środa, 3 lipca 2013

ROZDZIAŁ 26

 Moje mokre włosy, delikatnie muskały jego odkryty tors. Przerwał nam jego dzwoniący telefon z łazienki.
- Idź odbierz - uśmiechnęłam mu się w usta.
- Nie chcę - mruknął i mocniej zacisnął ręce na moich pośladkach.
- Idź - oderwałam się od niego, ale nadal na nim siedziałam.
Chłopak lekko się podniósł, żeby mnie pocałować, ale szybko odchyliłam się w tył. Zrezygnowany opadł na łóżko. Telefon nie przestawał dzwonić.
- Idź odbierz ten telefon.
Przewrócił oczami i dosłownie zrzucił mnie z siebie.
Pokręciłam głową i zaśmiałam się pod nosem. Chce się obrażać? Niech się obraża. Zamknął się w łazience i po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Mike!
Zeszłam z łóżka i podeszłam do drzwi. Ciekawe jak zareaguje na to, że jestem w samej bieliźnie. Zagryzłam dolną wargę i otworzyłam drzwi. Natychmiast zmarszczyłam brwi.
- Justin! To jest Carla, a to Alicia! Przyprowadziłem Ci koleżankę. - mówił półprzytomny blondyn.
Zaniemówiłam. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Zlustrowałam kolejno dziewczyny. Same też nie były trzeźwe.
- Cristian...to chyba nie jest Justin - zachichotała blondynka, wieszająca się na jego ramionach.
Chłopak natychmiast otworzył oczy i spojrzał na mnie.
- A to skurwysyn! Ale sobie załatwił panienkę - popatrzył na mnie z...'zazdrością'?
- Um..- próbowałam coś z siebie wydusić.
Po chwili usłyszałam delikatne trzaśnięcie drzwiami. Odwróciłam się. Przy łazience stał Justin z telefonem w ręku. Moje wargi zadrżały, a w oczach zebrały się łzy. Uważa mnie za dziwkę?
- Przyszli twoi znajomi - jęknęłam i szybko złapałam swoją torbę. Wyjęłam z niej bluzkę Justina i jeansy. Zaczęłam się szybko ubierać. Ani jedna łza nie wyszła na wierzch, ale moja widoczność była ograniczona.
- Jessica. To nie tak - Justin podbiegł w moją stronę.
- Przyszliśmy nie w porę? - zaśmiał się Cristian.
- Wyjdźcie - warknął szatyn.
- Nie wyganiaj swoich znajomych, na pewno DOBRZE będziecie się bawić - powiedziałam zakładając spodnie. Z komody zgarnęłam kluczyki od samochodu szatyna.
- O siema! - przyszedł następny chłopak z dziewczyną. - Co się dzieje? - spytał obejmując blondynkę.
- Sam chciałbym wiedzieć. Justin załatwił sobie niezłą slut - zaśmiał się blondyn.
Dobrze wiedziałam co to oznacza, czekałam jak Justin na to zareaguje. On po prostu stał, jakby tego nie słyszał.
- Dokładnie, jestem zwykłą slut - szepnęłam, patrząc mu prosto w oczy.
- Stary! To jest ta laska z magazynu modowego co Justin czyta. - odezwał się chłopak.
Założyłam torbę na ramię i wbiegłam z pokoju.
- Jessica! Czekaj! - słyszałam za sobą wołanie Justina.
- Pierdol się - odszczekałam i pokazałam mu środkowy palec. Szybko zbiegłam po schodach i wsiadłam do samochodu Justina.
- Nie, nie, nie! Tylko nie mój samochód! Jessica, błagam - krzyczał, zbiegając za mną po schodach w samych dresach.
Odpaliłam samochód i odjechałam z piskiem opon. Frajer! Nawet nie zaprzeczył. Nie rozumiem go.

