- Bieber? Jesteś - usłyszałem głos po drugiej stronie linii.
- Muszę kończyć - szepnąłem i się rozłączyłem.
Nie, nie, nie. To nie może być prawda!
- Justin? - podszedł do mnie Christian, marszcząc brwi.
- C-co? - potrząsnąłem głową, otrząsając się.
- Co się stało?
- Nic - wzruszyłem ramionami.
- Kto dzwonił? - Warknął Mike, zakładając ręce na piersiach.
Patrzyłem na niego tempo, nie mogąc wydusić z siebie słowa.
- Muszę...muszę ją ochronić - szepnąłem i zmierzałem do drzwi, kiedy znowu zostałem przyparty do drzwi.
- Kto, kurwa, dzwonił? - wycedził przez zaciśnięte zęby.
Zacisnąłem mocno szczękę, nie chcąc odpowiadać.
- Mów, bo zaraz Ci łeb rozwale! - w ciągu sekundy, broń była przystawiona do mojej skroni. Nie wiem, kurwa, skąd ją wziął.
- Mike! - wszyscy krzyknęli.
- Zostawcie mnie, albo przestrzelę mu łeb! - warknął, tuż przy mojej twarzy, jeszcze mocniej dociskając pistolet.- Mów kto dzwonił! - warknął.
- Dzwonił policjant, który prowadził sprawę Nicka...- szepnąłem.
- Czego chciał? - krzyknął.
- Nie znaleziono Nicka - wychrypiałem.
- Co? Powtórz! Chyba niedosłyszałem! - wrzasnął i walnął mną o ścianę.
- Spieprzyłem sprawę! Spieprzyłem ją! - wrzasnąłem.
- Zabije Cię, kurwa mać! Ona przez Ciebie zginie! - krzyknął i po chwili został ode mnie oderwany przez chłopaków. - Już wystarczająco spieprzyłeś jej życie! - wrzasnął bezsilnie, leżąc na ziemi.
- Uspokój się -szepnął Ryan.
- Hej, sam widziałem, że do niego strzelała - odezwał się Christian. - Nie mogliśmy nawet sprawdzić, bo od razu wbiegła policja.
- Już jest okej? - spytał niepewni Ryan.
- T-tak - szepnął.
Chłopak powoli zszedł z Mike'a.
- Załatwcie na jutro bilet lotniczy dla Jessici, jakiś nocny - mruknął.
Poczułem ukłucie w sercu, że znowu będzie z dala ode mnie. Poza moim zasięgiem, dotykiem, wzrokiem, węchem. Mike spojrzał na mnie zimno.
- Masz się z nią nie kontaktować, dopóki nie załatwisz tego skurwysyna - warknął. - Tam będzie bezpieczniejsza.
- Bezpieczniejsza? - zaśmiałem się. - Tu moglibyśmy siedzieć pod domem i obserwować, a tam będzie łatwym celem. Nick zrobi wszystko, żeby mnie zabić.
- Polecę z nią - warknął
- Co? - wszyscy powiedzieli zaszokowani.
- Mi też załatwcie bilet. Jeśli Nick jest taki jak mówi, Justin. To muszę chronić swoją siostrę - mówił, cały czas patrząc na mnie.
- Może pojadę pod dom Cassie, będę go obserwował - odezwał się Alfredo
- Tak, jedź. Niech jedzie z Tobą jeszcze Ryan - odpowiedział. - A Ty! - wskazał na mnie palcem. - Znajdź tego śmiecia i zabij go! - wycedził przez zaciśnięte zęby.
- Macie bilety jutro o 18 - odezwał się Chaz.
- Okej - skinął głowę i przegryzł wargę.
- Może niech Justin ją rano odbierze? - zaproponował Alfredo.
- Nie! Justin już wystarczająco namieszał - warknął.
- Nie odsuwaj mnie od niej. Dobrze wiesz, że i tak zawsze przy niej będę - szepnąłem. - Kocham ją tak samo jak Ty.
Chłopak zacisnął mocno szczękę, jeżdżąc palcem wskazującym po ustach.
- Możesz się z nią tylko pożegnać. Jutro o 17 - pokręcił głową.
