- C-co? - wykrztusiłam.
- Powiedziałaś pod szkołą, że umyjesz mi auto. - uśmiechnął się cwanie, poprawiając spodnie.
- Tak powiedziałam? - szeroko otworzyłam oczy.
- Zaproponowałaś najpierw, że zapłacisz za mechanika, albo dasz mi hajs, a później, że umyjesz mi auto. - głupkowaty uśmiech nie schodził z jego twarzy.
- Ja...nie mówiłam tego poważnie! - wyrzuciłam ręce w powietrze.
Justin wysiadł z samochodu, podszedł do dużego metalowego stołu, gdzie stała wieża i zgrzewka piwa. Chłopak włączył porywczą muzykę, wziął puszkę piwa i usiadł wygodnie na stole.
Skrzyżowałam ramiona na piersiach i puściłam sobie radio w samochodzie. Chyba go pogięło, jeśli myśli, że umyję mu samochód w bieliźnie. Drzwi po mojej stronie się otworzył i po chwili byłam już na rękach szatyna.
- Puść mnie! - zaczęłam machać nogami. - Sam sobie umyj samochód. Jeszcze specjalnie go tak wybrudziłeś! - krzyknęłam.
- Ty go umyjesz, bo Ty je zniszczyłaś. - powiedział, stawiając mnie na podłodze.
- Pieprz się, Bieber! - mocno go pchnęłam.
- To później. Teraz umyj mi samochód. - uśmiechnął się bezczelnie i ponownie usiadł na sole.
Co on sobie, kurwa wyobraża?
- Jesteś dupkiem. - zmrużyłam oczy.
- Przestań mi tak słodzić. - puścił do mnie oczko.
- Nie rozbiorę się. - uniosłam wysoko brodę.
- Okej, pomogę Ci. - usłyszałam jak zeskakuje i po chwili był już przy mnie. - Wyglądasz dziś bardzo seksownie, ale nie chcesz chyba pobrudzić tych ciuchów? - wychrypiał mi do ucha, przez co wzdłuż mojego kręgosłupa przebiegł dreszcz.
- Nie jestem jakąś tanią striptizerką. - szepnęłam.
- Oczywiście, że nie. - zaśmiał się, kładąc ręce na moich biodrach. - Jesteś moją dziewczyną.
- Więc nie każ mi się rozbierać.- warknęłam.
- Wgniotłaś mi zderzak, będzie potrzebny lakiernik i mechanik. Cholernie dużo mnie to wyniesie. Inny facet, cóż...-podrapał się po czole. - Byłby o wiele bardziej zdenerwowany. - westchnął. - Ten samochód znaczy dla mnie bardzo wiele. - pocałował mnie pod uchem i zaczął nami kołysać w rytm muzyki. - Czy to tak wiele dla Ciebie, żeby umyć mi samochód? - spojrzał mi w oczy, zaciskając mocno szczękę.
- Zbok. - warknęłam.
- Proszę. - musnął nosem mój nos.
- Justin, to chore.
- Nie masz się czego wstydzić. Tylko ja będę patrzył. - uśmiechnął się szeroko.
- Nie. - skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Następnym razem ja Ci umyję samochód. - pocałował mnie w usta.
- Ale ja nie mam samochodu. - zmarszczyłam brwi.
- I dobrze! Przechodni są Ci na pewno wdzięczni.
- Dupek. - uderzyłam go w pierś i wsiadłam do samochodu, trzaskając drzwiami. Na chwilę zastygłam, mając nadzieję, że nie usłyszał. Spojrzałam w górę i zobaczyłam szatyna, stojącego prosto, zaciskającego mocno pięści.
Chyba przesadziłam.
Powoli wysiadłam z samochodu, od razu stając przed chłopakiem.
- Przepraszam. - szepnęłam, ale chłopak ani drgnął.
Położyłam jedną rękę na jego szyi i stając na palcach, pocałowałam go w usta, jednak chłopak nie odwzajemnił pocałunku. To jakby całować manekina. Seksownego manekina.
Stanęłam normalnie, zagryzłam wargę i delikatnie westchnęłam.
- Bardzo chętnie Ci umyję samochód. - uśmiechnęłam się sztucznie i zaczęłam powoli zdejmować ubrania.
Szatyn nie odzywając się, poszedł do metalowego stołu, na którym usiadł.
Zagryzając wargę, zaczęłam rozpinać spodnie drżącymi rękoma. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bije mi serce w tej chwili. Ściągnęłam buty i zdjęłam spodnie, następnie wzięłam się za zdejmowanie kurtki i bluzki.
Po chwili byłam już w samej bieliźnie.
- Czym mam umyć samochód? - szepnęłam, zakrywając się jedną ręką.
- Włóż buty. - rozkazał.
Schyliłam się i ponownie włożyłam szpilki.
- Tam w kącie. - skinął głową na kąt, nie spuszczając ze mnie wzroku.
Przełknęłam ślinę i poszłam w miejsce, w które wskazał chłopak. Stało tam wiaderko z wodą i gąbka. Wzięłam wiadro i podeszłam do samochodu. Nachyliłam się i zanurzyłam gąbkę w letniej wodzie pokrytej białą pianą. Nigdy nie myłam samochodu, ale to chyba nic trudnego? Wycisnęłam gąbkę i położyłam na masce, po czym zaczęłam nią ścierać błoto. Skrzywiłam się lekko i wypłukałam ponownie gąbkę.
- A nie masz tego wiesz...takiego węża co z niego woda wychodzi? - spojrzałam na chłopaka.
- Jest na zewnątrz, masz tylko to. - wzruszył ramionami, oblizując powoli usta.
Kurwa, no i nie wiem, czy jest dalej obrażony, czy nie?
Szorowałam tą maskę dobre 30 min, a błoto nie chciało schodzić, zrobiła się breja. Przetarłam lekko mokrą ręką czoło i poczułam za sobą ciało Justina. Mimo iż wiedziałam, że to on, to i tak mnie przestraszył.
- Okrężnymi ruchami. - wychrypiał mi do ucha. Jedną rękę położył na moim biodrze, dociskając mój tyłek do jego bioder, a drugą położył na mojej ręce, w której trzymałam gąbkę. - Ale najpierw musisz pozbyć się tego błota. - jego usta były tak blisko mnie, że czułam je na szyi. Namoczyliśmy razem gąbkę i Justin za pomocą mojej ręki zmył błoto, z którym się męczyłam. - I teraz okrężnymi ruchami myj samochód. - wyszeptał, przyciskając mnie mocniej do samochodu. Zagryzłam wargę, wstrzymując na chwilę powietrze. Chłopak zaczął powoli toczyć koła moją ręką. - Właśnie tak, delikatnie, z wyczuciem. - mruknął, przygryzając płatek mojego ucha. - To jest cholernie podniecające. - warknął, napierając na mnie swoim ciałem, a szczególnie biodrami, którymi poruszał w górę i w dół.
- J-Justin. - sapnęłam. W pomieszczeniu nagle zrobiło się niewyobrażalnie gorąco.
- Jeszcze nie widziałem, żeby ktoś tak seksownie mył samochód. - mruknął, całując mnie po szyi.
- Um...właśnie...chciałabym dokończyć mycie go. - wykrztusiłam z siebie.
- Właśnie skończyłaś. - obrócił mnie szybko i posadził na masce, stając między moimi nogami.
- Miałam Ci tylko umyć samochód. - wydyszałam. Czułam się, jakbym przebiegła co najmniej kilometr.
- Wyglądasz cholernie seksownie. Kurwa, jak gwiazda porno. Moja gwiazda. - wychrypiał.
- Jesteś pijany. - zaśmiałam się, kładąc ręce na jego policzkach.
- Raczej napalony. - zaczął obcałowywać moje piersi. - I zakochany.
- Justin. - zachichotałam. - Chodźmy spać, naprawdę jesteś pijany. - Spojrzałam na stolik, na którym wcześniej siedział chłopak. Były na nim tylko puste butelki po piwie, a muzyka nadal grała.
- Mam na Ciebie piekielną ochotę. - wydyszał, a po chwili zerwał ze mnie majtki i schował do kieszeni.
- Justin! Nie wzięłam drugiej bielizny. - pisnęłam.
- Sh, nic nie mów. - uśmiechnął się. - Czuj. - spojrzał mi w oczy i pochylił się, by zaraz całować wewnętrzną stronę moich ud.
- Uch...Justin. - starałam się go odciągnąć od moich nagich ud. Może i widzieliśmy się już nago, ale...to jeszcze dość wstydliwe dla mnie, żeby oglądał moją kobiecość z takiego bliska. W ogóle nagość jest wstydliwa.
- Skarbie, ufasz mi? - spojrzał mi w oczy.
- T-tak.
- Więc się rozluźnij, nie zrobię Ci krzywdy. - zaśmiał się, puszczając do mnie oczko.
- Ale..nie o to cho..
- Połóż się. - położył ręce na moich ramionach i powoli mnie położył na masce.
- Nie możemy iść do łóżka? - sapnęłam. Czułam jak się rumienię.
- Tu mi się podoba. - odpowiedział, całując moje uda, a kciukiem zaczął masować łechtaczkę.
Uniosłam na chwilę plecy w górę, zamykając oczy i opadłam nimi na zimną maskę. Zaraz poczułam jak palce Justina powoli się we mnie zanurzają.
- Boże. - powiedziałam bezdźwięcznie, sięgając ręką do głowy chłopaka.
Justin na chwilę przestał całować moje uda i poczułam jego ciepłe wargi na mojej kobiecości. Natychmiast się podniosłam zaszokowana, chcąc odciągnąć szatyna, jednak ten złapał mnie za biodra i pociągnął do siebie, przez co opadłam plecami o maskę.
- Justin, nie chcę. - próbowałam pociągnąć go do góry. To było dziwne i inne uczucie. Zdecydowanie onieśmielające. Na chwilę zamknęłam oczy i starałam się rozluźnić. Przecież on jest moim chłopakiem. Nie robię tego z kimś obcym. Uspokoiłam oddech i powoli zaczynało mi się to podobać i wtedy Justin przestał!
- O nie, nie, nie. Wracaj tam z powrotem. - pchnęłam go, żeby dokończył to co zaczął.
Usłyszałam ciche parsknięcie i zaraz język Justin z powrotem był we mnie. Wygięłam się w łuk, dociskając głowę szatyna do siebie i cicho jęknęłam. Zaczynało mi się to coraz bardziej podobać.
- Boże, Justin. - krzyknęłam. - Zaraz dojdę. - wygięłam się mocno w łuk i chłopak przestał. - Justin! - pisnęłam, opadając plecami na maskę.
- Dopiero się tak zapierałaś. - zaśmiał się, ściągając szybko spodnie.
- To co. - zmarszczyłam brwi. - Tak się nie robi. - wydęłam wargi.
Chłopak nałożył prezerwatywę i powoli we mnie wszedł.
- Cholera, kochanie. - mruknął, zagryzając dolną wargę. - Jesteś taka gorąca. - szepnął, pochylając się nade mną. - I mokra. - to wyszeptał wprost do mojego ucha, po czym mocno we mnie pchnął.
- O Chryste! - pisnęłam, mocno łapiąc się Justina.
- Justin, kochanie. - zaśmiał się chłopak, odgarniając włosy z mojego czoła.
Zaśmiałam się lekko, patrząc mu w oczy.
- Kocham Cię. - szepnęłam.
- Wiem. Ja Ciebie też. - uśmiechnął się szeroko, nie przestając ruszać biodrami.
Zagryzłam wargę i przejechałam paznokciami z jego pleców na tyłek i mocno je wbiłam.
- Kurwa, spokojniej. - sapnął i ugryzł mnie w ucho.
- To przyspiesz. - wydyszałam.
Chłopak natychmiast się wyprostował, złapał mnie pod biodrami i przyspieszył oraz wzmocnił ruchy.
- Och, kurwa, Justin! - wrzasnęłam, ponownie wyginając się w łuk.
W pomieszczeniu było słychać tylko nasze zmęczone oddechy i jęki, kiedy zadzwonił czyjś telefon.
- Nie odbieraj. - powiedzieliśmy równocześnie, na co oboje się zaśmialiśmy.
Po chwili telefon przestał dzwonić, więc obydwoje mogliśmy się skupić.
Zacisnęłam mocno powieki i przez moje ciało przeszedł prąd, a po nim rozeszło się przyjemne ciepło.
- Kurwa, kurwa, kurwa! - powtarzał Justin przy ostatnich pchnięciach i w końcu opadł na mnie ciężko dysząc. - Tego mi było trzeba dzisiaj. - westchnął.
- Przepraszam za samochód. - powiedziałam po chwili, głaszcząc chłopaka po głowie.
- Po tym Ci wybaczam. - zaśmiał się. - Ale nie dostaniesz więcej kluczyków. - powiedział poważenie, wstając ze mnie. Pochylił się i włożył spodnie, wcześniej wyrzucając zużytą prezerwatywę.
- Porwałeś mi bieliznę. - zmrużyłam oczy, siadając.
- Przecież masz stanik.
- Majtki. - warknęłam.
- Nie są Ci potrzebne, kiedy jesteś ze mną. - puścił mi oczko.
- Dupek. - zaśmiałam się i zeskoczyłam z auta, po czym włożyłam spodnie i bluzkę. - Odwieziesz mnie do domu?
- Rano. - skinął głową. Podszedł do stolika i wyłączył muzykę, po czym wyciągnął dzwoniący telefon i przystawił do ucha.
Wygładziłam ubranie rękoma i poszłam za chłopakiem. Strasznie niekomfortowo czuję się bez majtek.
- Biegałem. - powiedział do komórki. - Z Twoją siostrą. - Mówię, że biegaliśmy. - Kurwa, ganiałem ją po domu! Zresztą chuj Cię to obchodzi co robiliśmy! - warknął.
- Daj mi go! - powiedziałam, zatrzymując chłopaka.
- Mike mówi, że rani pogadacie. - zaśmiał się i uszczypnął mnie w tyłek.
- Ała! - pisnęłam .
- Uderzyła się. Kurwa, Mike! Mów co chcesz! - chłopak spoważniał i wyprzedził mnie idąc na górę.
Westchnęłam i poszłam do kuchni, wzięłam wodę i poszłam na górę. Zaczesałam włosy do tyłu i weszłam do pokoju Justina.
- Co się stało? - spytałam, stając w drzwiach.
- Nic. westchnął.
- Justin? - podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach. - O co chodzi?
- Nie wiem czy będę na Twoich urodzinach. - szepnął, głaszcząc mnie po plecach.
- Dlaczego? - spytałam smutno.
- Jutro z Mike'iem wyjeżdżamy na tydzień.
- A moje urodziny są za 5 dni. - westchnęłam, wplatając palce we włosy chłopaka. - W porządku. Mogę je przenieść - uśmiechnęłam się. - Jeszcze nie rezerwowałam clubu.
- Postaram się wrócić na Twoje urodziny.
- Po co wyjeżdżacie? - zagryzłam wargę.
- Jessica. - westchnął.
- Rozumiem. - uśmiechnęłam się lekko. - Chodźmy spać.
- Justin, pośpiesz się! - krzyknęłam, stojąc przy drzwiach.
- Idę, kurwa! - odkrzyknął.
- Jeszcze raz do mnie przeklniesz i trzasnę drzwiami!
- Spróbuj tylko! - warknął, schodząc po schodach.
- Nie prowokuj mnie - uśmiechnęłam się i otworzyłam drzwi.
- Wkurwiasz mnie i nie masz na sobie majtek. - powiedział, idąc za mną. - Ty mnie lepiej nie prowokuj. - zaśmiał się.
Przewróciłam oczami i złapałam za klamkę, kiedy Justin strzepnął moją rękę.
- Ja Ci otworzę. - powiedział szybko, otwierając drzwi i zaraz zamykając je za mną.
- Boże. - westchnęłam.
Po chwili obok mnie pojawił się chłopak i ruszyliśmy do mojego domu.
- Na cholerę Ci moje majtki? - spojrzałam na niego, marszcząc brwi.
KOMENTOWAĆ!!
Hahahhahaa ZAJEBISTE !!!!!
OdpowiedzUsuńJsvsjsnajavab <3 hahah Justy i Jess napaleni <3 biegaliśmy . Taaak. Tak to sie teraz mówi. Rozdział niesamowity jak każdy. Masz ogromny talent. Kocham twój styl pisania zarówno tu jak i na Sav. Kocham Cię <4 Nie moge się doczekać następnego ; ) ciekawe gdzie Justin chowa jej majtki xd
OdpowiedzUsuńBoski boski boski xd Justin jest stuknięty xd hahaha bardzo dziekuję Ci za pisanie tego opowiadania! Czekam już na kolejny i umieram z ciekawości : ) kocham xx
OdpowiedzUsuń@JustenAkaMyLove
Długo czekałam ale absolutnie było warto. Genialny rozdział. W ogóle kocham to opowiadanie <3 a ty jesteś wspaniała. KC ;* <33
OdpowiedzUsuńBoże cudowne heheheheheheh !!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam @!!!!!!!! Codziennie sparawdzam czy jest nowy hshsbdjzjavsh co on robi z tymi majtkami hahhaha i dziękuję że piszecie xd czekam na kolejne rozdziały
OdpowiedzUsuńBiegalismy AHAHAHAGHA jasne jasne. Rozdzial swietny oby tak dalej,jestes najlepsza !:*
OdpowiedzUsuńAhaha boze Justin ty zboku :D rozdzial cudowny
OdpowiedzUsuńHehehe... Kocham to! Justin... jaki z niego zboczeniec :D czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńhahahahhaha boże jakie to zboczone hahah :DD kocham zboczone rozdziały i cb też <3 Cudowny i czekam na nn :8
OdpowiedzUsuńhahahahahah OMG ja wiedziałam że to się tak skończy , zresztą kto tego nie wiedział . Nie no oni są po prostu boscy kocham ich <333333333333333
OdpowiedzUsuńhahahahhahahhahha myła mu samochód w samej bieliźnie hahahhahahahha xD
OdpowiedzUsuńno w końcu! suuuper.. pisz dalej :P
OdpowiedzUsuńBOŻE ! Kocham twoje blogi, są naprawdę wciągające :) Pisz dalej. Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńOMG... to było... coś.. hahaha kocham twoje opowiadania.. czekam na kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńBoże cudny martwi mnie trochę ten wyjazd Justina ;( rozdział cudny i czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńCudny Cudny Cudny..! Także i mnie martwi ten wyjazd Justin'a.
OdpowiedzUsuńNo ale poczekamy to zobaczymy.. ♥
genialne!!! kocham to!!!
OdpowiedzUsuńCUDOWNY *.* wgl to kocham twój blog, czytam każdy rozdział <3! Czekam na nn:**
OdpowiedzUsuńI Like It xo :)
OdpowiedzUsuńSupeer :**
OdpowiedzUsuńaależ to napaleniec ! :D haha, świetny rozdział, pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńJESTEŚ BOSEM :D HAHA , no nie moge, a jesszcze ten jej lęk bo znowu trzasnęła drzwiami :D
OdpowiedzUsuńAle oni mają życie seksualne rozbudowane no :D niech jeszcze to zrobią na ławce w parku haha :D
OdpowiedzUsuńA może zrobisz terazz taki coś ze gumka im pękła i boją się ze wpadną ale potem jest ok ? :)
OdpowiedzUsuńNie wierze, że na tej ziemi chodzą ludzie z takim talentem i zaangażowaniem :) Zycze powodzenia i wiedz ze jestem z Toba ; *
OdpowiedzUsuńZajekur*wabiste. Skąd ty bierzesz te pomysły to ja nie wiem.
OdpowiedzUsuńJejku kocham .ich seriio jjcvycgccyhvu <3
OdpowiedzUsuńPowiem Ci tak rozdział wyszedł Ci wspaniale. Każdy twój rozdział jest cudowny i coraz bardziej wciągający. Kocham Cię i to co dla nas robisz ;). Agata Szynal ;D
OdpowiedzUsuńCudowny hahaha napalence. Po cholere ci moje majtki ? Hahahahhahaha
OdpowiedzUsuńhahahaha, biegalismy ;p to jest jedyne opowiadanie , ktore naprawde potrafi poprawic humor. Dziekuje < 3 a rozdzial jak zwykle wspanialy <3
OdpowiedzUsuńBuigalismy. Huehuehuehuehuehuehu xdd
OdpowiedzUsuńSwietny rizdzial ,kocham Cue ;*
OdpowiedzUsuńhahahahaha ten rozdział ^^ czekam nn : >
OdpowiedzUsuńHahahah zajebisty rozdział, kocham cię. Myślałam nad takim rozdziałem co by Justin był pijany i by skrzywdził jessice, co o tym myślisz? :)
OdpowiedzUsuńHaH :) Rozdzial jest niesamowity ! Jestem ciekawa, po co Justinowi te majtki xD. Czekam na nastepny :*
OdpowiedzUsuńzabawa-jest-wszedzie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńHahahah,boże kocham to <3
OdpowiedzUsuńcoś czuje że Jus coś kombinuje i nie bd wesoło ;> rozdział super dawaj szybko następny ;*
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. ;)
OdpowiedzUsuńKiedy nn? Dawj kolejny bo już nie mogę się doczekać
OdpowiedzUsuńCZYTAMM!! rozdział jak zawsze zajebisty.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, dopiero zaczynam :**
http://everything-i-do-i-do-it-for-u.blogspot.com/
-Nie zbliżaj się no niej! To same kłopoty!
...
-W jego oczach zawsze będziesz nikim!
Dadzą radę? Wygra miłość i szczęście? A może role się odwrócą i nie wygrają. Wszystko może się zdarzyć.
ON MIESZKA TAM JA TU A MIĘDZY NAMI FRAGMENT SNU..
Uwielbiam twoje opowiadanie i ten rozdział jest booski. Ciekawe o co chodzi z tymi dziewczynami, z tym porwaniem.. Boję się 2 części :oo :D
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego nowego roku i weeny życzę. ;))