wtorek, 2 lipca 2013

ROZDZIAŁ 2

Patrzyłam na niego zdziwiona. Czy on właśnie zapytał mnie czy może mnie pocałować?! 
- Sorry, głupie pytanie - chłopak spuścił głowę w dół.

*Justin* 
Co mi przyszło do głowy, żeby ją o to pytać? Chwila słabości? Przecież dopiero co przyjechała, a ja już chcę się z nią całować. Nie moja wina, że tak na mnie działa. Już jak ją zobaczyłem dzisiaj pierwszy raz to poczułem jak serce mi szybciej bije, że ja wcześniej tego nie dostrzegłem

*Jessica*
- To ja już pójdę - powiedział z zamiarem odejścia. 
- Pa - powiedziałam całując go w policzek na co szatyn od razu rozpromieniał. 
- Zadzwoń do mnie jak Mike się obudzi - zaśmiałam się i weszłam do domu. 
Oparłam się o drzwi zamykając je i zjechałam w dół. Oddech momentalnie mi przyspieszył. Boże! Dlaczego się nie zgodziłam? Walnęłam się dwa razy w czoło po czym zapaliłam światła w domu. Poszłam do kuchni w celu zrobienia herbaty. Wstawiłam wodę na gaz i zasiadłam przez telewizorem. Po chwili mój telefon zadzwonił. 
- Tak? 
- Cześć Kochanie i co słychać o Mike'a? - usłyszałam ciepły głos mojej mamy
- W porządku. Właśnie śpi - skłamałam. Byłam w tym całkiem niezła. Lata szkoły brata. 
- Tak? Podoba ci się tam? 
- Tak. Odwiedziłam starych znajomych. - uśmiechnęłam się do telefonu
- Cieszę się. Tęsknimy za tobą 
- Ja też za wami tęsknię 
- Kocham cię. 
- Ja ciebie też - i rozłączyłam się
Rozłożyłam sobie nogi na stole i wpatrywałam się w jakiś serial. Nudzenie się przed telewizorem przerwał mi gwizdek z czajnika. Podeszłam niechętnie i zalałam herbatę. Otworzyłam lodówkę, a w niej PUSTKA. W brzuchu burczy i nic treściwego do jedzenia. Spojrzałam na wiszący zegarek na ścianie w kuchni, a więc 20:40. Pójdę do sklepu. Pamiętam jeszcze gdzie jest. Ubrałam buty i zapięłam bluzę po czym wyszłam z domu. Na ulicach nie było wcale tak ciemno. Szłam przed siebie kiedy usłyszałam za sobą śmiechy jakichś chłopaków i gwizdy. Co ja pies, że będę się odwracać? Panowie! Tak nie poderwiecie dziewczyny. Olałam ich i szłam dalej. Weszłam do sklepu i kupiłam parę produktów spożywczych po czym wyszłam z siatkami zakupów. Zorientowałam się, że ci kolesie cały czas za mną szli i czekali tutaj. Przeszedł mnie niemiły dreszcz. 
- Ej mała! Gdzie idziesz? - usłyszałam za sobą głos jakiego chłopaka. Prawdopodobnie nawalonego 
Nie odwracałam się i szłam dalej. Słyszałam za sobą ich kroki. Czułam się już niebezpiecznie. Napisałam do Justina sms, żeby po mnie szybko przyjechał. Był trzeźwy i tylko on wpadł mi do głowy w tym momencie.W pewnej chwili znalazłam się w och kółeczku. Było ich 5. Wszyscy mieli oczy zaczerwienione od marihuany, którą było czuć na odległość i alkohol. 
- Co tu robisz sama o tej porze? - zapytał jeden 
- Nie twój interes - warknęłam 
- Patrz jaka pyskata - zaśmiał się chłopak w kapturze
- Zaraz ci ukrócimy ten język - powiedział obcy chłopak kiwający się na boki
- Żeby tobie czegoś nie ukrócili - powiedziałam oschle na co wszyscy się zaśmiali tylko nie chłopak, do którego to powiedziałam. 
Chłopak najwyraźniej się tym zdenerwował, ponieważ podszedł do mnie i mocno złapał za ramiona. Po chwili usłyszałam głośny pisk opon. Mężczyźni od razu ode mnie odskoczyli by zobaczyć co się dzieje. Z auta wyszedł Justin nabuzowany złą energią. 
- Justin - powiedział jeden z uśmiechem
- Zostawcie ją - warknął
- To twoja lasencja? - zaśmiał się jeden
- Tak! I siostra Mike'a - odpowiedział
Chłopaków to najwyraźniej zdziwiło i przestraszyło. Ich miny nagle zbladły. 
- To przepraszamy - powiedzieli wszyscy 
- Nas tu nie było - rzucił jeden wycofując się. 
- Chodź - powiedział ciepło Justin 
Uśmiechnęłam się do chłopaka i poszłam z nim do auta. Po czym wsiedliśmy do niego. Chciałam zapiąć pas jednak się zablokował. Zaczęłam się z nim szarpać. 
- Spokojnie - zaśmiał się szatyn nachylając się do mnie. Cały czas mieliśmy ze sobą kontakt wzrokowy. Nasze usta dzieliły centymetry. Mój oddech nagle przyspieszył. Powolnym ruchem pociągnął za pas i mi go zapiął po czym się otrząsnął i złapał za kierownicę tym samym zapiął swój pas.

