- Przepraszam, że musisz dzielić ze mną tą ciasną kanapę - wyszeptałam
- Spokojnie...mi to nie przeszkadza - powiedział. Słyszałam jak się zaśmiał po czym pogładził moje plecy ręką. Burza powoli przechodziła, aż w końcu zniknęła
- To..ja już...ten...pójdę. Dziękuję - szepnęłam. Chciałam wyjść, ale mi to uniemożliwił mocniej do siebie przytulając.
*Justin*
Nie chciałem, żeby odchodziła. Tak cholernie mnie to cieszyło, że czuła się przy mnie bezpiecznie. Wiem, że mogę za nią nieźle oberwać, ale opłaca się. Gdy tylko chciała odejść mocno ją do siebie przytuliłem. Czułem się przy niej zupełnie inaczej niż przy Caitlin. Serce momentalnie mi przyspieszało na jej widok. Od razu mnie do niej ciągnęło. Gdy tylko ją widzę, mam ochotę ją do siebie przytulić, albo pocałować. Co się ze mną dzieje? Rzadko okazywałem uczucia...dlatego zerwałem z Caitlin
*Jessica*
Wtuliłam się kolejny raz w niego i z uśmiechem na twarzy zasnęłam. Obudziłam się sama. Znak, ze mój organizm nie potrzebuje więcej snu. Otworzyłam leniwie oczy, byłam wtulona w Justina. Odwróciłam się tak, że leżałam na plecach i przetarłam oczy. Głośno wrzasnęłam i wyskoczyłam z łóżka. Zaraz Justin się poderwał.- Co wy tu robicie? - krzyknęłam
- Takie pilnowanie ciebie to mi się podoba - zaśmiał się Alfredo
- Ładny...komplecik - puścił mi oczko Chaz. Teraz się zorientowałam, że stoję przy nich w bieliźnie
Szybko weszłam pod kołdrę do Justina
- Yyy...to nie tak jak myślicie - powiedział zdezorientowany Justin drapiąc się po karku
- Nie?? - wszyscy zapytali równocześnie
- Bo...W nocy była burza...a pamiętacie chyba, że się jej panicznie bałam i zawsze spałam u brata - zagryzłam dolną wargę
- Brat też cię tak obejmował? - zaśmiał się Ryan
Rzuciłam im mordercze spojrzenie.
- On mnie nie obejmował! - warknęłam
- Nie..Niee - zaśmiali się
- To nie fair, że Justin nocuje u ciebie dwa razy i w dodatku razem śpicie - powiedział Chaz
- W dodatku w bieliźnie - poruszył brwiami Alfredo
- Ugh! Dzisiaj chyba i tak nie będę nocowała w domu. - powiedziałam
- Co? - wszyscy zapytali
- Shay robi imprezę - uśmiechnęłam się
- Twój brat kazał nam cię pilnować. Musisz wrócić na noc - powiedział Ryan
- Mam 17 lat!
- A nie 14? - zapytał zdziwiony Alf
- 17! - krzyknęłam
- 14 miałam jak stąd wyjechałam - dodałam
- Uuu...To już legalna jesteś - uśmiechnął się Chaz
- Chaz kretynie! Masz już przepalony mózg ziołem - zaśmiał się Ryan
- To przecież Jessica - parsknął śmiechem Alf
- Właśnie! Jestem tylko Jessicą! Nie żadną siostrą waszego kumpla!
- Spokojnie cizia - uśmiechnął się Ryan
- Nie jestem CIZIA!
- Jessica - poprawił się chłopak
Justin w dalszym ciągu milczał. Chyba nie wiedział jak ma się zachować.
- Zostajecie?
- Taak..Będziemy cię pilnować - zaśmiali się
- To ja wychodzę - uśmiechnęłam się wrednie i wstałam z kanapy i czym prędzej pobiegłam na górę w bieliźnie
Stanęłam na schodach i przysłuchiwałam się rozmowie chłopaków
- Stary co ty odwalasz? To siostra twojego kumpla
- Przecież nic nie robiliśmy. Mówiła przecież, że boi się burzy. Zresztą wczoraj trochę podpaliła więc jeszcze bardziej się bała. Trzęsła się cała na łóżku.
