- To...cholernie zboczone. - skrzywiłam się.
- Raczej podniecające. - zagryzł wargę, uśmiechając się.
- Obrzydliwe. - wzdrygnęłam się.
- Dramatyzujesz kochanie. - parsknął.
- Chcę je z powrotem.
- Nie założysz ich już.
- Dlaczego? - uniosłam brew, zakładając nogę na nogę.
- Bo są podarte? - zaśmiał się, patrząc cały czas na drogę.
- Zszyję je.
- Jesteś szalona. - wziął moją rękę i pocałował jej kłykcie.
- Nie chcę, żeby ktoś oglądał moje majtki. Co jeśli będziesz płacił w sklepie i wypadną Ci akurat damskie majtki? - spytałam, lekko się rumieniąc.
- Nie martw się. - ścisnął moją rękę. - Nigdzie mi nie wypadną i nikt ich nie zobaczy.
- Nie wierzę Ci. - wydęłam wargi.
- Zaufanie to podstawa w związku. - prychnął. - Wysiadaj mała. - zaparkował pod moim domem.
- Zawieziesz mnie jeszcze do szkoły?
Chłopak spojrzał na zegarek. - Okej. - westchnął i wysiadł ze mną z samochodu.
- O której wyjeżdżacie? - zagryzłam wargę, otwierając drzwi.
- Jak odwiozę Cię do szkoły. - mruknął, całując mnie w czoło.
- Co tak długo? - warknął Mike. - Powinniśmy już wyjeżdżać.
- Zaspaliśmy. - przewrócił oczami.
- Sorry, siostra, ale chyba nie będzie mnie na Twoich urodzinach. - powiedział brunet.
- Och, w porządku. Nic się nie stało. To tylko moje osiemnaste urodziny. A Ty mówisz o nich jakby to było nic. - uśmiechnęłam się szeroko.
- Okres masz?
- Nie. - odpowiedział Justin, uśmiechając się cwanie.
- Zamknij się idioto! - warknęłam i uderzyłam go w pierś.
- Dobra, może przed chwilą dostała. - powiedział, łapiąc się za obolałą pierś.
Warknęłam pod nosem i ruszyłam na górę.
Słyszałaś go? Powiedział to jakby nie mógł przyjść pomóc wybrać mi sukienkę. Dupek. Dwóch najważniejszych osób nie będzie na moich urodzinach.
Weszłam do pokoju, rzuciłam torebkę na łóżko i od razu zaczęłam się rozbierać. Podeszłam do komody, wyciągnęłam z niej czystą bieliznę i poszłam z nią do łazienki. Po chwili wyszłam z niej jeszcze lekko mokra po prysznicu, ubrana w samą bieliznę.
- Kurwa! - krzyknęłam, podskakując na widok Justina.
- Sorry. - zaśmiał się.
- Nie mów sorry. - warknęłam.
- Masz okres? - zmarszczył brwi.
- Nie! - syknęłam idąc do szafy.
- To co się stało? - spytał, idąc za mną.
- Po prostu on to powiedział tak jakby nie chodziło o moje urodziny, a o jakieś zakupy. - przewróciłam oczami, wybierając jakieś ubrania.
- Jessica, przecież wiesz, że Mike jest debilem. Nie ogarnął trochę sytuacji. - westchnął, obejmując mnie od tyłu.
- Ty ogarnąłeś. - mruknęłam, wyciągając bluzkę.
- Mike! - wrzasnął Justin, na co się skuliłam.
- Jezu, chyba ogłuchłam. - pisnęłam, trzymając się za ucho.
- Przepraszam, kochanie. - zaśmiał się.
- Co? - warknął Mike.
Wyprostowałam się, nadal trzymając się za ucho.
- Ja pierdole, ubierz się - krzyknął, zasłaniając sobie oczy ręką.
- Gej. - zaśmiał się Justin. - Ja będę Twoim ubraniem. - powiedział, oplatając mnie rękoma.
- Przestań. - zachichotałam.
- Nie jestem gejem, po prostu...chyba, żaden brat nie chce widzieć swojej siostry w bieliźnie. - powiedział, krzywiąc się.
- Okej, wyjdź. Zaraz przyjdę.
