Po dwóch dniach
Justin od dwóch dni się nie budzi. Liam - zajął się Justinem, a później obejrzał mój policzek, powiedział, że niedługo się obudzi, jego organizm się regeneruje i nie mam się czym martwić. Ale ja i tak się boję. Chciałabym z nim już wrócić do domu i zapomnieć o tym wszystkim. Właśnie...Mike nadal nie wie gdzie jestem. Na pewno będzie wkurzony jak wrócimy i pewnie będzie chciał odesłać mnie do rodziców..
Za niedługo mam 18-ste urodziny i..już nikt nie będzie mną rządził.
- Jessica - usłyszałam za plecami.
Szybko się odwróciłam, zasłaniając okno zasłonami.
- Tak?
- Przyniosłem Ci jedzenie - podał mi plastikowe opakowanie.
- Dzięki - mruknęłam.
- Przestań tyle myśleć - zaśmiał się. - Justin niedługo się wybudzi - puścił mi oczko Liam.
- To samo mówiłeś wczoraj - westchnęłam, kładąc jedzenia na stolik.
- Daj mu trochę czasu, stracił dużo krwi. Ledwo przeżył. - przejechał kciukiem od mojego policzka do brody, uśmiechając się. - No młoda! Bądź dobrej myśli - uśmiechnął się i wyszedł.
Wzięłam z powrotem jedzenie ze stolika i usiadłam na łóżku obok Justina, włączając telewizor.
Otworzyłam opakowanie i ślina natychmiast napłynęła mi do ust. Od wczoraj nic nie jadałam, cały czas pilnowałam Justina. Kiedy skończyłam posiłek, zniżyłam się nieco i przytuliłam do ramienia chłopaka. Dziwnie tak leżeć obok niego cały dzień, a on nawet się nie rusza. Powoli zamykały mi się oczy. Nie mogłam się już skupić na filmie. Strasznie chciało mi się spać, ale nie chcę przegapić momentu, kiedy Justin się obudzi. W końcu odpłynęłam. Zmęczenie wygrało.
*Justin*
Powoli dochodziły do mnie głosy. Zacząłem się budzić. To tylko odgłosy z telewizora. Zamrugałem oczami i rozejrzałem się na boki, aż zauważyłem obok Jessice. Odetchnąłem z ulgą i przyłożyłem dłoń do czoła. Jak dobrze, że jest cała. Powoli przewróciłem się na bok, krzywiąc się z bólu i zacząłem głaskać dziewczynę po policzku.Zagarnąłem jej włosy za ucho i cicho nawoływałem jej imię. Po chwili brunetka zaczęła się budzić. Leniwie otworzyła oczy i uśmiechnęła się, po czym rzuciła się na mnie, zanosząc się płaczem.
- Justin, tak bardzo się o Ciebie bałam! - wyszlochała, mocno mnie tuląc.
- Jessica - jęknąłem z bólu. - To boli...- wycedziłem przez zaciśnięte zęby.
- Prz-przepraszam...- zająknęła się i usiadła.
- W porządku, przytul się, ale delikatnie - wychrypiałem.
- Boże, myślałam, że już się nie obudzisz! - sapnęła, wtulając się we mnie.
- Ile spałem? - zmarszczyłem brwi.
- Prawie trzy dni - pociągnęła nosem. - Ledwo przeżyłeś.
- Jak się czujesz? - spytałem, głaszcząc ją po włosach.
- Teraz już dobrze - zaśmiała się i pocałowała mnie w usta.
- Bałem się o Ciebie - szepnąłem jej w usta. - Cholernie mocno. Przepraszam..to wszystko było przeze mnie.
- Nie rozmawiajmy o tym, już po wszystkim - pociągnęła nosem.
- Co z Nick'iem?
- Nie żyje - szepnęła.
- Na pewno?
- T-tak..inaczej by mnie nie puścił - znowu zaczęła płakać.
- Przepraszam, kochanie - szepnąłem i zacząłem całować jej łzy. - Przepraszam.
