wtorek, 2 lipca 2013

ROZDZIAŁ 10

- Macie znaleźć tego kto skrzywdził mi siostrę! - usłyszałam głos Mike dochodzący zza drzwi mojej sali.
- Kiedy my nie wiemy nawet jak to się stało! - krzyknął któryś
- Justin...co mówiła kiedy przyszła?
- Kiedy już jej otworzyłem zemdlała.
Przetarłam zaspane oczy, ale zaraz tego pożałowałam. Moja twarz była cała napuchnięta. Sięgnęłam po telefon, który leżał na szafce i przyjrzałam się w szybce.
- Boże! Jak ja wyglądam - szepnęłam do siebie przystawiając dłoń do ust
Podbite oczy, rozcięta warga, policzki zaczerwienione. Zaraz do mojego pokoju wszedł Mike, przez uchylone drzwi ujrzałam zmartwionego Justina, który patrzył na mnie ze współczuciem.
- Jak się czujesz? - spytał brunet siadając przy moim łóżku
- Do...- chciałam coś powiedzieć, ale mocno zapiekło mnie gardło.
- Dobrze - szepnęłam trzymając się za gardło
- Nie będę Cię męczył, ale powiedz tylko kto Ci to zrobił?
Chwile się zastanowiłam. Stwierdziłam, że lepiej zrobię jak mu nie powiem. Nie chcę, żeby miał przeze mnie kłopoty. Wiem do czego jest zdolny w mojej obronie, więc wzruszyłam tylko ramionami
- Jessica...proszę powiedz kto Ci to zrobił! - uniósł się chłopak. Milczałam
- Manuel?
Pokiwałam przecząco głową.
- Jess...błagam. Rodzice nie wiedzą, że jesteś w szpitalu i niech tak zostanie. Wszystko załatwiliśmy po cichu, więc policja nie będzie Cię zadręczała. Dyrektor szpitala przymknął oko i nie zgłosił pobicia.
- Naprawdę nie wiem kto mnie pobił - szepnęłam i syknęłam z bólu.
- Jestem zmęczona - dodałam i odwróciłam głowę w drugą stronę.
- Dobrze. Zostawiam Ci jogurty i sok - powiedział chłopak po czym wyszedł.
Na samo wspomnienie o wczorajszej akcji usta mi zadrżały. Szybko odgoniłam od siebie złe wspomnienia. Zaraz do pokoju wpadli moi przyjaciele.
- Boże! Jess jak ty wyglądasz! - powiedziała drżącym głosem Cassie
- Kto Ci to zrobił? - spytał Ian
Wzruszyłam ramionami
- Jak to się stało? - wtrąciła Shay
- Nieważne - szepnęłam
- Przynieśliśmy Ci owoce - pokazał się Lucas z siatką owoców
- Dzięki - lekko się uśmiechnęłam.
Po 5 dniach
- Zbieraj się - wpadł Mike
- Co? Co się dzieje? - zapytałam zdziwiona.
- Musimy już się zmywać. Ordynator nie może Cię tu tak trzymać po cichu. W domu będziesz miała lepszą opiekę.
Wstałam obolała z łóżka łapiąc się za stłuczone żebra. Powoli wszystko się goiło. Moja twarz nie wyglądała już aż tak źle. Przez ten cały pobyt w szpitalu codziennie odwiedzali mnie przyjaciele i Mike. Żaden z kolegów brata się nie pojawił. Szkoda, lubiłam ich towarzystwo. Ubrałam czarne rurki i zwykły t-shirt Mike'a. Wyszłam wraz z bratem, który odebrał ode mnie wszystkie torby. Pod salą czekali już jego kumple. Dlaczego nie odważyli się ani razu mnie odwiedzić? Może Mike im zabronił. Z Justinem nie utrzymywałam kontaktu już od prawie dwóch tygodni. Brunet podał torby swoim kolegom, a mnie złapał w pasie dzięki czemu mogłam się o niego oprzeć. Doszliśmy do auta, w którym czekał Justin paląc szluge. Nie wiedziałam, że pali. Opiekuńczy brat pomógł mi wsiąść na przednie siedzenie, obok szatyna by nikt mnie nie trącał zważając na to, że moje ciało nadal jest obolałe.
- Cześć - uśmiechnął się Justin wyrzucając papierosa.
- Hej - mruknęłam uśmiechając się.
Po chwili wszyscy byliśmy już w aucie. Chłopak odpalił auto i odjechaliśmy. Po drodze zatrzymaliśmy się przed jakimś clubem. Kiedy wszyscy wysiadali oprócz Justina zadzwonił mój telefon.
- Tak?
- Jeszcze Cię dorwę! Zobaczysz! Już się nie mogę doczekać jak będziesz jęczała z rozkoszy pode mną.
Popatrzyłam na szatyna przerażona, ponieważ cały czas mi się przyglądał.
- Zostaw mnie w spokoju! - warknęłam do telefonu, który zaraz wyrwał mi Bieber.
- Zostaw ją w spokoju, albo Cię znajdę i nie ręczę za siebie!
- Masz już tu trochę wrogów wśród ludzi, których nie chcesz nawet znać.
- To ty lepiej słuchaj co do Ciebie mówię! Nie zbliżaj się do Jessici! Najlepiej zrobisz jak wrócisz do siebie.
- Tak. Ja też pozdrawiam - zakpił chłopak i oddał mi telefon.
- Dzięki - powiedziałam drżącym głosem.
- Kyle Cię tak urządził? - spytał
Milczałam
- Czyli on - powiedział lekko podenerwowany zaciskając ręce na kierownicy
- Proszę..nie mów nic Mike'owi. Nie chcę, żeby zrobił coś głupiego.
- Jess...Musisz mu to powiedzieć. Widzisz do czego jest zdolny ten chłopak
- Myślę, że już nie będzie robił podchodów - szepnęłam
- Ja jednak myślę, że tak łatwo sobie nie odpuści.
- Proszę. Zrób to dla mnie - spojrzałam na szatyna błagalnym wzrokiem.
- Jesteśmy - wyszczerzył się Mike
- Co słychać u Crystal? - spytał szatyn odwracając się w stronę Mike'a
- Kto to Crystal? - spojrzałam na brata
- To nasza kumpela - wyszczerzył się Chaz
- W ogóle to co to za club? - spojrzałam na obskurny budynek
- Club ze striptizem - wykrzyczał Alfredo
- Że co? Więc ta cała Crystal jest striptizerką, tak?
- To nie istotne - przewrócił oczami brunet
Po chwili byliśmy już w domu. Wyszłam powoli z auta i kierowałam się w stronę domu, a za mną reszta chłopaków. Pierwsze co zrobiłam to poszłam pod prysznic. Moje ciało było całe w siniakach i zadrapaniach. Delikatnie wmasowałam w siebie żel, po czym spłukałam powstałą pianę. Na mokre ciało od razu założyłam bieliznę, bluzkę na ramiączkach i krótkie spodenki. Zeszłam powoli na dół. Spojrzałam na chłopaków, którzy najwyraźniej świetnie się bawili przy jakieś bajce.
- Co wy..robicie? - popatrzyłam na nich zdziwiona siadając między Mike'iem, a Chazem, który od razu objął mnie ramieniem.
- No..oglądamy - zaśmiał się Ryan
- Chaz...w kuchni Cię przypadkiem nie ma? - spytał Mike patrząc wrogo na chłopaka, który mnie obejmował.
- Nie ma - powiedział cwano
Mike zacisnął mocno pięści.
- Spokojnie! On po prostu potrzebuje ciepła rodzinnego - zaśmiałam się
- Dokładnie! - przytaknął mi chłopak
- Bieber...słyszałem, że znowu z Caitlin próbujesz - wyszczerzył się brat.
Serio musiał o tym mówić przy mnie? Całe szczęście nie musiałam ich słuchać, bo akurat zadzwoniła Amber. Podniosłam się z kanapy i odebrałam
- Amber kochanie! Miałam do ciebie właśnie dzwonić - zaśmiałam się
- Nie kłam! Już mnie nie kochasz? - powiedziała smutnym głosem
- KOCHAM! - krzyknęłam jej do telefonu
- Podobno Kyle wyjechał do Kanady
- mhm - mruknęłam
- Coś się stało?
- Opowiem Ci jak przyjadę - zagryzłam dolną wargę
- Kiedy do nas przyjeżdżasz? - pisnęła szczęśliwa blondynka
- Myślałam, żeby zawitać do was hmm...Za tydzień? - wyszczerzyłam się idąc do kuchni.
- o Boże!!! Na ile przyjeżdżasz?
- Nie wiem...tydzień - uśmiechnęłam się do słuchawki.
- Czekaj...ktoś chce z tobą rozmawiać.
- Jess? - usłyszałam męski głos w słuchawce
- Chris? - krzyknęłam. Obejrzałam się za siebie i dostrzegłam, że wszyscy na mnie patrzeli
- Przepraszam - wyszczerzyłam się do chłopaków
- Jessica...tęsknię za tobą
- Chris! Masz dziewczynę!
- Zerwałem z nią
- Co? Cholera! Wróć do niej kretynie!
- Ale ja Cię Kocham!
- Kochasz Aishe! Błagam Cię zapomnij o mnie! Powinieneś być moim przyjacielem!
- Przepraszam...serce nie sługa
- Wróć do Aishy..ona Cię Kocha.
- Jess- szepnął
- Nie Chris. Ja Cię nie Kocham i dobrze o tym wiesz. Mam już chłopaka. Wybacz - szepnęłam ostatnie słowo
- Co...Jak to?
- Daj Amber
- Skarbie...Zobaczymy się za jakiś tydzień, albo dwa. Do zobaczenia i nie szalej tam za bardzo - zaśmiałam się
- Pa. Kocham
Zeszłam z blatu kuchennego na którym cały czas siedziałam i wróciłam do chłopaków.
- A więc jak ma na imię chłopak mojej siostrzyczki? - wyszczerzył się brunet
- Jaki chłopak? - spytałam zdziwiona
- No przez telefon tłumaczyłaś jakiemuś chłopakowi, że już kogoś masz - wtrącił sie Ryan
- Podsłuchiwaliście?
- Wybacz, ale tak głośno gadałaś... - powiedział Alf
Przewróciłam teatralnie oczami.
- Nie mam żadnego chłopaka - zaśmiałam się
- Chciałam po prostu spławić kolesia.
- Czyli dalej jesteś wolna? - zapytał Chaz poruszając śmiesznie brwiami.
- Nie! Ona jest moja! - warknął Mike
- Jestem niczyja! - uśmiechnęłam się