- Ale Justin też ma wyjść.
- Zamknij się frajerze! - warknął szatyn, mocniej mnie obejmując.
- Justin, Ty też wyjdź. Muszę się przygotować do szkoły. - westchnęłam, wyplątując się z jego uścisku.
- Będę tylko patrzył.
- Nie, Justin. Wyjdźcie obydwoje. - zaczęłam pchać chłopaka do wyjścia.
- Jessica! Zaraz wyjeżdżam, jedyny widok, który będę miał, to Twój spedalony brat w bokserkach.
- O Ty chuju! - krzyknął Mike, zdejmując rękę z oczu i łapiąc Justina za bluzkę.
- Jessica! On mnie zgwałci! - krzyknął Justin, przed zamknięciem drzwi.
Zaśmiałam się pod nosem i podeszłam do szafy, natychmiast dobierając do bluzki resztę rzeczy. Po chwili zeszłam na dół, wcześniej biorąc ze sobą torbę z książkami.
- Spóźniłaś się już na pierwszą lekcję. - oznajmił Mike. - A my jesteśmy w tyle z drogą. - spojrzał na Justina.
- Jezu, już idę. - warknęłam, poprawiając torbę na ramieniu. - Justin, możesz mnie zawieźć? - spojrzałam na chłopaka wyczekująco.
- Mike. - westchnął szatyn.
- Dobra, przepraszam. Jest mi bardzo przykro, że nie będę mógł przyjść na Twoje urodziny. Naprawdę. - powiedział ze skruchą w głosie.
- To nie jedźcie. - wzruszyłam ramionami.
- Skarbie, gdybyśmy nie musieli, to byśmy nie jechali. - podszedł do mnie Justin, obejmując mnie w pasie.
- Po co tam jedziecie? - spytałam, krzyżując ręce na piersiach.
- Jessica, nie mieszaj się w to. - westchnął Mike.
- Jess, jak chcesz to mogę zastąpić Ci Justina w nocy. - zaśmiał się Chaz, poruszając sugestywnie brwiami.
- Spróbuj chuju. - warknął szatyn, mocniej mnie obejmując.
- Dzięki, będę o tym pamiętała. - zaśmiałam się.
- Ty płaczesz? - spytał Alf.
- Co? Nie? - dotknęłam dłonią policzków i poczułam, że są mokre.
- Hej, kochanie! - Justin zaczął mną kołysać. - Będzie dobrze. Postaramy się przyjechać na Twoje urodziny.
- Nie o to chodzi. - pociągnęłam niezdarne nosem. - Boję się o was. - powiedziałam drżącym głosem. - Nie mówicie mi gdzie, ani po co jedziecie. Mam złe przeczucia.
- Skarbie, nie masz się o co martwić. - zaśmiał się szatyn. - Jedziemy załatwić interesy. - westchnął, głaszcząc mnie po plecach. - Przyjedziemy cali i zdrowi. Obiecuję.
- Na pewno? - zagryzłam wargę.
- Na pewno. - uśmiechnął się.
- Macie wrócić cali! - powiedziałam poważnie, patrząc na chłopaków.
- Wezmę laptopa i codziennie będziemy rozmawiali przez skype. - zaśmiał się Justin, przeczesując mi dłonią włosy.
- Jedźcie już, zaopiekujemy się Jessicą. - parsknął Alfredo.
- Zaraz Ci skręcę kark. - syknął Justin.
- On tylko żartuje. - pocałowałam chłopaka w czoło.
- Jedź już do szkoły. - powiedział Mike.
- Dobra! - jęknęłam. Podeszłam do brata i mocno go uściskałam. - Macie wrócić cali i zdrowi! - powiedziałam ostro.
- Wrócimy. Może nawet zdążymy na Twoje urodziny. - zaśmiał się, klepiąc mnie po plecach. - Idź już, mała.
- Kocham Cię. - szepnęłam, odsuwając się od bruneta.
- Ja Ciebie też. - zaśmiał się. - Justin, odwieź ją i szybko wracaj.
Szatyn skinął głową, objął mnie w pasie i razem wyszliśmy z domu.
- Co będziecie robili przez tydzień? - spytałam, czekając aż chłopak otworzy mi drzwi.
- Załatwiali sprawy. Jedzie się tam dwa dni. - powiedział, otwierając mi drzwi. - Więc 4 dni to sama droga. - wzruszył ramionami, wsiadając do samochodu.
- Gdzie jedziecie?
- Jessica. - westchnął, odpalając samochód. - Za dużo pytasz.
- Po prostu się martwię. - szepnęłam.
- Spokojnie, wrócimy cali.
- Mam złe przeczucia. - zagryzłam wargę.
- Po prostu okres Ci się zbliża. - zaśmiał się.
- Pieprz się, Justin! - parsknęłam, uderzając chłopaka w ramie.
- Fuck, przez tydzień będę sam. Mike pewnie codziennie będzie zaliczał. A ja...taki samotny.
- Mam Ci współczuć? - spojrzałam na niego zdziwiona.
- O tak, możemy wrócić do mnie szybko. Tam możesz mi współczuć. - uśmiechnął się szelmowsko, spoglądając na mnie kątem oka.
- Idiota. - zaśmiałam się, zakładając nogę na nogę.
- Będę codziennie dzwonił. - westchnął, drapiąc się po czole.
- To mnie nie uspokoi. - wydęłam wargi.
- Jess. Zobaczysz, że nic się nie stanie. Szybko wrócimy.
- Dlaczego akurat wy musicie jechać? - spojrzałam na chłopaka.
- Kochanie. Nie chcę Cię w to mieszać kolejny raz. - powiedział, parkując samochód pod moją szkołą.
Pokręciłam głową, kiwając nogą. - Nie podoba mi się to.
- Mi też nie, ale musimy to zrobić. Idź już na lekcje.
- Ty też mnie wyganiasz? - uniosłam brew, patrząc na Justina.
- Nie! - zaśmiał się. - Ale nie chcę, żebyś opuściła godziny w szkole. - Cholera, ale jesteś dzisiaj upierdliwa.
Zmroziłam szatyna wzrokiem.
- Wyglądasz dziś cholernie seksownie. - zmienił natychmiast temat.
- Zawsze wyglądam seksownie. - prychnęłam.
Chłopka głośno i ciężko westchnął. - Jessica, muszę jechać.
- Ach, chcesz żebym wysiadła z Twojego samochodu, żeby móc jak najszybciej odjechać jak najdalej stąd.
- Ja pierdole, dość. - syknął, po czym złapał mnie mocno za kark i wpił się brutalnie w moje usta, ponownie przegryzając mi wargę
- Kurwa, Justin! Kaganiec Ci muszę kupić. - powiedziałam, marszcząc brwi i dotykając rozciętej wargi.
Brązowooki wysiadł z samochodu i podszedł do drzwi z mojej strony, po czym je otworzył.
- Wysiadaj, bo kurwa chyba oszaleję dzisiaj z Tobą.
Fuknęłam pod nosem i wysiadłam z samochodu.
- Naprawdę nie chcę jechać. Gdybym mógł, zostałbym, ale nie mogę. Czuję się kurewsko źle z tym, że prawdopodobnie nie będzie mnie na Twoich urodzinach, ale postaram się zrobić co w mojej mocy. Bardzo mocno Cię kocham. Będę codziennie dzwonił na telefon i skype, będę też pisał sms, ale przestań się martwić! Wszystko dobrze pójdzie.
Skrzyżowałam ręce na piersiach i patrzyłam na Justina, przymrużając oczy. - Masz zadzwonić na skype natychmiast jak dojedziecie.
- Dobrze! - westchnął, wypuszczając powietrze przez zaciśnięte zęby.
- Już idę. - skrzywiłam się. - Nara! - mruknęłam, odchodząc.
- Szalona jesteś? - zaśmiał się Justin, ciągnąc mnie z powrotem za rękę. - Nie pożegnałaś się.
- Jak założysz kaganiec to będziemy się żegnali.
- Zamknij się już - warknął, po czym ponownie mnie pocałował, ale delikatniej.
- Dobra, nara! - zaśmiałam się i odeszłam.
- Nara. - parsknął.
