*Justin*
*Po dwóch tygodniach*
Znalezienie pieprzonego Simona zajęło nam dwa tygodnie. Dwa pieprzone tygodnie! Plus ugadanie się z nim jeszcze. Ale wiesz co jest najlepsze? Że on ma Jessice. Tak, ma Jessice. Dostałem jej zdjęcie cztery dni temu, a dzisiaj jesteśmy umówieni na wymianę. Jessica za 5mln $. Wiesz, jeśli patrzeć na wstecz, to jestem w stanie wydać każdego dolara na nią, co nie oznacza, że mam zamiar dać zarobić jakiejś gnidzie. Pieniądze nie są prawdziwe, są podrobione, do tego w torbach są bomby, które mogą zostać wykryte dopiero, kiedy się je włączy, więc jeśli będą mieli sprzęt d wykrywania bomb, nie wykryją ich.
- Jesteś gotowy? - spytał Liam.
- Tak. - mruknąłem i powoli wstałem z fotela, gasząc papierosa w popielniczce.
- Zbieramy się! - oznajmił Christian.
Wszyscy ruszyliśmy do wyjścia, każdy z nas uzbrojony.
- Mike. - zacząłem.
Chłopak patrzył tylko w okno, nie reagował. Jest z nim coraz gorzej. Zamknął się w sobie.
- Nie rób nic głupiego. - szepnąłem.
Chłopak nie odezwał się.
Pojechaliśmy dwoma samochodami. W pierwszym ja, Liam, Mike, w drugim Christian i Ryan. Jesteśmy umówieni gdzieś na pustej drodze, wiesz o co chodzi? Totalne pustkowie, nie wiemy dokładnie jak nazywa się to miejsce, droga, mamy tylko dane geograficzne. Po dwóch godzinach byliśmy na miejscu. Simona jeszcze nie ma. Chyba nas wykiwał, a wtedy poćwiartuję jego rodzinę na jego oczach, później zakopię go razem z tymi szczątkami. Obiecuję.
- Nie ma go! - krzyknął Mike. - Kurwa, nie ma go!
- Mike! - podszedłem szybko do chłopaka. - Uspokój się, lepiej wsiądź do samochodu.
- Nie, nie uspokoję się. Gdzie do cholery jasnej jest moja siostra? - wrzasnął.
- Jadą. - krzyknął nieco podekscytowany Liam.
Spojrzałem w stronę, w którą wskazywał chłopak i odetchnąłem z ulgą
- Mike, nie odzywaj się, choćby nie wiem co. Wiesz co się stanie, kiedy odjadą. On za to zapłaci.
Po chwili pojawiły się przy nas trzy czarne terenowe auta.
Zacisnąłem mocno szczękę i ścisnąłem rączki torby z pieniędzmi.
- Gdzie Jessica? - krzyknąłem ze względu na dzielącą nas odległość.
- Macie pieniądze? - odkrzyknął czarnoskóry mężczyzna.
- Gdzie Simon?
- Jest z dziewczyną.
- Mam pieniądze.
Po chwili drzwi się otworzyły i wysiadł Simon z dziewczyną ubraną w rozciągniętą bluzkę z czarnym workiem na głowie i rękoma związanymi z tyłu.
Boże, to ona. To Jessica.
Zacząłem szybciej oddychać, a do oczu napłynęły mi łzy.
- Rzuć torby. - krzyknął Simon, przystawiając broń do głowy Jess.
Zwilżyłem usta językiem i zrobiłem niewielki krok, po czym rzuciłem torby. Simon pchnął dziewczynę w naszą stronę - Idź powoli. - krzyknął do niej, kiedy jego ludzie zabierali torby.
- Mam nadzieję synu, że nie ma tu żadnych niespodzianek. - krzyknął ponownie Simon, przykładając urządzenie do torb. Skinął głową i wsiadł do samochodu. Z piskiem odjechali. Wszyscy ruszyliśmy w stronę Jessici. Natychmiast zdjęliśmy jej worek z głowy. Cała krew odpłynęła mi z twarzy, a kolana zrobiły się jak z waty. Czułem, jakbym właśnie dostał kulkę w plecy, albo dwie.
- Kurrrwa! - wrzasnął Mike.
- Jak masz na imię? - spytał Liam.
- Ch-chandler. - wyjąkała.
- Kurwa. - szepnąłem, upadając na kolana. Złapałem się za głowę i zacząłem kiwać.
- Gdzie ten pierdolony przycisk? - wrzasnął Mike.
Podniosłem się podszedłem do chłopaka, wyciągnąłem z kieszeni pilota i podałem go brunetowi. Mike spojrzał na mnie pytająco, po czym nie spuszczając ze mnie wzroku, wcisnął guzik. Sekundę po tym usłyszeliśmy głośny wybuch.
Spojrzałem na unoszący się dym, po czym szybko wyjąłem telefon, włączyłem zdjęcie Jessici i podszedłem do dziewczyny, pokazując jej komórkę. - Znasz ją? - spytałem z nadzieją.
Brunetka nieśmiało pokiwała głową.
- Simon ją ma?
