*Justin*
Pochyliłem się opierając łokcie na kolanach i czekałem następne piętnaście minut, aż wróci.
- Gdzie Jessica? - wydyszał Mike, padając na kanapę razem z Cassie.
- W ubikacji. - mruknąłem, przecierając twarz dłońmi.
- Pójdę ją poszukać. - sapnęła Cassie, wstając z fotela.
- Czekaj, idę z Tobą. - powiedziałem, wstając.
- Kiedy poszła? - spytał brunet.
- Pół godziny temu. Pewnie jest kolejka. - wzruszyłem ramionami i poszedłem za dziewczyną.
Kiedy dotarliśmy pod damską toaletę, okazało się, że stoją pod nią zaledwie trzy dziewczyny.
- Zaczekaj, sprawdzę czy jest w środku. - powiedziała blondynka, kładąc dłoń na moim ramieniu, na co skinąłem głową.
- Cassie! - zawołała jedna z dziewczyn w kolejce.
- Ariana! - pisnęła ucieszona dziewczyna. - Cześć!! - uściskała mocno dziewczynę. - Widziałaś może Jessice? - spytała.
- Nie. - zmarszczyła brwi. - Chociaż...nie! Wyszła tylnym wejściem z jakimś chłopakiem, jeśli to faktycznie była ona. Stoję tu od czterdziestu minut. - przewróciła oczami. - Kolejka jest masakryczna.
- Wyszła z jakimś chłopakiem? - spytała przerażona blondynka, na co od razu podszedłem do dziewczyn.
- No wiesz...moze to ten jej Justin?
- Tu jestem. - czułem jak cała krew odpływa mi z twarzy. To nie może być prawda. Nie znowu. Dopiero ją odzyskałem. Wszedłem do łazienki i zacząłem się rozglądać za dziewczyną.
- Jessica? - krzyknąłem. - Jess?!
Zacząłem walić w kabiny, aż wyszły z nich przerażone dziewczyny, ale żadna z nich nie była tą, którą szukałem. Kurwa. Co robić?
Uderzyłem pięścią w ścianę i wyszedłem z ubikacji.
- Justin! - krzyknęła za mną Cassie.
- Co? - warknąłem, odwracając się do dziewczyny.
- Jess na pewno jest gdzieś w clubie. - krzyknęła.
Pokręciłem głową i poszedłem do naszego stolika. Jak mam to powiedzieć Mike'owi. Kurwa. Znowu.
Stanąłem przy kanapie chłopaka i układałem w myślach, jak powiem mu, że jego siostra znowu zniknęła.
- Jessica! - krzyknął Mike, po chwili namysłu.
- Stary...nie wiem gdzie ona jest.
- Jak to kurwa nie wiesz? - wrzasnął, wstając. - JAK TO KURWA NIE WIESZ, GDZIE MOJA SIOSTRA? Miałeś ją pilnować!! - złapał mnie za bluzkę i mocno szarpnął.
- Nie wiem! Powiedziała, że wróci za piętnaście minut!
- Ariana powiedziała, że widziała jak Jessica wychodziła z Justinem, ale Justin cały czas był tutaj. - odezwała się Cassie.
- Kurwa, nie. To nie może się zdarzyć ponownie. Nie Jessice. - sapnął Mike, po czym odszedł od nas.
Muzyka została wyłączona, wszyscy byli zdezorientowani i zaczęli buczeć.
- Uwaga! Przerywamy imprezę. Zgubiła nam się jedna dziewczyna. Jessica Hastings. Na pewno wszyscy ją znacie. Rozejrzyjcie się teraz, może stoi koło was. Jessica niech podniesie rękę.
- Co się dzieje? - spytał Chaz, podchodząc do nas.
- Jessica się zgubiła? - zapytał Fredo.
- Kurwa. - usiadłem na kanapie, opierając łokcie na kolanach. - Poszła tylko do ubikacji. - warknąłem, chowając twarz w dłoniach. - Mogłem z nią iść. Kurwa.
Uderzyłem pięścią w ścianę i wyszedłem z ubikacji.
- Justin! - krzyknęła za mną Cassie.
- Co? - warknąłem, odwracając się do dziewczyny.
- Jess na pewno jest gdzieś w clubie. - krzyknęła.
Pokręciłem głową i poszedłem do naszego stolika. Jak mam to powiedzieć Mike'owi. Kurwa. Znowu.
Stanąłem przy kanapie chłopaka i układałem w myślach, jak powiem mu, że jego siostra znowu zniknęła.
- Jessica! - krzyknął Mike, po chwili namysłu.
- Stary...nie wiem gdzie ona jest.
- Jak to kurwa nie wiesz? - wrzasnął, wstając. - JAK TO KURWA NIE WIESZ, GDZIE MOJA SIOSTRA? Miałeś ją pilnować!! - złapał mnie za bluzkę i mocno szarpnął.
- Nie wiem! Powiedziała, że wróci za piętnaście minut!
- Ariana powiedziała, że widziała jak Jessica wychodziła z Justinem, ale Justin cały czas był tutaj. - odezwała się Cassie.
- Kurwa, nie. To nie może się zdarzyć ponownie. Nie Jessice. - sapnął Mike, po czym odszedł od nas.
Muzyka została wyłączona, wszyscy byli zdezorientowani i zaczęli buczeć.
- Uwaga! Przerywamy imprezę. Zgubiła nam się jedna dziewczyna. Jessica Hastings. Na pewno wszyscy ją znacie. Rozejrzyjcie się teraz, może stoi koło was. Jessica niech podniesie rękę.
- Co się dzieje? - spytał Chaz, podchodząc do nas.
- Jessica się zgubiła? - zapytał Fredo.
- Kurwa. - usiadłem na kanapie, opierając łokcie na kolanach. - Poszła tylko do ubikacji. - warknąłem, chowając twarz w dłoniach. - Mogłem z nią iść. Kurwa.
*Jessica*
Powoli zaczęłam otwierać oczy, albo mi się wydawało? Wszędzie było ciemno. Dotknęłam swoich oczu, czy aby przypadkiem nie są czymś zasłonięte, okazało się, że jestem po prostu w ciemnym pomieszczeniu. Przeniosłam dłoń z oczy na głowę i jęknęłam z bólu. Co do cholery się stało?
- J-Justin? - jęknęłam.
- Kto tam jest! - krzyknęła przerażona dziewczyna, przez co czułam, jak krew odpływa mi z twarzy i zaczyna kręcić mi się w głowie.
- Jestem Jes-Jessica. - wydukałam.
- M-Miley! - odpowiedziała dziewczyna.
- Alicia. - odezwała się jakaś dziewczyna
- Linda
- Febe.
Boże, jest ich więcej? Kiedy dziewczyny przestały się przedstawiać w końcu odważyłam się zapytać gdzie jesteśmy.
- Nikt nie wie. - powiedziała jedna z dziewczyn.
- Jestem tu od dwóch tygodni. - odpowiedziała inna.
- Boże. - szepnęłam do siebie, przykładając dłoń do ust, żeby stłumić szloch.
- Hej, nie płacz. To naprawdę nic nie daje. Żadne krzyki, błagania. Nic.
- Ustawcie się wszystkie w rzędzie. - ktoś krzyknął za drzwiami.
Justin mnie uratuje...Mike też. Prawda? Gdzie oni do cholery są? Ile godzin już tu spędziłam?
Wraz z otwierającymi się drzwiami trafiło w nas oślepiające światło, przez co wszystkie zaczęłyśmy się zasłaniać rękoma.
- Co się dzieje? - spytałam
- Nie wiem. - odpowiedziały dziewczyny z tyłu.
- Mamy już komplet? - spytał męski głos.
- Ta, możemy ruszać. - odpowiedział inny mężczyzna.
- Idziecie teraz jedna za drugą. Nie próbujcie uciekać. Stąd nie ma ucieczki. - zaśmiał się mężczyzna i oślepiające światło zgasło.
- Ruszać się do cholery jasnej! - wrzasnął mężczyzna w granatowej czapce i popchnął dziewczynę przede mną.
Wszystkie posłusznie wyszłyśmy. Żadna nie odezwała się słowem. Bałyśmy się. Wyszłyśmy na zewnątrz, gdzie czekały na nas dwie furgonetki.
- Do każdej furgonetki wchodzi pięć dziewczyn! - wrzasnął czarnoskóry mężczyzna, opierający się o jedną z furgonetek.
Weszłam do pierwszej furgonetki, a za mną jeszcze jedna dziewczyna. Usiadłam na drewnianej ławeczce i przez chwilę wpatrywałam się w jedną dziewczynę.
- Boże, Miley! - krzyknęłam, zalewając się łzami. - To Ty! - wyszlochałam, rzucając się w ramiona dziewczyny.
- Jessica! - zapłakała Miley, mocno mnie obejmując.
- Słyszałam, że zaginęłaś razem Alicią. - wydukałam.
- Alicia trafiła tu tydzień temu chyba. Jest w drugiej furgonetce. - powiedziała drżącym głosem.
- Jak to się stało? - pociągnęłam nosem, siadając na swoje miejsce.
- Szłam do sklepu. - zaśmiała się bez humoru. - I już z niego nie wróciłam. - wyszeptała, ścierając z policzków łzy.
- A Ty? Jak mogli Ciebie porwać? Siostrę Hastinga? Dziewczynę Biebera? - pokręciła głową.
- Dzisiaj, albo wczoraj były moje osiemnaste urodziny. Nie wiem ile spałam.
- Dzisiaj Cię przywieźli. - powiedziała dziewczyna siedząca obok Miley.
- Wszyscy byliśmy w clubie. Przyjechał nawet Mike z Justinem. - czułam jak łzy na nowo spływają mi po policzkach i jak moje serce na nowo jest rozrywane. - Poszłam tylko do ubikacji. - nabrałam powietrza do płuc. - Zauważyłam, że od kilku dni mnie obserwowali...ale nie wiedziałam, że to stanie się tak szybko. Myślałam, że Justin to załatwi. - ponownie wpadłam w histerię.
- Ja też byłam na imprezie. Tydzień temu. Wyszłam zapalić. - westchnęła dziewczyna.
- Ja wracałam do domu od chłopaka. - powiedziała blondynka, ścierając łzy z policzków.
- Ja wyszłam wyrzuć śmieci. - powiedziała ostatnia.
- Boże, spod samego domu. - sapnęłam.
- Było ciemno...zrobili to po cichu. - wzruszyła ramionami dziewczyna.
Resztę drogi spędziłyśmy na poznawaniu się. Jechałam z Miley, Lindą, Nichole i Seleną. Nichole ma dziewiętnaście lat i jest z Victorii, Selena piętnaście, jest z Toronto, a Linda z Miley siedemnaście i obie pochodzą ze Stanford. W końcu z wyczerpania zasnęłyśmy. Obudziłyśmy się, kiedy samochód się zatrzymał, a na zewnątrz było słychać jakieś głosy.
- Pomocy! - zaczęłam krzyczeć jako pierwsza. - Pomocy! Zostałam porwana! - wrzeszczałam.
- Pomocy! - dołączyły do mnie reszta dziewczyn. Wszystkie waliłyśmy w drzwi, aż ktoś uderzył w samochód z zewnątrz.
- Zamknąć się głupie kurwy! - wrzasnął. - Nikt wam nie pomoże. Ruszamy!
Samochód znowu ruszył. Upadłam bezradnie na podłogę i zaczęłam szlochać z bezsilności. Czułam, że tym razem nikt mi nie pomoże. Ciekawe kiedy Justin zorientował się, że nie wracam? Może tak się wszyscy upili, że nikt nie zauważył? Ta myśl bardzo zabolała, przez co rozpłakałam się jeszcze mocniej. Jak zaczęli mnie szukać? Gdzie mnie szukają? Chcę do nich wrócić.
- Budzić się! Jesteśmy w domu! - zaśmiał się mężczyzna, który zaczął walić w drzwi.
Powoli otworzyła oczy, jęcząc z bólu. Spanie na siedząco? Nie dziękuję, postoję. Wszystkie kości mnie bolą. Czuję się brudna, śmierdząca, klejąca. Jechałyśmy kilka dni. Robiliśmy dwa postoje na ubikacje w lesie.
- Gdzie my jesteśmy? - spytała Nichole, wychodząc powoli z samochodu.
- Nie gadać, tylko wychodzić z samochodu! Już! - krzyknął mężczyzna.
Posłusznie wyskoczyłyśmy z furgonetki, mrużąc oczy.
- Idziemy do środka. - rozkazał, po czym pchnął pierwszą dziewczynę, żeby szła.
Znajdowaliśmy się przed ogromną willą. Nigdy wcześniej jej nie widziałam, była przepiękna i pokazywała przepych.
- Gdzie jesteśmy? - spytałam mężczyznę idącego obok mnie.
- W Wielkiej Brytanii, kochanie. - zaśmiał się.
- Boże. - szepnęłam, łzy niekontrolowanie zaczęły spływać mi po policzkach. Z Ameryki Północnej znalazłam się w Europie zachodniej. O Boże. Nikt mi już nie pomoże. To trafiło we mnie z taką siłą, jakbym się właśnie zderzyła ze ścianą. Nie ma się co łudzić. Nikt nie pomyśli, że znajduję się w Wielkiej Brytanii. W ogóle to jakim cudem zostałyśmy tu przewiezione? A kontrole?
- Rusz się! - wrzasnął mężczyzna, unosząc nade mną rękę, ale w ostatniej chwili zabrał ją inny mężczyzna.
- Nie mogą mieć żadnych siniaków. - warknął.
Mężczyzna, który chciał mnie uderzyć spojrzał na mnie wściekle, po czym pchnął, żebym szła za resztą dziewczyn. Spuściłam głowę i szłam posłusznie, aż dotarłyśmy do drzwi. Gdzie są sąsiedzi? Nie zauważyli nic podejrzanego w nas? Może policja już jedzie?
Czarnoskóry mężczyzna wysunął się przed nas i zastukał mocno w drzwi, aż otworzyła nam skąpo ubrana rudowłosa dziewczyna.
- Witamy w Candy Bitch. - powiedziała nonszalancko dziewczyna, opierając o biodro jedną rękę.
Powiedz, że to nie jest burdel, błagam. To nie może być burdel.
- Wchodzić. - warknął czarnoskóry mężczyzna i zaczął popychać każdą z nas.
Wszystkie skuliłyśmy się w kupce i zaczęłyśmy płakać.
- Doprowadź je do porządku. Muszą być gotowe za godzinę. - rozkazał.
- Chodźcie moje drogie cukiereczki. - powiedziała pieszczotliwie kobieta, dotykając niektóre po plechach.
Żadna z nas się nie ruszyła, wręcz jeszcze ciaśniej się przytuliłyśmy do siebie.
- Ruszcie się do cholery! Cuchniecie, musicie wziąć prysznic. Jeśli nie chcecie oberwać to zapieprzajcie wszystkie na górę. - krzyknęła.
- Musimy iść. - szepnęłam do dziewczyn.
- Nie, nie, nie. - zapiszczała Selena.
- Chodźcie. - starałam się ukryć łzy, żeby dodać im odwagi.
Wszystkie trzymając się za ręce weszłyśmy na górę, gdzie pałętało się mnóstwo dziewczyn ubranych w samą bieliznę.
- W lewo. - powiedziała stanowczo dziewczyna, która otworzyłam nam wcześniej drzwi. - Holly, Amy, Naomi! Macie godzinę, żeby je uszykować. - krzyknęła rudowłosa.
Przygotować? Do czego?
Natychmiast pojawiły się przy nas wywołane dziewczyny.
- Okej, ja biorę Ciebie, Ciebie i Ciebie. - powiedziała mulatka, wskazując palcem na Selenę, Miley i nieznaną mi dziewczynę, po czym zniknęła z nimi w korytarzu.
- Ja biorę was cztery. - krzyknęła drobna blondynka, biorąc w ramiona Nichole i trzy dziewczyny z drugiej furgonetki.
- Okej, mi zostałyście wy. - westchnęła brunetka. - Chodźcie. - skinęła głową i ruszyła przed siebie.
Zostałam ja, Alicia i Linda. Wszystkie posłusznie ruszyłyśmy za kobietą, rozglądając się przy okazji na boki.
- Gdzie my jesteśmy? - spytałam, kiedy weszłyśmy do dużej łazienki.
- Candy Bitch. Sprzedają tu dziewczyny. - odpowiedziała brunetka. - Ty! - wskazała na Lindę. - Idziesz pierwsza pod prysznic. - rozkazała, wręczając dziewczynie ręcznik. - Och, muszą dorobić tu kabiny prysznicowe. - westchnęła.
- Zostaniemy sprzedane? - spytała drżącym głosem Alicia.
- Dokładnie. - pokiwała głową brunetka.
- Boże, nie. Nie mogą! - krzyknęła Alicia, odchodząc od nas.
- Nie uciekniesz stąd kochanie. - zaśmiała się. - Prędzej Cię zabiją.
- C-co? - zająknęła się dziewczyna, przystając przy oknie.
- Tak, zabiją was, jeśli spróbujecie uciec. - wzruszyła ramionami.
- Jak możesz o tym mówić, jakby to była nadzwyczajna rzecz na świecie.
- Kochana, siedzę w tym gównie trzy lata. Tu nie ma miejsca na uczucia. To nie są ludzie. To są potwory. Nie obchodzisz ich w ogóle. Kupią Cię, a później znowu sprzedadzą. Już się po prostu przyzwyczaiłam.
- Dlaczego nie odejdziesz? - spytałam.
- Bo mnie zabiją. - odpowiedziała, patrząc przed siebie.
Z kabiny wyszła zapłakana Linda, owinięta samym ręcznikiem.
- Teraz Twoja kolej. - wskazała na Alicie, podając jej czysty ręcznik.
- Zabiją nas? - spytała Linda.
- Nie, zostaniecie sprzedane do burdelu.
- Boże. - pisnęła dziewczyna, zalewając się łzami.
- Shh. - szepnęłam, dławiąc w sobie płacz. - Nie płacz. - przytuliłam dziewczynę.
Kiedy wszystkie w końcu byłyśmy czyste, udałyśmy się do pokoju, gdzie dostałyśmy stroje i musiałyśmy się umalować.
- Naomi! Już są! - jakaś dziewczyna krzyknęła za drzwiami.
- Okej! Jesteście gotowe. Możemy iść. Uśmiech!! - powiedziała uśmiechając się do nas szeroko.
Żartujesz? Zostałam porwana, zaraz zostanę sprzedana, a Ty każesz mi się uśmiechać? Zaraz Ci oczy wydrapię!
Zostałyśmy wyprowadzone z pokoju. Na korytarzu panował pełen porządek. Wszystkie dziewczyny schodziły po schodach ubrane podobnie do nas
- Jessica! - krzyknęła dziewczyna, na co się odwróciłam.
- Miley. - odetchnęłam z ulgą i uściskałam dziewczynę.
- Oni chcą nas sprzedać. - zapłakała.
- Sh. Nie mówmy o tym. - przełknęłam gulę rosnącą w moim gardle.
Zostałyśmy zaprowadzone do ogromnego salonu, w którym siedziało już kilku mężczyzn.
- Boże. - szepnęłam do siebie. Nie byłam w stanie powstrzymać łez. Już nie. Po prostu nie mogłam. Zaraz zostanę sprzedana.
- Ustawcie się. - rozkazał młody mężczyzna.
Wszystkie ustawiłyśmy się w szeregu, spuszczając głowę w dół. Po chwili do naszych nagich brzuchów blond dziewczyna zaczęła przyklejać nam numerki. Dostałam szóstkę.
- Tak więc, znowu znajdujemy się na aukcji. Są tu dziewczyny z Kanady i ze Stanów. Wszyscy wiedzą od ilu zaczyna się stawka. Zaczynamy. - krzyknął. - Numer jeden! 5 tyś. Kto da więcej?
Numer jeden, dwa, trzy i cztery zostały już sprzedane.
- Piąteczka! 5 tysiaczków. Kto da więcej za ten słodki tyłeczek? - zaśmiał się, klaszcząc w dłonie.
- Przepraszam za spóźnienie. - odezwał się młody, przystojny mężczyzna. - Mam nadzieję, że nie ominęło mnie zbyt wiele. - powiedział, uśmiechając się szeroko.
- Jessica! - zapłakała Miley, mocno mnie obejmując.
- Słyszałam, że zaginęłaś razem Alicią. - wydukałam.
- Alicia trafiła tu tydzień temu chyba. Jest w drugiej furgonetce. - powiedziała drżącym głosem.
- Jak to się stało? - pociągnęłam nosem, siadając na swoje miejsce.
- Szłam do sklepu. - zaśmiała się bez humoru. - I już z niego nie wróciłam. - wyszeptała, ścierając z policzków łzy.
- A Ty? Jak mogli Ciebie porwać? Siostrę Hastinga? Dziewczynę Biebera? - pokręciła głową.
- Dzisiaj, albo wczoraj były moje osiemnaste urodziny. Nie wiem ile spałam.
- Dzisiaj Cię przywieźli. - powiedziała dziewczyna siedząca obok Miley.
- Wszyscy byliśmy w clubie. Przyjechał nawet Mike z Justinem. - czułam jak łzy na nowo spływają mi po policzkach i jak moje serce na nowo jest rozrywane. - Poszłam tylko do ubikacji. - nabrałam powietrza do płuc. - Zauważyłam, że od kilku dni mnie obserwowali...ale nie wiedziałam, że to stanie się tak szybko. Myślałam, że Justin to załatwi. - ponownie wpadłam w histerię.
- Ja też byłam na imprezie. Tydzień temu. Wyszłam zapalić. - westchnęła dziewczyna.
- Ja wracałam do domu od chłopaka. - powiedziała blondynka, ścierając łzy z policzków.
- Ja wyszłam wyrzuć śmieci. - powiedziała ostatnia.
- Boże, spod samego domu. - sapnęłam.
- Było ciemno...zrobili to po cichu. - wzruszyła ramionami dziewczyna.
Resztę drogi spędziłyśmy na poznawaniu się. Jechałam z Miley, Lindą, Nichole i Seleną. Nichole ma dziewiętnaście lat i jest z Victorii, Selena piętnaście, jest z Toronto, a Linda z Miley siedemnaście i obie pochodzą ze Stanford. W końcu z wyczerpania zasnęłyśmy. Obudziłyśmy się, kiedy samochód się zatrzymał, a na zewnątrz było słychać jakieś głosy.