Po lekcjach wpadła do mnie Cass. Może mi się wydawało, ale chyba była zawiedziona faktem, że Mike i Justin wyjechali. Awh, czyżby spodobał jej się mój brat? To by było słodkie.
- Siemanko, blondyna. - uśmiechnął się szeroko Chaz, ściskając dziewczynę.
- Siemanko. - zaśmiała się dziewczyna.
- Siema, laska. - Po Chazie, przyszła kolej na Alfreda.
- Hej. - uśmiechnęła się szeroko, ściskając czarnoskórego chłopaka.
- Uważaj, Jessica jest dzisiaj strasznie upierdliwa. - powiedział Chaz.
- Zauważyłam. - zachichotała.
- Och. Dzięki! - parsknęłam.
- Nie, no! Serio laska. Jesteś dzisiaj nie do wytrzymania. Okres Ci się zbliża.
- Możemy nie rozmawiać o moim okresie przy chłopakach?
- Racja. Nie rozmawiajmy o tym. To chujowe, dziewczyna nie może się wtedy pieprzyć. - skrzywił się Alfredo.
- Prawdziwy rycerz nie boi się krwi na swoim mieczu. - powiedział dumnie Chaz.
- Prawdziwy żeglarz nie boi się morza czerwonego. - parsknęła Cassie. - Znam te teksty.
- Koniec tematu o okresie!! - warknęłam, śmiejąc się, kiedy przerwał nam dzwonek mojego telefonu.
- Ta ciota już dzwoni? - zaśmiał się Alfredo.
- Chcesz spać bez kołdry:? - uniosłam brew.
- Justin już dzwoni? - poprawił się, uśmiechając się głupkowato.
- Tak? - zagryzłam wargę, przystawiając telefon do ucha.
- Cześć Kochanie. - mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Już dojechaliście? - zmarszczyłam brwi, podchodząc do okna.
- Nie, ale ten szmaciarz musiał się zatrzymać, bo zgłodniał.
- Już się ciota poskarżyła. - usłyszałam po drugiej stronie i zaczęłam się śmiać.
- Żryj to pedale. Jessica mówi, że chce na urodziny dużo condomów.
- Ja pierdole, dzięki. Mam ochotę to zwrócić teraz. Kurwa. - usłyszałam, jak Mike przeklina.
- Justin. - zachichotałam. - Nie bądź taki.
- Upierdliwość chyba macie w rodzinie, albo jemu też się zbliża okres.
Zaśmiałam się, ale mój uśmiech natychmiast zniknął, kiedy zauważyłam, że po drugiej stronie ulicy stoi mężczyzna w tej samej czapce, co miał ostatnio koleś, w którego prawie uderzyłyśmy z Cassie.
- Cassie. - szepnęłam, nie spuszczając wzroku z mężczyzny.
Czego on chce? Dreszcz przeszedł wzdłuż moich pleców i po chwili stanęła obok mnie blondynka z chłopakami. - To ten facet.
- Który? - spytała.
- Co prawie w niego uderzyłyśmy. Poznaję tę czapkę. - szepnęłam.
- Jessica, co się dzieje? - usłyszałam w słuchawce. - Jessica??!
- C-co?- po chwili powróciłam do rzeczywistości.
- Co się dzieje?
- N-nic.
- Jess, daj mi Chaza, do telefonu.
- Sprawdzę czego chce. - powiedział Alfredo, łapiąc za klamkę od drzwi. W momencie kiedy je otworzył, mężczyzna ruszył w bok i zniknął wraz z czarną terenówką.
Patrzyłam zaszokowana przed siebie i podałam Chazowi telefon.
- A co jeśli to porywacz? - pisnęła przerażona Cassie.
- Nie mów tak. - sapnęłam, przykładając dłoń do piersi.
- Jakiś koleś stał pod domem Jessici. - powiedział Chaz. - Nie wiem. - Jak Fredo wyszedł, to koleś się zmył. - Ok. Rozumiem. - skinął, po czym podał mi telefon.
- Tak?
- Nie wychodź z domu sama, szczególnie jak zrobi się ciemno. Zawsze masz być z chłopakami.
- Okej. - przełknęłam ślinę.
- I masz zamykać okna i drzwi na noc.
- Mhm. - zwinęłam wargi do środka, odchodząc od okna.
- Muszę kończyć. Jak będzie się coś działo, natychmiast do mnie dzwoń.
- Dobrze.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. - uśmiechnęłam się lekko i schowałam telefon do kieszeni.
Siedziałam u siebie w pokoju w piżamie z laptopem na kolanach i czekałam aż Justin zadzwoni. Pisał, że pogadamy za 30 minut. Minęła godzina. Przeglądałam strony internetowe nawet nie zwracając na nie uwagi. Robiłam to dla zabicia czasu, aż w końcu na pulpicie pojawiła się ikonka ,,NapalonyBógSexu69 dzwoni do Ciebie''
- Co? - zmarszczyłam brwi, klikając ''odbierz''
- Cześć, Kochanie.
- Jesteś chory! - powiedziałam natychmiast.
- Napalony. - zaśmiał się. - Co z tym tajemniczym mężczyzną?
- Nic. - wzruszyłam ramionami.
- Gdzie go wcześniej widziałaś?
- Jak wracałam z Cass ze szkoły. Wtedy co zostawiłeś mnie pod szkołą! - warknęłam. - Jak jechałyśmy, to zajechał nam drogę.
- Daj spokój, Jessica. Rozwaliłaś mi auto.
Przewróciłam oczami. - Już przeprosiłam.
- Mhm, ale nie zaszkodzi, gdybyś przeprosiła tak jeszcze raz jak wrócę. - uśmiechnął się zagryzając dolną wargę.
- Pierwsze co jak wrócisz, to założymy Ci kaganiec. - uśmiechnęłam się.
- Jakoś w garażu na samochodzie nie przeszkadzało Ci, jak Cię gryzłem. - poruszył brwiami.
Natychmiast oblałam się rumieńcem.
- Cholera, aż mi się gorąco zrobiło. - zagryzł wargę, po czym ściągnął bluzkę.
Kurwa, mi teraz też!
Kiedy chłopak był już bez bluzki, natychmiast zrobiłam mu zdjęcie, po czym ustawiłam je na tapecie.
- Mogłeś otworzyć okno. - zmrużyłam oczy. - Zrobiłeś to specjalnie.
- Twój brat nie pozwala otwierać okien, bo mu zimno. - zaśmiał się, ale zaraz spoważniał. - Jessica, pozamykałaś okna i drzwi?
- Tak. Chłopcy sprawdzili czy dobrze zamknęłam.
- A gdzie będą spali? - spytała, marszcząc brwi.
- W moim pokoju. Pamiętasz, jak spaliście w moim pokoju, bo Mike wyjechał.
- Wcale nie muszą spać u Ciebie w pokoju. Niech śpią u Mike'a.
- Justin. - zaśmiałam się
- Serio mówię. Nie chcę ich w Twoim pokoju.
- Przecież wiedzą, że jestem Twoją dziewczyną. - przewróciłam oczami.
- U Mike'as są dwie laski. Nie miałabyś nic przeciwko, gdyby spały u mnie w pokoju?
- Po co mu aż dwie laski? - skrzywiłam się.
- Jessica.
- Okej! Nie byłabym zadowolona.
- Więc nie chcę, żeby spali u Ciebie w pokoju.
- Okej. - westchnęłam, drapiąc się po ramieniu.
- Mhm, niżej to ramiączko. - szepnął.
- Co? - zmarszczyłam brwi.
- Zdejmij bluzkę. - zagryzł wargę.
- Co? Jesteś szalony! - powiedziałam natychmiast.
- Jess, proszę.
- Nie!
- Kochanie, nie bądź taka. Daj mi popatrzeć.
- Nie, Justin.
- Ja zdjąłem bluzkę.
- Bo jest Ci gorąco. Zresztą wcale nie kazałam Ci jej zdejmować!
- Jessica. Twój brat zaliczył już dwie laski, a ja nie mogę sobie popatrzeć na swoją dziewczynę. Wiesz jak się czuję? - zrobił smutną minę, pochylając się do przodu. - Jestem sfrustrowany. - przejechał ręką po włosach. - I smutny.
Jezu, zaczynam mu współczuć.
- Ściągniesz dla mnie bluzeczkę? - zagryzł wargę.
- A jeśli ktoś podgląda moją kamerkę? Jakiś haker.
- Jessica. - mruknął, wydymając dolną wargę.
Przez chwilę się nie odzywałam, po czym poszłam do komody. Zdjęłam bluzkę, ubrałam stanik i wróciłam na łóżko.
- Przecież Ty śpisz bez stanika.
- Żartujesz, że pokażę Ci bez. - zaśmiałam się bez humoru.
- Dobra, a spodenki?
- Justin. Była mowa tylko o bluzce. - warknęłam.
Chłopak przewrócił oczami i oparł się o oparcie kanapy.
- Jesteś seksowna. - mruknął.
- Wiem. - uśmiechnęłam się cwanie.
- Pochyl się bardziej. - mruknął, kładąc rękę na swoim kroczu.
- J-Justin co robisz? - szeroko otworzyłam oczy.
Do pokoju wpadła Mike, spojrzał na Justina i zaraz się cofnął.
- Sorry stary. Nie wiedziałem, że walisz. - zaśmiał się, ale zaraz wrócił. - Kurwa, to moja siostra?! - krzyknął, podbiegając do Justina.
A teraz tak. Zauważyłam, że jak dodaje rozdziały to zaraz pojawiają się komentarze w informowanych. Nie chce wam się komentować rozdziałów, a mi ma się chcieć spamować na tt, czy asku? Serio?
+ WIEM KIEDY JEDNA OSOBA DODAJE KILKA KOMENTARZY :))
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!♥
Hahaha... To opowiadanie jest genialne. Z każdym rozdziałem ich teksty rozwalaja mnie coraz bardziej. :)
OdpowiedzUsuńhahahahah niesamowity rozdział, ci dwaj mogliby już sobie dać spokój xD
OdpowiedzUsuńHahahahahaha, Jej brat zawsze ich na czymś przyłapuje hahahha. <3
OdpowiedzUsuńRozbraja mnie to opowiadanie. Te teksty sa swietne i ta ostatnia sytuacjs. Turlam sie ze smiechu. Kiedy dodasz nowy ? Na prawde dobrzr piszesz <3 jesli bd musiala blagac cie zebys szybciej dodala rozdzal zrobie to. Tylko nie zatrzymuj w takim momencie xx
OdpowiedzUsuńahhahah końcówka ♥ Czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńxx
hahahha, świetny rozdział, naprawdę masz talent, jest w nim zawarte wszystko, trochę humoru, trochę dramatu itp. nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuń@4everWithJus
ahaha kocham to
OdpowiedzUsuńHahaha świetny ;)
OdpowiedzUsuńBoże hhehehehehehe nie mogę to jest świetne , ale kurwa boje się tego kolesia w tej czapce , żeby Jess nic nie zrobił
OdpowiedzUsuńHahaha świetny.
OdpowiedzUsuńNawzajem <3
Świetny <3 Mam złe przeczucia co do tego gościa w czapce. Czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńHAHAHAHHAH jak zwykle Mike w nieodpowiednim momencie hahaha , o matko ., genialne sie usmialam ! świetny rozdzial brawo :* SZCZESLIWEGO NOWEGO ROKU I SUPER SYLWESTRA <3
OdpowiedzUsuńHahhahaha leżę hahhaha końcówka najlepsza :) pisz dalej. mam nadzieje ze szybko dodasz. genialne. Super sylwka i szczesliwego nowego roku ;)
OdpowiedzUsuńNoooo rozdział cudny jak zwykle ! Cały czas trzymasz pod napięciem wszystko grrr. ;x
OdpowiedzUsuńczekam na nowy <3
Jezu znowu akcja z Mikem xd on to kiedys zawału dostanie przez Justina i jego pomysły hahaha pisz dalej nie mogę się już doczekać kolejnego! @biebehl
OdpowiedzUsuńHahaha... "Nie wiedziałem, że sobie walisz" Hahaha jebłam... Kocham twoje opowiadania... Czekam na kolejny rozdział na jednym i drugim opowiadaniu... Love you <3
OdpowiedzUsuńhahahahaha, rozdzial jak zwykle swietny. Fajnie, ze poprawiasz tym opowiadaniem humor. Hahahah, kaganiec. Kocham <3
OdpowiedzUsuńHaha zarąbisty rozdział! ;d czekam na nn... Kocham Cię <3 Udanego, szalonego sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku!!! ;) yolo yolo yolo ;d
OdpowiedzUsuńJejku boski jest ten rozdział! Jestem ciekawa jak się wszystko potoczy z "kolesiem w czapce" xd Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału! Bardzo bardzo dziekuję Ci za pisanie tego opowiadania! Kocham cię <3
OdpowiedzUsuń@JustenAkaMyLove
Kocham to ! <33
OdpowiedzUsuńHAHA KONOWKA
OdpowiedzUsuńO kurde haha rozwalają mnie ich teksty. Świetnie piszesz xx
OdpowiedzUsuńKOCHAM !!!!!!!!! zajebisty rozdziała, te teksty mnie rozwalają a jak tak po sobie ciśli o ja nie moge ahahahahah, jaka akcja Mika bedzie dar morde lol A juz myslałam ze on ten tego przed ta kamerą :33
OdpowiedzUsuńale nie podoba mi sie ten gosciu :/ czekam na nowy mam nadzieje że bedzie szybko. Dziekuje żę piszesz bo wychodzi ci to genialnie :D
Hahahaha, końcówka mega, kocham to opowiadanie, już nie moge doczekać się następnego rodzdziału;p
OdpowiedzUsuńHahhaahhaahaha zaje.isty :)
OdpowiedzUsuńHAHAHAH JAKA BEKA Z ROZDZIAŁU HAHAHAG I TA KOŃCÓWKA HAHAH MIKE ZAWSZE ICH PRZYLAPUJE W NIEZRECZNYCH SYTUACJA CH HAHAHAHAHAH NIE NO SERIO HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHSH TE TEKSTY.
OdpowiedzUsuńDZIEKUJE <3
@luoeh
Ten rozdział poprawił mi humor ♡
OdpowiedzUsuńfajny ♡
OdpowiedzUsuńhah twoje opowiadanie zawsze poprawia mi humor, kocham to <3 końcówka jest świetna i mam nadzieje że Jess ani Cass nic się nie stanie przez tego kolesia w czapce :3
OdpowiedzUsuńSikam hahha. koncówka super o boże xd rozdział super . ciekawe co to za facet w tej czapce . jestes super, i życze venu lub jeszcze większej weny xd <3
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ;*
OdpowiedzUsuńKochamy Cię .
@ayejdbx
genialne! Haha. Nie mogę się doczekać następnego, ponieważ muszę wiedzieć, co zrobi Mike. Jego siostra bez koszulki i Jusitn walący sobie konia....Może być ciekawie :)
OdpowiedzUsuńsuper!:)
OdpowiedzUsuńsuper <3
OdpowiedzUsuńAwwww ! Ostroooo ! Xo
OdpowiedzUsuńhaha super!! zachowanie mika bezcenne :) Czekam nn :**
OdpowiedzUsuńhaha kocham klotnie justina z mikem :) swietny rozdzialjakzawsze :*
OdpowiedzUsuńWow.
OdpowiedzUsuńDlaczego Justin wyjechał...
Ciekawe kim jest ten koleś...
Oby znowu jej nie porwali.