- On...- zaczęła, ale drgające usta nie pozwoliły jej na sklejenie sensownego zdania.
- Spokojnie. - szepnąłem. - Nic Ci nie zrobimy, zawieziemy Cię zaraz do Ambasady. Wrócisz do domu.
- On..ją zabił. - wyszlochała.
Patrzyłem na nią otępiały. Jessica nie żyje. Co? To nie możliwe. To nie jest możliwe.
Wszyscy staliśmy nieruchomo. Nikt nie wiedział co ma zrobić, co powiedzieć. Wszystko poszło się pieprzyć. Moje życie, starania, nadzieja. Wszystko. Ona jedyna napędzała moje życie, zresztą nie tylko moje. Spojrzałem na Mike'a, któy patrzył na dziewczynę martwym wzrokiem.
- Przepraszam. - pisnęła dziewczyna, płacząc.
W końcu się ocknąłem i objąłem dziewczynę - W porządku, chodź. Wrócisz do domu. - wyszeptałem, prowadząc ją do auta. - Musimy jechać. - powiedziałem beznamiętnie, wsiadając obok dziewczyny. Po chwili ruszyliśmy.
- Jesteś pewna, że to ją zabił? - spytałem smutno.
- Tak... - przełknęła ślinę. - Kiedy zostałyśmy.. - pociągnęła nosem. - kupione..ona próbowała uciec. - powiedziała, patrząc na swoje dłonie. - I... oni strzelili do niej....i później.....później pojechałyśmy do Simona...ona...ona była słaba....i Simon powiedział, że nie chce mieć uszkodzonego towaru. - dziewczyna coraz bardziej zaczęła się trząść. - I on ją zabił. - wydukała.
Znowu czułem, jak krew odpływa mi z twarzy.
- Zatrzymaj się. - mruknąłem.
Po chwili samochód stanął, szybko wysiadłem i pochylając się, zacząłem wymiotować. Byliśmy tak blisko. Kurewsko blisko. Teraz? Wszystko przepadło.
Otarłem usta i wsiadłem do samochodu.
- Możemy jechać. - Skąd jesteś? - spojrzałem na dziewczynę.
- Kanada. - wyszeptała.
- Zawieziemy Cię do Kanady. - pokiwałem głową.
- T-ta dziewczyna...kim ona była dla Ciebie? - spytała niepewnie.
- Moją dziewczyną. - szepnąłem.
- Jesteś gotowy? - spytał Liam.
- Tak. - mruknąłem i powoli wstałem z fotela, gasząc papierosa w popielniczce.
- Zbieramy się! - oznajmił Christian.
Wszyscy ruszyliśmy do wyjścia, każdy z nas uzbrojony.
- Mike. - zacząłem.
Chłopak patrzył tylko w okno, nie reagował. Jest z nim coraz gorzej. Zamknął się w sobie.
- Nie rób nic głupiego. - szepnąłem.
Chłopak nie odezwał się.
Pojechaliśmy dwoma samochodami. W pierwszym ja, Liam, Mike, w drugim Christian i Ryan. Jesteśmy umówieni gdzieś na pustej drodze, wiesz o co chodzi? Totalne pustkowie, nie wiemy dokładnie jak nazywa się to miejsce, droga, mamy tylko dane geograficzne. Po dwóch godzinach byliśmy na miejscu. Simona jeszcze nie ma. Chyba nas wykiwał, a wtedy poćwiartuję jego rodzinę na jego oczach, później zakopię go razem z tymi szczątkami. Obiecuję.
- Nie ma go! - krzyknął Mike. - Kurwa, nie ma go!
- Mike! - podszedłem szybko do chłopaka. - Uspokój się, lepiej wsiądź do samochodu.
- Nie, nie uspokoję się. Gdzie do cholery jasnej jest moja siostra? - wrzasnął.
- Jadą. - krzyknął nieco podekscytowany Liam.
Spojrzałem w stronę, w którą wskazywał chłopak i odetchnąłem z ulgą
- Mike, nie odzywaj się, choćby nie wiem co. Wiesz co się stanie, kiedy odjadą. On za to zapłaci.
Po chwili pojawiły się przy nas trzy czarne terenowe auta.
Zacisnąłem mocno szczękę i ścisnąłem rączki torby z pieniędzmi.
- Gdzie Jessica? - krzyknąłem ze względu na dzielącą nas odległość.
- Macie pieniądze? - odkrzyknął czarnoskóry mężczyzna.
- Gdzie Simon?
- Jest z dziewczyną.
- Mam pieniądze.
Po chwili drzwi się otworzyły i wysiadł Simon z dziewczyną ubraną w rozciągniętą bluzkę z czarnym workiem na głowie i rękoma związanymi z tyłu.
Boże, to ona. To Jessica.
Zacząłem szybciej oddychać, a do oczu napłynęły mi łzy.
- Rzuć torby. - krzyknął Simon, przystawiając broń do głowy Jess.
Zwilżyłem usta językiem i zrobiłem niewielki krok, po czym rzuciłem torby. Simon pchnął dziewczynę w naszą stronę - Idź powoli. - krzyknął do niej, kiedy jego ludzie zabierali torby.