*Justin*
Coś jest ze mną nie tak! Miałem taką cholerną ochotę ją pocałować. Poczuć jej usta, dotknąć ich. Cieszę się, ze to właśnie do mnie zadzwoniła. Zaraz! Czy ja aby przypadkiem się w niej nie zadurzyłem? Co jest ze mną nie tak? Muszę wyrzucić to z głowy! Nie mógłbym być z siostrą mojego najlepszego kumpla


*Jessica*
- Ym...Dzięki, że...ten...przyjechałeś - powiedziałam lekko zmieszana starając się uspokoić swój oddech. 
- Ty jako pierwszy wpadłeś mi do głowy 
- Spoko. Nie ma za co - uśmiechnął się. 
- Cieszę się, że zadzwoniłaś. - powiedział i ruszył. 
Po chwili byliśmy pod JEGO domem. 
- Ale.. - nie zdążyłam dokończyć kiedy mi przerwał. 
- Przenocujesz u mnie z Mike'm 
- Ale..przecież mogę spać u siebie - powiedziałam 
- Nie ma mowy. Śpisz tu! Nic ci nie zrobię - zaśmiał się
Uśmiechnęłam się i wysiadłam z nim z auta. Mike jak leżał tak leży. Ciekawa byłam jego reakcji kiedy przeczyta karteczkę. 
- Nie wzięłam ze sobą nawet pidżamy 
- Spokojnie. Dam ci coś - powiedział i zaczął ogarniać dom. Kiedy już ogarnęliśmy jako taki ład usiedliśmy na kanapie. 
- Chcesz się czegoś napić? Albo coś zjeść? 
- Nie dzięki. Mam zakupy - uśmiechnęłam się patrząc na siatki z jedzeniem. 
- To pewnie jesteś już zmęczona. Chodź pokażę ci gdzie będziesz spała
- Ok - powiedziałam i poszłam za nim na górę. Po chwili otworzył mi drzwi od pokoju gościnnego, który był bardzo przytulny. Usiadłam na łóżku sprawdzając sprężystość.
- Zaraz przyjdę - powiedział i wyszedł z pokoju
Położyłam się i wpatrywałam się w sufit. Boże! Ja śpię u Justina! To takie...nierealne. Jest dla mnie bardzooo miły. Moje rozmyślenia przerwał szatyn 
- Proszę - powiedział kładąc mi na łóżko swoją bluzkę i spodenki tzw. hawajki. 
- Dzięki - uśmiechnęłam się. 
- To do zobaczenia jutro - puścił mi oczko Justin i zostawił mnie samą w pokoju. Wzięłam rzeczy i wyszłam z pokoju idąc do łazienki. Kąpiel zajęła mi niecałe 20 min. Rozczesałam włosy, ubrałam bluzkę, która zniewalająco wręcz pachniała chłopakiem. Zagryzłam dolna wargę i jeszcze raz zaciągnęłam się jej zapachem po chwili włożyłam spodenki, które natychmiast mi spadły. Proste, że jestem od niego szczuplejsza. W dodatku, że on wszystkie spodnie, spodenki nosi na końcu tyłka. Wzięłam spodenki w rękę, lekko uchyliłam drzwi od łazienki by sprawdzić czy nikogo nie ma. Po czym wyszłam i pobiegłam w samej koszulce i majtkach do pokoju. Sprawdziłam telefon. Wiadomość od Shay ''Jutro jest u mnie impreza o 18. Wpadnij :* '' Uśmiechnęłam się do telefonu po czym go odłożyłam i przykryłam się kołdrą. Szybko zasnęłam. Obudził mnie krzyk Mike'a. Prędko zbiegłam na dół w samej koszulce chłopaka. 
- Co się dzieje? - zapytałam 
- Kto to jest Liam? Zaraz! Co ty tu robisz? W koszulce JUSTINA? - zapytał podenerwowany chłopak
- Nocowałam? - odpowiedziałam z ironią. - Było już późno kiedy tu przyszłam po ciebie, a Justin nie mógł mnie odwieźć, bo też wypił. - nie mogłam powiedzieć mu prawdy, bo pewno od razu chciałby załatwić tych kolesi co się mnie czepiali. 
- O Jessica - powiedział uśmiechnięty Chaz 
- Cześć - uśmiechnęłam się i spostrzegłam, że stoję w samej koszulce i majtkach. Szybko się zmyłam kiedy już byłam na górze ku moim oczom znalazł się półnagi Justin. Stał w ręczniku zawiązanym na biodrach, a drugi miał w dłoni i wycierał mokre włosy. Cholera, ale on ma ciało! Nie mogłam przez chwilę oderwać od niego wzroku. Staliśmy w bezruchu. W końcu się obudziłam. 
- Przepraszam - powiedziałam i schowałam się w pokoju. Zamknęłam drzwi i zsunęłam się po nich w dół. Co się ze mną dzieje. To przecież Justin! Kolega mojego brata, WREDNY kolega mojego brata, który uwielbiał mi dokuczać i moim przyjaciółkom. Przyłożyłam dłoń do czoła. Po chwili usłyszałam pukanie.
- W porządku? - to był głos Justina. Tak cholernie seksowny! Zraz! Co ja mówię!
- Tak, tak - odpowiedziałam i odeszłam od drzwi. Ubrałam się w ciuchy i wyszłam z pokoju. Na dole już wszyscy siedzieli. Justin też. Tyle, że ubrany. Mike najwyraźniej dalej myślał co wydarzyło się poprzedniej nocy bo wpatrywał się tępo w karteczkę. Podeszłam do brata. Nie mogłam patrzeć jak cierpi. 
- Nie było żadnego Liama - zaśmiałam sie
- Ale jak... - zapytał. Po chwili zorientował się, że to był żart. 
- Ty wredna! - krzyknął i przepasał mnie sobie przez ramie
- Muszę cię za to ukarać! - zaśmiał się chłopak chodząc ze mną na ramieniu po domu. 
- Puść mnie! - krzyknęłam śmiejąc się
Po chwili wyszliśmy z domu. Nie wiedziałam gdzie idziemy, aż poczułam, że znajduję się w basenie 
- Mike! Ty kretynie! - wrzeszczałam 
Chłopak tylko zwijał się ze śmiechu, zaraz dołączyli do niego Justin i Chaz
- Pomóżcie mi! - krzyczałam ocierając twarz z wody. 
Nie miałam na co liczyć. Sama musiałam sobie poradzić. Wreszcie wyszłam z tej cholernej wody. Patrzyłam na chłopaków z zamiarem ich zamordowania. Jednak przeszłam obok nich obojętnie. Zabrałam swoje rzeczy i wyszłam mokra
- Czekaj! - zatrzymał mnie Justin ciągnąc za rękę 
- Co? - warknęłam 
- Dam ci coś na przebranie - zaśmiał się chłopak 
- Takie to śmieszne? - zapytałam krzyżując dłonie na piersiach. 
- Tak - wyszczerzył się chłopak 
Przewróciłam teatralnie oczami i poszłam z szatynem do domu. Dostałam bluzkę na przebranie, ponieważ jego spodnie były na mnie za szerokie. 
- Dzięki - powiedziałam bez jakichkolwiek emocji 
- Już się tak nie fochaj - usłyszałam za sobą głos Mike'a
- Spadaj! - warknęłam 
- Czekaj, wrócimy razem do domu - powiedział brat
- Trafię! 
- Czeeekaj nooo - zrobił maślane oczka i szybko się ubrał. 
- To my już idziemy powiedział Mike 
- No trzymajcie się - uśmiechnął się Justin 
- Cześć Jessica - powiedział Chaz tuląc się do mnie 
- Cześć, Cześć - zaśmiałam się 
- Chaz! Ja tu stoję! - krzyknął Mike 
- Sorry - odpowiedział Chaz odskakując ode mnie. 
Wyszliśmy z domu i już po chwili byliśmy na mijescu. 
- Wychodzę dzisiaj o 18 - rzuciłam do brata
- Gdzie? 
- Do Shay 
- Po co? 
- Mamo! 
- Sorry - zaśmiał się chłopak 
- Shay robi imprezę 
- Ale masz nie wracać pijana! i do 23 masz być 
- Boże! 
Chłopak nic nie odpowiedział i zniknął w kuchni. Nagle telefon zaczął dzwonić. Nieznany numer. 
- Tak? 
- Cześć Kochanie - gdy usłyszałam ten głos ciarki mnie przeszły 
- Z nami koniec! 
- Tak prędko się mnie nie pozbędziesz 
- Już to zrobiłam - wyszeptałam
- I tak cię znajdę, a wtedy dokończymy to co zaczęliśmy - zaśmiał się wrednie chłopak.
Oczy napłynęły mi łzami. Szybko się rozłączyłam. 

4 komentarze:

  1. rozdział świetny , uuu ale się zapowiada :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dopiero zaczynam przygodę z opowiadaniem ale muszę powiedzieć że po przeczytaniu 2 rozdziałów opowiadanie bardzo mi się podoba jak na razie idę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń