szepnęłam, upadając na kafelki. - Boże. - powtórzyłam.
- Panno Swift?! Minęło 10 minut! - otrząsnęło mnie dopiero pukanie do drzwi.
Pociągnęłam nosem, wstając i wrzuciłam test do kosza.
- Już idę.- odkrzyknęłam, myjąc ręce. - Możemy już wracać. - uśmiechnęłam się sztucznie do mężczyzny. - Możesz zadzwonić po samochód? Nie czuję się zbyt dobrze.
- Dobrze, samochód przyjedzie za kilka minut. - powiedział, po czym przyłożył telefon do ucha.
Po kilku minutach czarny terenowy samochód stał już pod apteką.
- Marcus, nie mów proszę Paulowi, gdzie byliśmy.
- Dobrze pani Swift. - skinął głową, otwierając mi drzwi.
Wsiadłam do samochodu, zapinając pas. Powinnam powiedzieć Paulowi? Dotknęłam naszyjnika, który dostałam od Justina, lekko się uśmiechając. Paul kazał mi go wyrzucić, ale nie mogłam. Kocham Justina, jestem gotowa poświęcić dla niego życie, a najlepszym wyjściem jest zniknięcie. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby coś mu się stało.
- Jesteśmy na miejscu. - oznajmił Marcus, otwierając mi drzwi.
- Dziękuję. - oddałam kartę bankową mężczyźnie i weszłam do domu.
- Szybko. - mruknął Paul, podchodząc do mnie. - Gdzie byłaś?
- Przejść się. - wzruszyłam ramionami, wchodząc do salonu. - Pójdę się przespać.
- Coś się stało? - spytał, łapiąc mnie za łokieć i odwracając w swoją stronę.
- Nie, jestem zmęczona! - powiedziałam ostro, wyrywając się.
- Kłamiesz! - syknął. - Czegoś mi nie mówisz.
- Źle się czuję, idę spać. - Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do swojej sypialni. Zamknęłam drzwi na wszystkie zamki, zdjęłam ubrania i położyłam się do łóżka. To nie jest mój dom. To nie jest moje miejsce. Chciałabym się nie obudzić. Zamknęłam oczy i zasnęłam.
*Justin*
Minęły już dwa tygodnie odkąd nie ma Jessici. Znowu ją straciłem i nie wiem jak przywrócić, ale najlepsze jest to, że ona żyje. Zaraz po jej wyjeździe przeszukiwałem kamery z lotnisk i metra, ale nigdzie nie mogę jej znaleźć. Nie wiem już jak mam ją szukać. Od dwóch tygodni nie ćpam, od dwóch tygodni śpię sam w łóżku i wdycham zapach perfum Jessici z pościeli. Bella zniknęła bez słowa, już nie muszę jej znosić. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Całymi dniami przeglądam nagrania z kamer i sprawdzam telefon, czy przypadkiem nie dzwoniła. Kocham ją, jest częścią mnie. Wciąż pamiętam naszą ostatnią noc. O tym nie da się zapomnieć.
Wstałem, zabierając ze sobą pusty kubek po kawie i ruszyłem do kuchni.
- Z ostatniej chwili, znaleziono nowe dowody w sprawie Lovelace, dokonała ona ponad trzydziestu morderstw pierwszego stopnia, grozi jej podwójne dożywocie bez możliwości zwolnienia warunkowego. Wszystkie ofiary są płci męskiej, jest z nami żona jednej z ofiar, generała Lincolna. Amelia Lincoln.
Kiedy usłyszałem nazwisko Lincoln, natychmiast podszedłem bliżej telewizora.
- Ta kobieta powinna dostać krzesło! - powiedziała wściekła kobieta. - Mam zamiar pomóc policji jak tylko mogę w schwytaniu tej bezdusznej kobiety.
- Czy domyśla się pani za co mógł zginąć pani mąż? - spytał reporter.
- Mój mąż był szanowanym generałem, kochającym mężem, nie można powiedzieć o nim złego słowa. - wyszlochała wdowa.
- Wie pani, że wszystkie ofiary uczęszczały do clubu Lucky Six prowadzonego przez Simona Beckett'a? Wie pani co to za club?
- Och, kto by nie wiedział. - prychnęła. - Jestem pewna, że mój mąż nie miał z tym clubem nic wspólnego! - powiedziała pewna siebie.
Simon? Ten którego zabiliśmy? Wstałem z kanapy i pobiegłem po kluczyki do auta, następnie wybiegłem z domu i pojechałem do Mike'a.
- Mike? - krzyknąłem, kiedy już byłem w domu u chłopaka. - Mike! - wrzasnąłem.
Po chwili w salonie pojawił się Mike, zapinający na szybko spodnie. Kurwa.
- Sorry. - skrzywiłem się. -, że przeszkadzam.