- Mam nadzieję synu, że nie ma tu żadnych niespodzianek. - krzyknął ponownie Simon, przykładając urządzenie do torb. Skinął głową i wsiadł do samochodu. Z piskiem odjechali. Wszyscy ruszyliśmy w stronę Jessici. Natychmiast zdjęliśmy jej worek z głowy. Cała krew odpłynęła mi z twarzy, a kolana zrobiły się jak z waty. Czułem, jakbym właśnie dostał kulkę w plecy, albo dwie.
- Kurrrwa! - wrzasnął Mike.
- Jak masz na imię? - spytał Liam.
- Ch-chandler. - wyjąkała.
- Kurwa. - szepnąłem, upadając na kolana. Złapałem się za głowę i zacząłem kiwać.
- Gdzie ten pierdolony przycisk? - wrzasnął Mike.
Podniosłem się podszedłem do chłopaka, wyciągnąłem z kieszeni pilota i podałem go brunetowi. Mike spojrzał na mnie pytająco, po czym nie spuszczając ze mnie wzroku, wcisnął guzik. Sekundę po tym usłyszeliśmy głośny wybuch.
Spojrzałem na unoszący się dym, po czym szybko wyjąłem telefon, włączyłem zdjęcie Jessici i podszedłem do dziewczyny, pokazując jej komórkę. - Znasz ją? - spytałem z nadzieją.
Brunetka nieśmiało pokiwała głową.
- Simon ją ma?
- On...- zaczęła, ale drgające usta nie pozwoliły jej na sklejenie sensownego zdania.
- Spokojnie. - szepnąłem. - Nic Ci nie zrobimy, zawieziemy Cię zaraz do Ambasady. Wrócisz do domu.
- On..ją zabił. - wyszlochała.
Patrzyłem na nią otępiały. Jessica nie żyje. Co? To nie możliwe. To nie jest możliwe.
Wszyscy staliśmy nieruchomo. Nikt nie wiedział co ma zrobić, co powiedzieć. Wszystko poszło się pieprzyć. Moje życie, starania, nadzieja. Wszystko. Ona jedyna napędzała moje życie, zresztą nie tylko moje. Spojrzałem na Mike'a, któy patrzył na dziewczynę martwym wzrokiem.
- Przepraszam. - pisnęła dziewczyna, płacząc.
W końcu się ocknąłem i objąłem dziewczynę - W porządku, chodź. Wrócisz do domu. - wyszeptałem, prowadząc ją do auta. - Musimy jechać. - powiedziałem beznamiętnie, wsiadając obok dziewczyny. Po chwili ruszyliśmy.
- Jesteś pewna, że to ją zabił? - spytałem smutno.
- Tak... - przełknęła ślinę. - Kiedy zostałyśmy.. - pociągnęła nosem. - kupione..ona próbowała uciec. - powiedziała, patrząc na swoje dłonie. - I... oni strzelili do niej....i później.....później pojechałyśmy do Simona...ona...ona była słaba....i Simon powiedział, że nie chce mieć uszkodzonego towaru. - dziewczyna coraz bardziej zaczęła się trząść. - I on ją zabił. - wydukała.
Znowu czułem, jak krew odpływa mi z twarzy.
- Zatrzymaj się. - mruknąłem.
Po chwili samochód stanął, szybko wysiadłem i pochylając się, zacząłem wymiotować. Byliśmy tak blisko. Kurewsko blisko. Teraz? Wszystko przepadło.
Otarłem usta i wsiadłem do samochodu.
- Możemy jechać. - Skąd jesteś? - spojrzałem na dziewczynę.
- Kanada. - wyszeptała.
- Zawieziemy Cię do Kanady. - pokiwałem głową.
- T-ta dziewczyna...kim ona była dla Ciebie? - spytała niepewnie.
- Moją dziewczyną. - szepnąłem.
*Jessica*
*Po 10 miesiącach*
Leżałam naga na materacu z rękoma przykutymi do podłużnej rury sięgającej aż do sufitu. Tak wygląda każdy mój dzień. Na początku liczyłam dni, później straciłam rachubę, kiedy bił mnie do nieprzytomności, a ja budziłam się w nocy, albo rano po kilku dniach. Już próbowałam stąd uciekać, ale na marne. Jedynie dostawałam coraz mocniej. Pewnego razu zlał mnie biczem, przez co mam spore blizny na plecach. Nie widzę ich, ale mogę je wyczuć. Byłam rażona prądem, wszędzie. Dosłownie wszędzie. To pieprzony psychopata.
Wczoraj tak mocno mnie pobił, że nie mogę otworzyć oczu. Nagle po pomieszczeniu rozległ się dźwięk otwieranych drzwi. Och, dobij mnie.
- Wyglądasz jak gówno. - rzucił z obrzydzeniem. - Nie jesteś mi już potrzebna.