- Kocham Cię
Na chwile znieruchomiałem, po czym odsunąłem ją kawałek od siebie.
- Co? - zmarszczyłem brwi.
- Kocham Cię - niepewnie zagryzła wargę.
- Cholera - jęknąłem i mocno ją przytuliłem. - Powtórz to
- Kocham Cię - szepnęła, a ja zamknąłem oczy, delektując się tymi słowami.
- Ja Ciebie też - westchnąłem i znowu się położyliśmy.
- Skarbie...-zacząłem po chwili.
- Hm?
- Wiem, że to nie jest odpowiednia chwila, ale chyba muszę się odlać.
- Justin! - pisnęła. - Zniszczyłeś całą atmosferę.
- Pomóż mi wstać, nie wytrzymam - jęknąłem.
Brunetka przewróciła oczami po czym wstała i nachyliła się, żeby mi pomóc wstać, przy okazji ukazując mi swój ponętny dekolt. Uśmiechnąłem się szelmowsko i złapałem jej ramienia.
- Zboczeniec - fuknęła, prowadząc mnie do łazienki.
- Wcale nie patrzyłem!
- Jasne - syknęła i doprowadziła mnie do drzwi.
- Idź, poczekam - westchnęła.
Wszedłem do łazienki i od razu zawołałem dziewczynę.
- Co? - spytała, wkładając tylko głowę do łazienki.
- Rozepnij mi spodnie.
- Justin!
- Nie czuję rąk.
- Może mam Ci jeszcze potrzymać?
- Skoro nalegasz - uniosłem brwi i ręce w górę, dając jej do zrozumienia, że ma wolną rękę.
- Jesteś obrzydliwy! - skrzywiła się i zamknęła drzwi.
Zaśmiałem się i zacząłem odpinać spodnie.
- Justin się obudził? - ktoś zapytał za drzwiami.
- Jest w ubikacji.- odpowiedziała Jessica.
- Nie powinien wstawać!
- Ale jemu się chciało! - westchnęła.
- Może zerwać szwy
- Już wychodzę - krzyknąłem. Spuściłem wodę, zapiąłem spodnie, umyłem ręce i powoli wyszedłem z łazienki.
- Jestem Liam - przedstawił się chłopak.
- Justin - podałem mu ręką, a drugą, przyciągnąłem do siebie dziewczynę, żeby się wesprzeć, ponieważ ledwo mogłem ustać.
- Chcę zobaczyć Twoje szwy.
Skinąłem głową i ruszyliśmy znowu do łóżka. Położyłem się, po czym podciągnąłem bluzkę do góry.
- Ledwo się wywinąłeś - zaśmiał się chłopak.
- Dzięki, że mnie zszyłeś - mruknąłem.
- Spoko - puścił do mnie oko.
- Gdzie Riri?
- Wróci wieczorem.
- Teraz to Ty jesteś szyty - zaśmiała się Jessica.
- Ja przynajmniej tego nie czułem - odgryzłem się.
- Dupek - warknęła.
- Dzwonił ktoś do Hastings'a? - spytałem.
- Do Mike'a? - zmarszczył brwi.
W tym biznesie wszyscy się znamy, a jeśli nie osobiście, to słyszeliśmy o sobie.
- Tak
- Nie, po co?
- Bo przetrzymuję jego siostrę
- Zaraz..- usiadła. - Ty jesteś siostrą Mike'a Hastingsa? - spytał dziewczynę
- Mhm - skinęła posłusznie głową.
- Macie przesrane! - zaśmiał się. - Słyszałem, że szuka siostrę, wielu ludzi w to zaangażował. Jak Ci się udało ją ukryć?
- Kontaktowałem się z jedną osobą tylko
- Lepiej nie pokazuj mu się na oczy - zaśmiał się, wstając.
- Jeszcze raz dzięki.
- Jasne - uśmiechnął się, po czym wyszedł.
- Zna mojego brata? - spytała natychmiast brunetka, kiedy drzwi się zamknęły.
- A kto go nie zna - zaśmiałem się.
- On nas zabije..
- Nie nas, tylko mnie - parsknąłem.
- Nie może - mocno mnie przytuliła.
- Kocham Cię - westchnąłem, gładząc ją po głowie.
- Przyniosę Ci coś do jedzenia
- Nie, zostań ze mną - szepnąłem.
- Musisz jeść, zaraz przyjdę - podniosła lekko głowę.
- Ale zrób to szybko.
- Okej - pocałowała mnie w usta i szybko wybiegła z pokoju.
Kiedy drzwi się już zamknęły, rozejrzałem się po pokoju. To chyba pokój gościnny, bo nigdy tu nie byłem. A kiedyś często odwiedzałem Rihanne, jeśli wiesz co mam na myśli. Zamknąłem na chwilę oczy, żeby przypomnieć sobie noc, kiedy omal nie straciłem wszystkiego. Muszę odnaleźć Christiana. Nie zabije go, ale zapłaci za to co zrobił. Dla niego zabiłem tych ludzi, żeby uratować jego siostrę, a on tak mi się odwdzięcza?
- Jestem - pisnęła dziewczyna, zamykając za sobą drzwi.
Powoli się podniosłem, opierając się o wezgłowie łóżka.
- Dzięki - uśmiechnąłem się i wziąłem od dziewczyny jedzenie.
- Więc kiedy wrócimy do domu? - zagryzła wargę, siadając obok mnie.
- Jak będę mógł już chodzić.
- Mike będzie zły
- Będzie zły na mnie, nie na Ciebie
- Pewnie będzie chciał Cię zabić - westchnęła.
- O niczym innym nie marzy - zaśmiałem się.
- Justin! - szturchnęła mnie w ramię. - To nie jest śmieszne!
- Przepraszam - odstawiłem jedzenie i mocno ją pocałowałem
- Przeszkadzam? - do pokoju weszła Rihanna.
- Tak. - odpowiedziałem.
- Trudno - zaśmiała się. - Jak się czujesz?
- Zostawisz nas samych na chwilę? - szepnąłem do dziewczyny.
- Mhm - skinęła i wyszła z pokoju.
- To jak się czujesz? - spytała, zakładając ręce na piersi.
- Dzięki, że uratowałaś nam życie.
- Och przestań - przewróciła oczami, śmiejąc się. - Po raz kolejny uratowałam świat przed złym człowiekiem - parsknęła.
- Nick naprawdę nie żyje?
- Tak. David poderżnął mu gardło
- Nie wiem jak Ci dziękować. - szepnąłem.
- Kiedyś i ja mogę być w tarapatach, więc jakby co, to liczę na Ciebie - zaśmiała się.
- Na pewno pomogę.
- Za 3-4 dni będziesz już mógł chodzić - skierowała się do wyjścia. - Naciesz się teraz swoją dziewczyną i nie spieprz tego, Bieber, bo ona naprawdę Cię kocha - po tych słowach wyszła.
Po chwili do pokoju weszła Jessica.
- Rihanna mówiła, że mogę już wejść
- Pomożesz mi się wykąpać? - spytałem.
- N-no...chyba tak - usiadła obok mnie. - Liam zostawił tu dla Ciebie czyste ubrania. - Wzięła ciuchy i pomogła mi wstać.
- Dzięki. - jęknąłem.
W końcu doszliśmy do łazienki. Oparłem się o umywalkę, a dziewczyna w tym czasie zdejmowała ze mnie ubrania.
- Lubię kiedy mnie rozbierasz - zaśmiałem się.
Jessica tylko przewróciła oczami.
- Ty też się rozbierz - poruszałem brwiami.
- Przecież miała Ci tylko pomóc..
- Wygrałaś kupon na prysznic z Justinem Bieberem.
- Jesteś głupi - zaśmiała się i pocałowała mnie w usta.
- No dalej, Księżniczko! Nie mamy czasu!
Kiedy byłem już w samych bokserkach, dziewczyna zaczęła się sama rozbierać.
- Wolniej...- mruknąłem.
-To nie striptiz! - fuknęła.
- Ale zawsze może być - zagryzłem wargę.
- Wchodź pod prysznic
- Jeszcze bokserki - zaśmiałem się.
- Justin! - pisnęła.
- Skarbie, wiesz, że nie mogę się schylać.
- Wykorzystujesz tylko sytuacje
- Każdy by tak zrobił - parsknąłem.
- Nienawidzę Cię - zacisnęła mocno szczękę i zaczęła mi ściągać bokserki.
- Przed chwilą wyznałaś mi miłość - uśmiechnąłem się szelmowsko.
- Jesteś już nagi! Wchodź pod prysznic!
- Ty też!
Odkręciłem wodę i po chwili dołączyła do mnie dziewczyna.
- Mmm, seksownie - puściłem do niej oczko.
- Przestań - zarumieniła się.
Jedną rękę położyłem na jej plecach, tuż nad pośladkami, a drugą z tyłu głowy, po czym wpiłem się w jej usta.
- Chciałeś się tylko wykapać - wydyszała w moje usta.
- I trochę poprzytulać moją dziewczynę.- zaśmiałem się.
- Więc jestem Twoją dziewczyną?
- Oczywiście.
- Nawet mnie nie zapytałaś! - zmarszczyła brwi.
- Mam teraz zapytać? - uniosłem brew.
- Tak - wydęła wargi.
- Okej, chcesz być moją dziewczyną? - zaśmiałem się.
- W ogóle nie jesteś romantyczny - nachmurzyła się. - Ale tak, zostanę Twoją dziewczyną - westchnęła.
Znowu wpiłem się w jej usta i przycisnąłem jej uda do swoich.
- Cholera - jęknąłem.
- Nie będzie seksu
- Dlaczego? - warknąłem.
- Bo nie możesz...Twoja rana..- zagryzła wargę.
- Nie wkurwiaj mnie
- Słuchaj no! - złapał mocno moją szczękę. - Bo seksu nie będziesz miał do przyszłych świąt! - syknęła.
- Masz szczęście, że Cię kocham - już chciałem ją pocałować, kiedy się cofnęła.
- To Ty masz szczęście, że Cię kocham - prychnęła.
- Kiedy zrobiłaś się taka wredna? - uniosłem brew.
Dziewczyna tylko się uśmiechnęła, po czym mocno wpiła się w moje usta. Mocno przycisnąłem jej biodra do swoich i cicho jęknąłem jej w usta.
- Justin - sapnęła.
- Shh-hh
- Stop - jęknęła i odsunęła się ode mnie.
- Jessica...
- Skoro możesz uprawiać sex, to możesz się też sam wykąpać - puściła mi oczko po czym wyszła z kabiny.
- Kurwa - zakląłem pod nosem. Spojrzałem w dół, gdzie mój penis już stał na baczność. - Dzisiaj się stary nie pobawimy - pokręciłem głową i puściłem zimną wodę, żeby ochłonąć.
- Przyniosę Ci coś do jedzenia
- Nie, zostań ze mną - szepnąłem.
- Musisz jeść, zaraz przyjdę - podniosła lekko głowę.
- Ale zrób to szybko.
- Okej - pocałowała mnie w usta i szybko wybiegła z pokoju.
Kiedy drzwi się już zamknęły, rozejrzałem się po pokoju. To chyba pokój gościnny, bo nigdy tu nie byłem. A kiedyś często odwiedzałem Rihanne, jeśli wiesz co mam na myśli. Zamknąłem na chwilę oczy, żeby przypomnieć sobie noc, kiedy omal nie straciłem wszystkiego. Muszę odnaleźć Christiana. Nie zabije go, ale zapłaci za to co zrobił. Dla niego zabiłem tych ludzi, żeby uratować jego siostrę, a on tak mi się odwdzięcza?
- Jestem - pisnęła dziewczyna, zamykając za sobą drzwi.
Powoli się podniosłem, opierając się o wezgłowie łóżka.
- Dzięki - uśmiechnąłem się i wziąłem od dziewczyny jedzenie.
- Więc kiedy wrócimy do domu? - zagryzła wargę, siadając obok mnie.
- Jak będę mógł już chodzić.
- Mike będzie zły
- Będzie zły na mnie, nie na Ciebie
- Pewnie będzie chciał Cię zabić - westchnęła.
- O niczym innym nie marzy - zaśmiałem się.
- Justin! - szturchnęła mnie w ramię. - To nie jest śmieszne!
- Przepraszam - odstawiłem jedzenie i mocno ją pocałowałem
- Przeszkadzam? - do pokoju weszła Rihanna.
- Tak. - odpowiedziałem.
- Trudno - zaśmiała się. - Jak się czujesz?
- Zostawisz nas samych na chwilę? - szepnąłem do dziewczyny.
- Mhm - skinęła i wyszła z pokoju.
- To jak się czujesz? - spytała, zakładając ręce na piersi.
- Dzięki, że uratowałaś nam życie.
- Och przestań - przewróciła oczami, śmiejąc się. - Po raz kolejny uratowałam świat przed złym człowiekiem - parsknęła.
- Nick naprawdę nie żyje?
- Tak. David poderżnął mu gardło
- Nie wiem jak Ci dziękować. - szepnąłem.
- Kiedyś i ja mogę być w tarapatach, więc jakby co, to liczę na Ciebie - zaśmiała się.
- Na pewno pomogę.
- Za 3-4 dni będziesz już mógł chodzić - skierowała się do wyjścia. - Naciesz się teraz swoją dziewczyną i nie spieprz tego, Bieber, bo ona naprawdę Cię kocha - po tych słowach wyszła.
Po chwili do pokoju weszła Jessica.
- Rihanna mówiła, że mogę już wejść
- Pomożesz mi się wykąpać? - spytałem.
- N-no...chyba tak - usiadła obok mnie. - Liam zostawił tu dla Ciebie czyste ubrania. - Wzięła ciuchy i pomogła mi wstać.
- Dzięki. - jęknąłem.
W końcu doszliśmy do łazienki. Oparłem się o umywalkę, a dziewczyna w tym czasie zdejmowała ze mnie ubrania.
- Lubię kiedy mnie rozbierasz - zaśmiałem się.
Jessica tylko przewróciła oczami.
- Ty też się rozbierz - poruszałem brwiami.
- Przecież miała Ci tylko pomóc..
- Wygrałaś kupon na prysznic z Justinem Bieberem.
- Jesteś głupi - zaśmiała się i pocałowała mnie w usta.
- No dalej, Księżniczko! Nie mamy czasu!
Kiedy byłem już w samych bokserkach, dziewczyna zaczęła się sama rozbierać.
- Wolniej...- mruknąłem.
-To nie striptiz! - fuknęła.
- Ale zawsze może być - zagryzłem wargę.
- Wchodź pod prysznic
- Jeszcze bokserki - zaśmiałem się.
- Justin! - pisnęła.
- Skarbie, wiesz, że nie mogę się schylać.
- Wykorzystujesz tylko sytuacje
- Każdy by tak zrobił - parsknąłem.
- Nienawidzę Cię - zacisnęła mocno szczękę i zaczęła mi ściągać bokserki.
- Przed chwilą wyznałaś mi miłość - uśmiechnąłem się szelmowsko.
- Jesteś już nagi! Wchodź pod prysznic!
- Ty też!
Odkręciłem wodę i po chwili dołączyła do mnie dziewczyna.
- Mmm, seksownie - puściłem do niej oczko.
- Przestań - zarumieniła się.
Jedną rękę położyłem na jej plecach, tuż nad pośladkami, a drugą z tyłu głowy, po czym wpiłem się w jej usta.
- Chciałeś się tylko wykapać - wydyszała w moje usta.
- I trochę poprzytulać moją dziewczynę.- zaśmiałem się.
- Więc jestem Twoją dziewczyną?
- Oczywiście.
- Nawet mnie nie zapytałaś! - zmarszczyła brwi.
- Mam teraz zapytać? - uniosłem brew.
- Tak - wydęła wargi.
- Okej, chcesz być moją dziewczyną? - zaśmiałem się.
- W ogóle nie jesteś romantyczny - nachmurzyła się. - Ale tak, zostanę Twoją dziewczyną - westchnęła.
Znowu wpiłem się w jej usta i przycisnąłem jej uda do swoich.
- Cholera - jęknąłem.
- Nie będzie seksu
- Dlaczego? - warknąłem.
- Bo nie możesz...Twoja rana..- zagryzła wargę.
- Nie wkurwiaj mnie
- Słuchaj no! - złapał mocno moją szczękę. - Bo seksu nie będziesz miał do przyszłych świąt! - syknęła.
- Masz szczęście, że Cię kocham - już chciałem ją pocałować, kiedy się cofnęła.
- To Ty masz szczęście, że Cię kocham - prychnęła.
- Kiedy zrobiłaś się taka wredna? - uniosłem brew.
Dziewczyna tylko się uśmiechnęła, po czym mocno wpiła się w moje usta. Mocno przycisnąłem jej biodra do swoich i cicho jęknąłem jej w usta.
- Justin - sapnęła.
- Shh-hh
- Stop - jęknęła i odsunęła się ode mnie.
- Jessica...
- Skoro możesz uprawiać sex, to możesz się też sam wykąpać - puściła mi oczko po czym wyszła z kabiny.
- Kurwa - zakląłem pod nosem. Spojrzałem w dół, gdzie mój penis już stał na baczność. - Dzisiaj się stary nie pobawimy - pokręciłem głową i puściłem zimną wodę, żeby ochłonąć.
*Jessica*
Po 4 dniach
- Jeszcze raz dzięki, mam nadzieję, że kiedyś Ci się odwdzięczę - powiedział Justin do Rihanny.
- W porządku już - zaśmiała się i klepnęła go w ramie. - Powodzenia z Mike'iem
- Przyda się - parsknął. - Dzięki - pożegnał się i razem wyszliśmy z domu.
W końcu wracam do siebie.
- Możesz prowadzić? - spytałam, wsiadając do samochodu.
- Choćby nie wiem co, nigdy nie dam Ci prowadzić samochodu! - zaśmiał się.
- Jeżdżę coraz lepiej - prychnęłam.
- Jasne...załóżmy, że Ci wierzę - zaśmiał się i wjechał na drogę.
- Co powiemy Mike'owi?
- Coś wymyślę - westchnął i wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów.
- Musisz palić? - skrzywiłam się.
- To mnie relaksuje - wyciągnął z opakowania papierosa, po czym go odpalił.
- Ja też chcę - sięgnęłam po papierosa, ale chłopak szybko cofnął rękę.
- Łapy precz, Ty nie możesz!
- Bo co? - uniosłam brew. I tak nie palę..
- Bo nie lubię, kiedy dziewczyna pali, a w szczególności moja.
- Och! A ja nie lubię, kiedy chłopak pali, a w szczególności mój! - odgryzłam się.
- Nie będziesz paliła i koniec!
- Ty też nie! - wyciągnęłam papierosa z jego ust, złamałam go, po czym wyrzuciłam przez okno. - Jeśli dalej będziesz palił, to zapomnij o całowaniu!
Chłopak tylko zacisnął mocno dłonie na kierownicy.
- Och, Justinek się wkurzył - zaśmiałam się i cmoknęłam go w szczękę.
- Już wiem dlaczego Mike Cię tak nienawidził, jak byłaś mała. - wycedził przez zaciśnięte zęby.
- Och, przestań - zaśmiałam się. - Kocham Cię - jeszcze raz go pocałowałam.
Resztę drogi śpiewałam piosenki lecące z radia, a Justin skupiał się na drodze, aż dojechaliśmy pod mój dom.
- Cholera - szepnęłam i wysiadłam z samochodu.
- Poczekaj tu...
- Nie ma mowy! - warknęłam.
- Jessica, poczekaj! Będzie zamieszanie!
- Justin! - pisnęłam.
- Proszę Cię - pocałował mnie w usta i ruszył do domu.
- Cholera - szepnęłam do siebie i cierpliwie czekałam aż wróci, ale nie wracał zamiast tego usłyszałam tłukące się szkło. Szybko wbiegłam do domu, gdzie Mike celował w głowę Justina.
- Mike! - pisnęłam.
- Znowu naraziłeś ją na niebezpieczeństwo! - wrzasnął brunet.
- Chciałeś ją wywieźć!! - odkrzyknął Justin.
- Jessica! wyjdź na razie - szepnął do mnie Mike.
- Nie możesz tego zrobić! - podbiegłam do Justina i zasłoniłam go swoim ciałem, tak, że Mike celował teraz we mnie. - Zostaw go - szepnęłam przez łzy.
- Dlaczego mam tego skurwysyna nie zabijać? Przez niego omal nie zginęłaś, znowu!!! - wrzasnął.
- Kocham go - szepnęłam bezsilnie.
- Nie, nie może Cię w to wpakować ponownie! - zaśmiał się chłopak. - Wcale go nie kochasz, to zauroczenie!
NIESPODZIANKA :) NIE WIEDZIAŁAM, ŻE W 1,5 DNIA ZDĄŻĘ NAPISAĆ ROZDZIAŁ :)
Zajebisty! :D
OdpowiedzUsuńWspaniały !!
OdpowiedzUsuńBoże cudo ciekawe co bd dalej kocham i czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3 mam nadzieje, że następny też pojawi się tak szybko... Kochamy Cię *,*
OdpowiedzUsuńOojojoj... powiedziała, że GO KOCHA! Jak słotko ;** rozdział cudowny -.- czekam na następny i... Kocham Cię ! <3
OdpowiedzUsuńAle cudowny rozdział ! ciekawe co dalej :) nie mogę się doczekać następnego <3
OdpowiedzUsuńŚwietny !!!! Xo czekam nn xo
OdpowiedzUsuńBoze jaki Justin cudown hahaha najlepszy ten tekst , ze musi sie wylac jeblan hahahaah
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział! Bardzo dziękuję za to że piszesz tak świetne opowiadanie! Już nie mogę się doczekać kolejnego !! ;3
OdpowiedzUsuńKOCHAM XX
FBFBPISDFGVUOSDVFOV BOSKIE *.*
OdpowiedzUsuńBoże ten Mike gónwo wie... jak słodko. .. och! *_*
OdpowiedzUsuń@loseXmyself
Super <3 dziękuję, że tłumaczysz xx
OdpowiedzUsuńTo nie jest tlumaczenie :)
UsuńOna sama pisze te opowiadanie :>
Rany!!! Uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńCzekam nn xx
@PoliShSWaG_
Już było dobrze, a tu nagle ktoś chce kogoś zabić :C
OdpowiedzUsuńCudo *.*
OdpowiedzUsuńJejku rozdział cudowny <3 cieszę się, że piszesz tak długie rozdziały < 3 niech tylko Mike nic nie zrobi Justinowi ; c uwielbiam Cię i Twój wielki talent. Jestes WIELKA <3
OdpowiedzUsuńO M G cuuuuudo !!!!!! Chce nn! Kocham tw blog ! <3333333333333333333
OdpowiedzUsuńNo stary dzis.sie nie pobawimy xd hahahahahahahahahahahah kocham to ! Kiedy nn?
OdpowiedzUsuńzajebisty kiedy następny???<333333333333
OdpowiedzUsuńWow! tylko tyle umiem powiedzieć..
OdpowiedzUsuńMike go nie moze zabic.. co z ich długoletnia przyjaznią -.-
Piękny! //@VeronikaMiriam
OdpowiedzUsuńBoże świetny. Ciekawy czy Mike zaakceptuje ich związek ;D
OdpowiedzUsuńciekawe*
UsuńOMG! Jbidhsujxkjsgs cudowny, wspaniały, ZAJEBISTY! KC <3
OdpowiedzUsuńŚwietny *.* Oby było szczęśliwe zakończenie ;3
OdpowiedzUsuń