- Możesz - zaśmiała się.
- Nie! - powiedziałem stanowczo. - Nie chcesz mi pomóc to trudno. - skierowałem się w stronę drzwi. - Stać Cię na kogoś lepszego.
Usłyszałem głośne westchnięcie za sobą.
- Masz - warknęła i wręczyła mi jakąś karteczkę. - To adres gdzie się zatrzymali - przewróciła oczami. -Twoja dziewczyna to szczęściara - dodała.
- To ja jestem szczęściarzem. Dzięki - puściłem do niej oczko i wyszedłem.
- Stój! - ktoś krzyknął za mną.
- Spokojnie! - zaśmiała się Rihanna. - Jest wolny.
Ruszyłem dalej. Wsiadłem do samochodu i rozwinąłem karteczkę.
- Co tak długo? - spytał Bruce.
- Nie mów, że ją przeleciałeś - zakpił Cristian.
- Zdążyłem nawet dwa razy - wyszczerzyłem się.
Chłopcy od razu odwrócili się w moją stronę, a w ich oczach dało się dostrzec przerażenie.
- Żartowałem! - parsknąłem. - Przecież mam dziewczynę! - przewróciłem oczami. - Jedź tam - podałem Cristianowi karteczkę z adresem.
Oni dalej wpatrywali się we mnie tępo.
- Kurwa, nie przeleciałem jej! Kocham Jessice! - krzyknąłem. - Jedź! - warknąłem.
Pod hotelem byliśmy o 1:00. Zakradliśmy się pod numer pokoju, który mieliśmy zapisany na karteczce. Wyjęliśmy wszyscy broń i wpadliśmy do pokoju. Wszyscy trzej poderwali się z łóżka całkowicie zdezorientowani. Dwóch już padło. Podszedłem do ostatniego żywego chłopaka, przycisnąłem go do ściany i przystawiłem broń do skroni.
- Gdzie jest Nick?
- Żartujesz sobie? - zakpił.
Mocniej docisnąłem broń do jego głowy.
- Gdzie jest Nick?
- Jeśli mnie zabijesz to...- powiedział z ironicznym uśmiechem.
- To co? - syknąłem i odbezpieczyłem broń.
- To twoja dziewczyna zginie - powiedział pewny siebie.
Mój żołądek natychmiast się skurczył.
- Ten żart Ci nie wyszedł - uśmiechnąłem się do niego. - Mów, kurwa, gdzie jest Nick, albo Ci łeb rozwale - krzyknąłem.
- Jessica Hastings, tak? - zakpi. - Sprawdź czy jest w domu - roześmiał się.
Przełknąłem głośno ślinę i strzeliłem mu w głowę, a krew rozprysnęła się na mojej twarzy. Ciało chłopaka upadło bezwładnie na podłogę. Stałem jeszcze przez chwilę i wpatrywałem się w ścianę, analizując jego słowa.
- Bieber, chodź. Zaraz będzie tu policja - z zamyśleń wyrwał mnie głos Bruce'a.
Pokręciłem głową i wyszedłem z pokoju.
- Szybciej! - warknął Bruce, pchając mnie do przodu.
Pobiegliśmy do samochodu i odjechaliśmy z piskiem opon.
- Co on Ci powiedział? - spytał Cristian, patrząc w lusterko.
- Bieber! - krzyknął.
- Muszę zadzwonić - szepnąłem.
Byłem całkowicie sparaliżowany.
- Bruce, daj mi swój telefon
Chłopak podał mi telefon dziwnie na mnie patrząc.
Wybrałem numer do Mike'a i przystawiłem telefon do ucha.
- Mike? - szepnąłem.
- Właśnie miałem do Ciebie dzwonić, kurwa...-przeklął i uderzył w coś. - Nie wiem gdzie jest Jessica - głośno wypuścił powietrze z ust. - Dzwoniłem po wszystkich jej znajomych i nikt nie wie gdzie jest - powiedział łamiący się głosem.
- Nick ją ma - szepnąłem, cała krew odpłynęła z mojej twarzy, w głowie zaczęło mi się kręcić, brzuch mnie rozbolał.
- Co? - spytał zdziwiony.
- Nick...Nick ją ma - zacisnąłem szczękę.
- Co kurwa? Nie! Kurwa nie! Wszystko przez Ciebie! - krzyknął. - Ty ją w to wpakowałeś! - dalej wrzeszczał.
Rozłączyłem się. Pochyliłem się do przodu i schowałem twarz w dłoniach.
- Bieber, co jest? - spytał Bruce.
Po chwili zatrzymaliśmy się.
- Stary, co jest? - tym razem spytał Cristian.
- Nick ma Jessice - szepnąłem, czułem, że zaraz pęknę. Jessica jest dla mnie wszystkim, nie mogę jej stracić. Po prostu...bez niej nie istnieję.
- Co? Skąd on o niej wie? - spytał z niedowierzaniem Bruce.
- Nie wiem, kurwa. Nic nie wiem. Zabije skurwysyna, jak jej coś zrobi. - syknąłem.
*Jessica*
- Która godzina? - jęknęłam.Czułam jak cała moja twarz jest spuchnięta. Ledwo mogłam mówić.
- Dopiero 13, kochanie - zaśmiał się.
- Długo będziesz mnie tu jeszcze trzymał?
- Aż nie zabiję Justina, później ty zginiesz - uśmiechnął się. - A może...zabije Cię na jego oczach? Tak, to będzie dobre - puścił mi oczko.
Spuściłam głowę w dół.
D pokoju wpadł jakiś chłopak. Od razu spojrzałam w górę.
- Nick! Eric, Trey i Jace nie żyją - powiedział na jednym wdechu.
- Co kurwa? - poderwał się do pionu.
Mój żołądek ścisnął się na tę informację.
- Kto to zrobił? - spytał zaciskając dłonie w pięści.
- Bieber - szepnął.
Poczułam lekką ulgę na dźwięk jego imienia.
- To wszystko twoja wina! - krzyknął i uderzył mnie z pięści w twarz, po czym wyszedł.
Splunęłam krwią na podłogę. Wszystko mnie bolało, od dwóch dni cały czas siedzę w tej samej pozycji. Przechyliłam głowę na boki i po pokoju rozniósł się odgłos strzelania moich kości. Co za ulga. Kamera jest teraz skierowana na łóżko, a nie na mnie. Modlę się tylko, żeby film nie trafił do Justina.
Po chwili wrócił Nick. Wpadł do pokoju i od razu się na mnie rzucił z pięściami.
- To twoja wina! Suko! - krzyknął i przewrócił mnie z krzesłem.
Krztusiłam się krwią, a oczy zaszły mi łzami.
- Zwykła kurwa! Zabije Ciebie i tego Justinka - krzyczał.
Po chwili się opanował i wstała, a obraz przed oczami powoli zachodził mgłą, aż była tylko ciemność. Umarłam?
*Justin*
- Yo, Justin! - odezwał się Austin- Co jest? - spytałem.
- Przyszło coś do Ciebie do Cristiana - powiedział.
- Co to jest? Otwórz - poleciłem.
Przyszło coś do mnie do Cristiana? Kto mógłby wiedzieć, że u niego jestem? Nick
- Hm...to jakaś kaseta...z kamery - mruknął.
Przełknąłem ślinę.
♥ ŚWIETNY ♥
OdpowiedzUsuń