W końcu to skończy. Och tak, proszę. Uśmiechnęłam się lekko, a po chwili poczułam ja moje ciało się unosi. Wziął mnie na ręce, przerzucając sobie przez ramie, zostałam czyś okryta i poczułam, jak wchodzimy po schodach. Zacisnęłam mocno szczękę, żeby nie jęknąć z bólu. Próbowałam otworzyć oczy, co piekielnie bolało. W końcu mogłam zobaczyć co nieco. Znaleźliśmy się na zewnątrz, szliśmy w stronę rzeki. Utopi mnie. Położył mnie na trawie i spojrzał na mnie.
- W zasadzie i tak pójdziesz na dno. - zaśmiał się, nie muszę Ci przypinać obciążenia. - mruknął. Wziął mnie z powrotem na ręce i położył w motorówce. Zamknęłam oczy i pozwoliłam łzom spływać po policzkach. W końcu. Tyle na to czekałam. Po chwili silnik został wyłączony, znowu para rąk wzięła mnie na ręce, następnie poczułam jak zimna woda zderza się z moim posiniaczonym ciałem. Teraz pozostało mi tylko zasnąć. Spojrzałam w górę, gdzie motorówka wciąż była. Czeka. W porządku, ja nie mam zamiaru stąd wypływać. Chociaż. Co jeśli będę mogła się zemścić? Nie mogę tego tak zakończyć. On musi zapłacić. Nagle wodę zaczęły przecinać pociski. Szybko podpłynęłam pod motorówkę, dotykając stopami dna. Jedna kula przeszyła moją nogę Otworzyłam szeroko buzię w celu krzyknięcia, jednak krzyk został zagłuszony przez wodę. Motorówka odpłynęła. Szybko zaczęłam płynąć w górę. Wydostałam się ponad wodę i głęboko zaczerpnęłam powietrza. W końcu. Ryknęłam głośno i położyłam się na wodzie. Albo dopłynę do brzegu, albo tu umrę. Nie mogę pływać. Nie jestem w stanie się poruszać. Ledwo wypłynęłam. Patrzyłam w niebo, aż odleciałam. Nareszcie spokój. Tak bardzo mi tego brakowało. To koniec. Koniec mojego życia. Teraz odpocznę. Żegnam.
- Żyje. - co? Życie pośmiertne? Ono naprawdę istnieje? - Musimy ją zabrać do domu.
Czułam jak ktoś niesie mnie na rękach. Nie mam sił. Na nic. Nie mogę otworzyć nawet oczu. Tylko ich słyszę. Kim oni są? Ponownie odpłynęłam.
Powoli zaczęłam otwierać oczy. Gdzie ja jestem? Boże, to nie może być dom Lincolna! Błagam, błagam. Poderwałam się z łóżka i zaczęłam rozglądać dookoła.
- Spokojnie! - krzyknęła nieznana mi dotąd kobieta. - Jesteś bezpieczna. - powiedziała spokojnie, idąc w moją stronę.
- G-gdzie j-ja jestem? - zająknęłam się. Mój głos. Ja mówię.
- Znaleźliśmy Cię w rzece. Co się stało? - spytała kobieta. - Ktoś Cię skrzywdził?
- Ja, ja... ja....- próbowałam skleić jakoś sensownie zdanie, ale to na nic. - Lucas Ridrigues. - w końcu powiedziałam.
- Pan Lucas Rodrigues? Ten znany ginekolog? - spytała, przechylając głowę w bok.
Skinęłam głową, stając pod ścianą
- To Twój krewny? Mam do niego zadzwonić? - spytała.
Ponownie skinęłam głową, obejmując się ramionami.
- Frank! Przyjdź tu proszę! - krzyknęła kobieta, cofając się o krok.
Do pomieszczenia wszedł starszy mężczyzna, gdzieś pod 50-tkę - Twierdzi, że zna Dr. Rodrigues'a. - powiedziała nie spuszczając ze mnie wzroku.
Łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Nie wierzę, nie wierzę, że jestem wolna.
- Jak się nazywasz? - spytał mężczyzna.
- Hastings. - szepnęłam.
- Usiądź, kochanie. Mój mąż skontaktuje się z panem Lucasem.
Niepewnie usiadłam na skraju łóżka, wciąż patrząc na kobietę.
- Co się stało? - spytała. - Twoja noga, ktoś Cię postrzelił. Uciekłaś z więzienia?
Pokręciłam przecząco głową.
- Ktoś Cię skrzywdził? - spytała smutno.
Pokiwałam głową, starając się opanować drżenie warg.
Siedziałam wraz z kobietą w ciszy. Nie wiem ile to trwało. W końcu przyszedł jej mąż. Nachylił się na żoną i wyszeptał jej coś do ucha. Kobieta spojrzała na mnie podejrzliwie i po chwili się uśmiechnęła. O co chodzi?
- Pan Lucas Cię zna, przyjedzie tu niebawem. Może coś zjesz?
- Pan Lucas Cię zna, przyjedzie tu niebawem. Może coś zjesz?
Pokręciłam przecząco głową, kuląc się na łóżku. Nie ufam im. Boję się. Siedziałam patrząc się w ścianę, zabijając czas, kiedy rozległ się pisk opon. Przyjechało kilka samochodów. Złapałam szybko lampę i odskoczyłam pod ścianę. Kto przyjechał?