- Lepiej, żeby to było ważne, inaczej Cię zabije! - syknął.
- Chodzi o Jessice.
Brunet zacisnął mocno szczękę i usiadł na kanapie.
- O co chodzi?
- Kiedy z nią tu przyjechałem, Lucas mówił coś, że żona Lincolna ją szuka. Przed chwilą oglądałem wiadomości.
- Stary, kto ogląda wiadomości. - prychnął.
- Na pewno słyszałeś o LoveLace.
- Kto nie słyszał. - zaśmiał się gorzko. - Wolałbym jej nie zachodzić za skórę, wiesz, że jednemu ziomkowi odcięła jądra i wsadziła mu je do gardła? - powiedział z obrzydzeniem.
- Myślę, że to Jessica.
- Co? - parsknął. - Śmieszny jesteś. Jessica nie byłaby w stanie czegoś takiego zrobić.
- Zauważ, że to już nie jest ta sama dziewczyna. Musimy jechać do Anglii. W wiadomościach wypowiadała się Amelia Lincoln, żona generała Lincolna. Jakby tego było mało, LoveLace zabiła wszystkich, którzy uczęszczali do Lucky Six. To club Simona.
- Okej, ale przecież Simon wcale nie miał Jessici.
- Chandler ją widziała u Simona.
- Justin, masz obsesje. Jessica w życiu nie zrobiłaby tak okropnych rzeczy. LoveLace to kobieta bez duszy, którą lepiej nie wkurzać.
- W czasie kiedy zniknęła Jess, zniknęła też Alicia i Miley, może by sprawdzić, czy one też się nie odnalazły? Mówię Ci, że to wszystko jest powiązane.
Mike patrzył na mnie rozważając moje słowa, po czym mocno zmarszczył brwi i spojrzał na podłogę.
- Co jest?
- Nic. - pokręcił głową, drapiąc się po szczęce.
- Mów. - warknąłem.
- Jess mówiła, że wiele ludzi chce ją zabić, dlatego nie może zostać.
- Lecimy do Anglii. - szepnąłem.
Simon? Ten którego zabiliśmy? Wstałem z kanapy i pobiegłem po kluczyki do auta, następnie wybiegłem z domu i pojechałem do Mike'a.
- Mike? - krzyknąłem, kiedy już byłem w domu u chłopaka. - Mike! - wrzasnąłem.
Po chwili w salonie pojawił się Mike, zapinający na szybko spodnie. Kurwa.
- Sorry. - skrzywiłem się. -, że przeszkadzam.
- Lepiej, żeby to było ważne, inaczej Cię zabije! - syknął.
- Chodzi o Jessice.
Brunet zacisnął mocno szczękę i usiadł na kanapie.
- O co chodzi?
- Kiedy z nią tu przyjechałem, Lucas mówił coś, że żona Lincolna ją szuka. Przed chwilą oglądałem wiadomości.
- Stary, kto ogląda wiadomości. - prychnął.
- Na pewno słyszałeś o LoveLace.
- Kto nie słyszał. - zaśmiał się gorzko. - Wolałbym jej nie zachodzić za skórę, wiesz, że jednemu ziomkowi odcięła jądra i wsadziła mu je do gardła? - powiedział z obrzydzeniem.
- Myślę, że to Jessica.
- Co? - parsknął. - Śmieszny jesteś. Jessica nie byłaby w stanie czegoś takiego zrobić.
- Zauważ, że to już nie jest ta sama dziewczyna. Musimy jechać do Anglii. W wiadomościach wypowiadała się Amelia Lincoln, żona generała Lincolna. Jakby tego było mało, LoveLace zabiła wszystkich, którzy uczęszczali do Lucky Six. To club Simona.
- Okej, ale przecież Simon wcale nie miał Jessici.
- Chandler ją widziała u Simona.
- Justin, masz obsesje. Jessica w życiu nie zrobiłaby tak okropnych rzeczy. LoveLace to kobieta bez duszy, którą lepiej nie wkurzać.
- W czasie kiedy zniknęła Jess, zniknęła też Alicia i Miley, może by sprawdzić, czy one też się nie odnalazły? Mówię Ci, że to wszystko jest powiązane.
Mike patrzył na mnie rozważając moje słowa, po czym mocno zmarszczył brwi i spojrzał na podłogę.
- Co jest?
- Nic. - pokręcił głową, drapiąc się po szczęce.
- Mów. - warknąłem.
- Jess mówiła, że wiele ludzi chce ją zabić, dlatego nie może zostać.
- Lecimy do Anglii. - szepnąłem.
*Stella*
Czwarty dzień próbuję powiedzieć Paulowi o ciąży. Boję się. Weszłam do pokoju, gdzie siedział blondyn, oglądając wiadomości. Kiedy usłyszałam tylko słowo LoveLace, od razu podbiegłam do telewizora. To już powinno ucichnąć. Och, głupia ja! Zabiłam ponad 30 osób, to nigdy nie ucichnie. Kiedy tylko usiadłam obok Paula, ten natychmiast przełączył.
