środa, 3 lipca 2013

ROZDZIAŁ 36

Stanąłem przed jego domem i nerwowo zagryzłem dolną wargę. Ostatni raz zaciągnąłem się papierosem i rzuciłem niedopałek w bok. Wziąłem głęboki wdech i ruszyłem prosto do drzwi. Stanąłem przed drzwiami i zapukałem trzy razy. Nikt nie otwierał. Znowu zapukałem w końcu w drzwiach stanął zaspany Mike.
- Cześć - szepnąłem.
- Mam Cię zabić? Dopiero wstałem...przyjdź później - ziewnął i już zamykał drzwi, kiedy wsunąłem w nie nogę.
- Co jest kurwa? - warknął i otworzył drzwi.
- Chcę pogadać - powiedziałem dobitnie.
- Co mnie to obchodzi? Nie mamy o czym gadać. Jeśli chcesz żyć, to lepiej stąd idź - syknął.
- Tak to ma się skończyć? Tyle lat przyjaźni? - zakpiłem.
- Przez Ciebie moja siostra przeszła piekło, a teraz straciła pamięć - złapał mnie za koszulkę i wypchnął na schody. Szybko złapałem równowagę i poprawiłem ubranie.
- Myślisz, że mnie to nie boli? To moja dziewczyna! - krzyknąłem.
- To już nie jest Twoja dziewczyna - warknął.
- Kto tak powiedział, Ty? Ona ma prawie 18 lat! Sama decyduje o swoim życiu - zaśmiałem się.
- Tak...decydowała o swoim życiu, a teraz tego nie pamięta - pokręcił głową z obrzydzeniem.
- Będziemy tu stali i darli się na siebie, kto jest winny? - uniosłem brew. - Mogę się założyć, że Ciebie też obserwują psy. Chcesz, żeby dowiedzieli się więcej niż powinni?
Pokręcił głową i otworzył szerzej drzwi.
Wszedłem do środka i od razu skierowałem się do salonu, gdzie panował kompletny bałagan. Kiedy była tu Jessica, dom jako tak się trzymał, a teraz...jest po staremu.
- Co? - warknął. - Nie mam czasu na sprzątanie - podrapał się po głowie i usiadł na kanapie.
- Przyjaźnimy się od podstawówki...wiem, że to gówno było przeze mnie, chciałbym cofnąć czas, ale nie mogę...Rozumiesz, nie mogę! Gdybym wiedział, że tak się to wszystko potoczy, to nigdy nie kręciłbym do Twojej siostry - westchnąłem.
Mike spuścił głowę, sięgnął ręką po paczkę papierosów, wyciągnął jednego, wsadzi do buzi i odpalił. Zaciągnął się i spojrzał na mnie.
- On ją zgwałcił - szepnął. - Zgwałcił ją, żeby Tobie zrobić na złość - wrzasnął.
- Myślisz, że kurwa nie wiem? - krzyknąłem. - Myślisz, że mnie to nie boli? - przejechałem ręką po włosach i pociągnąłem za ich końce. - Codziennie mam to przed oczami! Codziennie! Wiem, że będzie jej ciężko, jeśli sobie przypomni, ale będę przy niej - szepnąłem.
- Ona tu nie wraca - zaśmiał się.
Spojrzałem na niego zszokowany.
- Co? - zmarszczyłem brwi.
- Nie pozwolę na to, żeby to gówno wróciło do niej. Jest dobrze, kiedy tego nie pamięta. Nie pozwolę jej tu przyjechać
- Będziesz stał na lotnisku i pilnował wejścia do Kanady? - zaśmiałem się.
- Jeśli będzie taka potrzeba, to tak..-wydął usta.
- Jesteś popieprzony.
- Och, nie tylko ja - zaśmiał się i zgasił niedopałek. - W dodatku...jeśli sobie nic nie przypomni, policja o wszystkim zapomni. - wzruszył ramionami.
- Nie, tego nie zapomną. Zginął Nick! - zaśmiałem się. - Co prawda...Jessica wyświadczyła przysługę wielu ludziom, ale policja będzie chciała wiedzieć co tak naprawdę tam się stało.
- To naprawdę ona go zabiła? - szepnął z niedowierzaniem.
- Mhm - kiwnąłem głową.
- Kolejne gówno, którego nie powinna pamiętać. Jest za młoda, żeby tyle przeżyć. To ją zabije - szepnął smutno. Dlatego tu nie wróci. Nie może. Nie może sobie tego wszystkiego przypomnieć - mruknął. - Gdybyś ją zobaczył tam...w szpitalu - westchnął smutno.
- Nie mogłem przyjść. Byłem w areszcie...
- I dobrze, bo bym Cię zabił - zakpił.
- Mike! Ja też ją kocham, ale proszę! Nie pozwól,żeby to stanęło nam na drodze! - westchnąłem. - Chcę odzyskać przyjaciela.
- Nigdy go nie straciłeś - mruknął. - Ale i tak mam ochotę Cię zabić. Nie potrafię Ci wybaczyć ot tak - wyrzucił ręce w górę. Potrzebuję czasu, żeby to wszystko sobie poukładać. Jeśli chcesz, żebyśmy się dalej przyjaźnili...musisz dać spokój mojej siostrze. Zapomnij, tak jak ona zapomniała.
- Mike!
- Justin! Skrzywdziłeś ją. Bardzo!
Zacisnąłem usta.
- Muszę już iść - szepnąłem i w pośpiechu wyszedłem z jego domu. Stanąłem na schodach i zaczerpnąłem powietrza. Mam wybrać, przyjaźń, a miłość. Nie, to jest popieprzone. Nie da się wybrać. Co oznacza tylko jedno...mam zostać sam...Nie potrafię...Jestem samolubny! Muszę mieć kogoś przy sobie. Za bardzo przywiązuję się do osób. Och, Boże! Bieber! Pieprzysz gorzej niż kobieta! Skarciłem się w myślach. Muszę iść się napić. To mi dobrze zrobi, może jakoś poukładam to sobie. Ruszyłem do domu, po drodze wyjąłem telefon i patrzyłem na książkę telefoniczną. Same imiona dziewczyn, pustych dziewczyn do pieprzenia. Które na pstryknięcie palcem klękną i nie będą o nic pytać...Wahałem się które imię wybrać. Musze się odstresować...Sex chyba każdego rozluźnia. Nie pamiętam już kiedy ostatni raz ktoś ssał mojego penisa! Odkąd jestem z Jessicą, tylko raz uprawiałem sex. Właśnie Jessica. Oddała mi to co najważniejsze...nie...nie zrobię jej tego. Nie mogę. Aż takim dupkiem nie jestem. W końcu wybrałem numer Christiana.
- Bieber? - spytał z nutką ulgi.
- Tak, mnie też wypuścili - zaśmiałem się.
- O co chodzi? - westchnął.
- Przyjedź do mnie. Musimy pogadać. Twoja siostra będzie mi potrzebna...
- Nie! Nie! Leila nie ma z tym nic wspólnego. Nie mieszaj jej, proszę. - mówił panicznie.
- Christian...tylko ona pomorze Jessice, kiedy dojdzie do siebie. Muszę wiedzieć co wtedy robić - westchnąłem.
- Dojdzie do siebie? O co chodzi?
- Ona nie pamięta tego - zacisnąłem powieki, przystając na chwilę.
- Jak to nie pamięta? - spytał zszokowany.
- Straciła pamięć
- Cholera! - mruknął.
- Mhm...potrzebuję Cię i Leile
- Boże, Justin! Nie chcę, żeby ona do tego wracała. Błagam!
- Christian...proszę...to ważne.
- Jezu! Porozmawiam z nią...-szepnął.
- Dzięki
- Ta - mruknął.
- Do zobaczenia za kilka dni,
- Cześć - rozłączył się.

*Jessica*
Po powrocie do domu od razu usiadłam przy laptopie. Zalogowałam się na facebook'u i zaczęłam szukać Cassie. Akurat była dostępna.
Ja: Hej - napisałam pierwsza.
Cassie: O Boże! Jessica! Cześć! Jak się czujesz? ♥
Ja:W porządku...mam pytanie -zagryzłam dolną wargę.
Cassie: Mhm? Jakie? ;>
Ja: Czy...paliłyśmy kiedyś trawkę? - zrobiło mi się piekielnie gorąco. To pytanie wierciło mi dziurę w brzuchu przez resztę dnia. Musiałam o to zapytać. Co jeśli mi się przypomina? Ale...czy ja chcę, żeby mi się przypomniało. Wszyscy mnie przed tym ostrzegają.
Cassie: Boże! Nie wierzę! Przypomina Ci się? Co prawda nie od tej strony co powinno, ale zawsze to jakiś początek! TAK PALIŁYŚMY RAZEM TRAWKĘ! POD MOIM DOMEM! Pokłóciłam się wtedy z Lucacem! Boże, tak się cieszę, że Ci się przypomina! Zaraz napiszę do dziewczyn! xx
Ja: To dziwne uczucie...
Cassie: Nie wątpię! Pisz jeśli znowu Ci się coś przypomni!! 
Ja: Na pewno to zrobię. - zamknęłam laptopa i opadłam plecami na łóżko, uśmiechając się do siebie. Pierwsze wspomnienie z Kanady! Boże! Uśmiechałam się do siebie jak głupia! To chyba dobry początek. Powiedzieć o tym mamie? Mike'owi? Bawiłam się materiałem bluzki, kiedy usłyszałam mamę krzyczącą z dołu.
- Jessica! Chodź na obiad!
Wstałam z łóżka, cała w skowronkach i zeszłam na dół. Nie mogłam dłużej wytrzymać, pobiegłam do rodziców i krzyknęłam.
- Przypomina mi się!
Rodzice pobledli.
- C-co się stało? - mój entuzjazm tak szybko jak się pojawił tak samo się ulotnił.

5 komentarzy:

  1. Ganialny *.* Kiedy następny rodział ?

    OdpowiedzUsuń
  2. ONA MUSI SOBIE PRZYPOMNIEĆ O JUSTINIE *--*

    OdpowiedzUsuń
  3. K.O.C.H.A.M...TO.!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś czuje że wszyscy będą opowiadać jej jakieś niestworzone historie na temat Jusa aż się boje

    OdpowiedzUsuń