Skinąłem głową
- Teraz wypieprzaj stąd i zapewnij mojej siostrze bezpieczeństwo - warknął.
Poprawiłem kurtkę i razem z Christianem wyszliśmy z domu.
- Kurwa, ale gówno - mruknął blondyn.
- Policja za szybko wpadła - westchnąłem, zaciskając dłonie na kierownicy. - kurwa, kurwa, kurwa! - zacząłem w nią walić. - Spieprzyłem sprawę - warknąłem.
- To nie jest nasza wina! Policja była zbyt szybko - pokręcił głową chłopak.
Zaparkowałem pod domem i wchodząc do domu zadzwoniłem do Manuela.
- Tak? - usłyszałem zdyszaną kobietę.
Spojrzałem na wyświetlacz i znowu przyłożyłem telefon do ucha.
- Daj mi Manuela
- Teraz nie mogę...-sapnęła. - Kto dzwoni? - usłyszałem zdyszany głos Manuela.
Kurwa, pieprzą się.
- Justin Bieber, chodzi o Jessice - przewróciłem oczami i poszedłem do salonu.
- Justin Bieber i chodzi o jakąś Jessice? - po chwili usłyszałem szelest i pisk dziewczyny. - Wyjdź. Pieniądze leżą na krześle.
- Manuel? - skrzywiłem się.
- O co chodzi? - spytał.- Co z Jessicą?
Zacisnąłem mocno szczękę, słysząc w jego głosie troskę o nią.
- Nick żyje - warknąłem.
- Co kurwa? - krzyknął. - Myślałem, że Jessica go zabiła..
- Ja też! kurwa! Dzisiaj ktoś rzucił kamieniem w jej okno z dopiskiem ''Jeszcze z Tobą nie skończyliśmy, dziwko ~N’’
- To na pewno jego sprawka?
- Zadzwonił do mnie policjant, że nie znaleziono ciała Nicka - warknąłem.
- Kurwa - szepnął. - A co z Jessicą?
Przewróciłem oczami.
- Nie było jej w domu, a jutro wyjeżdża z Nickiem
- Cholera. Dobra, postaram się go znaleźć...
- Dzięki - rozłączyłem się i rzuciłem telefon na fotel.
Następnego dnia
-Justin - ktoś zaczął szturchać moje ramie.
- Nie teraz - jęknąłem.
- Justin jest 14
- No - westchnąłem i przewróciłem się na drugi bok.
- Za 4 godziny odjeżdża Jessica - zmienił się głos na bardziej męski.
- Co? - krzyknąłem i natychmiast się podniosłem.
- Stary, to już dzisiaj - zaśmiał się blondyn.
- Zrobiłam Ci kawę - uśmiechnęła się blondynka
- A mi zrobiłaś? - spytał Christian.
- Sam sobie zrób - prychnęła i podała mi kawę.
- Dziękuję, jesteś aniołem - uśmiechnąłem się i wziąłem gorący kubek od dziewczyny.
- I Ty się nazywasz moją siostrą? - warknął i poszedł do kuchni.
Dziewczyna zaśmiała się i usiadła obok mnie.
- Jak się czujesz?
- Jest okej - mruknąłem.
- Gdzie byliście w nocy? - spytała.
- W domu? - zmarszczyłam brwi.
- Słyszałam jak wychodziliście - przewróciła oczami.
- Możemy porozmawiać? - spytałem, wstając.
- Uh, jasne - wstała i razem wyszliśmy przed dom. - Więc o co chodzi? - spytała siadając na huśtawce.
- Chodzi o Nicka
Dziewczynę zamurowało i cała pobladła
- Hej, hej! Leila! - złapałem ją za ramiona i zacząłem nimi potrząsać.
- C-co? - spojrzała na mnie przerażona.
- Wiem, że to dla Ciebie trudne..
- Nie wiesz - szepnęła, kręcąc energicznie głową. - Nie wiesz jakie to trudne...
- Dlatego chcę Cię wysłuchać.
- Nie chcę, nie chcę do tego wracać...- przełknęła ślinę.