- Włącz z powrotem na wiadomości.
- Och, czyżbyś odnalazła swój język? - prychnął rozdrażniony.
- Przełącz proszę.
- Po co?
- Chcę posłuchać. - wzruszyłam ramionami.
Mężczyzna pokręcił głową i z powrotem włączył wiadomości.
- Znaleziono nowe dowody w sprawie LoveLace..
- Przecież ja...wszystko posprzątałam. - spojrzałam zaszokowana na Paula.
- Kłamią, nic na Ciebie nie mają. - zaśmiał się. - Wszystko zniszczyliśmy.
Wtedy na ekranie pojawiła się ona! Żona Lincolna. To ona ma jakieś dowody,
- Muszę ją zabić. - sapnęłam, wstając.
- O nie, już z tym skończyłaś.
- Nie! Jeśli ma dowody, to znaczy, że źle wykonałam robotę. Muszę to dokończyć. Moi rodzice nie mogą się dowiedzieć, że to ja. - krzyknęłam, zaciskając dłonie w pięści.
- Stella, skończyłaś już z tym! - wrzasnął Lucas, wstając. - Zaczynasz od nowa. Zostawmy LoveLace.
- Nie! Zabiję ją, czy Ci się to podoba czy nie! - syknęłam, patrząc ostro w oczy Paula. - Musi zginąć. - wyszeptałam.
- Zajmę się tym.
- Nie, to moja sprawa.
- W zasadzie to moja! Nie zapomnij jak trafiłaś do Simona.
- Jutro lecę do Wielkiej Brytanii! Nie zatrzymasz mnie! - pokręciłam głową, śmiejąc się gorzko, po czym wyszłam z pokoju.
- Nigdzie nie lecisz! - krzyknął, łapiąc mnie za łokieć.
Teraz, to jest ten moment.
- Jestem w ciąży! - wykrzyknęłam, a łzy zaczęły wypływać z moich oczu. O nie. Nie płacz.
- Co? - sapnął, stając w miejscu. - Z kim? - zmarszczył brwi.
- Justin..- szepnęłam, później poczułam ostre pieczenie na policzku, tak jak robił to generał.
- Wiedziałem, że go przelecisz! - wrzasnął wściekle. - Dziwka! Rozumiesz? Jesteś dziwką!
Złapałam się za obolały policzek i powoli spojrzałam na Paula.
- Nie urodzisz tego dziecka! - pokręcił palcem, po czym wyszedł z pokoju.
DZIĘKUJĘ @biebrvh ZA CUDOWNY SZABLON!! ♥
ZAPRASZAM NA FB, GDZIE MOŻECIE PISAĆ DO MNIE BEZPOŚREDNIO :)
NIE WIEM KIEDY NASTĘPNY ROZDZIAŁ. WYJEŻDŻAM I WRACAM DOPIERO 17 SIERPNIA NA OK. 3-4 DNI, PÓŹNIEJ NA 1,5 MIES. PRZEPROWADZAM SIĘ.
omg ona musi spotkać Justina i mu powiedzieć o ciąży ;o -@thisswaggirl_JB
OdpowiedzUsuńo boziu jaki cudny rozdzial <3 skoro Justin i Stella chcą lecieć do UK to moze tym samym samolotem ;oo nie no dobra wyolbrzymiam XD ale ogolnie strasznie ciesze sie ze Stella jest w ciazy :) krótki ale treściwy, bardzo mi sie podoba ;) <3
OdpowiedzUsuńO mój Boże
OdpowiedzUsuńRozdział jest boski, zszokowało mnie zakończenie rozdziału.
OdpowiedzUsuńMoże i piszesz dłużej rozdziały, ale za to są one boskie i
jesteś bardzo utalentowana :)
tyle czekania, a tak niewiele
OdpowiedzUsuńWow. Kocham cie po prostu kocham. Cos mi mówi iż Paul jest zakochany w Stelli, a może Lucas w Jessice, ale przecież to jedno i to samo. Rozdział mega zajebisty, szablon także.
OdpowiedzUsuńBoje się o Jessice. Czekam na next, :***
Genialne, mam nadzieję, ze się spotkają :)))
OdpowiedzUsuńJessica nie powie Justinowi o ciązy XD
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam całego twojego bloga od początku aż do rozdziału 9 w niecałe dwa dni, nie mogłam się oderwać od czytania, tak bardzo cudownie piszesz. Z niecierpliwością czekałam na 10 rozdział, który jest boski. Masz talent do pisania. Boski, boski, boski. Naprawdę, nie mogę doczekać się 11 rozdziału i trzymam kciuki za Justina i Jessice. Mam nadzieję, że nie znajdą jej i że ten Paul tzn. Lucas się odczepi od Stelli tzn. Jessici. Kocham ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Zastanawiam się dlaczego Paul ją uderzył, kurde nie powinien no ale nic na to nie poradzę. Ciekawe czy naprawdę nie urodzi dziecka...