- Dobra, dobra! Lepiej uważaj. Nie chcesz chyba, żeby Mike się dowiedział, że dobierasz się do jego siostry. Bądźcie ostrożniejsi
- Mhmm
Boże! Nie chcę, żeby traktowali mnie jak jakiś eksponat z muzeum! Chcę być dla nich normalną dziewczyną. Weszłam na górę, spojrzałam na zegarek na szafce: 11 . Spojrzałam na telefon nieodebrane połączenie od nieznanego numeru, Cassie i Shay. Oddzwoniłam do dziewczyn i zaprosiłam je do siebie, żebyśmy się poopalały. Już po chwili dziewczyny u mnie były. Przebrałam się w bikini i wyszłyśmy przed dom. Koledzy brata aż się ślinili patrząc na nas przez szybę. Zdjęłyśmy z siebie ciuszki i położyłyśmy się na leżakach.
- Jessi sorry, że ci wczoraj dałam zapalić - powiedziała blondynka
- Spoko...fajnie było - zaśmiałam się
- Jessica paliła zioło? - zapytała z nie do wierzeniem Ashley
- Yeap! - przytaknęłam i wszystkie się zaśmiałyśmy.
- Może zaprosisz tu chłopaków? - zapytała Cassie obracając się w stronę domu.
- Chcecie ich tu?
- Co oni w ogóle u ciebie robią? - zapytała Shay
- Mike wyjechał i ''pilnują mnie'' - powiedziałam tworząc palcami w powietrzu cudzysłów
- Też tak chcę - zaśmiała się Ashley
- No idź po nich - dodała
Wstałam niechętnie z leżaka. Założyłam na nos czarne okulary przeciwsłoneczne i weszłam do domu.
- Chcecie się przyłączyć? - zapytałam
Nawet się nie obejrzałam jak wszyscy stali już z ręcznikami w samych spodenkach. Mrr..Same wyrobione klaty
- Chodźcie - zaśmiałam się
Wyszliśmy przed dom.
- Pamiętacie Shay, Ashley i Cassie? - uśmiechnęłam się wskazując na każdą rękę
- Mhmm.. - powiedział uśmiechnięty Chaz. On chyba z nich wszystkich miał największe poczucie humoru. Jednak brakowało w naszym towarzystwie Justina.
- Gdzie Justin? - zapytałam
- Gada z Mike'iem - odpowiedział Alfredo
- Dlaczego nikt mi nie powiedział, ze dzwoni?! - powiedziałam i pobiegłam do Justina
- Nie przeleciałem jej! Nie zrobił bym ci czegoś takiego - krzyknął do słuchawki
- Jasne! Spoko! Zaraz mnie u was nie będzie
- Skoro wierzysz jakiemuś frajerowi, to twoja sprawa
- Justin? - zapytałam niepewnie
- Masz swoją siostrę! Niech ona ci wszystko wytłumaczy- powiedział i oddał mi telefon
- Tak?
- Jessica? Co ty do cholery jasnej robisz z Justinem?
- Co ja robię z Justinem? - powtórzyłam patrząc na złego szatyna
- Zrobił ci krzywdę? Zmusił do czegoś?
- EJ! Mike! O co chodzi?
- Podobno przespałaś się z nim
- Co?! Skąd ty takie rzeczy wiesz? - wyśmiałam go
- Dostałem zdjęcia jak leżycie na jednym łóżku i jesteś w bieliźnie
Momentalnie zrobiło mi się gorąco
- Ktoś się do nas włamał?
- Nie, nie zasłoniliście rolet. Właśnie dlatego oni cię pilnują.
- Masz się trzymać od niego z daleka! - krzyknął do telefonu
- Kretynie uspokój się! - zaśmiałam się
- W nocy była .. burza...a ciebie nie było...więc... - powiedziałam cicho
- Przepraszam - szepnął
- W porządku...i nie gniewaj się na Justina. Ostatnio mnie uratował - zaśmiałam się
- To znaczy? - zapytał brat
- Jacyś goście się do mnie przyczepili i Justin mnie uratował
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?
- Mike? Halo? - zaczęłam szeleścić jakimś woreczkiem
- Jessica?
- Mike?
Po chwili się rozłączyłam i cicho zaśmiałam. Oddałam chłopakowi telefon.
- Mike nie jest na ciebie zły i nigdzie nie musisz iść - uśmiechnęłam się
- Dzięki - odwzajemnił mi uśmiech
- Idziesz przed dom?
- Mhmm - powiedział po czym poszedł za mną na zewnątrz
- Czeeeść Justin - uśmiechnęła się Ashley machając do szatyna
- Cześć...Ashley - zaśmiał się cicho
Wszyscy świetnie się bawiliśmy. Chłopacy co chwilę wrzucali nas do basenu. Czas szybko leciał. Dochodziła już 17 więc powinnam się już ubierać.
