- Mils z naszej klasy i Alicia Stark z pierwszej. - szepnęła Ashley, rozglądając się dyskretnie na boki. - Nie ma ich od ponad tygodnia! Znaczy się Alicia zaginęła 5 dni temu, a Miley 8. - zagryzła nerwowo wargę.
- Może po prostu melanż je poniósł. - poprawiłam torbę na ramieniu.
- Tydzień? - zaśmiała się Shay.
- Cóż...Mike powiedział kiedyś, że idzie do kolegi. - przewróciłam oczami. - Nie było go 5 dni.
- Dobra, znamy tą historię. - zaśmiała się Ash. - Mike jest...Mike'iem. - parsknęła.
- Cholera, pamiętam jacy Twoi rodzice byli wtedy wkurzeni. - powiedziała Cass.
- Jezu! Nieważne! - krzyknęła Ash. - zaginęły dwie dziewczyny. Rozumiecie? - powiedziała, szeroko otwierając oczy. - Co jeśli, porywacz czyha na inne dziewczyny? - zmarszczyła swoje wyregulowane brwi.
- Ashley! Daj spokój! To, że ktoś zaginął, nie oznacza od razu porwania. - przewróciłam oczami.
- Mówię Ci, że zostały porwane! - warknęła do mnie, idąc do klasy.
Mam dużo sprawdzianów do pozaliczania, ale dam radę. Swoją nieobecność wytłumaczyłam pobytem w szpitalu i amnezją, więc niektórzy poszli mi na rękę i okroili materiał.
Spakowałam książki do torebki, założyłam ją na ramię i ruszyłam do wyjścia.
- Jess! - krzyknęła Cass.
- Hm? - odwróciłam się za siebie, nadal idąc.
- Masz dzisiaj czas? - zagryzła wargę, starając się dotrzymać mi kroku.
- Dzisiaj nie bardzo, ale może być jutro. - uśmiechnęłam się do niej i zaczęłam się przepychać przez dziewczyny z pierwszej klasy.
- Cholera, to Justin Bieber. - szepnęła czarnoskóra dziewczyna do swojej koleżanki.
Przewróciłam oczami i kiedy w końcu się przepchnęłam przez dziewczyny zauważyłam Justina opierającego się o samochód, palącego papierosa i rozmawiającego z trzema dziewczynami z pierwszej klasy.
- Chyba ktoś Ci próbuje odbić chłopaka. - zaśmiała się Cass.
- Patrz! - zachichotałam. Wypięłam pierś i dumnie szłam w kierunku chłopaka, kiedy wpadłam na kogoś, a po chwili poczułam gorąco rozlewające się po mojej klatce piersiowej.
- Cholera! - syknęłam, odskakując od chłopaka.
- Jess, cholera, przepraszam. Nie zauważyłem Cię. - zaczął się tłumaczyć.
- W porządku! - wycedziłam przez zaciśnięte zęby i zaczęłam wachlować bluzką, żeby już nie parzyła.
- Co się stało? - usłyszałam zachrypnięty głos Justina.
- Nic. - powiedział David.
- Wylałeś na moją dziewczynę gor..- nie pozwoliłam mu dokończyć, łapiąc go za kurtkę.
- Nic się nie stało! - warknęłam, ciągnąc go do samochodu. - Z kim rozmawiałeś? - spytałam, krzyżując ramiona.
- Nawet nie pamiętam jak mają na imię. - zaśmiał się.
Zmrużyłam oczy, zaciskając usta w wąską linię.
- No co?! - spytał.
- Flirtowałeś z nimi.
- Daj spokój! - zaśmiał się, owijając rękę wokół mojego biodra. - Flirtuję tylko z Tobą. - mruknął i po chwili wpił się w moje usta.
- Suka. - usłyszałam za sobą.
Chciałam się odwrócić, kiedy chłopak mocno ścisnął mój pośladek i pogłębił pocałunek. - Są zazdrosne. - szepnął.
- Justin. Muszę Ci coś powiedzieć. - powiedziałam między pocałunkami. Wydaje mi się, że jest w dobrym humorze. Zresztą, nie chcę, żeby kogoś pobił, za to, że mu samochód lekko porysowałam. Dobra, może to nie jest wcale tak lekko zarysowane..
- Co? - spytał nadal mnie całując.
Cholera, jesteśmy pod szkołą!
- Ta ja zarysowałam Ci samochód.
- Co kurwa? - warknął, odpychając mnie.
- No...pojechałam do sklepu...jak wtedy spałeś.. - podrapałam się po karku. - Zrobiłam Ci zakupy. - zagryzłam wargę.
- Ja pierdole! Jak mogłaś! - syknął. - Moje auto! Co ja Ci kurwa zrobiłem? - krzyknął.
Rozejrzałam się na boki, upewniając się, że nikt na nas nie patrzy, ale jak się okazało, kilka osób było bardzo zainteresowanych naszą kłótnią.
- Załatwmy to w samochodzie, co? - szepnęłam.
- O nie! Nie wsiądziesz do mojego maleństwa! Wystarczająco je skrzywdziłaś! - powiedział, otwierając drzwi.
- Jezu, Justin! To tylko samochód. - przewróciłam oczami.
- To nie jest tylko samochód! To moje dziecko! - powiedział, łapiąc się za serce.
- Jejku, przepraszam? - uniosłam brwi.
- Nie! - powiedział krzyżując ręce na piersi i wydął wargi.
- Jakiś Ty obrażalski. - sapnęłam. - Okej, co mam zrobić? Zapłacić za mechanika? Umyć samochód? Oddać Ci pieniądze? - zaczęłam wymieniać.
- Będę po Ciebie o 19. - wsiadł do samochodu. - Włóż obcasy.
- Pójdziemy na imprezę? - spytałam, marszcząc brwi.
- Wystarczy jak ubierzesz seksowną bieliznę i szpilki. - uśmiechnął się szelmowsko.
- Nie będę dla Ciebie tańczyła! - skrzywiłam się.
- Kto tu mówi o tańczeniu. - puścił mi oczko i odjechał.
- Świetnie! - warknęłam do siebie i odwróciłam się, szukając Cass w tłumie.
- Tu jestem. - usłyszałam za plecami, na co od razu się tam odwróciłam. - Dlaczego Justin odjechał? - spytała, marszcząc brwi.
- Powiedziałam mu, że zarysowałam mu samochód, a raczej wgniotłam. - przewróciłam oczami.
- O! Laska! - zaśmiała się, przykładając dłoń do ust. - To chłopak, więc pewnie nieźle się wkurzył! - zachichotała.
- Oj, wkurzył się. - pokiwałam głową, krzywiąc się.
- Przejdzie mu kiedyś. - uśmiechnęła się pocieszająco i ruszyła w stronę swojego auta.
- W zasadzie, to kazał mi się ubrać seksownie...bo przyjedzie po mnie o 19. - zagryzłam wargę, ściskając ramiączko od torby.
- Uprawialiście już sex? - szepnęła, otwierając samochód.
Skinęłam nieśmiało głową, lekko się rumieniąc.
- Więc już wiesz jak go będziesz musiała przeprosić. - uśmiechnęła się i wsiadła do samochodu.
- Co? Nie! - odpowiedziałam, zapinając pas bezpieczeństwa. - Gdyby tak było, to powiedziałby. Justin jest szczery.
- Zakład, że tu chodzi też o seks? Inaczej nie przeprosisz faceta za porysowanie samochodu.
- Zakład! - wyciągnęłam w jej stronę rękę, czekając aż przypieczętuje umowę.
- Zakład! Jeśli wygram, to oddajesz mi swoją tą czarną obcisłą sukienkę.
- Kocham ją! - pisnęłam.
- I tak wyglądam w niej lepiej. - powiedziała nonszalancko.
- Sucza. - sapnęłam. - W porządku, w taki razie jak ja wygram..-ścisnęłam mocniej jej rękę. -..oddasz mi swoje louboutiny. - wydęłam wargi.
- Żartujesz! - krzyknęła. - To louboutiny! - puściła moją rękę i wyjechała ze szkolnego parkingu.
- Właśnie dlatego mi je oddasz. - uśmiechnęłam się szelmowsko.
- Możesz o nich pomarzyć. - zaśmiała się. - Bo to ja wygram. A! I masz być uczciwa! Nie ma kłamania! Bo zapytam Justina!
- W porządku. - założyłam ręce na piersi.
Spojrzałam w okno po mojej prawej stronie, kiedy nagle obok mnie pojawił się czarny samochód, mężczyzna w czapce spojrzał na mnie, uśmiechając się szelmowsko, po czym nas wyprzedził, a następnie zwolnił, przez co prawie w niego uderzyłyśmy.
- Co to, kurwa było? - krzyknęła przerażona blondynka, zatrzymując samochód.
- Nie wiem. - wydyszałam, mocno ściskając deskę rozdzielczą.
- Pieprzony idiota! - wrzasnęła dziewczyna, poprawiając swoje włosy. - Cholera, omal w niego nie uderzyłam. - sapnęła i ponownie zaczęła jechać.
Cóż. To było dziwne i cholernie przerażające.
Resztę drogi jechałyśmy w ciszy. Odezwałam się dopiero kiedy znalazłyśmy się u mnie pod domem.
- Dzięki za podwózkę. - uśmiechnęłam się lekko do dziewczyny.
- Nie ma za co. - skinęła głową.
- Do jutra, uważaj na siebie. - powiedziałam całkiem poważnie.
- Dzięki. - cmoknęła mnie w policzek.
Wysiadłam z samochodu i otulając się ramionami, ruszyłam do domu.
- Czemu nie zaprosiłaś Cassie? - usłyszałam za plecami, kiedy szłam do kuchni.
Zmarszczyłam brwi, odwracając się za siebie.
- Bo..tylko mnie odwiozła..
- Czemu ona, a nie Justin? - spytał krzyżując ramiona.
- Jezu, Mike! To Cassie już nie może mnie odwieźć? Zresztą co Cię to obchodzi? - warknęłam.
- Zarysowałaś mu samochód, prawda? - zaśmiał się gorzko.
Zacisnęłam mocno szczękę, coraz bardziej się denerwując.
- Był tu, jak byłaś w szkole. Twierdził, że rozwaliłem mu samochód, bo was przyłapałem. - westchnął. - Ale tylko Ty jesteś zdolna do tego, żeby tak wgnieść samochód. - zaśmiał się. - To koniec? - spytał, szeroko się uśmiechając.
Boże, czy on musi mi przypominać, co wczoraj zrobił?
- Nie. Justin przyjeżdża po mnie o 19. - uśmiechnęłam się sztucznie i poszłam do kuchni.
Położyłam torebkę na stoliku i wstawiłam wodę na kawę.
- Rodzice się odzywali? - zagryzłam wargę.
- Nie. - odpowiedział ostro.
Zalałam kawę wrzątkiem, wzięłam torebkę i ruszyłam na górę. Zamknęłam drzwi od pokoju i usiadłam przy biurku, stawiając na nim kawę. Przeczesałam dłonią włosy, po czym wyciągnęłam wszystkie podręczniki.
- I jak w szkole?
Lekko podskoczyłam ze strachu. - Jezu, puka się! - warknęłam.
- Dobra tam. - westchnął.
Odwróciłam się za siebie i spojrzałam na chłopaka, stojącego w drzwiach.
- Nauczyciele okroili mi trochę materiał. Jak się postaram to zdam.
- Nie masz zamiaru poprawiać roku?
- Oczywiście, że nie. - prychnęłam.
- To dobrze. - uśmiechnął się. - Ucz się gówniarzu. - puścił mi oczko i wyszedł.
- Debil - przewróciłam oczami.
Okej, inaczej to sobie wyobrażałam. Myślałam, że będziemy się unikali, ale tak jest lepiej. Nie wracać do tego. Czasu się nie cofnie.
Otworzyłam podręcznik od Geografii i wyciągnęłam kartkę z listą tematów do zaliczenia. Zaczęłam zaznaczać wszystkie tematy do zaliczenia, a później zaczęłam je streszczać. Pod koniec pracy otrzymałam sms. Odblokowałam ekran i odczytałam sms.
Od: Justin
Szpilki i seksowna bielizna, będę za 30min ;)
Do: Justin
O co chodzi?
Nie odpisał już.
Spojrzałam na zegarek i dochodziła 19. Pobiegłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Ubrałam 'seksowną' bieliznę, pomalowałam oczy, rozczesałam włosy i ubrałam się. Telefon nie przestawał dzwonić.
- Jezu! - mruknęłam do siebie i odebrałam w końcu telefon. - Co? - warknęłam.
- Długo mam, kurwa czekać? - warknął chłopak.
- Wal się! - syknęłam.
- Poczekaj tylko jak tu zejdziesz. - zaśmiał się gorzko. - zobaczymy co będę walił.
- Jesteś obrzydliwy. - skrzywiłam się.
- A Ty wkurwiająca.
- Dobra! Uczyłam się! Zaraz będę, wejdź do domu.
Rozłączył się. Frajer. Popsikałam się perfumami i zbiegłam na dół.
- Ja pierdole, ile można na nią czekać? - warknął Justin.
- Gdzie jedziecie? - spytał Mike.
- Do mnie.
- Jestem! - krzyknęłam ostro i poszłam po szpilki. - Idziemy?
Chłopak podszedł do mnie, objął w pasie i pocałował namiętnie.
- Śpi u mnie.
- Jutro ma szkołę. - opowiedział Mike.
- Przywiozę ją rano.
- Macie prezerwatywy? - spytał.
- Chryste! Mike! - sapnęłam, rumieniąc się.
- Co Ty! Staramy się o dziecko. - uśmiechnął się Justin.
- Zaraz Ci zęby wybije, kutasie. - syknął brunet.
- Dobra, spokój! - krzyknęłam. - Możemy iść? - spojrzałam na chłopaka.
- Nara geju! - zaśmiał się Justin.
- Masz szczęście, że jest tu moja siostra.
- Dobra, dobra! - zaśmiał się szaty, wychodząc.
- Zamknij się już!
- Grozisz mi, czy co? - spytał, łapiąc mnie za rękę.