- Jessica też została zgwałcona - spuściłem wzrok. - Przez Nicka -zacisnąłem mocno szczękę.
- On..ja nie chcę, chcę zapomnieć - spuściła głowę. - przepraszam, nie mogę Ci pomóc...
- W porządku, rozumiem - przejechałem dłonią po jej policzku.
- Leila? - krzyknął Christian.
Dziewczyna szybko pociągnęła nosem i otarła łzy.
- Tak? - krzyknęła.
- Wszystko w porządku?
- Tak! - odkrzyknęła uśmiechając się.
Chłopak skinął głową i wrócił do domu.
- Dziękuję..- uśmiechnąłem się lekko
- Nie masz za co dziękować - spojrzała na mnie smutno. - Po prostu bądź przy niej cały czas, albo odsunie się od wszystkich i nikt już do niej nie dotrze - wstała z huśtawki i poszła do domu.
- Gdzie byliście w nocy? - spytała.
- W domu? - zmarszczyłam brwi.
- Słyszałam jak wychodziliście - przewróciła oczami.
- Możemy porozmawiać? - spytałem, wstając.
- Uh, jasne - wstała i razem wyszliśmy przed dom. - Więc o co chodzi? - spytała siadając na huśtawce.
- Chodzi o Nicka
Dziewczynę zamurowało i cała pobladła
- Hej, hej! Leila! - złapałem ją za ramiona i zacząłem nimi potrząsać.
- C-co? - spojrzała na mnie przerażona.
- Wiem, że to dla Ciebie trudne..
- Nie wiesz - szepnęła, kręcąc energicznie głową. - Nie wiesz jakie to trudne...
- Dlatego chcę Cię wysłuchać.
- Nie chcę, nie chcę do tego wracać...- przełknęła ślinę.
- Jessica też została zgwałcona - spuściłem wzrok. - Przez Nicka -zacisnąłem mocno szczękę.
- On..ja nie chcę, chcę zapomnieć - spuściła głowę. - przepraszam, nie mogę Ci pomóc...
- W porządku, rozumiem - przejechałem dłonią po jej policzku.
- Leila? - krzyknął Christian.
Dziewczyna szybko pociągnęła nosem i otarła łzy.
- Tak? - krzyknęła.
- Wszystko w porządku?
- Tak! - odkrzyknęła uśmiechając się.
Chłopak skinął głową i wrócił do domu.
- Dziękuję..- uśmiechnąłem się lekko
- Nie masz za co dziękować - spojrzała na mnie smutno. - Po prostu bądź przy niej cały czas, albo odsunie się od wszystkich i nikt już do niej nie dotrze - wstała z huśtawki i poszła do domu.
18 godzina
- Christian! - krzyknąłem.
- Co? - warknął, jedząc tosta.
- Jedziesz ze mną na lotnisko?
- Nie, sam to załatw Romeo - zaśmiał się.
- Suka - skrzywiłem się i wyszedłem.
- Cipka! - krzyknął za mną, śmiejąc się.
Wsiadłem do samochodu i ruszyłem do domu Mike.Od niego wszyscy pojedziemy na lotnisko. Po chwili zaparkowałem samochód i wysiadłem.
- Siemanko - przywitałem się, wchodząc do domu.
- Jessica, kurwa! - wrzasnął sfrustrowany Mike.
- Co się dzieje? - zmarszczyłem brwi.
- Jessica nie chce wracać - przewrócił oczami Alfredo, przyglądający się całej sytuacji.
Zaśmiałem się pod nosem i założyłem ręce na piersiach.
- Nie jadę! - krzyknęła Jess.
- Zaraz Ci coś zrobie - syknął chłopak.
- Ble, ble, ble! - wystawiła mu język
- Jesteś taka dziecinna - przewrócił oczami. - i niedorozwinięta - zaśmiał się.
- Sam jesteś niedorozwinięty, idioto! - wrzasnęła.
- Mam Ci narysować mapę z drogą do samochodu? Niedorozwinięci mogą mieć z tym problem - parsknął.
Wszyscy z całych sił próbowaliśmy powstrzymać śmiech.
- Niedorozwinięci mogą mieć problem z narysowaniem mapy - założyła ręce na piersiach.
Wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
- Z czego się śmiejecie! Wy też jesteście niedorozwinięci - warknęła do nas dziewczyna.
- Koniec! - syknął Mike i przepasał sobie dziewczynę przez ramię, po czym wyszedł z nią na zewnątrz.
- Mike! Puszczaj - pisnęła.
- Zamknij się, bo będziesz jechała w bagażniku - warknął.
Wzięliśmy walizki dziewczyny i wyszliśmy za nimi.
- Dajcie je do mojego bagażnika - brunet wsadził dziewczynę do samochodu i trzasnął drzwiami.
- Mike! - zaczęła szarpać za klamkę.
- Przestań szczekać - warknął.
- Ty durniu! - wrzasnęła
- Hau, hau! - zaśmiał się.
- Nienawidzę Cię! - zaczęła kopać co popadnie.
- Niedobra Jessica, niedobra! - uderzył w szybę ręką.
Zapakowaliśmy walizki, śmiejąc się i stanęliśmy przed samochodem.
- Na co czekacie? - wsiadać do samochodu! Jedziemy - klasnął w dłonie i wsiadł do samochodu.
- Kochane rodzeństwo - zaśmiał się Ryan.
- Pomyśl co musiał mieć z nią Justin - prychnął Chaz.
Skrzywiłem się i wsiadłem do samochodu.
- Sorry, stary - jęknął.
Pokazałem mu rękę, że wszystko w porządku i ruszyłem za resztą samochodów. Żeby umilić sobie nieco jazdę, włączyłem sobie radio. Po jakimś czasie jazdy zaczęliśmy się ścigać, kiedy dołączyły do nas inne trzy auta z przyciemnionymi szybami. Dwa pojechały na przód, jadąc po bokach Mike, a jeden próbował nas spowolnić. Zmarszczyłem brwi, próbując wyminąć samochód. Dwa auta z przodu ścisnęła Mike i próbowały przejąć nad nim kontrolę. Wybrałem szybko numer do Chaza.
- Ktoś wie o co chodzi?
- Kurwa, nie wiadomo skąd wzięły się te samochody.
Usłyszałem strzał.
- Kto to? - szeroko otworzyłem oczy.
- Mike strzelił.
PRZEPRASZAM, ŻE KRÓTKI, ALE NIE MAM WENY ;< PROSZĘ, NIE PYTAJCIE O NOWY ROZDZIAŁ POD ZAKŁADKĄ 'ROZDZIAŁY' TYLKO NA ASKU -,-
Oo jestem pierwsza :D Zajefajny ten blog dalej dalej dalej dalej!!! <333
OdpowiedzUsuńBoże ja chce dalej świetny rozdział a teraz czekam na Lol <333
OdpowiedzUsuńO jejku, dzieje się.... ;)
OdpowiedzUsuńBoję się, że Nick znajdzie Jess.
Ale Justin na pewno ją ochroni.
- @loseXmyself
x
Krótkii ale i tak świetnyy <33 czekam na nn ;3
OdpowiedzUsuńBoże czemu to jest takie zajekurwabiste ? O.o *.*
OdpowiedzUsuńG E N I A L N E <3 Dawaj nowy x
OdpowiedzUsuńGenialny!!!!!!! Uwielbiam !!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoje opowiadania. Czekam nn i na Lol <3 Boski/ @PoliShSWaG_
OdpowiedzUsuńKocham! <3
OdpowiedzUsuńI love it..!!
OdpowiedzUsuńSuper <3
OdpowiedzUsuńAdasdfghjjdfghjklzxcvbnmqwerty
OdpowiedzUsuńO ja pidrdolekurwamaaćwdupe *.*
to opowiadanie jest najlepsze na CAŁYM ŚWIECIE !!! Poprostu obiekcie zajebistością !! Aż nie mogę znieść tego że to opowiadanie jest tak świetne ! Tak bardzo je kocham że aż mnie to boli ;3 Kocham kocham kocham kocham kocham cie !!!! < 3
Super Opowiadanie.... Nie mogę się doczekać na następne :D <3
OdpowiedzUsuń