wtorek, 2 lipca 2013

ROZDZIAŁ 8

Podniosłam się i ku moim oczom ukazali się wszyscy koledzy mojego brata. Nagle wybuchli śmiechem i wybiegli z pokoju.
- O co im chodzi? - szepnęłam do siebie i przetarłam twarz rękoma. 
Zostawiłam Ryan'a w łóżku i udałam się do łazienki wlokąc nogami po podłodze. Zaczesałam włosy do tyłu i weszłam do łazienki. Przetarłam oczy i spojrzałam w lusterko
- Aaaa! - wrzasnęłam na cały dom
Miałam namalowane okulary, wąsy i podpisy chłopaków. Ciśnienie szybko mi skoczyło. Oparłam się rękoma na umywalce i wypuściłam powietrze z ust. 
- Nie ma się co denerwować...to tylko sen - gadałam sama do siebie. Podniosłam głowę by jeszcze raz spojrzeć na siebie. TO NIE BYŁ SEN. Zaczęłam szybko zmywać ich 'make-up' jednak to cholerstwo nie chciało zejść. Zeszłam zdenerwowana na dół. Jednak nikogo tam nie zastałam. Rozejrzałam się po salonie...słychać było śmiechy, ale skąd dochodzą? Zaraz ktoś zaszedł mnie od tyłu i ucałował w policzek. Szybko się odwróciłam i wszyscy nagle stali za mną. 
- Przepraszamy - zaśmiał sie Chaz
- Przepraszamy? Pogięło was? - wrzasnęłam - Śpicie na podłodze! - dodałam 
- Jessica..błagam nieee - odezwał się Alfredo składając dłonie jak do modlitwy
- Koniec kropka!  
- Do twarzy ci z tym makijażem - zaśmiał się Justin
- Zaraz pożałujesz, że oddychasz - popatrzyłam na szatyna 
Ten tylko się zaśmiał. Już do niego miałam zamiar podjeść kiedy drogę zawadzili mi jego koledzy. Cholera..oni wszyscy...na mnie? Nie mam szans. Głośno westchnęłam i poszłam na górę
- Niech tylko Mike wróci - wrzasnęłam trzaskając drzwiami od swojego pokoju i wtedy poderwał się Ryan 
- Mamo już nie będę - krzyknął, ale zaraz się obudził. Popatrzyłam na niego przerażona 
- Dobrze się czujesz? 
- Mhm - uspokoił się chłopak i odetchnął z ulgą
- Przepraszam - parsknęłam śmiechem
- Co ci się stało w twarz? - zapytał wybuchając śmiechem. 
- Wyjdź - wrzasnęłam i schowałam się w łazience. 
Weszłam pod prysznic i zaczęłam mocno szorować twarz. Wreszcie schodziło. Wtarłam w siebie cytrusowy żel po czym spłukałam z siebie pianę. Wyszłam owinięta w ręcznik. Mokre włosy związałam w koka. Słyszałam, że ktoś stoi pod moimi drzwiami od pokoju. 
- Justin...no idź...Ona ciebie najbardziej lubi - ktoś szeptał 
- Nieprawda...Sam idź  
- Justin! Wszyscy wiem, że na na siebie lecicie.. Idź. 
Po chwili do mojego pokoju został wepchnięty szatyn. Stanął i zaniemówił ja robiłam dokładnie to samo. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić
- Justin..no gadaj - ktoś szeptał zza drzwi 
- Ale..ona...jest...w ręczniku - wydukał chłopak nie odwracając ode mnie wzroku. Do pokoju zaraz wpadła reszta chłopaków, a ja szybko się zwinęłam do łazienki zamykając za sobą drzwi i zsuwając się po nich. Cholera...ale wstyd. Karciłam się w myślach. Czuła jak moje policzki płoną. Nie wzięłam ze sobą bielizny. 
- Możecie wyjść szanownie z mojego pokoju? 
- Ta..sorry...już wychodzimy - zapewne powiedział to Jus. 
Gdy usłyszałam zamykające się drzwi od razu wyszłam z łazienki i wyjęłam z komody bieliznę, którą szybko włożyłam. Następnie ubrałam się szybko w razie gdyby mieli zamiar jeszcze raz wpaść. Zadzwonił mój telefon. 
- Jessica? Wyjdź przed dom...czekamy na ciebie - powiedziała Cassie
- Już idę - uśmiechnęłam się sama do siebie i rozłączyłam się. 
Zeszłam najciszej jak się dało jednak...oni wszystko słyszą
- Gdzie try idziesz tak ubrana? - zakrztusił się kanapką Chaz
- No...do przyjaciół? - powiedziałam 
- Na pewno nie w tej bluzce - dodał Justin 
- Dlaczego? Jest gorąco 
- Bo ci prześwituje cały stanik - powiedział Ryan 
- O boże! Wychodzę! Tak się teraz chodzi - rzuciłam i już miałam wychodzić kiedy podbiegł do mnie Alf i przerzucił sobie przez ramię. 
- Alf! Puszczaj - krzyczałam 
- Pójdziesz się przebrać
- Flores! - darłam się
I tak o to na ramieniu Alfredo zostałam zaniesiona do swojego pokoju. Drzwi zaraz zostały zamknięte. Zaczęłam szarpać za klamkę, ale na marne. Posiedziałam chwilę i w końcu się przebrałam
- Przebrałam sie! - burknęłam 
Drzwi zaraz się uchyliły, a zza nich wystawała głowa Floresa. 
- Droga wolna - zaśmiał sie Alfredo
Przewróciłam teatralnie oczami i szybkim krokiem wyszłam z pokoju
- Przyjdź przed 20..pojedziemy na dyskotekę - powiedział Chaz
Pokiwałam głową dając do zrozumienia, że zrozumiałam i wyszłam z domu
- Cześć - przywitałam się z każdym uściskiem
- Co tak długo? - zapytał Ian
- Musiałam się ubrać - powiedziałam. Wolałam pominąć całe te zajście z chłopakami.
- Gdzie idziemy? - spytałam 
- Na boisko - uśmiechnęła się Shay tuląc się do Iana
Kiwnęłam głową i wszyscy ruszyliśmy. Po chwili byliśmy już na boisku. Było już tam kilku chłopaków. Nagle wszyscy skupili na mnie swój wzrok i rozeszły się gwizdy. Przełknęłam głośno ślinę. 
- Kogo nam przyprowadziliście? - zapytał napakowany blondyn 
- Nie poznajesz? - zaśmiał się Lucas
- Taką piękność poznałbym raczej wszędzie - powiedział chłopak lustrując mnie wzrokiem 
Stałam jak słup i nie wiedziałam co mam zrobić. 
- Już nie róbcie takiej afery - zaśmiała sie Cassie
- To nasz Jessica - dodała Ashley 
- Jaka Jessica? - zapytał blondyn przyglądając mi się
- Hastings - szepnęłam 
- Ta Jessica Hastings? - niemalże wykrzyczał chłopak 
- Ta co się wyprowadziła? - dodał
- Mhmm.. - pokiwałam głową 
Zaraz znalazła się przy nas reszta chłopaków
- O cholera! Dziewczyno! Lata pracy ci chyba zajęło, żeby się tak wyrobić - uśmiechnął się kolega blondyna
Jak byłam w gimnazjum to do najładniejszych nie należałam. Aparat na zębach i lekka nadwaga i faktycznie trochę trwał, aż schudłam. 
- Taa...dzięki - rzuciłam 
- Ty! Ładna jesteś - zaśmiał się jakiś chłopak 
- Dzięki - uśmiechnęłam się 
- Zagracie z nami? - zapytał blondyn cały czas na mnie patrząc.
Wszyscy się zgodziliśmy i poszliśmy razem z chłopakami.
Z tego co usłyszałam to blondyn miał na imię Ethan. Pare razy rzucałam do kosza, ale jakoś mi sie nie udawało. Znowu dostałam piłkę. Odbiłam kilka razy i poczułam jak ktoś za mną staje i obejmuje w tali. 
- Pomogę Ci - szepnął Ethan ustawiając mi ręce do rzutu i TRAFIŁAM!
- Dzięki - uśmiechnęłam się odwracając się do chłopaka, który właśnie odchodził ode mnie na krok. Zagraliśmy raz mecz. Wymieniłam się numerami z Ethan'em i gdy zbliżała się 19 znajomi odprowadzili mnie do domu. 
- Do zobaczenia jutro? - uśmiechnęła się Shay
- Do jutra - ucałowałam wszystkich i weszłam do domu. 
- Co tu się dzieje? - zapytałam widząc jak siwo jest w domu od dymu papierosowego. 