*Justin*
Złapałem się za kark i okręciłem wokół własnej osi. Nie dość, że nie ma prawa jazdy to jeszcze jest zdenerwowana. Mogłem im wytłumaczyć, że to moja dziewczyna. Cholera! Ale ze mnie kretyn.
- Dziwka zajebała mu auto - zaśmiał sie Cristian.
- To nie jest dziwka! - krzyknąłem i przeszedłem obok nich w stronę pokoju Mike'a. Zapukałem i odczekałem chwilę.
- Co jest? - spytał zdziwiony.
- Daj mi swoje kluczyki od samochodu
- Przecież masz swoje auto. - odpowiedział beznamiętnie.
- Jessica nim pojechała.
- Co?! - nagle się ożywił i wyszedł przed drzwi. Cofnąłem się o krok.
- Pokłóciliśmy się i...no...zabrała samochód...i pojechała. - spuściłem głowę.
- Co jej, kurwa, zrobiłeś? - warknął i przystawił mnie do ściany.
- E! Co jest! - krzyknął Bruce idąc w naszą stronę.
- Spokojnie - krzyknąłem. Bruce od razu się zatrzymał i czekał na rozwój sytuacji.
- Co jej zrobiłeś? - powtórzył trzymając dłoń na mojej szyi.
- Cholera, Mike! Wiem, że to twoja siostra, ale...nie możesz się mieszać ciągle w nasz związek. Zaraz będzie miała osiemnaście lat, więc daj mi te kluczki, bo twoja siostra nie umie prowadzić samochodu, a nie chcesz chyba, żeby jej się coś stało?! - powiedziałem cały czas patrząc mu w oczy.
Odpuścił. Wszedł do pokoju i rzucił mi kluczyki.
- Masz ją przywieźć całą, albo będzie po tobie - syknął.
- Dzięki stary! - uśmiechnąłem się i szybko pobiegłem do jego samochodu.
- Bieber? - spytał zdziwiony Cristian.
- Później wam to wytłumaczę - krzyknąłem i wsiadłem do samochodu.
Jechałem w stronę, w którą pojechała Jessica. Nawet nie wziąłem telefonu, żeby do niej zadzwonić.
Waliłem pięścią w kierownicę. Otworzyłem schowek i wyjąłem papierosy Mike'a. Szybko odpaliłem szluga i wsadziłem do ust. Z każdym zaciągnięciem się, uspakajałem się. Jechałem dobrą chwilę, aż zobaczyłem swojego range rover'a na poboczu. Otworzyłem drzwi od strony kierowcy i wyciągnąłem Jessice, by po chwili ją przytulić. Kamień spadł mi z serca, że nic jej nie jest.
- Zostaw mnie - jęknęła przez łzy i walnęła mnie pięścią w pierś.
- Shh...- mocniej ją przytuliłem. - Przepraszam, Kocham Cię. - szepnąłem.
- Przecież jestem zwykłą dziwką - krzyknęła w moją szyję.
- Nie jesteś dziwką, jesteś moją dziewczyną. Przepraszam, że nie zareagowałem, ale...oni...oni nie zrozumieją. Wiedzą, że w naszej sytuacji nie można się z nikim wiązać. Niepotrzebnie Cię tu ściągałem. - pocałowałem ją w głowę.
Milczała.
- Skarbie, jesteś na mnie zła? - spytałem odsuwając ją od siebie kawałek.
- Nie wiem. To było okropne co zrobiłeś - pociągnęła nosem.
- Nie płacz, proszę...nie chcę, żebyś płakała przeze mnie - pocałowałem jej policzek, po którym spływała łza.
- Kocham Cię - szepnąłem.
- Ja Ciebie też - lekko się uśmiechnęła i wtuliła w mój nagi tors.
- Wracajmy - powiedziałem, przerywając ciszę. - Dasz radę prowadzić?
- Mhm - zaśmiała się odsuwając na krok.
- Tylko spokojnie...
- Och, Justin - parsknęła śmiechem.
Dokładnie taką ją lubię, uśmiechniętą.
- Do zobaczenia na miejscu - cmoknąłem ją w czoło. - lepiej ja poprowadzę swój wóz - zaśmiałem się.
Jessi tylko głośno westchnęła i poszła do samochodu Mike'a. Po chwili odjechaliśmy. Jako, że było późno ulice były puste. Jechaliśmy obok siebie. Co chwilę spoglądałem na Jessice. Kiedyś się z nią ożenię. Ta...to zdecydowanie ta jedyna. Jesica nie mogła się oprzeć i pod sam koniec drogi przyspieszyła, żeby jak zwykle zaparkować niedbale. Wysiadła z samochodu i oparła się o jego maskę. Zaparkowałem obok i wyskoczyłem z auta. Podszedłem do niej i złapałem ją za rękę.
- Chodź - uśmiechnąłem się.
Złapała moją dłoń i razem weszliśmy po schodach. Zapukaliśmy do Mike'a
- kluczyki - pomachałem mu przed nosem kluczykami.
Najpierw spojrzał na Jess, później na nasze złączone dłonie i w końcu na kluczki.
- Chcesz spać u mnie? - spytał brunet.
- Nie, spokojnie - zaśmiała się i objęła mnie w pasie.
Mike popatrzył na mnie wrogo.
- Co jest?
- Masz szczęście - warknął i wziął kluczyki.
- Do zobaczenia rano - puściłem mu oczko i odeszliśmy.
Weszliśmy do pokoju.
- Kim oni byli? - spytała siadając na łóżku.
- Cristian i Bruce. Moi przyjaciele.
- Dlaczego nie możesz im powiedzieć, że masz dziewczynę?
- Nie chcę słuchać, że robię głupstwo wiążąc się z kim. Będąc moją dziewczyną jesteś narażona na ogromne niebezpieczeństwo. Jeśli ktoś będzie chciał mnie zniszczyć, zrobi to poprzez Ciebie. Czyli będzie chciał Cię skrzywdzić. - Usiadłem obok niej i przytuliłem.
- Więc...woli, żeby uważali mnie za dziwkę? - spytała smutno.
- Oczywiście, że nie. Miałem nadzieję, że Cię nie zauważą.
- Czuję się, jakbyś się mnie wstydził - jęknęła, opierając głowę o moje ramię.
- Żartujesz sobie? Jak mógłbym się Ciebie wstydzić! - zaśmiałem się. Jesteś piękna, mądra, zabawna, i-d-e-a-l-n-a.
- Chcę, żebyś mnie im przedstawił kiedyś.
- Zrobię to jutro - westchnąłem.
- Nie. Nie chcę tego na siłę.
- Przedstawię Cię jutro. Na pewno Cię polubią, ale nie będą zadowoleni z faktu, że jesteś moją dziewczyną i że Cię tu ściągnąłem.

*Jessi*
- Przedstawię Cię jutro. Na pewno Cię polubią, ale nie będą zadowoleni z faktu, że jesteś moją dziewczyną i że Cię tu ściągnąłem. - powiedział.
Głośno westchnęłam. Nie chcę, żeby robił to na siłę, ale źle się czuję, że jego przyjaciele myślą, że jestem zwykłą dziwką.
Zagryzłam dolną wargę i opadłam plecami na łóżko.
- Hej - Justin położył się bokiem koło mnie i odgarnął włosy z mojego czoła.
- To wszystko jest takie popaprane. - szepnęłam.
Justin lekko się uśmiechnął i pocałował mnie w kącik ust.
- Kocham Cię - szepnął przy moich ustach i po chwili zaczął składać na nich pojedyncze pocałunki. Delikatnie rozchyliłam usta dając mu dostęp. I od razu zaczęliśmy toczyć walkę o dominację. Zaraz Justin znalazł się nade mną, podpierając się na łokciach. Objęłam rękoma jego szyję i pogłębiałam pocałunek. Kocham go, tak bardzo, że aż boli. Justin powoli zaczął podsuwać moją bluzkę do góry.

3 komentarze: