Wyjechałam wraz z rodzicami do Nowego Jorku, a w Kanadzie został mój starszy brat Mike. Ma 20 lat i zdecydował, że chce zamieszkać sam. Strasznie brakowało mi Kanady. Zostawiłam tam przyjaciół. Z bratem nie widziałam się od ponad 2 lat. Zdecydowałam razem z rodzicami, że pojadę do niego na wakacje, a jeśli mi się tam spodoba to może pozwolą mi zostać na rok. Ucieszona pobiegłam od razu do swojego pokoju i natychmiast zaczęłam się pakować. O jej...Zapomniałam się przedstawić! Nazywam się Jessica Hastings i mam 17 lat.
Wreszcie znaleźliśmy się na lotnisku. Nie mogłam się już doczekać jak zobaczę Mike'a!
- Skarbie, tylko nie szalej tam. Dzwoń do nas o każdej porze dnia i nocy - powiedziała zmartwiona mama głaszcząc mnie po głowie
- Dobrze Mamo - uśmiechnęłam się
- I uważaj tam z chłopakami - powiedział stanowczo ojciec
- Och tato! - wybuchłam śmiechem
Jeszcze raz uściskałam rodziców
- Kocham was - powiedziałam z żalem, że ich zostawiam.
- My ciebie też - uściskała mnie mama. Po jej policzkach spływały łzy. Tata widząc reakcje mamy objął ją swym ramieniem i ucałował w czoło.
- To idę - rzuciłam po czym odeszłam. Jeszcze raz się odwróciłam i pomachałam rodzicom. Oddałam swoje walizki i weszłam na pokład. Usiadłam wygodnie w fotelu przy oknie i już po chwili wystartowaliśmy. Włączyłam sobie muzykę na słuchawkach i relaksowałam się. W końcu odpłynęłam. Obudziła mnie stewardessa.
- Już jesteśmy - powiedziała młoda blond dziewczyna
- Dziękuję - przetarłam oczy i wyszłam z samolotu. Na zewnątrz czekał na mnie już brat. Chyba mnie nie poznał bo rozglądał się na wszystkie strony. W końcu do niego podeszłam. Muszę przyznać, że się trochę zmienił. Nawet przypakował, a zawsze był leniwy do tych spraw.
- Cześć - uśmiechnęłam się do chłopaka niepewnie
- Boże Jessica! Nie poznałem cię - zaśmiał się chłopak i szybko mnie objął
- Tęskniłam - powiedziałam jeszcze mocniej ściskając brata.
- Chodź zabiorę cię do domu
Posłusznie poszłam za bratem. Poszliśmy na parking ku moim oczom ukazała się niezła bryka
- To twoje auto? - zapytałam zdziwiona
Mike był nadzwyczajnym nierobem. Rodzice wątpili w to, żeby się jakoś ustatkował.
- Tak - wyszczerzył się dumny. Zapakował moje bagaże i po chwili ruszyliśmy. Po niespełna 30 min byliśmy w naszym starym domu. Uśmiech na mojej twarzy sam się malował
- Boże, nic się nie zmieniło - uśmiechnęłam się przez łzy. Tyle tu wspomnień. Wszystko nagle wróciło. Nikogo jeszcze nie powiadomiłam o moim powrocie i brata prosiłam o to samo. Chciałam zrobić przyjaciołom niespodziankę. Weszliśmy do domu. Stanęłam na środku salonu i zamarłam. Oczy momentalnie mi się zaszkliły.
- Co ty taka wrażliwa? - zaśmiał się chłopak
- Twój pokój jest nieruszany
- Dzięki - szepnęłam
- Jaa.. Ja pójdę się przespać. Jestem zmęczona
- Jasne. Później wpadną do mnie chłopaki jak coś
- Okey. - uśmiechnęłam się i poszłam z walizką na górę. Faktycznie nic nie ruszał w tym pokoju. Zaczęłam się rozpakowywać. Zdjęłam z siebie ubrania i poszłam do łazienki się odświeżyć. Ubrałam bieliznę i bluzkę na ramiączkach. Tak zwykle spałam.
Zmęczona walnęłam się na łóżko. Nawet się nie obejrzałam jak zasnęłam.
Obudziły mnie jakieś śmiechy i wrzaski. Lekko rozchyliłam powieki i głośno westchnęłam. Leniwie podniosłam się z łóżka i zeszłam na dół ledwo przytomna. Poszłam do kuchni nalać sobie soku. Nagle wszystko ucichło. Ziewnęłam i przetarłam oczy . Usłyszałam tylko szept
- Twoja nowa dziewczyna? - zapytał jakiś chłopak Mike'a
Mike tylko się zaśmiał. Szybko się odwróciłam i zobaczyłam, że wszyscy byli skupieni na mnie, a raczej na moim okryciu. Dalej byłam tylko w bluzce i majtkach. Głośno pisnęłam i szybko starałam się czymś zakryć. Na moich policzkach od razu pojawiły się rumieńce. Wszyscy wybuchli śmiechem
- Z czego się śmiejecie! - warknęłam i pobiegłam na górę.
- Kto to jest? - dopytywali się koledzy
Mike w dalszym ciągu milczał. Ubrałam na siebie szybko rurki i bluze. Cholera, ale przypał! Jak ja mam im się teraz pokazać na oczy. Miałam zamiar przesiedzieć cały ten czas w pokoju, aż sobie pójdą. Jednak z dołu zadzwonił mój telefon. Zapomniałam go w pośpiechu zabrać. Niech on przestanie dzwonić! Ale telefon cały czas dzwonił. Zebrałam w sobie wszystkie siły i zeszłam pewnie na dół nie patrząc na chłopaków, którzy odprowadzali mnie wzrokiem. Wzięłam telefon, ale ten akurat! przestał dzwonić. Już miałam iść na górę, kiedy zawołał mnie jeden
- Ej
- Co? - warknęłam do chłopaka nawet się nie odwracając
- Jak ci na imię?
Odwróciłam się i ujrzałam Rayana
- Boże Ryan! - pisnęłam ze szczęścia. Zawsze mi dokuczał jak przychodził do mojego brata. Podeszłam pewnie do chłopaków. Zapomniałam o moim wyskoku w bieliźnie. Chłopak patrzył na mnie ze zdziwieniem. Czy faktycznie, aż tak sie zmieniłam? W końcu urosły mi piersi, ale to chyba nic nie zmienia.
- Panowie! To jest Jessica
- Jessica? - wszyscy poderwali się z kanapy
Nie mogłam się powstrzymać od śmiechu. Wszyscy zrobili taki miny!
- Ale wyrosłaś! Powiedział Ryan i mnie przytulił
Następny był Chaz i Alfredo.
- Nic się nie zmieniliście - powiedziałam z uśmiechem
- A ty za to ... dojrzałaś - zaśmiał się Chaz patrząc na Mike'a
- To jest moja siostra, więc wara od niej
- Dobra, dobra - zaśmiał się Ryan
- Dasz mi swój numer? - dodał kolega
- Chcesz w morde? - odpowiedział za mnie Mike składając dłoń w pięść.
- Spokojnie... - wybuchł śmiechem chłopak.
Po chwili ktoś zapukał do drzwi. Pobiegłam otworzyć. Chłopak stał tyłem do mnie, więc nie widziałam jego twarzy.
- Tak? - zapytałam niepewnie
Chłopak szybko się odwrócił. Spojrzał na numer domu i na mnie ze zdziwieniem.
- Jest Ryan?
- Justin? - dopiero się zorientowałam, że to on
- Jessica? - chłopak w końcu mnie poznał
Uściskaliśmy się i zaprosiłam go od domu.
- Choleraaa, ale się wyrobiłaś - powiedział szatyn bacznie mi się przyglądając. Nastała cisza. Bieber spojrzał na Mike'a i szybko się poprawił
- Ale wydoroślałaś - zaśmiał się
*Justin*
Ale się z niej zrobiła dziewczyna! Ledwo ją poznałem. Pamiętam ją jak miała 14 lat i kapowała na nas mamie, albo nam dokuczała, a my jej. Cholera! No nie wierzę, że to ta sama Jessica co 2,5 roku temu. Pewnie ma chłopaka czy coś. Gdyby nie fakt, że jest siostrą Mike'a pewnie bym się za nią wziął. Widząc minę jej brata chyba każdy chłopak by z niej zrezygnował.
*Jessica*
W oczach brata było widać zazdrość.
Nigdy wcześniej nie miałam dobre kontaktu z chłopakami. Zawsze mi dokuczali. Kiedy tylko mogli.
Przyznaję się, że Justin też się nieźle wyrobił. Od początku mi się podobał, ale zawsze byłam młodszą siostrą jego kumpla, więc przyzwyczaiłam się, że mnie olewali.
- Na ile przyjechałaś? - zapytał Justin
- Na całe wakacje, ale chyba zostanę na rok szkolny.
- To ekstra...Znaczy noo... fajnie, fajnie - powiedział lekko zmieszany.
- To ja się będę zbierać. Idę odwiedzić starych znajomych - zaśmiałam się
- To nie zostaniesz z nami? - zapytał Chaz marszcząc brwi
- Chłopaki! To ta sama Jessica, której dokuczaliście! - powiedział poirytowany zachowaniem Mike . Uśmiechnęłam się tylko, po czym założyłam buty i wyszłam. Idąc do przyjaciół cały czas się uśmiechałam. Nie mogłam w to uwierzyć, że tu jestem! Do głowy wbił mi się Justin. Kurcze! Zapomniałam o nim w NY i znowu wróciło. Ale on wyładniał mmm... Ciekawe czy dalej jest z Caitlin. Och! Na co ja liczę! Jestem tą samą Jessicą co 2,5 roku temu. Wyrzuciłam to sobie z głowy i zauważyłam, że jestem pod domem Cassie. Zapukałam niepewnie. Otworzyła mi ta sama szczupła blondyneczka. Nic się nie zmieniło
- Jessica - odpowiedziałam za nią, w razie gdyby miała problem z poznaniem mnie.
- Jeny Jessica! - wrzasnęła dziewczyna i rzuciła mi się na szyję.
- Jejku, ale tęskniłam! Zmieniłam się! Wyładniałaś! No, no - zaśmiała się blondynka
Na moich policzkach pojawiły się lekkie rumieńce.
- Z ciebie też się zrobiła niezła laska - odwdzięczyłam się.
- Musimy iść po resztę - pisnęła dziewczyna zakładając szybko buty. Nawet nie powiedziała rodzicom, że wychodzi.
- Na ile przyjechałaś? - zapytała dziewczyna
- Albo na całe wakacje, albo zostanę na rok szkolny
- Łiii - pisnęła blondynka klaszcząc w dłonie.
Po chwili znalazłyśmy się pod domem Lucasa. Zapukałyśmy i po chwili otworzyła nam jego młodsza siostra.
- Jest Lucas? - zapytała Cassie siostrę chłopaka
- Mhmm.. - odpowiedziała mierząc mnie wzrokiem
- Lucas! Cassie do ciebie z .. jakąś dziewczyną - krzyknęła.
Zaraz w drzwiach zjawił się we własnej osobie Lucas
z czarującym uśmiechem jak zawsze.
- Jessica? - zapytał
- Mhm - zagryzłam dolną wargę i uściskałam przyjaciela
- Kope lat! - krzyknął
- Chodź, idziemy po resztę - wtrąciła blondynka
Chłopak włożył szybko bluzę i rzucił, że wychodzi.
- Nie wierzę, że tu jesteś! Tyle lat się nie odzywałaś - powiedział uśmiechnięty chłopak
- Przeepraszam - odpowiedziałam smutno
- To na ile przyjechałaś?
- Na caaały rok - wtrąciła podekscytowana przyjaciółka.
W końcu znaleźliśmy się pod domem Iana. Pozbieraliśmy tak jeszcze Ashley i Shay. Wszyscy reagowali podobnie. Poszliśmy w nasze ulubione miejsce czyli park. Mieliśmy tam swoją ławkę, na której wszyscy się podpisaliśmy.
- Brakowało nam ciebie - powiedziała Shay
- Mi też was brakowała - uśmiechnęłam się
Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, aż przerwał nam mój telefon. Mike? Byłam zdziwiona czego on ode mnie może chcieć. Odebrałam
- Jessica?
- Tak? Kto mówi?
- Justin. Słuchaj przenieśliśmy się do mnie i Mike trochę za dużo wypił. Wariuje jak nigdy. Właśnie śpiewa na podwórku - zaśmiał się. Mogłabyś przyjść i go uspokoić? Bo ja już nie mam sił, Chaz tak samo.
- Um.. Jasne zaraz będę - powiedziałam i rozłączyłam się
- Kto to był? - zapytała Ashley
- Justin - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy
- Mmm Justin...Przystojny się zrobił - rozmarzyła się Shay
- Zaraz? Dlaczego on do CIEBIE dzwoni? - zapytała zdziwiona Cassie
- Mike się upił i nie dają sobie z nim rady - zagryzłam dolną wargę.
- Muszę iść. Macie mój numer. Jutro się spotkamy. - powiedziałam po czym wszystkich przytuliłam na pożegnanie i poszłam po brata. Spojrzałam na zegarek, była już 20. Cholera, ale ten czas leci. Po 20 min znalazłam się pod domem Justina. Cud, że pamiętałam drogę. Byłam u niego raz, czy dwa, ale to mama kazała mi zanieść zwykle jakieś papiery jego mamie. Zapukałam po czym otworzył mi rozweselony Justin.
- Cześć - powiedziałam nieśmiało
- Wejdź, Mike właśnie biega po domu nago - zaśmiał się szatyn.
- Co? - zapytałam zszokowana.
Weszłam szybko do domu i ujrzałam Mike'a na szczęście jeszcze w bokserkach. Patrzyłam na niego osłupiała. Po chwili brat do mnie podszedł dziwnie mi się przyglądając
- Mike jestem, a ciebie jak zwą ślicznotko?
- Kretynie! Jestem twoją siostrą! - przyłożyłam sobie rękę do czoła.
- Ubieraj się i idziemy do domu!
- Ale ja śpię dzisiaj u Justina - powiedział śmiejąc się głupio
- O, a Jessi się podoba JUSTNOWI! - wykrzyczał Mike
- Śpisz u siebie w domu. Ubieraj się, ale już! - wrzasnęłam zdejmując torbę z ramienia.
Chłopak uciekł wesoły i zaczął śpiewać na cały regulator.
- Co wyście brali? - zapytałam śmiejąc sie Justina
- Mike jak zwykle przesadził z alkoholem - uśmiechnął się czarująco szatyn.
Gdyby on tylko wiedział ile potrafi zdziałać takim uśmiechem.
- Fajnie, że przyjechałaś - powiedział brązowooki
Odwzajemniłam uśmiech. Nagle wszystko ucichło. Zaczęliśmy szukać Mike'a. Po chwili się znalazł. Leżał na podłodze smacznie sobie śpiąc. Justin już miał go zbierać kiedy zabrałam jego ręce
- Niech śpi - zaśmiałam się.
- Mogę kartkę i długopis?
- Taak - odpowiedział lekko zdziwiony i wręczył mi kawałek papieru i długopis.
Napisałam na niej ''Byłeś cudowny. nigdy tego nie zapomnę ;*'' A na odwrocie '' Twój Liam <3'' Wyciągnęłam z portfela pieniądze i włożyłam mu w bokserki razem z kartką.
- Następnym razem się tak nie upije - zaśmiałam się. Chłopak nie mógł przestać się śmiać.
- A gdzie reszta?
- Zmyli się już. Noo.. Chaz śpi na kanapie
- Boże, żeby tak się nawalić - zasmiałam się
- Ja jestem trzeźwy - powiedział dumnie.
- To ja już... sie zmywam. - powiedziałam łapiąc za torbę.
- Odprowadzę cię
- Nie trzeba - uśmiechnęłam się
- Ale ja chcę - powiedział jak małe dziecko
- No dobra - uniosłam lewy kącik ust w górę po czym wyszliśmy.
- To może opowiesz jak w Nowym Jorku?
- Super poznałam mase ludzi, ale to jednak nie to samo co tutaj - uśmiechnęłam się
- A chłopak? - zapytał patrząc mi w oczy
- Zerwałam z chłopakiem 4 miesiące temu
- Współczuję. Nie wie co traci - puścił mi oczko szatyn, na co spuściłam głowę w dół.
- A co u Caitlin?
- Nie jesteśmy już razem
- Współczuję. Nie wie co traci - powtórzyłam jego słowa na co chłopak sie zaśmiał.
- To jesteśmy - powiedziałam stając przed furtką.
- Na pewno chcesz nocować tu sama?
- Nie mam innego wyjścia
- Zawsze możesz przenocować u mnie - uśmiechnął się.
- Nie no co ty.
- Serio.
- Dam radę - zaśmiałam się
Staliśmy naprzeciwko siebie w bardzo niebezpiecznej odległości
- To .. ja już...ten.. idę - powiedziałam nie ruszając się
- Taa...ja też już.. idę - zaśmiał się chłopak i również nie reagował.
Nastała cisza.
- Mogę cię pocałować? - rzucił.
opowiadanie rewelacyjne dopiero zaczęłam mam zamiar je czytać
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie jak na razie tylko prolog www.one-year-without-you-jb.blogspot.com
OdpowiedzUsuńŚwietne *.*
OdpowiedzUsuńSuper ;*
OdpowiedzUsuńo matko , ale super się zaczyna , będę czytać dalej , bo jestem ciekawa :*
OdpowiedzUsuńmega *-*
OdpowiedzUsuńZapr . Do mnie http://opowiadanie-jb-nothing-like-us.blogspot.com/?m=1
Tak możesz ją pocałować.! <3 Jaaa cudowny <3
OdpowiedzUsuń