Kobieta wraz z mężem szybko wyszli. Cały czas patrzyłam na wejście. Lampa? Serio? Jeśli będą chcieli mnie zabić, będą mogli to zrobić. W końcu on wszedł. To on. Lucas. Dzięki Ci Boże. To naprawdę on. Upuściłam lampę na ziemię i upadłam na kolana, tracąc przytomność.
*Justin*
*2 mies. po znalezieniu Jess przez Lucasa*
Czyli rok od ostatniej wizyty Justina w UK
Z Mikem jest coraz lepiej. Wysłaliśmy go na leczenie. Pół roku i jest już ok. Naprawdę, on wraca do siebie.
- Justin. - szepnęła Isabella, jeżdżąc ręką po moim nagim torsie.
- Hm? - mruknąłem, patrząc w sufit.
Isabella jest ze mną od pół roku. Nie, to nie jest moja dziewczyna.
- Masz ochotę...na kreskę? - wymruczała przy moim uchu. - Mam nowy towar, jest naprawdę mocny. - zachichotała siadając, przez co kołdra odkryła jej piersi. Oblizałem usta i uśmiechnąłem do dziewczyny. - Mam ochotę na coś innego. - zaśmiałem się, kładąc na blondynce. Miałem zamiar ją pocałować, kiedy zaczął dzwonić telefon.
Warknąłem i oderwałem się od Belli. Złapałem za telefon i przystawiłem go do ucha, nie patrząc na to kto dzwoni.
- Justin?
- Tak? - zmarszczyłem brwi. Rihanna? Czego ona może chcieć
- Nie wiem czy to jest jeszcze ważne. Chodzi o Jessica.
- Rihanna, Jessica nie żyje. - syknąłem. Nie lubię o niej rozmawiać. Jess jest już zamkniętym rozdziałem dla wszystkich.
- Nie rozumiesz. Pamiętasz, kiedy Nick prawie ją zabił? - spytała.
- Ta, uratowałaś nam wtedy życie.
- Jess zapytała mnie w domu, jak może mi się odwdzięczyć. Zażartowałam i powiedziałam, że wystarczy mi torebka Chanel.
- I co w związku z tym? - mruknąłem znudzony.
- Dzisiaj dostałam Chanel z karteczką. ,,Spłacam dług.~ J''
Kiedy Chandler opowiada o Jessice, tak naprawdę mówi o Niki. To ona uciekła i ją zabił Simon. Chan po prostu się pomyliła. Sprawa z torebką.Była taka sytuacja, kiedy Jess była w domu Rihanny i chciała jej się jakoś odpłacić.
WIĘC, WITAMY JESSICO!!
ZROBI MI KTOŚ SZABLON? PISAĆ NA TT @JuustSmmile
ZROBI MI KTOŚ SZABLON? PISAĆ NA TT @JuustSmmile
Jejku <3 W takim momencie <333 *.*
OdpowiedzUsuńo mój boże! Koniec męczarni Jess :) Boże, jak się cieszę! Teraz to już tylko z górki, mam taką nadzieję. Chociaż po twojej wyobraźni i talentu do pisania można się wszystkiego spodziewać! xd taa, widzę że Justin rozpędza powoli swoje życie seksualne, jeśli pomiędzy nim a Isabellą do czegoś doszło ;d Ja już chcę kolejny, kolejny i kolejny :) Masz niesamowity talent! <3 Czekam tylko na zemstę Jess, mam nadzieję że nie zrobi się z niej teraz zimna suka, moim zdaniem to w ogóle do niej nie pasuje ;d chociaż fajnie było by zobaczyć Jess jako sukę, niż jako zagubioną dziewczynę próbującą ułożyć sobie życie. Wiadomo jak to jest po dwóch latach w burdelu ;d Jestem ciekawa co z Justin'em ooo i liczę też że Jess nie zapomniała o nim!
OdpowiedzUsuń.
.
Genialny rozdział! <3 NAJLEPSZY! :) Czekam na next :)
Weny życzę i dużo, dużo, dużo pomysłów! :)
Agata x
jak ja się cieszę że już jest rozdział !!!!
OdpowiedzUsuńJustin się już przerzucił na inną ? nieładnie...
Rozdział genialny jak zawsze :) czekam na następny z niecierpliwością :)
Wow.. Tyle się tu dzieje przez co nie mogę się doczekać twojego kolejnego dzieła. Rozdział zajebisty i to jeszcze mało powiedziane. Kocham czytać każde twoje opowiadanie i szczerze mówiąc to kocham najbardziej.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział i życzę weny :*
Omg w takim momęcie... Boże wkońcu uciekła! Niemoge się doczekać jej przyjazdu i wgl *-* cały czas mam nadzieje, że dziecko bd Justina, awww <3 Ciekawa jestem coo zrobi teraz Justin ;o Rozdział świetny... cudny, wspaniały! Czekam na nn! Kc^^ xo
OdpowiedzUsuńomg boski, w końcu wolna, czekam na kolejny iejrfjleirheuhre <3
OdpowiedzUsuńOjej
OdpowiedzUsuńale sie dzieje.
sol emolszyn.
jak dobrze ze ona w koncu wyrwala sie z tego piekla.
ciekawe co bdz teraz.
o moj booooooooooze :) kuzwa wkoncu wolna oby teraz zeszla sie z Justinem :):) oni musza byc razem :):) nie moge sie doczekac dalszego ciagu tej historii :)
OdpowiedzUsuń@kasiulek981
Rany ile się dzieje, czekam z nieceierpliwością na kolejny :))
OdpowiedzUsuńO jej! Ale się dzieje! Czekam na nowy rozdział! :) dziekuję za pisanie
OdpowiedzUsuń@JustenAkaMyLove
jezu fjhreonvrvwoivh końcówka jdfeinvfirvb wspaniały rozdział
OdpowiedzUsuńWarto bylo czekac :) super rozdzial :D
OdpowiedzUsuńJa pierniczę a myślałam, że to będzie kolejny rozdział o tym iż jej nie znaleźli i nici z tego a tu proszę taka niespodzianka! Tak Jess wróć! Kurczę i teraz jestem mega ciekawa reakcji Justina*.* świetny świetny świetny♥
OdpowiedzUsuńO ja pierdole ;o dlaczego nie zadzwoniła nie odezwała sie do mike lub justina ;o chollera no
OdpowiedzUsuńnareszcie koniec jej meczarni, już nie mogłam czytaj jak ja katuje. świetny rozdział o czekam na następny, mam nadzieje że będzie troszkę szybciej :)
jejkuuu.
OdpowiedzUsuńmam nadzieje, ze Juss wkoncu zobaczy Jess, i dalej będą razemm *.*
ciesze sie, ze juz nie bedzie tak cierpiala. jestem tylko ciekawa, czemu
nie odezwala sie ani do Justina, ani do Mike... no cóż, musze czekać na
nastepny, który mam nadzieje, ze szybko sie pojawi :*
Warto było czekać...Poza tym nie mogę się doczekać jak ona spotka się z Mikiem i Justinem.To będzie epickie.Ja to czuję.A ten rozdział był świetny.W ogóle jest świetny.Uwielbiam to i czekam z niecierpliwością na następny...Pozdrawiam Ciebie i Twojego szmaciarza znaczy chłopaka.xd Wasze rozmowy wymiatają.TOTALNIE.Buzki /@_Bieeeber_
OdpowiedzUsuńsuper <3
OdpowiedzUsuńzgubiłam się już w tym opowiadaniu ale i tak świetne , liczę że wszystko się jakoś ułoży :D rozdział genialny ale już chce następny ♥
OdpowiedzUsuńWiem ,że szybko nie dodasz bo masz jeszcze Sav. Rozdział boski popłakałam się jak napisałaś ,że Justin ma nową dziewczynę. (Jaka z niej dziwka) A tamta tempa idiotka powiedziała ,że Jess nie żyje nawet dobrze nie wiedząc. Oby Justin wybrał Jess zamiast tej Belli :/ :)
OdpowiedzUsuńOMG *.* Świetny rozdział <3 Nie mogę się doczekać następnego :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
http://you-have-to-believe-me.blogspot.com/
Opowiadanie o Caitlin, która straciła chłopaka. Ktoś go zabił. Justin jest jej przyjacielem, wspiera ją.
Pewnego dnia Caitlin widzi Austina na ulicy, ale przecież to nie możliwe. Przecież widziała go w trumnie, dotykała.
Czy chłopak na pewno nie żyje? Czy Justin ochroni ją przed nim? Czy to może demon chłopaka który ją prześladuje? Może sa to tylko jej urojenia? Czy miłość Justina i Caitlin przetrwa? Czy komuś coś się stanie?
Naaareszcie... koniec tej meczarni. Kocham Cie dziewczyno. Jak on moze miec po tym dziewczyne?! Rozdzial super. Błędów nie widzialam.. :) n to do Sav .. :) K.C :*
OdpowiedzUsuń@MyszkaWikusia
(Ask.fm)
O JA PIERDOLĘ ;______________;
OdpowiedzUsuńWARTO BYŁO CZEKAĆ <3
JESTEŚ WSPANIAŁA, GENIALNA I MOJĄ IDOLKĄ.<3
JEJU JAK SIĘ CIESZĘ ŻE JEST WOLNA, ALE TERAZ OSTRO NAMIESZA.WSZYSCY JUŻ SIĘ PRZYZWYCZAILI DO TEGO ZE NIEZYJE, UKLADAJA SOBIE ZYCIE NA NOWO , A TU NAGLE JESS.
BARDZO PODOBA MI SIĘ TWÓJ STYL PISANIA I TO JAK PISZESZ O EMOCJACH. MOZNA SIE WCZUC. NAPRAWDE GENIALNE, KIEDYS BEDE CZYTALA TWOJE KSIĄŻKI ;)
Nie mogę.... tyle czekałam, ale się opłacało.
OdpowiedzUsuńJessica namiesza im teraz *-*
Czekam na następny misia. Życzę dużo weny :*
http://prawda-klamstwo.blogspot.com/
OMG JEZU! ALE DLACZEGO ON JUŻ ZNALAZŁ SOBIE NOWA?!
OdpowiedzUsuńMNIEJSZA O TO. WRESZCIE SIĘ WYDOSTALA OD TEGO PSYCHOLA.
JEZU ALE SIĘ CIESZĘ JFBSKBDKXBKZ /A
oo świetny! W końcu nie długo pewnie się spotkają. Yeeeaah! :*
OdpowiedzUsuńZ każdym rozdziałem zadziwiasz mnie jeszcze bardziej. Fuck, czekam nn <3
OdpowiedzUsuńBoże w końcu ja znaleźli czekam na następny rozdział
OdpowiedzUsuńjezu nareszcie! kocham to <3 CZEKAM NA KOLEJNY ! <3
OdpowiedzUsuńMój boże ♥ JA CHCE JUŻ NASTĘPNY :D Szkoda trochę że Justin sypia z TĄ Isabellą ;c Czkam na nn mam nadzieje że szybko się pojawi xx
OdpowiedzUsuńJeej, wreszcie jest <3
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Jessica już nie męczarni, ale nie mogę się doczekać jej spotkania z Justinem w przyszłości. Swoją drogą to już nie lubię nowej dziewczyny Justina.
Powodzenia:*
O matko *o*
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam ten rozdział 5 razy i dopiero załapałam tą końcówkę, ale to chyba z emocji xD
Trzeba było długo czekać na rozdział, ale z pewnością było warto <3
Nie mogę się doczekać, aż dodasz następny, bo jestem ciekawa jak zareaguje Justin, a poza tym jestem ciekawa jak ma się Jessica z Lucasem..mam nadzieję, że nie będzie z nim w ciąży ;o
Powodzonka, kisski, całuski i *hug* ♥
fajnnnnnnnnnnnnnnnnnnne
OdpowiedzUsuńo jezusie, nie moge doczekać się następnego
OdpowiedzUsuńNo wkońcu coś pozytywnego! <3 już chce następny roździał, Mam nadzieje że Justin i Jesica będą razem ;3
OdpowiedzUsuńgdzie ty się nauczyłaś tak dobrze pisać opowiadania
OdpowiedzUsuńnie tylko to twoje ff mi się podoba
kocham to co robisz, dajesz mi tyle radości z czytania
już nie mogę doczekać się następnego rozdziału
miejmy nadzieje że do siebie wrócą
kocham cię <3
o Jezu, Jezu, Jezu.. kocham Twojego bloga <3 jesteś najlepsza! już nie mogę doczekać się następnego rozdziału :) / @zakochana_w_JB
OdpowiedzUsuńJeju, cudowne :( <3 Niech Jessica wreszcie zostanie znaleziona przez Justina :(:(:(
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział, doczekać się nie mogę! *-*
O boże, o boże, o boże. Rozdział oczywiście genialny- jak zawsze zresztą. Biedna Jess :( Mike już zdrowieje, to dobrze, ale, że Justin? W co on się wpakował..
OdpowiedzUsuńRozdział nesamowity jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńKiedy Chandler powiedziała, że Jess nie żyję myślałam, że niespodziewanie postanowiłaś skończyć to opowiadanie. Nawet nie wiesz jak się przestraszyłam! Jej, dobrze, że chodziło o Niki... zastanawia mnie tylko co teraz się dzieje z Jessicą, jak zareaguje Justin i KTO TO DO CHOLERY JEST ISABELLE ?! :O
OdpowiedzUsuń@monia0201
JA PIERDOLE NIE WIERZE BOZE
OdpowiedzUsuńJUSTIN TY CHUJU PIERDOLONY!! DZIWKI, TAK? DZIWKI KURWA?!
ZAMKNIETY ROZDZIAL, TAK KURWA?!
JA PIERODLE... CZEKAM NA NN BOZE PLACZE ♥
O cholera! jbsajbyaanjgsbcfrsVB luSGEHJNA
OdpowiedzUsuńbedzie sie dzialo, czuje to xd
Swietny rozdzal, czekalam na niego jak jakis napaleniec ;p
O matko nareszcie jest wolna!!!! Super rozdzial, nie moge sie doczekac kolejnego. Prawie sie poplakalam jak Rihanna zadzwonila do Justina i powiedziala mu o tej torebce! Czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńDzisiaj znalazłam twoje opowiadanie:) od rana siedze i czytam xd swietna fabuła... Jedyne co mnie zastanawia to to dlaczego tak jakby odezwała sie do Riri a do Justina albo kogoś innego nie... No cóż może w następnym rozdziale się dowiemy :))
OdpowiedzUsuńDlaczego dodajesz takie wspaniałe rozdziały, co? Tyle się tam dzieje, jejku. :)
OdpowiedzUsuńNa początku nie zrozumiałam ostatniego wydarzenia, bo napisałam 2 miesiące po odnalezieniu Jessici i myślałam, że Justin już się dowiedział, ale zrozumiałam. :p
Piszesz wspaniale, oby tak dalej :)
Z niecierpliwością czekam na następny :) xx /@otamissx
Jezu jak ty6 nas lubisz torturować! :D Kiedy masz zamiar wstawić nn ? <3 Uwielbiam te twoje blogi :D Kiedy Sav ?
OdpowiedzUsuńJess w końcu jest wolna! Tak sie cieszę!
OdpowiedzUsuńUhu uhu świetny a i wypad mi z tą suką BELLĄ TO JEST JEss MIEJSXE CZAISZ BELLA ?
OdpowiedzUsuńOj dzieje się. Świetny rozdział dziękuję :)
OdpowiedzUsuńO Boże poryczałam się <3 Jejuuuu niech ona już do niego wróci niech znowu bd razem niech wszystko bd dobrze tak bardzo nmg się doczekoać nowego :") DZIĘKUJĘ <3
OdpowiedzUsuńO boze <3 Nareszcie kurwa nareszcie xD.Jestes wspaniala :3 Kocham cie :) Wierze ze Jess i Justin będą razem *-*
OdpowiedzUsuńRozdział jest zajebisty oczywiście jak każdy nie przestawaj pisać bo jesteś w tym genialna twoje blogi są takie dopracowane nie jak inne robione na odpieprz. Sądzę że po tych 2/3 latach spędzonych w burdelu Jess powinna być zamknięta w sobie powinna sie zmienić. Może też mieć depresje ale to od ciebie zależy. Bo ja bym nie dała rady zmienić sie w suęe. I po raz kolejny cudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest zajebisty oczywiście jak każdy nie przestawaj pisać bo jesteś w tym genialna twoje blogi są takie dopracowane nie jak inne robione na odpieprz. Sądzę że po tych 2/3 latach spędzonych w burdelu Jess powinna być zamknięta w sobie powinna sie zmienić. Może też mieć depresje ale to od ciebie zależy. Bo ja bym nie dała rady zmienić sie w suęe. I po raz kolejny cudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCała sie trzęsę !!!! Omg wrażenia ;P swietnie piszesz wow <3 zazdroszczę <3 czekam na nowy <3
OdpowiedzUsuńDopiero co przezytalam rozdzial i jedno wielkie wow ciesze sie ze Jess juz wraca bo to najeyzsza pora :)
OdpowiedzUsuńO boze koncowka mnie powalila pamietam ta scene jak Jus zostal tak pobity to wtedy Riti chciala torebke o jezu coraz bardziej zaczyna sie dziac i wgl co to za Bella nirch spieprza od niego ale mnie nabuzowalas czekam na nn :)
@believeyoucanx3 +sory za bledy jestem na tel
Omg super rozdział. Niech Bella nie dotyka nawet Justina bo jeszcze się biedak czymś od niej zarazi i będzie. I nasza Jess w końcu wolna nie mogłam się tego doczekać. Mam nadzieje, że Jess nie zamknie się teraz w sobie. Jedno jest pewne Jessica sporo teraz namiesza w życiu chlopaków i nie tylko.
OdpowiedzUsuńożeszkurwajapierdole xjsjcdkxbzkbsskgs
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać, aż Jess się zemsci! mam nadzieję że stanie się jakąś wredna suka bo uwielbiam takie bohaterki!
JUS TY IDIOTO JAK MOGŁEŚ JUŻ SOBIE ZNALEŹĆ JAKĄŚ DZIWKE!?
Mam nadzieję że Jess nie zapomniała o JB i dalej go kocha.
JUŻ NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NNE.
Pozdrawiam i życzę weny x
Kurwa ! Jak mogłaś w takim momęcie ?! Kocham ! Zajebiste opowiadanie jdkdjdjdjjsisjsjsbdhsj *-*
OdpowiedzUsuńJezus Maria ! Uwielbiam to opowiadanie. Jak przeczytałam słowa 'Jessica nie żyję' to łbem o ścianę normalnie.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie.
http://heavensgate-fanfiction.blogspot.com/
Jezu! Cudowny jak zawsze, tylko ten Justin i jakas dziwka K U R W A
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie, pisz dalej i zycze weny:*
Tego bym się nie spodziewała !!!!!!
OdpowiedzUsuńBoże niech Justin się już dowie że ona żyje niech będą razem ! Tylko too !!! Czekam nn
Jeju świetny roździał masz wielki talent, cieszę się że Jessica nareszcie wyszła z burdelu.Teraz tylko czekać na LOVE STORY Jessicy i Justina.Naprawdę świetnie piszesz opowiadania :)))) Dziękuję, i czekam na nn roździał <3 miłego dnia :)))
OdpowiedzUsuńAAAAAA :** jejku rozdział jest świetny i szkoda, ze dopiero teraz przeczytałam, ale nie miałam czasu :( jak się cieszę, że Justin i Jess się wreszcie spotkali <3 ale trochę mi smutno, że chce wyjechać z Lucasem ;c czekam na kolejny :*
OdpowiedzUsuńKURDE KURDE KURDE *O* znajdą ją tak! ją wierze że ją znajdą :ć
OdpowiedzUsuńŚwietny blog czekaaam na 7 <3