- Po co miałam ubrać szpilki? - spytałam. - O Chryste! Gdzie wybrudziłeś tak samochód? - spojrzałam zaszokowana na pojazd.
- Błoto było. - usprawiedliwił się. - Wsiadaj, tylko ostrożnie i niczego nie dotykaj, oprócz mnie. - uśmiechnął się szelmowsko.
Zmrużyłam oczy i delikatnie otworzyłam zabrudzone drzwi, po czym mocno je zamknęłam.
- Jezu, dziewczyno! Chcesz mi zepsuć też drzwi? - krzyknął. - Za każdą krzywdę samochodu, musisz mnie całować. - uśmiechnął się szeroko.
Spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami.
- Całuj! - wskazał palcem na swoje usta.
Dalej patrzyłam na niego jak na idiotę.
- Wkurwiasz mnie od samego rana.
- To wkurwię Cię jeszcze bardziej. - uśmiechnęłam się sztucznie. Otworzyłam drzwi i trzasnęłam nimi mocno.
- Kurwa! - wrzasnął, złapał za tył mojej głowy, lekko ciągnąc za moje włosy, po czym wpił się mocno w moje usta, miażdżąc mi wargi. Po chwili poczułam metaliczny smak krwi. Chłopak odsunął się ode mnie, ciężko dysząc. Oblizał usta i spojrzał na moje wargi.
- Przepraszam. - szepnął i pocałował moją wargę. - Boli?
Dotknęłam palcem ust i spojrzałam na niego. - Trochę. - przełknęłam ślinę.
- Przepraszam, poniosło mnie. - pocałował mnie w policzek.
- Już w porządku. - nabrałam powietrza do ust i wyjęłam chusteczkę z torebki, po czym przystawiłam ją do rozciętej wargi. - Jedź.
Szatyn złapał mnie pod brodą, pocałował delikatnie w usta i ruszył.
- Słyszałeś, że zaginęły dwie dziewczyny? - spojrzałam na chłopaka.
- Tak. - powiedział krótko. Wjechał na swoje podwórko. Wysiadł z samochodu, wpisał kod do garażu, wrócił i wsiadł z powrotem do samochodu.
- Po co się tak stroiłam, skoro zostajemy u Ciebie? - westchnęłam.
Chłopak wjechał do garażu, który zaraz za nami zaczął się zamykać.
- Cóż. - spojrzał na mnie z głupim uśmieszkiem. - Rozbieraj się i umyjesz mi samochód.
- Ashley! Daj spokój! To, że ktoś zaginął, nie oznacza od razu porwania. - przewróciłam oczami.
- Mówię Ci, że zostały porwane! - warknęła do mnie, idąc do klasy.
Mam dużo sprawdzianów do pozaliczania, ale dam radę. Swoją nieobecność wytłumaczyłam pobytem w szpitalu i amnezją, więc niektórzy poszli mi na rękę i okroili materiał.
Spakowałam książki do torebki, założyłam ją na ramię i ruszyłam do wyjścia.
- Jess! - krzyknęła Cass.
- Hm? - odwróciłam się za siebie, nadal idąc.
- Masz dzisiaj czas? - zagryzła wargę, starając się dotrzymać mi kroku.
- Dzisiaj nie bardzo, ale może być jutro. - uśmiechnęłam się do niej i zaczęłam się przepychać przez dziewczyny z pierwszej klasy.
- Cholera, to Justin Bieber. - szepnęła czarnoskóra dziewczyna do swojej koleżanki.
Przewróciłam oczami i kiedy w końcu się przepchnęłam przez dziewczyny zauważyłam Justina opierającego się o samochód, palącego papierosa i rozmawiającego z trzema dziewczynami z pierwszej klasy.
- Chyba ktoś Ci próbuje odbić chłopaka. - zaśmiała się Cass.
- Patrz! - zachichotałam. Wypięłam pierś i dumnie szłam w kierunku chłopaka, kiedy wpadłam na kogoś, a po chwili poczułam gorąco rozlewające się po mojej klatce piersiowej.
- Cholera! - syknęłam, odskakując od chłopaka.
- Jess, cholera, przepraszam. Nie zauważyłem Cię. - zaczął się tłumaczyć.
- W porządku! - wycedziłam przez zaciśnięte zęby i zaczęłam wachlować bluzką, żeby już nie parzyła.
- Co się stało? - usłyszałam zachrypnięty głos Justina.
- Nic. - powiedział David.
- Wylałeś na moją dziewczynę gor..- nie pozwoliłam mu dokończyć, łapiąc go za kurtkę.
- Nic się nie stało! - warknęłam, ciągnąc go do samochodu. - Z kim rozmawiałeś? - spytałam, krzyżując ramiona.
- Nawet nie pamiętam jak mają na imię. - zaśmiał się.