Super rozdział, najlepsza końcówka haahah pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSupper, kc <3....szkoda że zaraz skończy się love story tak jak by :c ale i tak będzie świetne opowiadanie ;*
OdpowiedzUsuńDlaczego piszesz tak świetnie opowiadanie, co? :(
OdpowiedzUsuńJeju, cały czas chcę więcej i więcej, nie wytrzymam do następnego <3
Ten rozdział jest świetny, jak zawsze :)
Ciekawe, jaka będzie reakcja Mike'a na to, co zobaczył, hahhaha xd
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział :) <33 @everquh
hahahahah, zajebiste <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nn
PS: dziewczyno, jak ja ci zazdroszczę, chciałabym mieć taki talent co ty ♥
Mhhh rozdział boskiii *__* masakra uwielbiam tego bloga po prostu Koocham go od samego początku <3 Wiem że nie długo pewnie stanie się coś złego w końcu nie może być cały czas dobrze. Nie chce tego szczerze mówiąc chciałabym żeby cały czas było dobrze no ale to twoja twórczość ;) Uwielbiam naprawdę uwielbiam twoje opowiadanie *_* mam nadzieję że nawet jak stanie się coś złego to nie będzie to długo trwało tylko jakieś 2-3 rozdziałów. No wiem marudzę ale oni bez problemów są tacy cudowni . Nie wiem jeszcze jak opisać twoje opowiadanie ! jest po prostu idealne <3 czekam z niecierpliwością na następne <3
OdpowiedzUsuńO boże jak ja cię kocham <3 Cały czas śmiałam się i myślałam że się zaraz udławię z tego śmiechu xD Powodzenia w dalszej pracy i Szczęśliwego Nowego Roku xx
OdpowiedzUsuńHhaha uwielbiam to opowiadanie. Te teksty i wydarzenia są po prostu boskie *-* Już nie mogę się doczekać następnego ;)
OdpowiedzUsuńzakończenie po prostu genialne :D uwielbiam, czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny :**
OdpowiedzUsuń*_* kocham cie!!!!!
OdpowiedzUsuńhahahah... Mike zawsze wie kiedy wejść do pokoju :/
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ♥
http://jednanoc97.blogspot.com/ <---- zapraszam do mnie☺
Rozdział jest super. Masz wielki talent, zazdroszczę Ci go. To chyba najlepsze opowiadanie jakie czytam <3
OdpowiedzUsuńAgata Szynal <3
hahahah jak najpierw nie wszedł jak u robiła to teraz w takim momencie hhahhaha! :D
OdpowiedzUsuńHahahaha kocham to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńDziekujr, ze piszesz :*
Naprawde swietnie piszesz ! ♡ kilka dni temu znalazlam twojego blogi i ten okazał sie świetny zaraz zabieramm sie za kolejnego ^^ blog jest mega ciekawy i nigdy sie nie nudzi ... trzymaj tak dalej + oczywiscie niecierpliwie czekam na nastepny ;*
OdpowiedzUsuńTen blog jest świetny.Podziwiam Cię za wenę twórczą!!! Naprawde dobrze piszesz ....
OdpowiedzUsuńJesteś genialna dziewczyno czekam na nn
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego nowego roku
uwielbiam to opowiadnie! <3
OdpowiedzUsuńświetne opowiadanie, mam nadzieję, że niedługo pojawi się następny rozdział. + Szczęśliwego Nowego Roku :)
OdpowiedzUsuńDaj kolejny- SZYBKO !! BO OSZALEJE UHUHUHUHU ♥ KOCHAM *.*/ oLCIK
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ten rozdział, oby nic złego się nie stało. No to do następnego :)
OdpowiedzUsuńrozdział jest genialny, od początku podobało mi się to jak piszesz. mam nadzieje ze bedziesz jeszcze długoooooo pisała. / @rosiu_
OdpowiedzUsuńKurde dobre do opowiadanie a teksty o okresie rozwalają hahaha XD czekam nn ; >
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie xD . ich teksty powalają hahahah ;D - @thisswaggirl_JB
OdpowiedzUsuńhahahaha swietne opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńcos czuje, ze. Jessica znowu zostanie porwana :/
czekam na nn ;*
Buziaczki,
K.
hahaha ta końcówka i biedny sfrustrowany Justin *.* no mega cudowny rozdział :3
OdpowiedzUsuńkiedy 53 rozdzialik ? już sie nie moge doczekać aww <3 kocham to i kocham cb <3 pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńHahahahah, nie no końcówka boska! Mike zawsze w nieodpowiednim momencie musi wejść XD
OdpowiedzUsuńCzekamy na następny rozdzialik. Nie mogę się doczekać 18 Jessici ; D
Genialne dziewczyno! Masz cholerny talent, a na samym końcu nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Weny Ci życzę kochana;))
OdpowiedzUsuńO kurwa haha genialne hahaha
OdpowiedzUsuń