- Ej! Musimy się zbierać! Zaraz impreza - krzyknęłam do dziewczyn pływających z chłopakami w basenie.
- O której mam po ciebie przyjechać? - zapytał Justin
- Nie musisz - uśmiechnęłam się
- Ale chcę
Westchnęłam z uśmiechem na twarzy
- o 00:00 Jak się coś zmieni to zadzwonię - uśmiechnęłam się
Wszyscy weszliśmy do domu, a ja poszłam z dziewczynami na górę. One miały już ze sobą sukienki...tylko ja miałam dylemat ze strojem. W końcu wraz z dziewczynami wybrałam. Zeszłyśmy na dół już 'odpicowane' Chłopakom omal oczy nie wypadły.
- To my wychodzimy - uśmiechnęłam się do chłopaków
- I nie zjedzcie mi wszystkiego - zaśmiałam się
- No heej..heeej - powiedzieli oszołomieni.
Szłyśmy na piechotę, bo nie miałyśmy daleko.
- Okazja, żebyś wszystkim o sobie przypomniała - uśmiechnęła sie Cassie
- Czy ja wiem...- zagryzłam dolną wargę
Po chwili byłyśmy już na miejscu. Weszłyśmy pewnym krokiem. Czułam na sobie spojrzenia dawnych znajomych, przyjaciół, wrogów. Podeszła do nas Shay i przywitała się uściskiem. Na stół weszła Shay-organizatorka imprezy.
- Ludzie! UWAGA! - krzyknęła i wszyscy odwrócili się w jej stronę, a muzyka została ściszona.
- Wróciła do nas Jessica Hastings! - krzyknęła ucieszona. Wszyscy zaczęli się za mną rozglądać.
- Jessica, proszę dołącz do mnie. Nie wszyscy cię chyba poznają - zaśmiała się po czym dziewczyny wepchnęły mnie na stół. Usłyszałam od razu gwizdy.
- Yyy..to czeeść wszystkim - uśmiechnęłam się i pomachałam zdezorientowana. Zapadła cisza, wszyscy uważnie mi się przyglądali. Niezręczną ciszę przerwała głośna muzyka. Zeszłam ze stołu i od razu podeszli do mnie znajomi.
- Ale się zmieniłaś - zaśmiał się brunet
Popatrzyłam na niego pytająco
- Pewnie mnie nie poznajesz - zaśmiał się chłopak.
Pokiwałam głową
- Chris Evans - przedstawił się chłopak podając mi dłoń
- O boże! Chris! - zaśmiałam się i przytuliłam chłopaka. Kochałam się w nim w gimnazjum.
- Ale się zmieniłeś - uśmiechnęłam się
- Ty również - powiedział lustrując mnie wzrokiem i zagryzając dolną wargę.
- Nigdy bym się nie spodziewał, że będziesz chodziła w szpilkach - zaśmiał się
Uśmiechnęłam się serdecznie
- Co u ciebie słychać? - zapytałam
- Ech...Dużo się pozmieniało jak wyjechałaś. Nie opowiem ci dwóch lat w jeden wieczór - zaśmiał się
- Zostaję na rok, więc mamy czas - uśmiechnęłam się
- Może usiądziemy i się napijemy? - zaproponował
- Chętnie - powiedziałam i poszłam za chłopakiem
Usiedliśmy sobie przy stole i rozmawialiśmy przy piwie. Wszyscy świetnie się bawili jednak co chwilę ktoś na mnie zerkał. Czułam się taka...obca? Czas leciał jak szalony. Cały wieczór przetańczyłam i przegadałam z Chrisem. Przyznam się...trochę wypiłam. Cały czas się z czegoś śmiałam. Za chwilę pociągnęła mnie do siebie Ash
- Jessica..uważaj na niego. Patrzy tylko, żeby coś zaliczyć - powiedziała przyjaciółka
- Spokooojnie - zaśmiałam się i poszłam do chłopaka
Spojrzałam na telefon dochodziła 00:00. Nie chciałam, żeby Justin na mnie czekał. Wyszłam z brunetem przed dom i czekaliśmy razem na chłopaka. Po chwili Chris mnie do siebie przyciągnął i zaczął namiętnie całować. Podniosłam jedną nogę i odwzajemniałam pocałunki. Tak..schlałam się jak zwykle na imprezie. Jutro pewnie nie będę tego pamiętała. Straciłam poczucie czasu. Byłam pochłonięta pocałunkiem. Usłyszałam trąbienie samochodu, ale nie odwróciłam się. Ręce chłopaka zjechały na mój tyłem. Kolejne trąbienie i nic.
*Justin*
Miałem być o 00:00. Byłem na czas, ale nigdzie nie mogłem dostrzec Jessici. W końcu rzuciła mi się w oczy jak obściskiwał ją jakiś koleś. Miałem ochotę wyjść z tego samochodu i po prostu strzelić tego faceta, żeby raz na zawsze zapamiętał, że ma jej nie dotykać. Zazdrość? Taak..Byłem zazdrosny...ale dlaczego? Przecież nie jesteśmy razem. Kilka razy jeszcze zatrąbiłem, wziąłem głęboki oddech i poszedłem po dziewczynę. Teraz dopiero dostrzegłem, że jest pijana, poznałem też tego chłopaka. Słyszałem, że zgwałcił jakąś laskę, ale został uniewinniony. Wyrwałem wręcz Jessicę z objęć bruneta
*Jessica*
- Jessica ? - usłyszałam za plecami swoje imię.Odwróciłam się i ujrzałam Justina.
- Wracamy już - powiedział
- Koleś...Ona chyba chce jeszcze zostać - zaśmiał się ironicznie brunet.
- Mogę jeszcze zostać? - zrobiłam oczka jak dziecko i zagryzłam dolną wargę wtulając się w Chrisa.
- Nie. Mike nie będzie zadowolony. Idziemy - powiedział stanowczo. Chłopaka całkowicie ignorował.
- Jeszcze chwilaaa
- Idziemy - powiedział i złapał mnie za nadgarstek odciągając od chłopaka
- Ej..zostaw ją - wyprostował się Chris i próbował mnie odbić
- Nie radze - wycedził przez zaciśnięte zęby Justin
Teraz poczułam jak nogi się pode mną uginają. Moja równowaga była zaburzona. Szatyn złapał mnie w pasie i prowadził do samochodu. Straciłam równowagę i przewróciłam się przed samym samochodem wybuchając przy tym śmiechem. Justin przykucnął przy mnie i wziął mnie na ręce wsadzając ostrożnie do samochodu na tylne siedzenie, a następnie wsiadł po stronie kierownicy i ruszyliśmy. Zaczęłam coś podśpiewywać pod nosem cały czas się śmiejąc. Szatyn co chwilę spoglądał na mnie w lusterku i uśmiechał się sam do siebie.
- Justin...Kocham cię! - powiedziałam stanowczo...lecz zaraz wybuchłam śmiechem.
Jeszcze coś gadałam, aż dojechaliśmy do domu. Chłopak wysiadł z auta, po czym otworzył po mojej stronie drzwi i wziął mnie na ręce.
- Czuje się jak panna młoda - zaśmiałam się i machałam nogami.
Justin milczał. Weszliśmy do domu. Postawił mnie na nogi. Przeszłam kawałek kiwając się na szpilkach.
- Widzisz! Jestem trz..trz...trzeź..trzeźwa! - wydukałam.
- Mhmm - zaśmiał się chłopak.
Szłam właśnie do swojego pokoju kiedy potknęłam się o własne nogi. W porę złapał mnie Justin i mocno objął, po chwili znowu znalazłam się na jego rękach.
*Justin*
Justin! Opanuj się! Cholera...Jest teraz taka bezbronna. Tak cholernie mnie pociąga! Miałem teraz ochotę ją pocałować, ale ... nie mogłem...Jest pijana, nie mogę tego wykorzystać. Nawet nie zdaje sobie sprawy jaka jest piękna i jak może zawrócić chłopakowi w głowie. Może mieć każdego. Zaniosłem ją na górę i postawiłem
*Jessica*
W końcu byliśmy na górze. Zdjęłam szpilki i rozprostowałam nogi. Próbowałam teraz rozpiąć sukienkę, ale zapomniałam gdzie jest zamek.- Możesz mi pomóc? - zapytałam bezradna
- Yyy..jasne - uśmiechnął się chłopak po czym podszedł do mnie. Delikatnie odgarnął mi włosy z pleców i powoli rozpinał sukienkę.
no ciekawy rozdział jak zawsze
OdpowiedzUsuńzajebisty rozdział zresztą jak zawsze <333
OdpowiedzUsuńRACJA ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3
OdpowiedzUsuń