sobota, 14 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 08

- Jessica! - wrzasnął Lucas, ponownie mnie obejmując.
- Już! Już jest okej! - krzyknęłam, poddając się.
- O Boże, chyba złamała mi nos. - jęknęła dziewczyna, zwijając się na podłodze. - Justin..
- Justin, zabierz ją stąd, kurwa! - wrzasnął Mike.
- Okej, ja się nią zajme. - odezwała się Cassie, podchodząc do leżącej dziewczyny.
Lucas nie wypuszczając mnie z ramion zaprowadził do kuchni.
- Lucas, puść mnie. - jęknęłam. - Dłużej tego nie zniosę. - wyszeptałam.
- Dobrze. - odpowiedział, po czym mnie puścił. Spojrzałam na drzwi, gdzie nikogo już nie było. Został tylko Mike.
- Gdzie byłaś przez ten cały czas? - wyszeptał z bólem.
- Mike. - zaczęłam. - Proszę, nie pytaj mnie o to.
- Szukaliśmy Cię. Tak bardzo za Tobą tęskniłem. Myślałem, że nie żyjesz. - pokręcił głową, patrząc na swoje stopy.
- Przepraszam. - przełknęłam ślinę i podeszłam powoli do chłopaka.
- Zostajesz już na zawsze, prawda? - spytał niepewnie. Jest teraz taki bezbronny.
Zacisnęłam usta w wąską linię nie odpowiadając.
- Zostajesz, tak? - spytał nieco odważniej.
- Nie mogę. - wyszeptałam.
- Dlaczego? - sapnął, patrząc na mnie z jeszcze większym wyrzutem.
- Muszę wyjechać.
- Dlaczego?
- Ponieważ wiele osób chce mnie zabić.
- Zabić? - zmarszczył brwi. -Co takiego zrobiłaś?
- Mike, nie mogę Ci powiedzieć. Przepraszam. - pokręciłam głową, kładąc rękę na ramieniu chłopaka.
- A on? - brunet skinął na Lucasa.
- Wyjeżdża ze mną
- Ja też chcę. Proszę. Jessica, mam tylko Ciebie. - wyszlochał, mocno mnie obejmując.
- M-mike, nie możesz. Przepraszam. - szepnęłam.
- Proszę, błagam Cię. Jessica, myślałem, że nie żyjesz. Nie mogę Cię stracić drugi raz!
- Mike! Mike! Ogarnij się! - krzyknęłam, odsuwając się od chłopaka. - Jesteś dorosły! Masz dziewczynę, przyjaciół! Nie możesz ich zostawić!
- Ty też masz tu rodzinę i przyjaciół.
- Nie, Mike. Ja już nie mam nikogo. - szepnęłam. - Idę się przespać.- spuściłam głowę i ruszyłam na górę, łapiąc się ramienia Lucasa. .
- Na pewno chcesz tu zostać? - spytał mężczyzna, kiedy byliśmy już w moim pokoju.
- Tak. Wyjedziemy za kilka dni. - powiedziałam, zdejmując ubrania. - Będziesz tu siedział? - spytałam, chowając broń pod poduszką, a pod drugą nóż.
- Jak zwykle. - uśmiechnął się lekko, siadając w fotelu.
- Nie męczy Cię to? - spytałam, kładąc się do mojego starego łóżka w samej bieliźnie.
- Nie. Przynajmniej jestem pewien, że jesteś bezpieczna. - uśmiechnął się lekko, patrząc na mnie.
- Dziękuję. - szepnęłam.
Mężczyzna skinął głową i położył swoją broń na stoliczku nocnym.
- Więc to Twój stary pokój? - spytał.
- Tak. - położyłam się na plecach i patrzyłam w sufit.
- Gdzie w ogóle są Twoi rodzice? - spytał.
- Nie chcę o nich rozmawiać. - zagryzłam mocno wargę. Ciekawe czy mnie szukali.
- Nie mówiłaś, że mieszka tu Twój były chłopak. - powiedział nieco ostrzej, niż chyba miał w zamiarze.
- Nie pytałeś.
- Jeszcze kogoś powinienem się tu spodziewać?
- Nie, myślę, że nie. Teraz chcę iść spać. Dobranoc. - mruknęłam, zamykając oczy.

*Justin*
- Co to kurwa miało być? - wrzasnęła Bella, kiedy w końcu dotarliśmy do domu. - Mówiłeś, że ta suka nie żyje! A tu się okazuje, że ma się bardzo dobrze! - zaśmiała się. - Okłamałeś mnie!  
- Ty też ją widziałaś? - spytałem spokojnie. Wciąż nie dociera do mnie, że ona żyje. - To była naprawdę Jessica? - zmarszczyłem brwi, stając w salonie.
- Ta suka złamała mi nos! - krzyknęła, idąc do łazienki. 
Złapałem się za głowę i uklęknąłem. To nie jest prawda. Ona nie żyje. Tak powiedziała Chandler.
- Kurwa. - zacisnąłem dłonie w pięści po czym wyszedłem z domu, trzaskając drzwiami. Wsiadłem do samochodu i odjechałem z piskiem. Muszę się napić, a przede wszystkim już nie wezmę prochów od Belli. 
Zajechałem pod sklep, gdzie, gdzie kupiłem diw wódki, następnie ruszyłem w stronę cmentarza. Nawet ją pochowaliśmy, dokładnie trzy miesiące temu. Bo to nie było tak, że od razu się poddaliśmy. Próbowaliśmy ją jeszcze szukać. Usiadłem przy nagrobku z napisem ,,Świętej pamięci Jessica Hastings.'' 
- Twoje zdrowie Jessica. - zaśmiałem się gorzko, wystawiając w stronę nagrobka rękę z butelką, po czym przystawiłem ją do ust i upiłem trochę wódki. - Teraz wypiję za nasze pieprzone poszukiwania. - prychnąłem, kolejny raz przystawiając butelkę do ust.
W końcu po opróżnieniu całej butelki, wstałem na chwiejnych nogach i ruszyłem w kierunku domu, wiedząc, że jazda samochodem nie będzie dobrym pomysłem. Mój telefon ani na chwilę nie chciał przestać dzwonić. 
W końcu wyciągnąłem go z kieszeni i widząc, że dzwoni Bella, natychmiast odrzuciłem połączenie. Sprawdziłem nieodebrane połączenia, dzwonili do mnie wszyscy kumple. Przewróciłem oczami i wybrałem numer Mike'a. 
- Justin? Nic Ci nie jest? - spytał na wstępnie. 
- Nie. - zaśmiałem się. - Czemu wszyscy do mnie dzwonicie? - zmarszczyłem brwi i w tym samym momencie potknąłem się, a telefon wypadł mi z ręki.
- Kurwa mać! - krzyknąłem, wstając. - Powtórz. Telefon mi wypadł. 
- Jesteś pijany? - spytał. 
- Wracam z cmentarza. 
- Justin. Ona jest u mnie w domu. Ona żyje. - mruknął. 
- Nie, ona nie żyje. - zacisnąłem mocno szczękę, starając się nie rozpłakać. To łamie mi serce.
- Stary, zaraz po Ciebie będę. - powiedział, po czym się rozłączył.
Pokręciłem głową i wystukałem numer, który mimo upływu lat wciąż był w mojej pamięci, po czym przystawiłem telefon do ucha.
,,Przepraszamy, ale wybrany numer nie istnieje..''
- Tak jak ona. - szepnąłem do siebie, idąc.
Po chwili zatrzymało się przy mnie czarne Ferrari. Złapałem za klamkę i wsiadłem do samochodu.
- Zawieźć Cię do domu? - spytał.
- Nie, Bella tam jest. - jęknąłem.
- Czemu nie zostawisz tej ćpunki? - spytał, kręcąc głową.
- Jest podobna do Jessici. - szepnąłem.
- Justin..daj spokój. - westchnął.
Po chwili zaparkował pod swoim domem.
- Oni dalej tu stoją? Czego chcą? - spytałem, odpinając pas.
- Stoją nawet pod drzwiami Jessici. - przewrócił oczami. - Nie wiem co jest grane. - powiedział, wysiadając z samochodu.
- Kim jest ten mężczyzna? - podszedł do nas jeden z ochroniarzy.
- Mój przyjaciel. Może wejść
- Imię i nazwisko. - powiedział ostro ochroniarz.
- Michael Jackson. - prychnąłem, ledwo stojąc.
- Panie Rodrigues, może pan na chwilę przyjść? - powiedział mężczyzna do rękawa.
- To jest mój dom! - krzyknął Mike. - Może do niego wejść każdy komu ja pozwolę! Nie pan Rodrigues!
- Co się dzieje? - w końcu przyszedł ten frajer. Zabije skurwysyna.
Zacisnąłem mocno pięści, po czym ruszyłem w kierunku mężczyzny.
- Justin! - krzyknął za mną Mike.
Zwinąłem dłoń w pięść i uderzyłem nią Lucasa prosto w nos, przez co się zatoczył i upadł. Wykorzystując moment, miałem zamiar usiąść na mężczyźnie, kiedy ten podhaczył mnie w wyniku czego upadłem na plecy. Lucas w ciągu sekundy pojawił się na mnie i zaczął okładać pięściami.
- Justin, kurwa! - wrzasnął Mike. - Puśćcie mnie do cholery jasnej!
Nagle padł strzał! Tuż przy mojej głowie! Lucas zatrzymał pięść w powietrzu i obejrzał się do tyłu.
- Dość. - to ona. Jessica. Naprawdę.
- Rzucił się na mnie. - warknął Lucas.
- Powiedziałam, dość! - warknęła. Chcę ją zobaczyć. Cholera.
- Jessica. - syknął Lucas.
- Puśćcie mojego brata. - powiedziała ostro. Ochroniarze natychmiast wypuścili Mike'a. - Jesteśmy tu gośćmi. Zachowuj się.
- Sukinsyn. - syknął mężczyzna po czym ze mnie zszedł.
Mike natychmiast pojawił się przy mnie i pomógł mi dojść. Chyba już wytrzeźwiałem. Wspierając się na nim weszliśmy do domu. Gdzie Jessica? Jest jak duch. To mnie przeraża. Wciąż nie wiem czy to moje halucynacje...czy ona naprawdę..
- Co się stało? - spytała blondynka, dopadając nas przy samym wejściu. - Jessica mówiła, żebym nie wychodziła. Co się dzieje? Justin, cholera! - szepnęła, po czym wzięła mnie od Mike'a i zaprowadziła do łazienki. - Co tam się wydarzyło? - spytała.
- Czy ona naprawdę...żyje? - spytałem.
- Żyję. - odezwał się cichy lekko zachrypnięty kobiecy głos.
Cassie odwróciła się w tamtą stronę, dzięki czemu również mogłem tam spojrzeć.
- Ja się nim zajmę. - powiedziała.
- W porządku. - odpowiedziała blondynka, po czym wyszła z łazienki.
Patrzyłem otępiały na kobietę, wciąż nie mogąc uwierzyć, że jeszcze pół roku temu uważałem ją za zmarłą.
- Byłem na Twoim grobie. - wychrypiałem.
- Mam swój grób? Pochowaliście mnie? - spytała, delikatnie dotykając wacikiem mojej twarzy. - Przepraszam za Lucasa. - skrzywiła się.
- W porządku. - mruknąłem.
- Bella to Twoja dziewczyna? - spytała.
Jest zazdrosna?
- Jess, tęskniłem za Tobą. - szepnąłem.
- Rany nie są głębokie, nie musisz jechać do szpitala. - powiedziała, przyklejając mi plaster nad brwią. Wzięła ręcznik i namoczyła go w zimnej wodzie, po czym przyłożyła do mojej wargi. - musisz go tu trzymać. - poleciła. Spojrzałem na jej dłonie, jedna szczególnie przykuła moją uwagę. Cały czas drżała.
- Co Ci się stało? - spytałem.
- Nic. - wzruszyła ramionami, chowając ręce za siebie. - Cóż, wracam do spania. - powiedziała, wychodząc.
Kurwa, spieprzyłem. Patrzyłem tylko jak odchodzi. Kolejny raz. Kolejny raz mnie zostawia.
Pokręciłem głową wstając i wyszedłem z łazienki.
- Co jest? - zagadnął Mike.
- Ona naprawdę żyje. - powiedziałem z niedowierzaniem.
- Niezłe gówno, co? - prychnął, biorąc łyka czystej wódki.
- Mike, już dość. - westchnęła Cassie, nachylając się nad chłopakiem.
- Cass, nie dzisiaj. Proszę.
Dziewczyna spojrzała na niego wyczekująco, po czym odpuściła. - Idę spać. - mruknęła, wychodząc z salonu.

Następnego dnia.
Obudziłem się z potwornym bólem czaszki. Nieźle wczoraj oberwałem. Powoli się podniosłem i od razu zauważyłem Cassie.
- Nieźle wczoraj popiliście. - westchnęła, podając mi kubek z wodą, a w niej musująca tabletka.
- Dzięki. -wychrypiałem.
- Mike, obudź się. - warknęła, kopiąc nogą chłopaka.
- Co chcesz, kurwa? - jęknął.
- Nie odzywaj się tak do mnie! - syknęła. - Wstań.
- Dzień dobry. - przywitał się Lucas. Jak zwykle elegancki pedał.
- Cześć. - uśmiechnęła się Cassie.
- Chciałem przeprosić za wczoraj. - powiedział stając przed nami.
Przewróciłem oczami wstając i ruszyłem n górę. Jedyna chwila, kiedy jest wolna. Podszedłem pod jej drzwi, zapukałem i od razu wszedłem. Kurwa, to nie jest ta sama dziewczyna. Patrzyłem zamurowany na jej ogromny tatuaż na plecach. Gorsze było to, że jej ciało jest również pokryte bliznami. Kto jej to kurwa zrobił?
- Lucas, jutro wyjeżdżamy.
- To nie Lucas. - szepnąłem. 

40 komentarzy:

  1. OMG jestem pierwsza :) Świetny rozdział trochę się pogubiłam jak Lucas bił się z Justinem. Co ten Justin z siebie zrobił i jeszcze ta Bella wkurza mnie. Trochę mało scen pomiędzy Justinem a Jess. Ale rozdział jest super. Nie mogę doczekać się następnego i mam nadzieję, że nie będziemy musiały czekać na niego ponad miesiąc. :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny, czekam na kolejny x

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny!!! tyle sie dzieje, jest coraz ciekawiej. mam nadzieje ze zachownie Jessici wkrótce troche sie zmieni bo szkoda mi Justina ze jest tak przez nia traktowany i Mike tez. ogolnie bardzo ciekawy rozdział, z niecierpliwością czekam na kolejny, mam nadzieje ze pojawi sie wkrótce
    @4everWithJus

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG OMG tak długo czekałam i jest I LOVE IT <3 czekam na nn : )

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG....Po prostu zajebisty rozdział, a teraz się rozwinę....mmmm.... podoba mi się od samego początku to opowiadanie, a z każdym rozdziałem przeze mnie czytanym i niestety końcówką czuje jakbym oglądała zajebisty film, ale niestety zawsze gdy jestem w niego wpatrzona następują reklamy, a tymi reklamami jest czekanie na next'a. Gdy zobaczyłam ze jest nowy rozdział zaczęłam krzyczeć tak głośno ze obudziłam mojego brata z drugiego końca domu, a ojciec jak zwykle miał pretensje chuj wie o co.
    Lucas jest według mnie słodki, broni jej jak tylko najlepiej potrafi, a ta bójka była taka.... brak mi słów... myślałam ze Lucas najebie Justinowi po mordzie i wróci do Jess, ale to co napisałaś było lepsze. Nie wiem co zrobi Justin, nie wiem jak zareaguje Jess? I nie wiem jak wytrzymam do next'a. Ale wiem jedno, ze będę czekała. Buziaczki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super tylko szkoda że Jess nic nie czuje do Justina ale może to się rozwinie mi sie podoba. Trzymaj sie c:

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej :) Wreszcie jesti muszę powiedzieć,że jest genialny :) Ta Bella niech się wali,przez nią Jus pali i bierze.Nie jest sobą.Jess jest i naprawdę smutno mi,że miałanadzieję,że Jus będzie na nią czekał,a zrobili dla niej grób.Szkoda,że nic do niego nie czuje chociaż nic nie wiadomo...Może to w sobie chowa,bo życie ją nauczyło że to nie bajka.Nie chcę Lucasa,nie lubię go chociaż pomógł Jess :)
    Rozpisałam.się,więc mam nadzieję,że rozdział pojawi się niedługo,życzę weny i pozdrawiam <3 / @do_ur_thing

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział, ale szkoda mi Jess ;c oby wrócili do siebie z Justinem <3 ;c Dziękuje! Kocham Cię i czekam na nn...

    OdpowiedzUsuń
  9. kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja piernicze serio to co się teraz dzieje...no nigdy bym nie zgadła :O bardzo jestem zaskoczona obrotem tej całej sytuacji :O

    OdpowiedzUsuń
  11. Łoo kurwa jaki boski rozdzial! Extra piszesz :D

    OdpowiedzUsuń
  12. łzy same lecą...