Zmrużyłam oczy, zaciskając usta w wąską linię.
- No co?! - spytał.
- Flirtowałeś z nimi.
- Daj spokój! - zaśmiał się, owijając rękę wokół mojego biodra. - Flirtuję tylko z Tobą. - mruknął i po chwili wpił się w moje usta.
- Suka. - usłyszałam za sobą.
Chciałam się odwrócić, kiedy chłopak mocno ścisnął mój pośladek i pogłębił pocałunek. - Są zazdrosne. - szepnął.
- Justin. Muszę Ci coś powiedzieć. - powiedziałam między pocałunkami. Wydaje mi się, że jest w dobrym humorze. Zresztą, nie chcę, żeby kogoś pobił, za to, że mu samochód lekko porysowałam. Dobra, może to nie jest wcale tak lekko zarysowane..
- Co? - spytał nadal mnie całując.
Cholera, jesteśmy pod szkołą!
- Ta ja zarysowałam Ci samochód.
- Co kurwa? - warknął, odpychając mnie.
- No...pojechałam do sklepu...jak wtedy spałeś.. - podrapałam się po karku. - Zrobiłam Ci zakupy. - zagryzłam wargę.
- Ja pierdole! Jak mogłaś! - syknął. - Moje auto! Co ja Ci kurwa zrobiłem? - krzyknął.
Rozejrzałam się na boki, upewniając się, że nikt na nas nie patrzy, ale jak się okazało, kilka osób było bardzo zainteresowanych naszą kłótnią.
- Załatwmy to w samochodzie, co? - szepnęłam.
- O nie! Nie wsiądziesz do mojego maleństwa! Wystarczająco je skrzywdziłaś! - powiedział, otwierając drzwi.
- Jezu, Justin! To tylko samochód. - przewróciłam oczami.
- To nie jest tylko samochód! To moje dziecko! - powiedział, łapiąc się za serce.
- Jejku, przepraszam? - uniosłam brwi.
- Nie! - powiedział krzyżując ręce na piersi i wydął wargi.
- Jakiś Ty obrażalski. - sapnęłam. - Okej, co mam zrobić? Zapłacić za mechanika? Umyć samochód? Oddać Ci pieniądze? - zaczęłam wymieniać.
- Będę po Ciebie o 19. - wsiadł do samochodu. - Włóż obcasy.
- Pójdziemy na imprezę? - spytałam, marszcząc brwi.
- Wystarczy jak ubierzesz seksowną bieliznę i szpilki. - uśmiechnął się szelmowsko.
- Nie będę dla Ciebie tańczyła! - skrzywiłam się.
- Kto tu mówi o tańczeniu. - puścił mi oczko i odjechał.
- Świetnie! - warknęłam do siebie i odwróciłam się, szukając Cass w tłumie.
- Tu jestem. - usłyszałam za plecami, na co od razu się tam odwróciłam. - Dlaczego Justin odjechał? - spytała, marszcząc brwi.
- Powiedziałam mu, że zarysowałam mu samochód, a raczej wgniotłam. - przewróciłam oczami.
- O! Laska! - zaśmiała się, przykładając dłoń do ust. - To chłopak, więc pewnie nieźle się wkurzył! - zachichotała.
- Oj, wkurzył się. - pokiwałam głową, krzywiąc się.
- Przejdzie mu kiedyś. - uśmiechnęła się pocieszająco i ruszyła w stronę swojego auta.
- W zasadzie, to kazał mi się ubrać seksownie...bo przyjedzie po mnie o 19. - zagryzłam wargę, ściskając ramiączko od torby.
- Uprawialiście już sex? - szepnęła, otwierając samochód.
Skinęłam nieśmiało głową, lekko się rumieniąc.
- Więc już wiesz jak go będziesz musiała przeprosić. - uśmiechnęła się i wsiadła do samochodu.
- Co? Nie! - odpowiedziałam, zapinając pas bezpieczeństwa. - Gdyby tak było, to powiedziałby. Justin jest szczery.
- Zakład, że tu chodzi też o seks? Inaczej nie przeprosisz faceta za porysowanie samochodu.
- Zakład! - wyciągnęłam w jej stronę rękę, czekając aż przypieczętuje umowę.
- Zakład! Jeśli wygram, to oddajesz mi swoją tą czarną obcisłą sukienkę.
- Kocham ją! - pisnęłam.
- I tak wyglądam w niej lepiej. - powiedziała nonszalancko.
- Sucza. - sapnęłam. - W porządku, w taki razie jak ja wygram..-ścisnęłam mocniej jej rękę. -..oddasz mi swoje louboutiny. - wydęłam wargi.
- Żartujesz! - krzyknęła. - To louboutiny! - puściła moją rękę i wyjechała ze szkolnego parkingu.
- Właśnie dlatego mi je oddasz. - uśmiechnęłam się szelmowsko.
- Możesz o nich pomarzyć. - zaśmiała się. - Bo to ja wygram. A! I masz być uczciwa! Nie ma kłamania! Bo zapytam Justina!
- W porządku. - założyłam ręce na piersi.
Spojrzałam w okno po mojej prawej stronie, kiedy nagle obok mnie pojawił się czarny samochód, mężczyzna w czapce spojrzał na mnie, uśmiechając się szelmowsko, po czym nas wyprzedził, a następnie zwolnił, przez co prawie w niego uderzyłyśmy.
- Co to, kurwa było? - krzyknęła przerażona blondynka, zatrzymując samochód.
- Nie wiem. - wydyszałam, mocno ściskając deskę rozdzielczą.
- Pieprzony idiota! - wrzasnęła dziewczyna, poprawiając swoje włosy. - Cholera, omal w niego nie uderzyłam. - sapnęła i ponownie zaczęła jechać.
Cóż. To było dziwne i cholernie przerażające.
Resztę drogi jechałyśmy w ciszy. Odezwałam się dopiero kiedy znalazłyśmy się u mnie pod domem.
- Dzięki za podwózkę. - uśmiechnęłam się lekko do dziewczyny.
- Nie ma za co. - skinęła głową.
- Do jutra, uważaj na siebie. - powiedziałam całkiem poważnie.
- Dzięki. - cmoknęła mnie w policzek.
Wysiadłam z samochodu i otulając się ramionami, ruszyłam do domu.
- Czemu nie zaprosiłaś Cassie? - usłyszałam za plecami, kiedy szłam do kuchni.
Zmarszczyłam brwi, odwracając się za siebie.
- Bo..tylko mnie odwiozła..
- Czemu ona, a nie Justin? - spytał krzyżując ramiona.
- Jezu, Mike! To Cassie już nie może mnie odwieźć? Zresztą co Cię to obchodzi? - warknęłam.
- Zarysowałaś mu samochód, prawda? - zaśmiał się gorzko.
Zacisnęłam mocno szczękę, coraz bardziej się denerwując.
- Był tu, jak byłaś w szkole. Twierdził, że rozwaliłem mu samochód, bo was przyłapałem. - westchnął. - Ale tylko Ty jesteś zdolna do tego, żeby tak wgnieść samochód. - zaśmiał się. - To koniec? - spytał, szeroko się uśmiechając.
Boże, czy on musi mi przypominać, co wczoraj zrobił?
- Nie. Justin przyjeżdża po mnie o 19. - uśmiechnęłam się sztucznie i poszłam do kuchni.
Położyłam torebkę na stoliku i wstawiłam wodę na kawę.
- Rodzice się odzywali? - zagryzłam wargę.
- Nie. - odpowiedział ostro.
Zalałam kawę wrzątkiem, wzięłam torebkę i ruszyłam na górę. Zamknęłam drzwi od pokoju i usiadłam przy biurku, stawiając na nim kawę. Przeczesałam dłonią włosy, po czym wyciągnęłam wszystkie podręczniki.
- I jak w szkole?
Lekko podskoczyłam ze strachu. - Jezu, puka się! - warknęłam.
- Dobra tam. - westchnął.
Odwróciłam się za siebie i spojrzałam na chłopaka, stojącego w drzwiach.
- Nauczyciele okroili mi trochę materiał. Jak się postaram to zdam.
- Nie masz zamiaru poprawiać roku?
- Oczywiście, że nie. - prychnęłam.
- To dobrze. - uśmiechnął się. - Ucz się gówniarzu. - puścił mi oczko i wyszedł.
- Debil - przewróciłam oczami.
Okej, inaczej to sobie wyobrażałam. Myślałam, że będziemy się unikali, ale tak jest lepiej. Nie wracać do tego. Czasu się nie cofnie.
Otworzyłam podręcznik od Geografii i wyciągnęłam kartkę z listą tematów do zaliczenia. Zaczęłam zaznaczać wszystkie tematy do zaliczenia, a później zaczęłam je streszczać. Pod koniec pracy otrzymałam sms. Odblokowałam ekran i odczytałam sms.
Od: Justin
Szpilki i seksowna bielizna, będę za 30min ;)
Do: Justin
O co chodzi?
Nie odpisał już.
Spojrzałam na zegarek i dochodziła 19. Pobiegłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Ubrałam 'seksowną' bieliznę, pomalowałam oczy, rozczesałam włosy i ubrałam się. Telefon nie przestawał dzwonić.
- Jezu! - mruknęłam do siebie i odebrałam w końcu telefon. - Co? - warknęłam.
- Długo mam, kurwa czekać? - warknął chłopak.
- Wal się! - syknęłam.
