środa, 2 lipca 2014

ROZDZIAŁ 09

- Wyjdź stąd! - sapnęła, zakrywając się bluzą.
- Kto Ci to zrobił? - warknąłem. Zabiję tego kto ją tak skrzywdził.
- Wyjdź stąd! - powiedziała nieco głośniej.
- Lucas? - syknąłem. Zabiję skurwysyna.
- Nie. - pokręciła głową.
Zacisnąłem mocno pięści i zszedłem na dół. Rozejrzałem się po czy, gdy tylko mój wzrok napotkał Lucasa, natychmiast się na niego rzuciłem.
- Zabije Cię! - warknąłem, okładając mężczyznę pięściami.
- O co Ci kurwa znowu chodzi? - krzyknął Lucas, próbując się bronić.
- Justin! - wrzasnął Mike, podbiegając do nas.
- Skrzywdziłeś ją! - splunąłem, przewracając się na blondyna.
- Przestańcie! - usłyszałem krzyk Jessici.
- Skurwysyn. Lubisz bić kobiety? - syknąłem, okładając go pięściami po brzuchu.
- Natychmiast przestań. - usłyszałem zimny szept Jessici, następnie lufa została przystawiona do mojej skroni, a pod gardłem czułem ostrze. - Dość. - ponownie szepnęła.
Zamurowało mnie. Dosłownie. Nie mogłem się ruszyć, bo poderżnie mi gardło. Mi! Podniosłem ręce w geście poddania się i wstałem ostrożnie z Lucasa. Wybrała jego.
- Wstań. - powiedziała Hastings, podając rękę Lucasowi.
- Co tu jest kurwa grane? - krzyknął Mike.
- Ten sukinsyn skrzywdził Twoją siostrę. - odpowiedziałem.
- Co? - spytał brunet, marszcząc brwi.
- Widziałeś jej ciało? - prychnąłem.
- Jess..-zaczął Mike. - o co chodzi?
- O nic. - syknęła, chowając broń za spodnie. - Jutro wyjeżdżamy.
- Zrobiłeś jej coś? - spytał ostrożnie Mike.
- Tak, uratowałem jej kurwa życie. - splunął, ocierając usta dłonią.
- Sprawdź jej plecy! - krzyknąłem. - Nogi! Ramiona!
- Jessica, zdejmij bluzę. - nakazał Mike.
- Chodźmy. - szepnęła dziewczyna do blondyna, po czym ruszyli na górę.
- Jessica! - wrzasnął Mike, idąc za nimi.
- Mike, lepiej odpuść. - krzyknęła, wchodząc do swojego pokoju.
- Zaczekaj! Chcę zobaczyć Twoje plecy - krzyknął wściekły, łapiąc ją za łokieć.
Dziewczyna odwróciła się, spojrzała groźnie na rękę która ją trzymała, po czym wygięła ją w taki sposób, że Mike upadł na podłogę kwicząc z bólu.
- Mówiłam, żebyś odpuścił. - wyszeptała, pochylając się nad bratem.
- Chyba mi złamałaś nadgarstek! - syknął. - Co jest z Tobą nie tak? - krzyknął, łapiąc się za obolały nadgarstek.
- Nie jest złamany, masz tylko naciągnięte ścięgna. - prychnęła. - Nigdy więcej mnie nie dotykaj bez mojego pozwolenia. - powiedziała oschle, prostując się. - A teraz...- spojrzała na mnie. - Możecie opuścić mój pokój? - uniosła brew. Jest taka oziębła. To już nie jest Jessica Hastings. Ona naprawdę nie żyje. Kobieta, która przede mną stoi jest mi kimś zupełnie obcym. Kobieta bez duszy. Tak, to idealne określenie. Podobno oczy odzwierciedlają duszę człowieka, wiesz co ja widzę  w jej oczach? Nic.
- Jessica, porozmawiajmy. - powiedział błagalnie Mike, wstając z podłogi.
- Mike, daj spokój. - zaśmiałem się. - To nie jest Twoja siostra. - pokręciłem głową i wyszedłem z domu.
- Pieprzyć to. - mruknąłem pod nosem i odpaliłem papierosa. - Pieprzyć Jessice Hastings. - pokręciłem głową, kopiąc pobliski kamień.
Zaciągnąłem się papierosem i wypuściłem dym z ust, ruszając do domu.