Wszystko wróciło do normy. Za dwa tygodnie kończą się wakacje. Kyle już nie dzwoni. Od ostatniego telefonu minął miesiąc? Byłam już w Nowym Jorku razem z bratem i zabraliśmy wszystkie moje rzeczy, oraz pożegnaliśmy się z rodzicami. Jak wyglądają moje stosunki z Justinem?
- Dlaczego mu nie powiesz, że coś do mnie czujesz?! - krzyknęłam na szatyna
- Bo nie chcę go stracić. Ty tego nie rozumiesz
- No właśnie! NIE ROZUMIEM! - krzyknęłam
- Jak długo mamy się jeszcze ukrywać? - wrzasnęłam łamiącym się głosem
Szatyn nie odpowiedział tylko mocno mnie do siebie przytulił.
- Jutro mu powiem... - szepnął
- Naprawdę? - spojrzałam na chłopaka
- Mhm - mruknął i już po chwili byliśmy pochłonięci pocałunkiem, jednak nie trwał on długo. Wyjęłam z kieszeniu wibrujący telefon.
- Tak?
- Jessica! Wracaj do domu. Jest już późno
- Mike jestem u Cassie.
- Nieważne u kogo jesteś...wracaj do domu - powiedział i rozłączył się
Popatrzyłam na chłopaka i przewróciłam oczami.
- Musisz wracać? - spytał
- Taa... - mruknęłam i pocałowałam chłopaka
- Może Cię odprowadzę? - zaproponował
- Nie...wolę się przejść w ciszy - uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Kocham Cię - cmoknęłam ostatni raz szatyna i wyszłam z jego domu.
Spojrzałam na telefon. Faktycznie było późno. Dochodziła jedenasta. Skrzyżowałam ręce na piersiach i szłam patrząc przed siebie rozmyślając nad tym, czy Justin faktycznie powie jutro Mike'owi o nas. Sms.
''Kocham Cię...Mam nadzieję, że się jeszcze jutro spotkamy przed rozmową z twoim bratem''
Uśmiechnęłam się do telefonu i już miałam odpisywać kiedy ktoś wciągnął mnie do ciemnego samochodu zatykając usta jakąś szmatką. Nie mogłam nawet krzyknąć.

4 komentarze:

  1. jezu kocham tego bloga ciągle są jakieś akcje ! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. :c myślałam że akcja z Justinem rozwinie się jakos wolniej i będzie pokazana, a teraz nawet nie wiem o co chodzi :(
    Ale ogólnie super! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak samo jak Anonimowy czytelnik myślałam że związek Jusa i Jes będzie bardziej rozwinięty a tu ni z tego i owego oni są już razem za bardzo nie wiem o ci ho ale ogólnie rozdział supcio.

    OdpowiedzUsuń