- Poczekaj tylko jak tu zejdziesz. - zaśmiał się gorzko. - zobaczymy co będę walił.
- Jesteś obrzydliwy. - skrzywiłam się.
- A Ty wkurwiająca.
- Dobra! Uczyłam się! Zaraz będę, wejdź do domu.
Rozłączył się. Frajer. Popsikałam się perfumami i zbiegłam na dół.
- Ja pierdole, ile można na nią czekać? - warknął Justin.
- Gdzie jedziecie? - spytał Mike.
- Do mnie.
- Jestem! - krzyknęłam ostro i poszłam po szpilki. - Idziemy?
Chłopak podszedł do mnie, objął w pasie i pocałował namiętnie.
- Śpi u mnie.
- Jutro ma szkołę. - opowiedział Mike.
- Przywiozę ją rano.
- Macie prezerwatywy? - spytał.
- Chryste! Mike! - sapnęłam, rumieniąc się.
- Co Ty! Staramy się o dziecko. - uśmiechnął się Justin.
- Zaraz Ci zęby wybije, kutasie. - syknął brunet.
- Dobra, spokój! - krzyknęłam. - Możemy iść? - spojrzałam na chłopaka.
- Nara geju! - zaśmiał się Justin.
- Masz szczęście, że jest tu moja siostra.
- Dobra, dobra! - zaśmiał się szaty, wychodząc.
- Zamknij się już!
- Grozisz mi, czy co? - spytał, łapiąc mnie za rękę.
- Po co miałam ubrać szpilki? - spytałam. - O Chryste! Gdzie wybrudziłeś tak samochód? - spojrzałam zaszokowana na pojazd.
- Błoto było. - usprawiedliwił się. - Wsiadaj, tylko ostrożnie i niczego nie dotykaj, oprócz mnie. - uśmiechnął się szelmowsko.
Zmrużyłam oczy i delikatnie otworzyłam zabrudzone drzwi, po czym mocno je zamknęłam.
- Jezu, dziewczyno! Chcesz mi zepsuć też drzwi? - krzyknął. - Za każdą krzywdę samochodu, musisz mnie całować. - uśmiechnął się szeroko.
Spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami.
- Całuj! - wskazał palcem na swoje usta.
Dalej patrzyłam na niego jak na idiotę.
- Wkurwiasz mnie od samego rana.
- To wkurwię Cię jeszcze bardziej. - uśmiechnęłam się sztucznie. Otworzyłam drzwi i trzasnęłam nimi mocno.
- Kurwa! - wrzasnął, złapał za tył mojej głowy, lekko ciągnąc za moje włosy, po czym wpił się mocno w moje usta, miażdżąc mi wargi. Po chwili poczułam metaliczny smak krwi. Chłopak odsunął się ode mnie, ciężko dysząc. Oblizał usta i spojrzał na moje wargi.
- Przepraszam. - szepnął i pocałował moją wargę. - Boli?
Dotknęłam palcem ust i spojrzałam na niego. - Trochę. - przełknęłam ślinę.
- Przepraszam, poniosło mnie. - pocałował mnie w policzek.
- Już w porządku. - nabrałam powietrza do ust i wyjęłam chusteczkę z torebki, po czym przystawiłam ją do rozciętej wargi. - Jedź.
Szatyn złapał mnie pod brodą, pocałował delikatnie w usta i ruszył.
- Słyszałeś, że zaginęły dwie dziewczyny? - spojrzałam na chłopaka.
- Tak. - powiedział krótko. Wjechał na swoje podwórko. Wysiadł z samochodu, wpisał kod do garażu, wrócił i wsiadł z powrotem do samochodu.
- Po co się tak stroiłam, skoro zostajemy u Ciebie? - westchnęłam.
Chłopak wjechał do garażu, który zaraz za nami zaczął się zamykać.
- Cóż. - spojrzał na mnie z głupim uśmieszkiem. - Rozbieraj się i umyjesz mi samochód.
CZYTAJCIE UWAŻNIE ROZDZIAŁY, BO NIEDŁUGO KONIEC CZĘŚCI 1, PÓŹNIEJ BĘDZIE CZĘŚĆ 2 I KONIEC :) WSZYSTKO MAM JUŻ ZAPLANOWANE.
Hahaha końcówka mnie rozwaliła rozdział jak zwykle cudny strasznie szybko leci ten czas a jeszcze niedawno znalazłam cię na bloblo . Piszesz cudnie i nigdy z tym nie kończ i z utęsknieniem czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńHaahaha zakończenie lol. Wspaniałe piszesz
OdpowiedzUsuńBossszz... zakończenie najlepsze.. Chce następny.. Już nie mogę się doczekać jej miny jak dowiedziała się, że będzie myła mu samochód.. Kocham to opowiadanie... Czekam na następny.. <3
OdpowiedzUsuńJA PIERDOLE HAHAHAHAHAHAHAHAHHAAH, JEBŁAM!
OdpowiedzUsuń- Po co się tak stroiłam, skoro zostajemy u Ciebie? - westchnęłam.
Chłopak wjechał do garażu, który zaraz za nami zaczął się zamykać.
- Cóż. - spojrzał na mnie z głupim uśmieszkiem. - Rozbieraj się i umyjesz mi samochód.
KOCHAM TEN ROZDZIAŁ XD
Hahaha... nie no KOCHAM CIĘ! Skąd ty pomysły bierzesz?! Kocham tą końcówke 'Rozbieraj się i umyjesz mi samochód' kckckc! Czekam na nn <3
OdpowiedzUsuń- Cóż. - spojrzał na nią z głupim uśmieszkiem. - Rozbieraj się i umyjesz mi samochód.
OdpowiedzUsuńhahahahaha..xd Nie daje rady..!
Chciałabym widzieć minę od Jessicii ..!
Kocham i do nn..! ♥
Pffa hahahahahahahaha! " umyjesz mi samochód" hahahahahahahaha. Pozdrowienia z podłogi xd Jejku boski jest ten rozdział!! Ciekawe co ona na to!!! Bardzo dziękuję za pisanie tak świetnego opowiadania! Kocham cię xx @JustenAkaMyLove
OdpowiedzUsuńŚwietne! <3 Końcówka najlepsza hahah :D a już myślałam że Justinowi o coś innego chodziło... ;) I nigdy nie przestawaj pisać, bo masz super talent. Opowiadanie ogólnie jest MEGA. Kocham i czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńbooooooooooooooskie...em i cant wait next.! <333
OdpowiedzUsuńHahahahahahha boskie !!!
OdpowiedzUsuńKocham ich !
OdpowiedzUsuńSą jcychcycyv awww *.*
Na prawdę laska masz talent ;) <3
Końcówka zajebista *_* ahahahaha :D
OdpowiedzUsuńJezu kooocham ich !
hahahahaha Jezuu . cudna koncowka. Jestes mega Zajebista !
OdpowiedzUsuńhaahahahahhaha - Po co się tak stroiłam, skoro zostajemy u Ciebie? - westchnęłam.
OdpowiedzUsuńChłopak wjechał do garażu, który zaraz za nami zaczął się zamykać.
- Cóż. - spojrzał na mnie z głupim uśmieszkiem. - Rozbieraj się i umyjesz mi samochód. " hahahha jprdl. <3 świetna końcówka :*
Hahaha, będzie mu samochód myła xd czekam nn <3
OdpowiedzUsuńhahahahh sikam <3
OdpowiedzUsuńJesteś Najlepsza ;3
OdpowiedzUsuńKońcówka Boska zresztą jak i ty ;33
Czekam na ''nn'' xD ;33
Jeeejuuu rozdział idealny ! <3 musiałaś kończyć w takim momencie ? serio ? ehhh chce dalej <3 nie moge się juz doczekać <3 pisz pisz pisz <3
OdpowiedzUsuńOh ten Justin :D
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie.
Szkoda, że zakończyłaś akurat w tym momencie, ale no cóż...będę czekać :)
świetny rozdział, i takiego końca się nie spodziewałam haha.
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńO bosz końcówka zajebista ^^
OdpowiedzUsuńkiedy nn
Hahahaha, powodzenia Jess ;d
OdpowiedzUsuńJeju, jakie Justin pomysły ma. Haha.
@loseXmyself
HAHAHAHAHAHAHA o kurde no to niezły pomysł miał Justin , coś tak podejrzewałam że wymyśli coś takiego nie no chce następny <33333333333
OdpowiedzUsuńHahahhaahah leje ze smiechu, kochqm cie i to opowiadanie:) dziekuje ze piszesz naprawde
OdpowiedzUsuńJaki cawniak z tego Justina. Genialny rozdział! //@VeronikaMiriam
OdpowiedzUsuńCześć :)
OdpowiedzUsuńKocham czytać twojego bloga, dlatego nominowałam go do Liebster Award Blog. :)
Więcej : http://believejinbyourdreams.blogspot.com/2013/12/liebster-award-blog.html
Kocham :3
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na dalszy ciąg, ciekawe czy Jess sie zgodzi :D hahaaha , TWOJA CZACHA JEST TAKA WOW < 3 PEŁNA POMYSŁOW :*
OdpowiedzUsuńhahahahhahahahahahha o mój boże cudowny rozdział jak zwykle <3 Jesteś nieziemska <3 Chce nn :***
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny >>> ???????? Jest niesamowity prosze dodaj już kolejny <3
OdpowiedzUsuńKocham <3
OdpowiedzUsuńKońcówka the best
OdpowiedzUsuń