*Jessica*
- Tak, nie jesteś Jessicą. - szepnął Mike, po czym wyszedł za Justinem. 
Zacisnęłam mocno usta i trzasnęłam drzwiami. 
- Nie powinniśmy tu przyjeżdżać i przerywać Twojej terapii. - powiedział Lucas, patrząc na mnie ostrożnie. 
- Nie, musiałam tu przyjechać. - szepnęłam. - On po prostu...nie powinien był mnie dotykać. - zagryzłam mocno dolną wargę. 
- To Twój brat, nie ma zamiaru Cię skrzywdzić. 
- Nie rozumiesz. Każdy dotyk kojarzy mi się z jednym. - wzdrygnęłam się, kiedy część wspomnień do mnie trafiła.

Wieczorem. 
- Muszę wyjść. 
- Co? Nie! Nie możesz! - krzyknął zaniepokojony mężczyzna. 
- Lucas, znam tą okolice na pamięć, wezmę ze sobą broń.
- Nie, nie spuszczę Cię z oka. 
- Lucas.- syknęłam. - Chcę wyjść na dwie godziny. - przewróciłam oczami.
- Gdzie? Chcesz, żeby Cię rozpoznali?
Zacisnęłam mocno szczękę i podeszłam do swojej walizki. Wyjęłam z niej rzeczy i zaczęłam się przebierać.
- Odwróć się. - szepnęłam.
Będąc już przebrana i ubezpieczona w broń wyszłam z domu bez słowa. Tak bardzo chciałabym tu zostać..ale nie mogę. Oni mnie znajdą, a wtedy zabiją jeszcze ich. Nie mogę ich na to narazić. Muszę sprawić, że mnie znienawidzą i nie będą próbowali szukać. Głupie, prawda? W zasadzie mogłam tu nie przyjeżdżać.
- Hej Ty! Stój. - krzyknął kobiecy głos, następnie usłyszałam jak ktoś podbiega. Stanęłam i po chwili poczułam coś twardego z tyłu głowy. - Co teraz powiesz blond suko? - zaśmiała się dziewczyna. - Już nie masz swojej ochrony. - zakpiła.
- Lepiej to schowaj, potrafię rozłożyć ten pistolet w ciągu 10 sekund, a następnie poderżnąć Ci gardło. - powiedziałam spokojnie. - Masz na to pięć sekund.
- W pięć sekund rozwale Ci łeb, szmato. - krzyknęła, dociskając mocniej broń do mojej głowy.
Odwróciłam się szybko, łapiąc za pistolet dziewczyny, po czym go rozłożyłam na części pierwsze, rzucając je na ziemi, zostawiając w dłoni tylko ostrą część. Spojrzałam na dziewczynę, pchnęłam ją na ścianę i przystawiłam ostrą część do gardła.
- Ostrzegałam. - wyszeptałam.
- Pieprz się! - syknęła, patrząc na mnie wściekłym wzrokiem.
- Jesteś dla mnie za słaba.
- Trzymaj się z dala od mojego chłopaka! - wycedziła przez zaciśnięte zęby.
- Twojego chłopaka? - zaśmiałam się. - Nie był, nie jest i nigdy nie będzie Twoim chłopakiem.
- Zabiję Cię. - warknęła, czułam jak sięga po coś do spodni, więc natychmiast wymierzyłam cios w brzuch dziewczyny i zabrała nóż po który sięgała.
- Nieładnie. - pokręciłam głową. - A teraz posłuchaj. - przybliżyłam się do ucha dziewczyny. - Zostawisz Justina w spokoju, najlepiej zrobisz jeśli stąd wyjedziesz bez słowa. Nikt nie będzie płakał. Jeśli znowu zobaczę Cię przy Justinie, zabiję Cię. Uwierz mi, że to zrobię. Zabiłam ponad trzydzieści osób w ciągu dwóch miesięcy, nie zawaham się zabić i Ciebie. Nie jesteś godna by spać choćby w jednym łóżku z Justinem. - wyszeptałam, muskając ustami ucho dziewczyny.
- Nie boję się Ciebie.
- Gdybyś tylko wiedziała kim jestem. - mruknęłam, patrząc dziewczynie prosto w oczy. - Nie wracaj już do Justina, dzisiaj to ja będę spała w jego łóżku. - uśmiechnęłam się chytrze, puszczając dziewczynie oczko, po czym się odsunęłam. - A teraz pójdę przed siebie, a Ty nie będziesz próbowała mnie zatrzymać. - uśmiechnęłam się lekko i odwróciłam.
- Zabiję Cię! - krzyknęła, na co natychmiast się odwróciłam, wcześniej wyciągając scyzoryk z kieszeni i ustawiłam go przed siebie, przez co ostrze zatopiło się w brzuchu dziewczyny.
- O-och. - stęknęła, patrząc na mnie pustym wzrokiem, następnie spojrzała na swój brzuch.
- Spokojnie, będziesz żyła. - zaśmiał się, wyciągając ostrze. Delikatnie położyłam dziewczynę na ziemi i wyjęłam z jej spodni telefon. Wybrałam numer pogotowia i podałam dokładny adres gdzie leży dziewczyna.
- Lepiej, żebyś mnie nie wydała. - mruknęłam, rzucając dziewczynie telefon. Wyszłam z zaułku rozglądając się na boki, czy aby nikt nas nie widział, po czym ruszyłam w kierunku jeziora. Usiadłam na piasku z dala od ludzi i patrzyłam w wodę oraz na kąpiące się osoby w niej. Spędziłam tam dużo czasu, ponieważ nim się zorientowałam było już po północy. Cóż, głębokie myślenie bardzo wciąga. Miałam wyjść na dwie godziny, a minęły ponad 3. Wstałam, otrzepałam się z piasku i ruszyłam przed siebie, cały czas patrząc pod nogi. Powinnam odwiedzić Justina? Na pewno jest na mnie wściekły. Nagle zahaczyłam o kogoś ramieniem.
- Och, przepraszam. - szepnęłam, zerkając na osobę, którą potrąciłam. Shay.
- Przepraszam. - uśmiechnęła się dziewczyna, ale po chwili zmarszczyła brwi, badając moją twarz.
Kurwa. Przyspieszyłam kroku i ponownie spuściłam wzrok. Mam nadzieję, że mnie nie poznała. W końcu w zasięgu mojego wzroku ukazał się dom Justina. Dlaczego mnie tam tak ciągnie? Cholera. Zagryzłam mocno dolną wargę i stanęłam przed domem. Wszędzie są pogaszone światła, więc na pewno go nie ma. Pieprzyć to. Poszłam za dom, Justin zawsze ma otwarte okna. Weszłam więc przez kuchenne najciszej jak potrafiłam. Łatwizna. Nie dość, że mam problemy ze wzrokiem, to jeszcze jest na tyle ciemno, że nic nie widzę. Do dupy. Chyba pamiętam drogę na górę. Powoli zaczęłam kierować się w stronę schodów, dotykając po drodze różnych przedmiotów. W końcu dotknęłam poręczy i cicho weszłam na górę. Tak, mam zamiar czekać na niego w jego sypialni. Idiotka. Chcę się upewnić, że już nic do niego nie czuję. Dotykając ściany doszłam do sypialni chłopaka. Powoli uchyliłam drzwi i weszłam do pokoju. O kurwa, on tu jest! Nie, muszę się wycofać. Weszłam głębiej i stanęłam przy łóżku. Światło bijące z latarni idealnie oświetlało jego twarz. To ta sama twarz sprzed dwóch lat, którą tak mocno kochałam. Ta sama twarz, która była gotowa oddać za mnie życie nie jeden raz. Ta sama twarz, którą kocham. Starłam pojedynczą łzę i położyłam się obok chłopaka. Cholera, dlaczego to robię? Nie, wyjdź z tego łóżka natychmiast zanim nie będzie za późno. Tak, muszę wyjść stąd. Już się podnosiłam, kiedy chłopak się przebudził.
- Bella, wyjdź stąd. - mruknął, poruszając się.
- To nie Bella - wyszeptałam, a zaraz przyłożyłam dłoń do ust, szeroko otwierając oczy. Powinnam teraz dostać w twarz za odezwanie się. Justin poderwał się z łóżka, jakby ktoś właśnie wylał na niego kubeł lodowatej wody. Stanął na równe nogi i zapalił światło.
- Ty. - sapnął zaskoczony.
- Nie powinnam przychodzić. - szepnęłam, wstając i ruszyłam w stronę wyjścia.
- Zaczekaj. - powiedział głośno, łapiąc mnie za rękę. Tylko mnie nie dotykaj. Spojrzałam na jego dłoń i następnie na niego.
- Przepraszam. - odchrząknął, puszczając mnie. - Nie wychodź, proszę. - szepnął błagalnie.
Zacisnęłam mocno szczękę i ponownie usiadłam na łóżku. Justin zrobił to samo, tyle, że cały czas na mnie patrzył.
- Mogę Cię o coś zapytać? - spytał po chwili.
- Nie. - pokręciłam głową.
- Kto Cię tak skrzywdził? Lucas? Boisz się go?
Prychnęłam. - Nie, on uratował mi życie. - westchnęłam.
- Więc kto Ci to zrobił? Na plecach...
- Lepiej żebyśmy o tym nie rozmawiali. - mruknęłam, patrząc przed siebie.
- Dlaczego nie wróciłaś? Co robiłaś przez dwa lata? Zniknęłaś tak nagle. - powiedział z niedowierzaniem.
- Nie zniknęłam na własne życzenie. - splunęłam oschle. - Wróciłam kiedy mogłam.
- Cóż, wyglądasz jak zupełnie inna osoba. Ktoś komu dobrze się powodzi, tylko...gdyby nie te..- zaczął, ale mu przerwałam wpijając się w jego usta.
- Zamknij się już. - wyszeptałam.
Oszołomiony chłopak po chwili odwzajemnił pocałunek, łapiąc mnie mocno za włosy. Zacisnęłam oczy starając się ignorować wspomnienia, które przywoływał mój mózg. Brązowooki na chwilę oderwał się od moich ust, żeby zaczerpnąć powietrza, po czym powoli położył mnie na łóżku, a sam zawisnął nade mną. Nie mogę. Nie mogę tego zrobić. Kocham go, ale nie mogę. Och! Mogę!
- Coś nie tak? - wydyszał. - Cała się trzęsiesz - spojrzał na mnie zaskoczony.
- Zgaś światło. - wychrypiałam.
- Nie, chcę na Ciebie patrzeć.
- Proszę.
Chłopak zacisnął mocno szczękę, marszcząc brwi, po czym wstał i zgasił światło.
- Nawet nie wiesz jak za Tobą tęskniłem. - szepnął, ponownie się na mnie kładąc.
Och, gdybyś wiedział jak ja z Tobą tęskniłam. Poczułam jak jego ręce podwijają moją bluzkę, więc natychmiast przerwałam pocałunek.
- Możesz zdjąć tylko moje spodnie. - wydyszałam.
- Dlaczego?
- Tylko spodnie. - powiedziałam ostro.
Szatyn fuknął coś pod nosem i zaraz jego ręce zaczęły rozpinać mi spodnie. Kiedy w końcu je odpiął, podniósł się, żeby je ze mnie zdjąć i zaczął zdejmować swoje dresy.
- Musisz wiedzieć..- szepnął, zawisając nade mną już całkiem nagi. -..że nie przestałem Cię kochać ani przez sekundę. - wyszeptał wchodząc we mnie ostrożnie. Dziwne, w końcu nie muszę krzyczeć i wołać o pomoc. Jednak to wciąż nie przynosi mi przyjemności. Pozostaje mi udawanie. Jęknęłam cicho, wyginając się w łuk.
- Kocham Cię. - powtórzył Justin nieco przyspieszając. - i zawsze będę. - wyszeptał.
- Justin. - jęknęłam, czując jak łzy wylewają się z kącików moich oczu. Oplotłam go nogami i wypiłam się w jego usta. Proszę, tylko nie przypominaj sobie Anglii. Nie chcę tego teraz widzieć. Ani na chwilę nie zamykałam oczu, cały czas patrzyłam na szatyna. Tak bardzo chciałabym mu powiedzieć, że go kocham, ale wtedy nie pozwoli mi odejść. Pozostaje tylko złamać mu serce.
- Kurwa. - sapnął, przenosząc się na moją szyję. - Brakowało mi Ciebie. - wysapał przy mojej szyi.
- Boże, Justin! - krzyknęłam, wyginając się mocno. Cóż, ciało to ciało. Nie mam na niego wpływu. Doszłam, mocno trzymając się ramion chłopaka. Po chwili doszedł i on opadając na mnie bez siły.
- Jessica. - jęknął, przetaczając się na łóżko. Złapał za mój policzek i chciał pocałować, kiedy się zatrzymał tuż przed moimi oczami.
- Dlaczego płaczesz? - spytał zdezorientowany.
- Nie płaczę. - odsunęłam się od chłopaka. Sięgnęłam po spodnie i bieliznę i wsunęłam je na siebie.
- Zrobiłem coś nie tak? Skrzywdziłem Cię?
- Nie, wszystko jest w porządku. - usiadłam ponownie na łóżku. - Dlaczego ćpasz? - zmieniłam natychmiast temat.
- To...Bella...ona..
- Skończ z nią, nie zasługuje na Ciebie.
- Wróciłaś...oczywiste, że jej już nie ma.
- Nie wróciłam. - przełknęłam ślinę.
- Co?
- Wyjeżdżam.
- Dlaczego? - spytał, siadając.
- Nie mogę tu zostać. Ktoś mnie szuka.
- Co takiego zrobiłaś?
- Justin, nie mogę Ci powiedzieć.
- Dlaczego? Nie ufasz mi?
- Ufam. - zakpiłam. - Po prostu nie mogę Ci tego powiedzieć.
- Jess, zabiję każdego kto Cię skrzywdził.
Kochanie, zrobiłam to już dawno temu.
- Kim jest Lucas? - spytał.
- Jest moim przyjacielem, mówiłam Ci.
- Jess, nie wyjeżdżaj proszę. Jeśli już musisz, weź mnie ze sobą. - szepnął.
- Nie mogę. - pokręciłam głową. - Masz tu swoje życie.
- Bez Ciebie? Bez Ciebie to żadne życie. - zakpił. - Chcę jechać z Tobą.
- Nie możesz. - westchnęłam.
- Kochasz mnie? - spytał.
Och..
- Kochasz mnie? - spytał ponownie, kiedy nie otrzymał odpowiedzi.
Spojrzałam na chłopaka, ale jedyne co widziałam to ciemność
- Justin, zapal światło. - zmarszczyłam brwi.
- Pytałem czy mnie kochasz.
- Zapal to pieprzone światło. - krzyknęłam.
Poczułam jak materac się ugina, a następnie wraca do swojej postaci.
- Zapaliłeś? - spytałam.
- Tak? Jess, co się dzieje? - spytał i poczułam jego dłonie na policzkach.
- Zawieź mnie szybko do domu. - zadrżałam.
- Co się dzieje? - spytał.
- Nic nie widzę! - krzyknęłam, zalewając się łzami.
- Kurwa. - warknął i podniósł mnie z łóżka. Czułam jak schodzimy, a następnie chłód.
- Zimno Ci? - zapytał.
No tak, przecież u niego zostawiłam kurtkę.
- Nie. - pokręciłam głową.
Justin wsadził mnie do samochodu i zapiął pasy.- Zaraz wrócę. - powiedział i po chwili zostałam sama.
- Przyniosłem bluzę. - odpiął mnie z pasów i pomógł założyć bluzę, która pachniała nim.
- Zawieź mnie szybko do domu. - wyszlochałam.
- Będzie dobrze, kochanie. - szepnął, łapiąc mnie za rękę i odpalił samochód.
Po chwili się zatrzymaliśmy. Justin wziął mnie na ręce i wprowadził do domu.
- Mike! - krzyknął.
- Co się stało? - spytała Cassie. - Boże, Jessica! Co się stało? - krzyknęła.
- Gdzie jest Mike? - spytał Justin.
- Wyszedł do sklepu. - powiedziała.
- Lucas! - krzyknęłam. - Lucas!
- Co się stało? - usłyszałam Lucasa. - Co jej kurwa zrobiłeś!! - wrzasnął i zabrał mnie od Justina.
- Nic mi nie zrobił. Nic nie widzę. - wyszlochałam. - Nagle...straciłam wzrok. Proszę, powiedz, że on wróci.
- Kurwa. - zaklął pod nosem. - Czułaś jakiś ból? - spytał.
- Nie. Siedzieliśmy w ciemności i...jak zapalił światło...już nic nie widziałam.
- Mówiłem, żebyś nie wychodziła! - wrzasnął , stawiając mnie na podłodze. - Idę po Marcusa. - powiedział ostro.
- Jak mogłaś stracić wzrok? - spytała zdziwiona Cassie.
- Już dawno miałam problemy ze wzrokiem. - pociągnęłam nosem, stojąc jak słup. Czuję się idiotycznie.
- Marcus, spakuj nasze wszystkie rzeczy, zaraz wyjeżdżamy. - powiedział Lucas.
- Już? - spytała Cass.
- Jess, musisz mi odpowiedzieć na jedno ważne pytanie. - usłyszałam jak Justin się do mnie zbliża. - Odpowiedz tak czy nie.
- Jessica, wyjeżdżamy. - powiedział Lucas, łapiąc mnie za łokieć.
- Puść mnie! Muszę z nim porozmawiać.
- Nie mamy czasu! Ludzie żony Lincolna Cie szukają.
- Co? - sapnęłam. Zaczęło się.
- Ktoś przeszukiwał kamery z lotnisk, kiedy tu przylecieliśmy.
- Kim jest żona Lincolna? - spytał Justin.
- Odpowiedź brzmi NIE - szepnęłam do chłopaka zalewając się łzami. To najgorsze co mogłam mu powiedzieć, ale muszę go chronić. Nie może mnie szukać.
- Musimy iść. - warknął Lucas, ponownie łapiąc mnie za łokieć.
- Wiem, że kłamiesz! - syknął Justin, łapiąc mnie za ramiona.
- Hej, lepiej jej nie dotykaj. - syknął Lucas.
- Lucas, daj mi chwilę, proszę.
- Chodź. - poczułam jak Justin gdzieś mnie ciągnie.
- Gdzie jesteśmy? - spytałam.
- W łazience. Powiedz, że mnie kochasz, wiem, że tak jest. - warknął, przystawiając mnie do ściany.
Zacisnęłam mocno usta, spuszczając głowę.
- Nie kocham Cię. - wyszeptałam z bólem. Te słowa ranią mnie samą, a co dopiero jego.
- Kłamiesz. - krzyknął, uderzając pięścią w ścianę. - Kochasz mnie! - syknął i wpił się w moje usta. - Weź to. - poczułam coś delikatnego na szyi.
- Co to?
- Pamiątka.
- Justin, musisz o mnie zapomnieć. To koniec, ja już tu nie wrócę.
Drzwi zostały wyważone na co pisnęłam.
- Co się kurwa stało? - krzyknął spanikowany Mike.
- Mike, ja muszę już wyjechać. Przepraszam.
- Co? - spytał.
- Jessica, wiem, że mnie kochasz. - wyszeptał.
- Nie. - pokręciłam głową. - Lucas, zabierz mnie stąd. - krzyknęłam nie przestając płakać.
- Znajdę Cię! - wrzasnął Justin, kiedy Lucas zabierał mnie z łazienki.
- Mike! Nie szukajcie mnie! - wyszlochałam.
Koniec. Koniec z nimi. Muszą o mnie zapomnieć, a ja o nich. Nie wrócę tu już nigdy. Nie mogę.

Ask: JuustSmmile
TT : L0stsmile

41 komentarzy:

  1. jezu czemu mi to robisz ? :'c Ryczę, ona musi do niego wrócić - @thisswaggirl_JB

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg, chyba przestałam oddychać.oO co się właśnie stalo? Jejku dziewczyno, jesteś genialna.!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego ona straciła tak nagle wzrok hmm

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju, boski! Cudowny rozdział *-*
    czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  5. WOW ALE SIE PODZIALO

    CO TERAZ

    CO ZE WZROKIEM

    OMG TO TAKIE EKSCYTUJĄCE

    SUMMIE X ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Omg! Warto było czekać <3 Jess i Justin są tacy biedni ;c szkoda mi ich, oby w końcu się wszystko ułożyło i żeby byli razem, awww! Nie moge się doczekać nn ;) kc xo

    OdpowiedzUsuń
  7. O ja pierdole, myślałam ze zaraz mi serce z klatki piersiowej wyleci. Jessica straciła wzrok, masakra. Szkoda mi Justina, ale bardzo się ciesze ze tak załatwiła Belle. Podobało mi się to, ona ogólnie ma zajebisty charakter, a gdy własnemu bratu wykręciła nadgarstek, ona ma w sobie ten ogień, a Lucas, lubię go on się tak o nią martwi i troszczy. Rozdział zajebisty, oczywiście jak zawsze. TY masz dar... haha.... Nie no serio, zazdroszczę ci jesteś tak zajebista pisarka ze po prostu ci zazdroszczę. Czekam na next i weny życzę. PS. CUDO.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jezu,jaki świetny!!
    Jakos nie lubię Lukasa,denerwuje mnie tym ze jest taki za bardzo opiekuńczy..
    Błagam niech Juss ja znajdzie :((

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział ciekawy, ale trochę szkoda, że Jessica od nich wyjeżdża.. Co ty wymyślisz na te rozdziały gdzie oni wyjadą? Wow, nie mogę się już doczekać;o
    Mam nadzieję, że Justin będzie ją szukał, a Jessica po tym wszystkim chociaż trochę wróci do siebie, mimo tego wszystkiego.
    Życzę dużo weny i udanych wakacji:*

    OdpowiedzUsuń
  10. Oni musza być razem !😪😪

    OdpowiedzUsuń
  11. Ej ona musi widzieć ! Oni muszą być razem , muszą ! <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Jej... ja chcę żeby oni ją znaleźli jak wyjedzie i było okej...
    Extra rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  13. :O o ja cie ale drama :o mam nadzieję że Jessica odzyska wzrok i że ułoży im sie z Justinem że w końcu wszystko będzie dobrze , czekam nn <3333333333333

    OdpowiedzUsuń
  14. Jezu czemu nam to robisz ?!!! Biedna Jess i Justin i wszyscy oprócz tej suki Belli fuuuu
    Świetnie piszesz i czekamy na następny :))

    OdpowiedzUsuń
  15. OMG,czemu oni nie mogą być w końcu razem i szczęśliwi ; ( ,świetny czekam na nn ; )

    OdpowiedzUsuń
  16. Szkoda mi Jessici, mi się podoba jej chatakter, wie, co zrobić, co powiedzieć. Może zabić ona rządzi. Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Niesamowity tak mi szkoda Justina
    ~M

    OdpowiedzUsuń
  18. Omg. Popłakałam się. Rozdziały coraz bardziej mnie zaskakują. Brak mi słów

    OdpowiedzUsuń
  19. Ojejku, to sie porobilo :o
    Kocham to opowiadanie :)
    Pisz dalej! Czytam i czekam z niecierpliwoscia na nn

    OdpowiedzUsuń
  20. Jesteś genialna piszesz genialnie to opowiadanie jest genialne ^^ niech ona odzyska wzrok i niech nie wyjeżdża

    OdpowiedzUsuń
  21. Nigdy bym nie pomyślała że aż tak się akcja źle potoczy.. pewnie będzie ciężko i Justinowi i Jessice

    OdpowiedzUsuń
  22. Jess, prosze, nie rob im tego :(
    wroc, blagam, postaraj sie, dla Justina, kochasz go, wracaj, powiedz mu to!
    jejku, poplakalam sie :(
    @monia0201

    OdpowiedzUsuń
  23. Ej niech oni do siebie wrócą !!!

    OdpowiedzUsuń
  24. Jejku to jest okrutne ;( kvkck czekam na nowy <333

    OdpowiedzUsuń
  25. jeju rycze przez cały rozdział :`( piszesz cudownie, nie mogę doczekać się następnego rozdziału. <3

    OdpowiedzUsuń
  26. jej płacze proszę zakończ to opowiadanko ale żeby oni do siebie wrócili proszę bo ryczę !!! A tak to opowiadanko genialne....

    OdpowiedzUsuń
  27. Ej, ale ona odzyska wzrok, prawda?
    Prosze powiedz ze tak!!!!!!!!!!!!
    Omg plis zrob cos zeby odzyskala

    OdpowiedzUsuń
  28. Że niby jak czemu jezu co się dzieje i wg dlaczego to się tak wszystko potoczyło no nigdy bym nie zgadła omg płaczę :'c

    OdpowiedzUsuń
  29. omg
    poryczalam
    sie
    jezu
    wyje

    OdpowiedzUsuń
  30. ...............rycze własnie ;/

    OdpowiedzUsuń
  31. kolejny blog ktory tak sie konczy ?? :'( ja tu sie usmiecham a potem rycze!! mialam nadzieje ze bedzie happy end... :(

    OdpowiedzUsuń
  32. Dlaczego?? Przecież oni byli tacy idealni razem. Mam nadzieję, że będę, nie, oni muszą być razem. To okropne co spotkało ją, jego, ich. Nie chcę żeby to było takie smutne. Proszę niech ona odzyska wzrok. Ryczę. Mam nadzieję, że to nie będzie smutne zakończenie. Kocham

    OdpowiedzUsuń
  33. Jeezu ! Kocham tego bloga i każdego innego, którego prowadzisz. Nadzieja matką głupich, więc czekam na następny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
  34. może być kurwa dodała następny rozdział, bo wszyscy czekają. Jak nie dodasz to czytelników stracisz, bo ja już tego czytać nie będe jak Ty nie potrafisz rozdziału dodać -,- po prostu szok. ja pierdole

    OdpowiedzUsuń
  35. Nominowałam cię do LIEBSTER AWARDS http://oh-baby-its-not-a-dream.blogspot.com/2014/07/liebster-award.html :)

    OdpowiedzUsuń
  36. po prostu boski czekam na następny początek tego nie zapowiadał a tu proszę takie rzeczy :D

    OdpowiedzUsuń
  37. Oni muszą być razem!! Inaczej być nie może!!

    OdpowiedzUsuń