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja chce aby Jess wróciła do Justina! <3 :( Zajebisty rozdział, czekam nn :*:*

    OdpowiedzUsuń
  14. Cholera 8623nrjy3q15`-[6*$#@!@!TK5'$?6y no ja juz nie mogę. to jest taki zarąbiste ze chyba zaraz umrę! *.*

    OdpowiedzUsuń
  15. Wooooow!!!! Brak mi słów. Gdyby można było przyspieszyć kolejny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Japierdole az sie poplakalam. Rozdzial Ci wyszedl CUDOWNIE mam nadzieje ze w koncu ona poczuje cos do Justina i znowu bede razem a jak nie przestaje czytac przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
  17. O prld nie no super boskie ale jak to się potoczny ona z nowy zostawi Justina no nie ona ma zostać tam z bratem i przyjaciółmi

    OdpowiedzUsuń
  18. Cholera, nie spodziewałam się. Rozdział jak zawsze zajebisty. Biedny Justin ;( Z niecierpliwością czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja chce tu wreszcie HAPPY! <3
    Boże, kurwa Jess wróć mi do ciasnej do Justina! ♥
    Ja chce ich znowu razem, będą prawda??? :'( <3
    Czekam na nexta! ♥

    OdpowiedzUsuń
  20. O Kuwa *.*
    Jezu, boski!
    Next<3

    OdpowiedzUsuń
  21. O kurwa..
    To jest takie zajebiste że ja już chce kolejny rozdział.. TERAZ,, hahaha Kocham to i ciebie <3

    OdpowiedzUsuń
  22. JA PIERDOLE
    ale się porobiło
    ale ona jest silna
    myśle że Lucas się w niej zakochal

    OdpowiedzUsuń
  23. Tak długo zbierałaś się za pisanie, a nic się w tym rozdziale praktycznie nie dzieje

    OdpowiedzUsuń
  24. Aaaaaaaaaaaaa !!! Świetny rozdział czekałam tak długo ;) nareszcie ;) czekam na nowy kckckc<333

    OdpowiedzUsuń
  25. O Boże, cudowny.....czytam z zapartym tchem a czekam na następny rozdział z niecierpliwością !!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  26. Ona naprawde sie zmienila i jeszcze ta bojka. Raz napisalas ze zakonczenie bedzie szczesliwe, mam nadzieje ze tak bedzie.... Z niecierpliwoscia czekam na nastepny rozdzial ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Ojeej *.* Super rozdział i wgl super opowiadanie ! <3 Mam nadzieje, że nie przerwiesz pisania ani nic :D Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału *.*

    OdpowiedzUsuń
  28. Kurwa ale się porobiło. W dzień porwania tak bardzo się kochali całowali itp. A teraz? Teraz obcy sb luzie ;c Szkoda że wszystko się tak potoczyło. Czekam na nn x

    OdpowiedzUsuń
  29. świetny rozdział
    mam nadzieję, że jessica jednak nie wyjedzie, albo zrobi to z justinem
    już nie mogę doczekać się kolejnego
    zapraszam do mnie
    http://donia-99.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  30. boski *.* mam nadzieję że Jessica zostanie dłużej i że ułoży jej sie z Justinem czekam nn <33333

    OdpowiedzUsuń
  31. O kur....wa ja chce więcej !!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  32. Rozdział zajebisty jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Rozdział świetny, chociaż trzeba było trochę czekać. Nie to, że czas mi przeszkadza, bo wiem że każdy ma swoje życie a to jest hobby, tylko boję się że stracisz czytelników, a jesteś
    świetna, więc szkoda by było gdyby zaglądało tu mniej osób:/
    Ciekawa jestem co Justin ma jej do powiedzenia i czy Jessica w ogóle go wysłucha..

    OdpowiedzUsuń
  34. hahaahahaha super rozdział :D wgl kocham to opowiadanie :D zapraszam do mnie :D może ci się spodoba http://zagubiona-opowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  35. Jezu niech Jessica się zmieni..

    OdpowiedzUsuń
  36. "Mike natychmias pojawil sie kolo mnie i pomogl mi dojsc " hahhahaha... "Dojść" . Och te skojarzenia. Rozdzial supeeer :) bajuuu

    OdpowiedzUsuń
  37. OMG kocham to! Jest cudowne. Chcę żeby znowu byli razem. Byli razem tacy idealni. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :* Jeszcze raz kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  38. omfg! Jess ;c
    To jest niesamowite, mam nadzieje ze nie przestaniesz NIGDY pisac tego opowidania, ze napiszesz je do konca! xD
    Dzięki że jesteś ; *

    OdpowiedzUsuń
  39. Faaak .. ;(( Jess wróć.. ;cc biedny Jus .. i Mike.. ;/ czekam na następny!!! <3

    OdpowiedzUsuń