- Pomocy! - zaczęłam krzyczeć jako pierwsza. - Pomocy! Zostałam porwana! - wrzeszczałam.
- Pomocy! - dołączyły do mnie reszta dziewczyn. Wszystkie waliłyśmy w drzwi, aż ktoś uderzył w samochód z zewnątrz.
- Zamknąć się głupie kurwy! - wrzasnął. - Nikt wam nie pomoże. Ruszamy!
Samochód znowu ruszył. Upadłam bezradnie na podłogę i zaczęłam szlochać z bezsilności. Czułam, że tym razem nikt mi nie pomoże. Ciekawe kiedy Justin zorientował się, że nie wracam? Może tak się wszyscy upili, że nikt nie zauważył? Ta myśl bardzo zabolała, przez co rozpłakałam się jeszcze mocniej. Jak zaczęli mnie szukać? Gdzie mnie szukają? Chcę do nich wrócić.
- Budzić się! Jesteśmy w domu! - zaśmiał się mężczyzna, który zaczął walić w drzwi.
Powoli otworzyła oczy, jęcząc z bólu. Spanie na siedząco? Nie dziękuję, postoję. Wszystkie kości mnie bolą. Czuję się brudna, śmierdząca, klejąca. Jechałyśmy kilka dni. Robiliśmy dwa postoje na ubikacje w lesie.
- Gdzie my jesteśmy? - spytała Nichole, wychodząc powoli z samochodu.
- Nie gadać, tylko wychodzić z samochodu! Już! - krzyknął mężczyzna.
Posłusznie wyskoczyłyśmy z furgonetki, mrużąc oczy.
- Idziemy do środka. - rozkazał, po czym pchnął pierwszą dziewczynę, żeby szła.
Znajdowaliśmy się przed ogromną willą. Nigdy wcześniej jej nie widziałam, była przepiękna i pokazywała przepych.
- Gdzie jesteśmy? - spytałam mężczyznę idącego obok mnie.
- W Wielkiej Brytanii, kochanie. - zaśmiał się.
- Boże. - szepnęłam, łzy niekontrolowanie zaczęły spływać mi po policzkach. Z Ameryki Północnej znalazłam się w Europie zachodniej. O Boże. Nikt mi już nie pomoże. To trafiło we mnie z taką siłą, jakbym się właśnie zderzyła ze ścianą. Nie ma się co łudzić. Nikt nie pomyśli, że znajduję się w Wielkiej Brytanii. W ogóle to jakim cudem zostałyśmy tu przewiezione? A kontrole?
- Rusz się! - wrzasnął mężczyzna, unosząc nade mną rękę, ale w ostatniej chwili zabrał ją inny mężczyzna.
- Nie mogą mieć żadnych siniaków. - warknął.
Mężczyzna, który chciał mnie uderzyć spojrzał na mnie wściekle, po czym pchnął, żebym szła za resztą dziewczyn. Spuściłam głowę i szłam posłusznie, aż dotarłyśmy do drzwi. Gdzie są sąsiedzi? Nie zauważyli nic podejrzanego w nas? Może policja już jedzie?
Czarnoskóry mężczyzna wysunął się przed nas i zastukał mocno w drzwi, aż otworzyła nam skąpo ubrana rudowłosa dziewczyna.
- Witamy w Candy Bitch. - powiedziała nonszalancko dziewczyna, opierając o biodro jedną rękę.
Powiedz, że to nie jest burdel, błagam. To nie może być burdel.
- Wchodzić. - warknął czarnoskóry mężczyzna i zaczął popychać każdą z nas.
Wszystkie skuliłyśmy się w kupce i zaczęłyśmy płakać.
- Doprowadź je do porządku. Muszą być gotowe za godzinę. - rozkazał.
- Chodźcie moje drogie cukiereczki. - powiedziała pieszczotliwie kobieta, dotykając niektóre po plechach.
Żadna z nas się nie ruszyła, wręcz jeszcze ciaśniej się przytuliłyśmy do siebie.
- Ruszcie się do cholery! Cuchniecie, musicie wziąć prysznic. Jeśli nie chcecie oberwać to zapieprzajcie wszystkie na górę. - krzyknęła.
- Musimy iść. - szepnęłam do dziewczyn.
- Nie, nie, nie. - zapiszczała Selena.
- Chodźcie. - starałam się ukryć łzy, żeby dodać im odwagi.
Wszystkie trzymając się za ręce weszłyśmy na górę, gdzie pałętało się mnóstwo dziewczyn ubranych w samą bieliznę.
- W lewo. - powiedziała stanowczo dziewczyna, która otworzyłam nam wcześniej drzwi. - Holly, Amy, Naomi! Macie godzinę, żeby je uszykować. - krzyknęła rudowłosa.
Przygotować? Do czego?
Natychmiast pojawiły się przy nas wywołane dziewczyny.
- Okej, ja biorę Ciebie, Ciebie i Ciebie. - powiedziała mulatka, wskazując palcem na Selenę, Miley i nieznaną mi dziewczynę, po czym zniknęła z nimi w korytarzu.
- Ja biorę was cztery. - krzyknęła drobna blondynka, biorąc w ramiona Nichole i trzy dziewczyny z drugiej furgonetki.
- Okej, mi zostałyście wy. - westchnęła brunetka. - Chodźcie. - skinęła głową i ruszyła przed siebie.
Zostałam ja, Alicia i Linda. Wszystkie posłusznie ruszyłyśmy za kobietą, rozglądając się przy okazji na boki.
- Gdzie my jesteśmy? - spytałam, kiedy weszłyśmy do dużej łazienki.
- Candy Bitch. Sprzedają tu dziewczyny. - odpowiedziała brunetka. - Ty! - wskazała na Lindę. - Idziesz pierwsza pod prysznic. - rozkazała, wręczając dziewczynie ręcznik. - Och, muszą dorobić tu kabiny prysznicowe. - westchnęła.
- Zostaniemy sprzedane? - spytała drżącym głosem Alicia.
- Dokładnie. - pokiwała głową brunetka.
- Boże, nie. Nie mogą! - krzyknęła Alicia, odchodząc od nas.
- Nie uciekniesz stąd kochanie. - zaśmiała się. - Prędzej Cię zabiją.
- C-co? - zająknęła się dziewczyna, przystając przy oknie.
- Tak, zabiją was, jeśli spróbujecie uciec. - wzruszyła ramionami.
- Jak możesz o tym mówić, jakby to była nadzwyczajna rzecz na świecie.
- Kochana, siedzę w tym gównie trzy lata. Tu nie ma miejsca na uczucia. To nie są ludzie. To są potwory. Nie obchodzisz ich w ogóle. Kupią Cię, a później znowu sprzedadzą. Już się po prostu przyzwyczaiłam.
- Dlaczego nie odejdziesz? - spytałam.
- Bo mnie zabiją. - odpowiedziała, patrząc przed siebie.
Z kabiny wyszła zapłakana Linda, owinięta samym ręcznikiem.
- Teraz Twoja kolej. - wskazała na Alicie, podając jej czysty ręcznik.
- Zabiją nas? - spytała Linda.
- Nie, zostaniecie sprzedane do burdelu.
- Boże. - pisnęła dziewczyna, zalewając się łzami.
- Shh. - szepnęłam, dławiąc w sobie płacz. - Nie płacz. - przytuliłam dziewczynę.
Kiedy wszystkie w końcu byłyśmy czyste, udałyśmy się do pokoju, gdzie dostałyśmy stroje i musiałyśmy się umalować.
- Naomi! Już są! - jakaś dziewczyna krzyknęła za drzwiami.
- Okej! Jesteście gotowe. Możemy iść. Uśmiech!! - powiedziała uśmiechając się do nas szeroko.
Żartujesz? Zostałam porwana, zaraz zostanę sprzedana, a Ty każesz mi się uśmiechać? Zaraz Ci oczy wydrapię!
Zostałyśmy wyprowadzone z pokoju. Na korytarzu panował pełen porządek. Wszystkie dziewczyny schodziły po schodach ubrane podobnie do nas
- Jessica! - krzyknęła dziewczyna, na co się odwróciłam.
- Miley. - odetchnęłam z ulgą i uściskałam dziewczynę.
- Oni chcą nas sprzedać. - zapłakała.
- Sh. Nie mówmy o tym. - przełknęłam gulę rosnącą w moim gardle.
Zostałyśmy zaprowadzone do ogromnego salonu, w którym siedziało już kilku mężczyzn.
- Boże. - szepnęłam do siebie. Nie byłam w stanie powstrzymać łez. Już nie. Po prostu nie mogłam. Zaraz zostanę sprzedana.
- Ustawcie się. - rozkazał młody mężczyzna.
Wszystkie ustawiłyśmy się w szeregu, spuszczając głowę w dół. Po chwili do naszych nagich brzuchów blond dziewczyna zaczęła przyklejać nam numerki. Dostałam szóstkę.
- Tak więc, znowu znajdujemy się na aukcji. Są tu dziewczyny z Kanady i ze Stanów. Wszyscy wiedzą od ilu zaczyna się stawka. Zaczynamy. - krzyknął. - Numer jeden! 5 tyś. Kto da więcej?
Numer jeden, dwa, trzy i cztery zostały już sprzedane.
- Piąteczka! 5 tysiaczków. Kto da więcej za ten słodki tyłeczek? - zaśmiał się, klaszcząc w dłonie.
- Przepraszam za spóźnienie. - odezwał się młody, przystojny mężczyzna. - Mam nadzieję, że nie ominęło mnie zbyt wiele. - powiedział, uśmiechając się szeroko.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ.
Komentarz zajmuje kilka minut, rozdział kilka dni.
MYŚLAŁAM NAD TYM, ŻEBY STWORZYĆ STRONĘ NA FB, CZYLI FANPAGE'A I BĘDĘ TAM INFORMOWAŁA O ROZDZIAŁACH. CO WY NA TO?
nieeeeeeeee a był tak pięknie , boże oby Justin szybko ją znalazł .
OdpowiedzUsuńrozdział fantastyczny :D ja zawsze !
O boże :o Jak ja im wspòłczuje ! Mam nadzieje że Jess odnajdzie Justin a reszte uratują ..
OdpowiedzUsuńCzekam na następny <3
Dlaczego akurat ona? Jejku gcbuiewgfbiuv
OdpowiedzUsuńOby Justin ją szybko znalazł.
Rozdział niesamowity, jak zawsze: pełen emocji. :)
Z niecierpliwością czekam na następny, mam nadzieję, że taki sam długi jak ten, a nawet i dłuższy, rozdział. ♥ /@everquh
Ah a już było tak pięknie no nie mogę ciekawe kto jest tym mężczyzną . Ale i tak wole jak Jess jest z Justinem <3 Cudnie piszesz kc dziewczyno :D
OdpowiedzUsuńJeju tak szkoda mi Jessici :c Było tak cudownie, nawet Justin przyjechał na jej urodziny i wszystko musiało sie zepsuć ! Mam nadzieje, że szybko ja znajdą :) Rozdział cuudowny i czekam na nn ♥ @roixana
OdpowiedzUsuńnieeeeee, smutek ;c myślałam, że nie będzie aż tak źle, że ją gdzieś wywiozą*.* łoho Justin przybądź! cudo, much love♥
OdpowiedzUsuńO moj boże ;c Oby Jess nic się nie stało a Justin ją uratował ;c Jakie to opowiadanie jest cudowne ;)
OdpowiedzUsuńNiech Justin ją uratuje!!
OdpowiedzUsuńPrzy tekście: "Przepraszam za spóźnienie..." Myślę: " Jest JUSTIN" a tu kurwa jakiś koleś ...
Niech to będzie jakiś sen ;(
Swietne <3 kc :*
OdpowiedzUsuńsuper <3
OdpowiedzUsuńOmg. Ale to straszne sprzedawać niewinne dziewczyny.
OdpowiedzUsuńBiedna Jessica.
Niech Justin uratuje jej tyłek.
Rozdział wspaniały. Czekam na nn.
OMG.. Jak tak można.. Justin musi ją uratować.. MUSI .... M U S I
OdpowiedzUsuń15-o latka ma byc sprzedana? no błaaaaga. Jessica też?! ugh.. Justin rusz sie i uratuj je!
OdpowiedzUsuńSwietny rozdział ; *
O Boże! !!! Błagam niech Justin i Mike ją uratują!!!!
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam sie, że dodasz ten rozdział tak szybko. Cieszę sie. A co do rozdziału to nie mam uwag!<3
OdpowiedzUsuńnie ona nie moze przechodzic drugi raz przez to samo.. prosze niech Justin i Mike ja uratuja prosze prosze .. tak dobrze wszystko szlo.. ukladalo sie im.. i znowu drama.. nie moge sie doczekac co bedzie dalej.. :):)
OdpowiedzUsuń@kasiulek981
świetny rozdział o.o nie mogę doczekać się następnego - @thisswaggirl_JB
OdpowiedzUsuńomg no nie wierze, jejku chce już następny <3
OdpowiedzUsuńDrama!!!! <3
OdpowiedzUsuńNo nie .. szok po prostu nie spodziewałam się takiego odwrotu akcji ; )) <3
OdpowiedzUsuńO M G !
OdpowiedzUsuńJustin, ratuj jej tyłek, bo ja nie mogę...
Co do rozdziału nie mam zastrzeżeń i już nie mogę sie doczekać następnego.
Może to jakiś znajomy Justina wszedł teraz i rozpozna Jessice?
Prosze niech tak bedzie...
kocham Cie <3
@PoliShSWaG_
cudownie piszesz jweflwefiwj
OdpowiedzUsuńNiech ją uratują :C
OdpowiedzUsuńJak zwykle zajebisty :))
OdpowiedzUsuńMyślę że Justin ją uratuje, bo uratuje, tak???
Pisz dalej masz talent ;)
Jezu ♥ Chce dalej ♥
OdpowiedzUsuńJezu nie... Ja chcę żeby Justin ją znalazł! BOSKI ROZDZIAŁ
OdpowiedzUsuń@JustenAkaMyLove
Robi sie ciekawie, super :-) czekam na nastepne :) lov u ;*
OdpowiedzUsuńO mój Boże ! Nie nie nie nie. Jak mogłaś ? Jess kochanie Justin cię uratuje na pewno ! Dopiero co wróciła dlaczego to wszystko przydarza się jej? Świetny rozdział ale jak coś się jej stanie to cie znajdę!
OdpowiedzUsuńniesamowicie piszesz ale proszę, niech ja uratują! :)
OdpowiedzUsuńJejuu to jest swietne ! *___* chce juz nastepny . Dziewczyno podziwiam Twoja wyobraznie ♡ mega ! Jak bd wiedzlala mniej wiecej kiedy dodasz to daj znac pod jakims komentarzem prosze !
OdpowiedzUsuńNAJLEPIEJ ♡♡♡
nie spodziewałam sie tego :o
OdpowiedzUsuńkocham Cię za to co piszesz, serio <34
O Kurde oO się porobilo....uwielbiam to ;))
OdpowiedzUsuńEh, ale sie porobilo
OdpowiedzUsuńo boże o boże aż mam ochotę płakać ; ( czekam na nn ; )
OdpowiedzUsuńWowwowowowow
OdpowiedzUsuńSmuteczeg;(
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam twoje wszystkie opowiadania <3 kocham je masz talent .
OdpowiedzUsuńŻyczę ci wspaniałej weny twórczej i żeby pisanie sprawiało ci przyjemność a nie obowiązek :* kocham cie i wspieram
oczywiście trzymam kciuki i żeby kolejne rozdziały w twoich opowiadaniach były również wspaniałe <3
Dziękuję że to piszesz, cudowne ff jedno z ulubionych.
OdpowiedzUsuńktoś ja pozna i wykupi ? Cholera a myślałam że spędzi jeszcze trochę czasu z justinem, oby ja znalazł zanim zmusza ja do czegoś :/
czekam na nn :>
Jeju! Znowu ja porwali.
OdpowiedzUsuńciekawe co to za facet ; )
I gdzie jest JUSTIN?!
Kurdee....nieee, nie może być znowu porwana
OdpowiedzUsuńGdzie jest Justin kiedy go potrzeba?!!
Czekam na nn
Ola. ;)
Jejciu a już było tak pięknie. Mieli się kurcze pieprzyć a tu o... zwroty akcji zawsze spoko. Bardzo lubie twojego bloga :) rozdział też oczywiście super <3 :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że to Justin wszedł <3
OdpowiedzUsuńBoże serio?! Mam nadzieje, że szybko ją znajdą i nic się jej nie stanie ;c rozdział świetny (w pewnym sensie), ale wole jak jest słodko ♥ czekam na nn! Dziękuje ♥
OdpowiedzUsuńO KURDE... A TO DOPIERO....
OdpowiedzUsuńSĄ W UK ? :OOOOOOOO
MIAŁO BYĆ RUCHANKO, A TU NAGLE JESS JEST PORWANA I SPRZEDAWANA....
O JA PIERDOLE....
NIE WIEM CZEMU, ALE TEN GOŚCIU, KTÓRY TAM WSZEDŁ (MIMO, ŻE NIE MA OPISU JEGO WYGLĄDU ETC) SKOJARZYŁ MI SIĘ Z HARRYM STYLESEM HAHAHAHAHAH.
ALE BEKA
TYM ROZDZIAŁEM MUSZĘ POWIEDZIEĆ, ŻE MNIE POTĘŻNIE ZASKOCZYŁAŚ.
SERRIO.....
OMG.
DZIĘKUJĘ, ŻE MNIE INFORMUJESZ.
ILY,
@luoeh
Rozdział jest g e n i a l n y. Jprdl, tak czułam, że zostanie sprzedana ;c Ciekawe kim jest młody przystojniaczek z końcówki xd Czekam na następny z wieelką niecierpliwością <3
OdpowiedzUsuńKurwa, jeny, nawet nie wiesz ile emocji na mnie w tym momencie wywarłaś. Jestem zaskoczona, ale wniebowzięta tym że tak dobrze piszesz. Taak, załóż, będzie łatwiej innym i mi w sumie też nadążać za rozdziałami. Rozdział oczywiście genialny i czekam na nn :))
OdpowiedzUsuńo mój boże nie myślałam że tak potoczy się akcja. mam nadzieję, że Justin ją uratują. a ten spóźniony pewnie kupi właśnie Jessice.
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny i życzę weny
Genialny rozdział, troche sie przestraszylam ze wywiezli ja az do wielkiej brytani..... Czekam na nastepny ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle cudowny *.* świetnie piszesz, masz na prawdę szeroki zasób słownictwa i wieeelką wyobraźnie :D to TALENT <3
OdpowiedzUsuńoby Justin i reszta ją uratowali. Miało być tak pięknie :c
OMG! Nie spodziewałam się tego.
OdpowiedzUsuńTeż od razu mi się skojarzył Harry hahahahhaha xd
Czekam na następny :)
Boski :) czekam na następny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńPOWIEM TYLE TEN ROZDZIAŁ ŚCIĄGNIĘTY OD "MILION DOLAR BABY" EWIDENTNIE :)) A POZA TYM TO FAJNE/
OdpowiedzUsuńJesteś cudowna . Potrafisz trzymac ludzi w napieciu do konca rozdzialu . Kocham i caluje . Jestes najlepsza :3
OdpowiedzUsuńJejkuu *.* swietny rozdzial ;) niech Juss uratuje Jess jak naj szybciejj :) czekam z niecierpliwoscia na nastepny <3
OdpowiedzUsuńJeej *.* Supeeerr !!! Z niecierpliwoscią czekaam na next <33 I to dobry pomysł z tym tą strona na Fb :*
OdpowiedzUsuńdość zaskakujący obrót wydążeń, ale ten motyw jest bardzo bliski do MDB :) poczekam i zobaczę dalszy rozwój wydarzeń <3 zniecierpliwią czekam na kolejny już nie mogę się doczekać kogo z ankiety wybierzesz na bohatera ma nadzieję że mojego faworyta Paula Walkera *.*
OdpowiedzUsuńpowodzenia w dalszej pracy xx
Lal nie spodziewalam sie takiego obrotu sprawy. :)
OdpowiedzUsuńO boże niech Justin ja uratuje jak najszybciej
OdpowiedzUsuńwow, czekwm na nn <33
OdpowiedzUsuń[SPAM]
OdpowiedzUsuńAria. Aria Hale. Nastolatka zamieszkująca piękne miasto - Nowy York. Prowadzi monotonny tryb życia, jak każdy. Szkoła, dom, rodzina, swoja paczka. Kilka dni przed wyjazdem ze znajomymi pod namioty zaczyna się coś dziwnego dziać. Aria miewa kontynuacje swoich snów, a w nich nieznana postać. Zaczyna otrzymywać anonimowe smsy, wiadomości, listy, kartki. Jej życie zostało zagrożone. Poznaje jego. Dyktatora. Jak się rozpocznie ta psychodeliczna znajomość? Czy dziewczynie grozi większe niebezpieczeństwo? Co mówiły jej sny? Dowiesz się na: http://dictator-fanfiction.blogspot.com/
ZAPRASZAM, HUMANT :)
Przeczytałam cały blog w kilka dni. Twoja opowieść wciąga, uzależnia jak narkotyk. Mimo drobnych powtórzenie (czasem) wszystko jest poprawne. Opowiadanie jest aż przepełnione akcją. Nie jest monotonne . Masz swietny styl pisania.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie. :3
Rozdział cudowny ale to normalne tak samo jak Ty jesteś cudowna pisząc to dla nas. Dziękujemy Ci bardzo <3 Agata
OdpowiedzUsuńrozdział świetny jak zawsze *.*
OdpowiedzUsuńczekam na nn ♥
dziękuję że piszesz to opowiadanie jesteś cudowna <33333
Zajebisty rozdział jak zawsze ! <3
OdpowiedzUsuńomfg
OdpowiedzUsuńMEGA MEGA MEGA MEGA MEGA MEGA <3 <3 /ROSIU_
OdpowiedzUsuńczyli nadchodzi drama ale i tak kocham cudownie ci idzie czekam na więcej życzę weny jest super naprawdę podziwiam za twórczość ten przebieg akcji cudooo :*
OdpowiedzUsuńNie wiem co powiedzieć zatkało mnie
OdpowiedzUsuń