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;))
Od początku nie lubiłam Lucasa i jak widać słusznie..mam nadzieję, że Jessica urodzi to dziecko i policja jej nie znajdzie i oczywiście, że uwolni się od Lucasa. Człowiek bez duszy..niby jej pomógł, a jednak cham.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział *-*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Jessica/ Stella urodzi to dziecko ;c
A ten który ją uderzył Paul to debil... -_-
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział, mam nadzieję, że dodasz go szybko bo nie wytrzymam! *-*
O lol to jest damski bokser czy jak?!
OdpowiedzUsuńOna musi urodzić to dziecko, choćby samej w szafie.
A Justin musi ją znalźć.. No...
Czekam z niecierpliwością na kolejny :*
http://lapacze-marzen.blogspot.com/
Wyjatkowo slaby rozdzial
OdpowiedzUsuńWTF?! Co rozdział to lepszy... jestem ciekawa czy lepszy byś napisała ;o hahaha pewnie nie ;c
Usuńkto to kurwa stella? xD
OdpowiedzUsuńa nie Jessica?
Omg! Zajebisty rozdział!!! Paul to kutas... Biedna Stella ;c oby się z Justinem spotkali :) Ja chce, żeby byli razem <3 Dziękuje za świetny rozdział! Czekam na nn... kc xoxo + UDANEGO WYJAZDU! :D
OdpowiedzUsuńO mój Boże, jestem w szoku.
OdpowiedzUsuń30 osób. Ta słodka Jessica, 30 osób... jak?!
Mam nadzieję, że oni się tam spotkają, że ona mu powie o ciąży, że z nim zostanie... :(
@monia0201
to opowiadanie świetnie pokazuje jak ludzie potrafią się zmieniać i jak mało wiemy o swoich bliskich. swietne :)
OdpowiedzUsuńCzemu to się tak porobiło noo chcę aby była szczęśliwa z Justin'em to takie smutne :c
OdpowiedzUsuńDlaczego wszystko jest takie pokręcone, chcę żeby w końcu była z Justinem. Widać, że mu na niej zależy.
OdpowiedzUsuńCo się stało z Paulem? Był taki opiekuńczy dla niej, a teraz? I musi urodzić dziecko, Paul nie może jej zabronić.
Mam nadzieję, że Stella spotka się z Justinem w Anglii.
Czekam na kolejny.
Kocham
od początku nie lubiłam typa -_- jak mógł?! teraz powinna go osrać i działać na własną rękę takie pier*dolenie, ze jej pomaga sie pozbierać itd. a tu prosze sam ją krzywdzi ;/ niech spada od niej jak najszybciej, wiedziałam ze coś jest z nim nie tak noooo wiedziałam, fałszywiec!
OdpowiedzUsuńSuper rozdzial!!! Ale sie ciesze ze Jessica jest w ciazy!! Ale nienawidze tego typa!! jeszcze ja udezyl niewiadomo za co, to jej sprawa czyjest w ciazy i z kim!
OdpowiedzUsuńjak on tak mógł?! co to ma być, że on ją bd bił?!
OdpowiedzUsuńjak zwykle rozdział cudowny (chociaż troszeczke za krótki;*)
czekam z ogromną niecierpliwością nn
@PoliShSWaG_
Jezu ale to wsxystko jest masakryczne :( Pewnie Paul będzie cbciał aborcji a Jusyin ją uratuje :) Kocham to opowiadanie i c ekam na kolejny :*
OdpowiedzUsuńBoże, boże, musi się to wyjaśnić, ona musi to dziecko urodzić, jejkuuu Newswekdsmlddnnxkddiopd ;CC spotka Justina i on się dowie o dziecku prawda? ;cccc
OdpowiedzUsuńNie wytrzymam bez rozdzialu:(
OdpowiedzUsuńCudowny jak zawsze, czytam x
było wszystko super. ale się spierdoliło.
OdpowiedzUsuńOni muszą być razem, bo to kurwa nie ma sensu!
Boze! Urwala bym lukasowi jaja i wsadzila gleboko do gardla jak jess temu facetowu!! Czekam na nn
OdpowiedzUsuńOmg! Ona urodzi to dziecko, MUSI!
OdpowiedzUsuńbiedna Stella jak on mógł podnieść na nią ręka a ciekawe jak zareaguje Justin na wieść o ciąży nie mogę się doczekać odpoczynku i went życzę do nn :* xx
OdpowiedzUsuń