- Jessicaaaa - wyrwał się Chaz i podszedł do mnie przytulając mnie do siebie 
Popatrzyłam na niego zdziwiona
- Mieliśmy gdzieś chyba jechać? - zapytałam 
- A tak, tak! - krzyknął Ryna i zaczął szybko sprzątać. Idź się ubierz i zaraz wychodzimy. 
Posłusznie poszłam do siebie na górę od razu wchodząc do łazienki. Wzięłam orzeźwiający prysznic. Wmasowałam w ciało żel o zapachu Orchidei następnie spłukałam pianę. Wytarłam ciało, założyłam bieliznę i udałam się do pokoju, żeby wybrać coś na imprezę. Otworzyłam szafę i chwilę przy niej stałam wpatrując się tępo w ubrania, aż wreszcie wybrałam a to efekt końcowy Jeszcze tylko po perfumowałam się i zeszłam ostrożnie na dół w wysokich szpilkach. 
- Idziemy? - uśmiechnęłam się do chłopaków
- Ślicznie wyglądasz - wszyscy razem powiedzieli 
- Dziękuuuję - zagryzłam dolną wargę
Zaraz wszyscy się na mnie rzucili, który ma mnie wziąć pod rękę
- Dobra! Sama pójdę - zaśmiałam się
- Nie! Ja z nią idę - krzyczał Alf
- Spadaj kretynie! Ja bardziej do niej pasuje - kłócił się Chaz
- Kretyni! Mnie sie żadna panna nie oprze - powiedział dumny Ryan 
Spojrzałam na Justina, który stał i przyglądał się reakcji chłopaków. On chyba z nich wszystkich zachowywał się jak 19-sto latek. Podeszłam do szatyna i wzięłam go pod rękę.
- Idziemy? - uśmiechnęłam się
- Jasne - odwzajemnił uśmiech i złapał mnie za rękę. 
- To my wychodzimy! - krzyknęłam do przepychających się chłopaków
- Co? - wszystkich zamurowało
- Wychodzimy z Justinem się zabawić - uśmiechnęłam sie
Wszyscy natychmiast się uspokoili i w końcu wyszliśmy. Wsiedliśmy do auta Chaz'a i odjechaliśmy. 
- Tylko nic nie mów, że Cię zabraliśmy na imprezę - powiedział Ryan 
- Mhm..
Już po niecałych 30 minutach byliśmy na miejscu. Muszę przyznać, że club był całkiem nieźle wyciszony. Weszliśmy wszyscy do środka i otrzymaliśmy ultrafioletowe pieczątki na nadgarstkach. Poszliśmy na kanapy. 
- Coś do picia? - podeszła do nas kelnerka 
Alf zmierzył ją wzrokiem i uśmiechnął się do dziewczyny zawadiacko. 
- Taakk...3 drinki i 2 cole - powiedział seksownym głosem i puścił dziewczynie oczko. Czarnoskóry chłopak nie mógł oderwać wzroku od odchodzącej kobiety, a raczej od jej tyłka. Wszyscy się zaśmialiśmy patrząc na Florensa. Już po chwili dostaliśmy swoje zamówienie. Zaczęłam sączyć cole przez słomkę tak samo jak Chaz, który dzisiejszego wieczoru nie mógł pić alkoholu jako, że jest kierowcą. W końcu muzyka zawładnęła moim ciałem. Złapałam Justina za rękę, ponieważ on siedział najbliżej mnie i wyrwałam go na parkiet. Odwróciłam się tyłem do szatyna i zaczęłam się poruszać w rytm muzyki. Już po chwili jego ręce znalazły sie na mojej talii. Chłopak również dał ponieść się muzyce. Byliśmy do siebie dosłownie przyklejeni. Ruszaliśmy się w ten sam sposób. Tańczyliśmy jak para, cały czas wodził nosem po mojej szyi. To było całkiem miłe uczucie. Przyuważyłam, że cały czas przygląda nam się jakiś chłopak z grupką chłopaków. Szatyn na chwilę przestał tańczyć. Obrócił mnie do siebie, nachylił się i szepnął do ucha, że idzie się napić. Zostałam sama na parkiecie, ale nie przeszkadzało mi to. Zaczęłam sama tańczyć, ale nie za długo, ponieważ zaraz ktoś pojawił się przy mnie o objął od tyłu. 
- Jesteś nową dziewczyną Justina? - szepnął mi ktoś do ucha i momentalnie odwróciłam się w jego stronę
- Nie? - popatrzyłam na niego i był to chłopak, który cały czas mi sie przyglądał. Ręce bruneta cały czas były na moim pasie. 
- Więc co robi taka śliczna dziewczyna z takim kretynem? - zapytał
- Nie jestem śliczna, a on nie jest kretynem - uśmiechnęłam się do chłopaka sarkastycznie 
Chłopak głośno westchnął
- Może inaczej...jak masz na imię? Nigdy wcześniej Cię tu nie widziałem 
- Jessica - wysunęłam dłoń w kierunku chłopaka 
- Siostra Mike'a? 
- Mhmm
Chłopak chyba nie bardzo był zadowolony z tej informacji. 
- A ty to...?
- Manuel - uśmiechnął się promiennie chłopak i uścisnął moją dłoń
- Dlaczego wcześniej o tobie nie słyszałem? 
- Ponieważ dopiero co przyjechałam. Wyprowadziłam się stąd 2,5 roku temu. 
- Zostaw mnie! - wrzasnął Justin idąc w moim kierunku do jakiejś dziewczyny, która usiłowała go zatrzymać. Spojrzałam na stoli reszty chłopaków i gdy tylko wyłapali mnie wzrokiem natychmiast się podnieśli. 
- Zostaw ją! - wycedził przez zaciśnięte zęby Justin 
Teraz się zorientowałam, że przez ten cały czas stałam z chłopakiem na parkiecie i rozmawiałam. 
- Justin? O co chodzi? - spojrzałam na Biebera
Chłopak wyrwał mnie z objęć Manuela i mocno do siebie przycisnął. Zaraz pojawiła się reszta naszej grupy i grupy Manuela
- Słyszałem, że kręcisz się teraz koło jakieś dupy, ale nie sądziłem, że chodzi o cud - uśmiechnął się brunet lustrując mnie wzrokiem 
- Nikogo nie wyrwałem. Nie zbliżaj się do niej - krzyknął Justin w celu przekrzyczenia muzyki
- O co wam chodzi? - zapytałam 
- Porozmawiamy później - powiedział Chaz wyrywając mnie z objęć Justina 
- Teraz rozumiem dlaczego Mike nie wspomniał, że ma siostrę. Też wolałbym ją zatrzymać dla siebie - zaśmiał się Manuel
Justin się już nie odezwał. Wyszliśmy po prostu z clubu. 
- O co chodzi? - próbowałam się zatrzymać, ale Chaz za mocno mnie ciągnął
- Cholera jasna! - wydarłam się i wyrwałam z uścisku Chaz'a 
- Co się dzieje? - krzyknęłam do nich wszystkich. 
Drzwi od lokalu zaraz się otworzyły. 
- Justin...nie bądź tak. Podziel się nią troszeczkę. Szczerze mówiąc...taki towar przydałby mi się do mojego clubu. 
- Nie jestem żadnym towarem, żeby się mną dzielić. - warknęłam 
- Wyszczekana tak samo jak brat - zakpił jeden z chłopaków stojących obok Manuela
- Z tego twojego brata to niezła ciota jest - zaśmiał się kolejny chłopak z grupy bruneta
- Nie nazywaj go tak bo Ci twarz porysuję! - wrzasnęłam i już miałam iść do chłopaka jednak ktoś złapał mnie z tali i podniósł do góry. 
- Puść mnie! Nikt nie będzie obrażał mojego brata! - syknęłam 
- Niunia! Nie złość się tak, bo złość piękność szkodzi - zaśmiała się jakaś dziewczyna
- Ty chyba za dużo się złościłaś 
Dziewczyna momentalnie się wyprostowała i głośno przełknęła ślinę
- Ale Ci dogadała - zaśmiał się jakiś chłopak 
- Zamknij sie! - warknęła brunetka strasznie podobna do Manuela.
- Nie zbliżajcie się do niej - powiedział Alf wchodząc do samochodu. 
Justin zapiął mi pasy , żebym się już nie wierciła i odjechaliśmy z piskiem opon. 
- Kto to był? - zapytałam 
- Manuel. Wróg twojego brata i twój też. Dlatego Cię pilnujemy, a ta dziewczyna to jego siostra. Uważaj na nią. - wytłumaczył Justin 
- Omijaj ich szerokim łukiem - dodał Chaz

5 komentarzy:

  1. Kocham tego Dangera <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham tego Dangera <3

    OdpowiedzUsuń
  3. HAHAHAHAH . XD KOCHAM TWÓJ BLOOG ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Twój blog :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten tekst mnie powalił. A ty to się chyba dużo złościłaś hahah dobre świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń